tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post2306633718049272217..comments2023-11-11T16:27:42.224+01:00Comments on Archiwum Hogwarckich Kronik: Strach przed imieniem wzmaga strach przed samą rzecząDyrekcjahttp://www.blogger.com/profile/07722143884043399092noreply@blogger.comBlogger1125tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-14271534423004082412017-08-01T22:02:14.551+02:002017-08-01T22:02:14.551+02:00Dawna Abigail niespecjalnie umiała dać się porwać ...Dawna Abigail niespecjalnie umiała dać się porwać negatywnym emocjom, a po prawdzie nawet jeśli się na nie zdobywała, były one raczej płytkie — na tyle, by zupełnie o nich zapomnieć, gdy tylko jej myśli zajęły się czymś przyjemniejszym. Dlatego najczęściej, gdy stało przed nią trudne emocjonalnie zadanie, po prostu się poddawała, choć było to do niej zupełnie niepodobne. Pewne rzeczy przerastały ją aż za bardzo.<br />Nie znosiła pożegnań, dlatego już tydzień po swym zniknięciu wysłała krótkie listy do przyjaciół i najbliższych jej osób w formie usprawiedliwienia. Pisała, by się nie martwili, że jest w dobrych rękach i że musi zniknąć na pewien czas, a gdy tylko wróci, odezwie się znowu. Wysyłała podobne liściki co jakiś czas, ale nigdy nie dostała odpowiedzi — nie dała im nawet możliwości, ukrywała miejsce swojego pobytu. Bała się, że gdy przeczyta ich słowa, to do nich wróci. <br />A to mogło się skończyć w tragiczny sposób.<br />Lawrence była jednak przywiązana do ludzi, których kochała. Dlatego też nierzadko kręciła się wokół domów swoich bliskich, spoglądała z daleka w okna i cieszyła się szczerymi uśmiechami na ich twarzach, słodkim dogadywankom czy czasem, który razem spędzali. Do Hogsmeade wracała często. Nie przyznałaby się oczywiście do podglądania kogokolwiek, ale chyba przez obserwowanie profesora Karkarowa czuła największy wstyd z możliwych... Ale w końcu mimo bycia jego uczennicą, była też jego przyjaciółką. Tłumaczyła się przed sobą, że chciała po prostu wiedzieć, czy u Vlada wszystko w porządku. <br />Czasami siedział na ganku z książką, z wzrokiem utkwionym w dalekich polach, a wolumin z każdą kolejną minutą coraz bardziej zsuwał mu się z rąk, aż upadał na podest zupełnie niezauważony. Niektóre wieczory spędzał przy kominku z Faustem i Runą u swojego boku, i ze szklaneczką Ognistej w roli czwartego gościa. Wieczorami w weekend bywali w jego domu goście, czasem wychodzili dopiero nad ranem. <br />Kilkakrotnie zdarzyło się, że Abi musiała czmychnąć przez spojrzeniem mężczyzny, schować się przed nim — robiła to, pomimo iż wiedziała, że niemożliwym było, by ją zobaczył, skrytą w ciemności pod czarnym płaszczem. Nie potrafiła wytrzymać jego spojrzenia.<br />Tak jednak było kiedyś. Teraz Vladimir nie mieszkał już w wiosce, a Abigail nie odczuwała wyrzutów sumienia. Ale w końcu była w stanie spotkać się z kimś, na kim jej zależało, bez obawy, że po krótkim przywitaniu wyrządzi mu jakąkolwiek krzywdę. I na pierwsze ich spotkanie wybrała, o ironio, właśnie stary dom profesora, do którego wracał weekendami.<br />Włamać się tam nie było trudno — w Hogsmeade było tak spokojnie, że niektórzy mieszkańcy zostawiali swoje domy otwarte przez całą noc, bez obaw o nocnych gości. Zdążyła wejść do kuchni w momencie, gdy drzwi frontowe się otworzyły, a mężczyzna wszedł do środka. Na początku nawet jej nie zauważył, gdy tak stała spokojnie oparta o blat kuchenny, z rękami założonymi na piersi, z lekkim uśmiechem na ustach.<br />— Tęskniłeś? — zapytała, gdy spojrzał na nią z zaskoczeniem. <br /><br />[Boooooo <3 :D]coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.com