tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post2353985427604203674..comments2023-11-11T16:27:42.224+01:00Comments on Archiwum Hogwarckich Kronik: Dyrekcjahttp://www.blogger.com/profile/07722143884043399092noreply@blogger.comBlogger11125tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-88684107847961743782017-07-30T23:59:29.600+02:002017-07-30T23:59:29.600+02:00— Jest prawdziwe... ale za rzeczami, o których wsp...— Jest prawdziwe... ale za rzeczami, o których wspomniałem, kryje się o wiele dłuższy cień. I w rachunku zysków i strat podejrzewam, że mógłbym wyjść na minus — powiedział tym samym beztroskim tonem, choć w jego słowach można było doszukać się tej gorzkiej nuty prawdy, drugiego dna. Uśmiechnął się kolejny raz, choć już nie tak szczerze.<br />Problem tkwił w tym, iż rodziny, wokół których przez całe życie się obracali, nie były wybitnie złe czy zepsute — ich negatywne cechy charakteru kształtowały się dokładnie tak samo jak zwykłych ludzi, z tą różnicą, że oni wiecznie udawali. Każde słowo czy gest układał się niczym element skomplikowanej gry w jedno, zwarte kłamstwo. W charakter człowieka, który tak naprawdę nie istniał.<br />— Z piwnicy na pewno nie przedostaniemy się do biblioteki, ale mamy jakiekolwiek wyjście? <br />Już miał ruszyć w kierunku schodów prowadzących na dół, gdy dosłyszał stamtąd głos, najpewniej należący do kobiety w średnim wieku. Rozmawiała z kimś żywo, w jej tonie przebijał gniew, ale mówiła szeptem, najprawdopodobniej w obawie, że ktoś mógłby ją usłyszeć. Yeonghwan momentalnie pociągnął Hyojin za rękę w stronę jednej ze ścian, bo głosy osób przebywających w piwnicy stawały się coraz głośniejsze, w miarę jak zbliżali się do schodów.<br />—<i> Nie wiem, nie jestem jeszcze pewna. Sądzę, z całym szacunkiem, że pana propozycja trochę za bardzo wybiega na przód. To tylko dzieci, to nie powinno...</i><br />— <i>Ależ rozumiem. — Drugi głos należał do mężczyzny. — W każdym razie proszę o tym pomyśleć. O tym i o problemach finansowych pani męża. O tym, że pani syn ubiega się o pracę w Ministerstwie też. A jak już będzie pani pewna...</i><br />— Kolejni na sprzedaż? — mruknął Seo, odskakując od drzwi do drzwi, by sprawdzić, czy którekolwiek z nich są otwarte. W końcu wskoczyli do jednego z pokoi, w ostatniej chwili, bo para, która przechadzała się po piwnicy, teraz przechodziła bocznym korytarzem do głównego hallu. <br />— Poznałaś głosy? <br />coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-14646703973270034342017-07-25T16:48:42.212+02:002017-07-25T16:48:42.212+02:00[ Czy zmiany, które tu zaszły, coś zmieniły w Twoi...[ Czy zmiany, które tu zaszły, coś zmieniły w Twoim podejściu do bloga, czy jednak mogę zaczynać nasz wątek? ;D ]halszkahttps://www.blogger.com/profile/14157338128887026242noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-73275717053715758242017-07-24T03:10:41.949+02:002017-07-24T03:10:41.949+02:00Gdy tylko wstali, od razu skierował kroki na ścież...Gdy tylko wstali, od razu skierował kroki na ścieżkę prowadzącą do tylnych drzwi apartamentu, by jak najszybciej uciec od gwaru rozmów, wesołych śmiechów i wszech ogarniającego hałasu. Jeżeli istniały jakiekolwiek plusy organizacji przyjęć w ogrodzie, najpewniej jednym z nich była możliwość schowania się w domu — w czyich gabinetach, sypialniach dla gości czy innych salach, z dala od niepożądanych gapiów. <br />Pokiwał głową, gdy dziewczyna zaczęła mówić. Posłusznie, choć dyskretnie, zerknął też w stronę jej domniemanego przyszłego partnera i uśmiechnął się nieznacznie. Odczucia Yeonghwana względem Soty niemal w stu procentach pokrywały się z jej opinią — nie był to lotny mężczyzna, z którym z przyjemnością chciałoby się spędzać każdy wieczór, ale <i>nie był też zły</i>. A to rzadkość.<br />Na ostatnie słowa Hyojin zareagował cichym wybuchem szczerego śmiechu. <br />— A dlaczegóż to? Prezentuję się nienagannie, jestem wykształcony, inteligentny, błyskotliwy, nie zapominając o tym, że niemal każda osoba z mojej rodziny utrzymuje prosty, prawie niezachwiany kij w tyłku. Włącznie ze mną.<br />Rozejrzał się w obie strony, zanim pociągnął za klamkę, a potem wpuścił dziewczynę do małego przedsionka. Patrząc od strony namiotu, wyglądali, jakby zwyczajnie wybrali się na spacer wzdłuż apartamentu, więc do środka musieli się dostać w kilka sekund, jak najszybciej. Zwiedzanie czyjegoś domu podczas bankietów było traktowane jako coś normalnego, ale wkradanie się przez służbówkę już niespecjalnie.<br />— Podobno biblioteka jest tu imponująca. I nie mówię o ilości książek, a o jej wystroju — szepnął, przemierzając korytarz. — Ale najpierw musimy znaleźć schody na pierwszym piętrze.<br /><br />coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-20174178731723393882017-07-22T22:47:30.308+02:002017-07-22T22:47:30.308+02:00[Zapraszamy więc do tulenia!
Choć Rufi szczęśliwy...[Zapraszamy więc do tulenia! <br />Choć Rufi szczęśliwy nie będzie. :D]<br /><br /><b>Rufus Riddell</b>chuda kocicahttps://www.blogger.com/profile/11521997848337214087noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-57189619630191162462017-07-18T23:40:05.104+02:002017-07-18T23:40:05.104+02:00— Jeszcze to mi się nie zdarzyło, ale kto wie, co ...— Jeszcze to mi się nie zdarzyło, ale kto wie, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami gabinetów moich rodziców — rzucił, mrużąc oczy, po czym wychylił kieliszek szampana i upił potężny łyk. Nie minęła nawet godzina, odkąd tu przybył, a już miał ochotę zwinąć się ukradkiem do domu, wymigując po drodze jakimś banalnym pretekstem. <br />Seo nie miał wątpliwości, że w pewnym momencie matka zajmie się jego ewentualnym <i>ożenkiem</i>, niemniej teraz, gdy nie skończył nawet siedemnastu lat, to wydawało się jakimś odległym, niejasnym planem. Zresztą wizja ślubu z kobietą, której nie kochał, a z którą związek mógł przynieść mu jakiekolwiek korzyści — czy to finansowe, czy wynikające z jej pozycji — była dla niego całkiem wygodna. Jeżeli tylko jego wybranka byłaby całkowicie uległa, nie sądził, by zagrażała jego planom. <br />— Znaleźli ci już jakiegoś przystojnego młodzieńca z dobrej rodziny? Czy może bardzo bogatego starca, dziedzica fortuny? — zapytał po chwili z rozbawieniem. W sumie nie powinien z tego żartować, choć z drugiej strony, co innego im zostało, gdy byli tylko pionkami w rodzinnej grze, zwykłymi obserwatorami. — Chodź, przejdziemy się. Zobaczymy, jak wygląda ten pałac Bode'a od środka.<br /><br />[Skojarzył mi się ten wątek sprzedawania ludzi na prywatkach z <i>Get Out</i>.]coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-23083005990833421872017-07-17T23:03:15.579+02:002017-07-17T23:03:15.579+02:00Ostatnie tygodnie sierpnia w kalendarzu Yeonghwana...Ostatnie tygodnie sierpnia w kalendarzu Yeonghwana pozajmowane zostały przez jego rodziców. Nie obyło się bez krzywych spojrzeń, zniechęconych westchnień, gniewu i skrytej wściekłości, ale nie można powiedzieć, by na państwie Seo robiło to jakiekolwiek wrażenie — odkąd chłopak tylko sięgał pamięcią, zawsze ciągali go na te wszystkie wystawne kolacyjki z Ministerstwa, by <i>od małego dorastał w otoczeniu wysoko postawionych ludzi</i> i z tymi właśnie ludźmi się zaznajamiał. <br />Z jednej strony denerwowało go to niezmiernie, a z drugiej przyznawał poniekąd swoim rodzicom rację. Z rzadka zdarzało się, by zwykły piętnastolatek, uczeń, spędzał czas z Ministrem Magii albo innymi ważnymi dla ich światka urzędnikami. A w Yeonghwanie żyła przecież gorąca chęć do poznania tych ludzi, zaznajomienia się z ich metodami działania i choć widywał ich często, niekoniecznie personalnie, to widok na żywo mógł czasem zmienić jego nastawienie. <br />Tym razem teleportowali się z ojcem i matką do małego angielskiego miasteczka, tuż przed posiadłość Brentona Bode'a, jednego z Niewymownych, pracownika brytyjskiego Departamentu Tajemnic. Urządzał on przyjęcie z okazji pierwszego jubileuszu swojej pracy, a przy tym również pożegnania ze swoją kadrą, ponieważ zdecydował się na przeprowadzkę do Francji, rodzimego kraju swojej żony. <br />Impreza koktajlowa, jak to ironicznie odczytał Yeonghwan, gdy tylko w ręce wpadło mu zaproszenie, wydawała się być na pierwszy rzut oka raczej uroczystością weselną, aniżeli zwykłym, cichym bankietem. W ogrodzie pełnym magicznych roślin rozstawiono kilka kremowych, jedwabnych namiotów oraz niezliczoną ilość stołów, które aż uginały się pod ciężarem półmisków z jedzeniem. Grała nawet orkiestra, choć cicho, ledwo słyszalnie.<br />Po pierwszych pocałunkach na powitanie, drętwych gratulacjach i niezręcznych rozmowach o niczym, rodzice w końcu pozwolili Yeonghwanowi zająć własne miejsce wśród ludzi, których darzył choć niewielką sympatią. Chłopak chwilę rozglądał się wokół, a gdy dostrzegł Krunkonkę, kąciki jego ust uniosły się delikatnie ku górze. Zanim zrobił krok, ktoś wcisnął mu nawet kieliszek z szampanem. <br />Dziewczyna siedziała sama, zapewne znudzona, choć ani po mimice, ani po pozie nie dało się tego poznać. Raz po raz pociągała ze zdobionej piersiówki, a potem chowała ją pod stół, leniwie oglądając się, czy nikt przypadkiem tego nie zauważył, nie wzbudzając przy tym podejrzeń.* Seo ruszył w jej stronę, a potem bez zbędnych, nudnych, formalnych powitań się do niej przysiadł. <br />— Hyojin-a, jaki piękny mamy dziś dzień — powiedział sarkastycznie, unosząc kieliszek w celu wzniesienia toastu.<br /><br />*Tu mnie troszkę fantazja poniosła, wybacz, jeśli nie pasuje :Dcoup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-11231222138819066712017-07-17T22:48:10.389+02:002017-07-17T22:48:10.389+02:00[ Kamień z serca? Wiesz, co ma wisieć, nie utonie,...[ Kamień z serca? Wiesz, co ma wisieć, nie utonie, więc skoro już nie wisimy, możemy utonąć. :D<br />Wątek to konieczność! (Czy to tylko ja tak mam, że łatwiej mi skompletować wątki męsko-męskie niż damsko-damskie, czy to powszechny problem?) Lubią się, nie lubią, wakacje czy szkoła? ]<br /><br /><i>Sagit Wallach</i>halszkahttps://www.blogger.com/profile/14157338128887026242noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-30092530443637704892017-07-17T22:08:51.384+02:002017-07-17T22:08:51.384+02:00[Ok, zacznę nam :D][Ok, zacznę nam :D]coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-14798514334017544802017-07-17T21:51:58.079+02:002017-07-17T21:51:58.079+02:00[Mogą znać się nawet wcześniej z widzenia — a przy...[Mogą znać się nawet wcześniej z widzenia — a przynajmniej kojarzyć, skoro od kilku lat czasami mają ze sobą zajęcia — ale faktycznie, <i>poznać się</i> rzeczywiście mogliby dopiero na jakim taki wystawnym, sztywnym bankieciku, na którym znaleźli się tylko i wyłącznie przez naciski rodziców. Jakiś jubileusz na przykład, świąteczna impreza charytatywna etc., etc.<br />Wolisz zacząć właśnie od tego momentu i budować im relację czy rzucić w przód, do wydarzeń z tego roku?<br />Od obojga bije chłód i swego rodzaju tajemniczość, a mi się to połączenie baaaardzo podoba.]coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-54615751996332920172017-07-17T13:10:52.469+02:002017-07-17T13:10:52.469+02:00[Właśnie miałam Ci odpisać pod opowiadaniem, żebyś...[Właśnie miałam Ci odpisać pod opowiadaniem, żebyś się już publikowała, bo na widok Gain w roboczych aż mi się mordka sama rozszerzyła w uśmiechu i nie mogłam się jej tu doczekać :D Trzeba nam jakiś fajny wątek zmalować, to już postanowiłam, może z jakimś supi powiązaniem.]coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-51383227896195797082017-07-17T12:07:40.738+02:002017-07-17T12:07:40.738+02:00[ Jako że jestem osobą szybko się przywiązującą (o...[ Jako że jestem osobą szybko się przywiązującą (ok, wcale nie, to kłamstwo i figura retoryczna semantycznie pusta, ale na potrzeby tego komentarza poudaję, że jest zgoła inaczej), to w sumie czekałam na zakwitnięcie na głównej ostatniej z moich współwisielców w szkicach! Więc hejka, naszym postaciom najprawdopodobniej po raz siódmy przyjdzie dzielić dormitorium. A ostatnie zdanie karty tak cudownie pasuje do nastoletniego buntu. ;D ]<br /><br /><i>Sagit Wallach</i>halszkahttps://www.blogger.com/profile/14157338128887026242noreply@blogger.com