tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post2399348575452037406..comments2023-11-11T16:27:42.224+01:00Comments on Archiwum Hogwarckich Kronik: Małe pożegnanie i... Powitanie?Dyrekcjahttp://www.blogger.com/profile/07722143884043399092noreply@blogger.comBlogger10125tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-8246674901885585602016-07-16T23:49:57.518+02:002016-07-16T23:49:57.518+02:00Sama czuję jakieś ciepło na sercu, gdy spoglądam n...Sama czuję jakieś ciepło na sercu, gdy spoglądam na to, jak dalej potoczyło się życie Mei - może to właśnie przez to, że była w stanie odnaleźć szczęście nawet w tym marchewkowym chaosie :D <br />Dziękuje Ci za ten ciepły komentarz, piszę między innymi dla takich opinii :*coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-53543733268754307552016-07-16T23:42:53.486+02:002016-07-16T23:42:53.486+02:00Bardzo dziękuję za taką dobrą ocenę! Kolejna część...Bardzo dziękuję za taką dobrą ocenę! Kolejna część pewnie kiedyś się pojawi, ale na razie odsuwam to naprawdę do momentu, w którym mi się będzie chciało... Zapas weny został powiem w przeciągu ostatnich tygodni mocno nienadszarpnięty :Dcoup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-144838846579875492016-07-16T23:36:57.742+02:002016-07-16T23:36:57.742+02:00Chcieć mi się na pewno będzie kiedyś chciało, więc...Chcieć mi się na pewno będzie kiedyś chciało, więc na brak notek z mojego konta nie będziesz narzekać! Muszę przecież życie moich wszystkich ludków doprowadzić do końca, a tak się składa, że rozdziały Abigail i Seunghyuna jeszcze nie są zamknięte (Ahna zamknęłam dzisiaj, o jezusie, moja pierwsza postać). Zostaniesz nafaszerowana do bólu!<br />Dziękuję pięknie :*coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-14172979999975237482016-07-16T23:33:16.877+02:002016-07-16T23:33:16.877+02:00Zacznijmy od tego, że jestem pod wielkim wrażeniem...Zacznijmy od tego, że jestem pod wielkim wrażeniem, iż wygrałam tamtego dnia z Tyrionem - obie nie wiemy, dlaczego i co sprawiło, że tak się stało, ale niech tak będzie! <br />Starałam się wszystkie błędy, o których wspomniałaś, poprawić, ale przyznam się, że po wielokrotnym przeczytaniu tego opowiadania słowa zlewają mi się w całość i niemal znam je już na pamięć. Trudno mi przez to skupić się na tekście. <br />Kwestię "bynajmniej" pozostawiam tak, jak jest, bo... Przyznam szczerze, że to słowo pasuje mi w tym wyrażeniu na równi z "przynajmniej", w każdym wariancie zyskując inny wydźwięk. Ja sobie jednak nic ucinać nie dam, bo mogę się mylić! :D<br />Po wątek na pewno przyjdę, gdy już uda mi się stworzyć kartę postaci!<br />Dziękuję za tak szczegółowy komentarz i... Jejku! Mam nadzieję, że smaczek od Ciebie będzie pojawiał się też pod kolejnymi moimi opowiadaniami na Kronikach! <br />Dzięki :*coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-8026003180743203132016-07-16T23:23:18.443+02:002016-07-16T23:23:18.443+02:00Po pierwsze, dziękuję bardzo za tak miłe słowa. Mo...Po pierwsze, dziękuję bardzo za tak miłe słowa. Mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że ja się uśmiechałam przez cały czas, gdy czytałam ten komentarz! <br />Co do Henry'ego - na pewno ta postać jeszcze się gdzieś w przyszłych opowiadaniach pojawi, zatem mogę szepnąć jedynie na ucho, iż wszystko z nim w jak najlepszym porządku. A przynajmniej... Żyje, o. <br />Jeśli chodzi o Ardena, było mi równie smutno, gdy przyszło do części, gdy musiałam go uśmiercić. Cóż, niestety. Tak samo ciężko, co pewnie zauważyłaś, było mi rozstać się z Alexandrem. Lubię tych moich chłopaków, co tu dużo ukrywać!<br />Gra kryminalna gotowa, zapraszam do czytania!<br />I jeszcze raz dziękuję za tyle pochlebstw pod moim adresem - aż mnie to motywuje do dalszej pisaniny. Od opowiadań jednak muszę solidnie odpocząć, przynajmniej w najbliższym czasie. <br />Podsumowując, dziękuję x milion :*coup d'étathttps://www.blogger.com/profile/02081504572320390096noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-40876027815027821132016-07-13T19:57:39.500+02:002016-07-13T19:57:39.500+02:00Parę razy się uśmiechnęłam, parę razy również wzru...Parę razy się uśmiechnęłam, parę razy również wzruszyłam. Nie wiem czy to kwestia tego, że jestem już trochę dinozaurem i mnie również zdarza się cofnąć myślami do momentów, kiedy miałam "naście", ale najbardziej wzruszyły mnie momenty, w których opisałaś przyszłość. I cieszy mnie niezmiernie, że nie jest różowa, ale i nie maluje się w zupełnie czarnych barwach. Choć chcielibyśmy zaplanować zupełnie wszystko w naszym życiu, najczęściej bywa tak, że wszystko i tak staje na głowie. Arthur Schnitzler mówił, że zawsze można zrobić coś, by nawet samotność była błogosławiona. I jak tak teraz o tym myślę, to bardzo pasuje mi do sytuacji Mei, która znalazła względy spokój w tej latającej wszędzie marchewce <3 Dobra, biorę się w garść, bo aż mi się tutaj ciepluchno na sercu zrobiło, a nie można się tak rozbułczać i rozklejać.<br />Jeżeli chodzi o jakieś niedociągnięcia, to uśmiechnęłam się tylko w jednym momencie: <i>Ciche tupanie, które roznosiło się hukiem po suficie, mogło wnioskować, że trzynastolatka jest w trakcie swojej porannej sesji tańca.</i> Uśmiechnęłam się, bo próbowałam sobie wyobrazić jak tupanie może coś wywnioskować ;) Ale to tylko drobna, urocza zawiłość językowa.<br />Uśmiechnęłam się również, czytając rozmowę z Alexem. Myślę, że to bardzo piękne być tak mocno zżytym z prowadzoną przez siebie postacią. U mnie jeszcze trochę do takiej więzi, ale z dziewczynami pracujemy nad tym. Dziękuję Ci za tą notkę, była naprawdę warta uwagi wszystkich czytelników naszego bloga - polecam, Mads.Madshttps://www.blogger.com/profile/03468980732694415926noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-3983551611971184022016-07-13T17:53:21.565+02:002016-07-13T17:53:21.565+02:00Długo nie wiedziałam, jak skomentować tę notkę. W ...Długo nie wiedziałam, jak skomentować tę notkę. W sumie dalej nie wiem, bo pojawiło się w niej tyle wątków, że ojejku. Polubiłam postać Henryka, chociaż to taka kompletna ciapa. Nie umiem się utożsamić z Abigail, bo kompletnie się ode mnie różni, a jednak strasznie ciekawi mnie, gdzie ją wcięło!<br />Mei... Nigdy jakoś nie zwróciłam na nią szczególnej uwagi, gdy była na blogu, jednak teraz mi jej okropnie żal. Być może dlatego, że sama nie chciałabym skończyć, jak ona? Polubiłam postać jej ojca i było mi przykro, gdy umarł, chociaż cieszę się, że jego książka została bestsellerem.<br />Najbardziej chyba podobał mi się wątek Alexa. Szczególnie końcówka, konwersacja z autorką. Sama nie wiem, co mam powiedzieć. Wbiło mnie w krzesło, nigdy bym nie pomyślała, że ktoś zdecyduje się w opowiadaniu na taki krok.<br />Co do Ahna, to się nie będę wypowiadać, zobaczę, jak się sprawa potoczy :D<br /><br />W każdym razie dziękuję za umilenie popołudnia i czekam z niecierpliwością na drugą część opowiadania.Vee Nakuhttps://www.blogger.com/profile/14700266766454560846noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-16133755448444928632016-07-13T14:06:42.313+02:002016-07-13T14:06:42.313+02:00Tak szybko? A miało być takie długie!
Mnie osobiśc...Tak szybko? A miało być takie długie!<br />Mnie osobiście możesz faszerować swymi opowiadaniami do bólu, bo uwielbiam je czytać, a teraz miałam okazje skrobnąć po kawałku z każdej postaci i nawet, jeśli to tylko mała kropelka na tle wielkiego oceanu, to czuję się wyśmienicie. Ale <i>ciąg dalszy nastąpi… może jak mi się będzie chciało </i> - musi Ci się chcieć, więc choćbyś miała ciąg dalszy pisać tylko dla moich oczu, to wiedz, że zostaniesz zmuszona. <br />Dla dobrego przyswojenia czytałam niektóre fragmenty kilkakrotnie i z jednej strony jest mi smutno, że co niektórych posłałaś do piachu, ale z drugiej, bez takiego biegu wydarzeń być może nie powstałoby opowiadanie. Niemniej jednak, najwięcej uśmiechu sprezentowały mi fragmenty z Abigail, jako że panna Lawrence jest mi bliska, a jej charakter momentami mnie bawi (kto inny mógłby oślinić Henry'ego), ale zaintrygował mnie również brak zwłok Seunghyuna i gra kryminalna w kwestii Ahna. Zatem, dalej niecierpliwie czekam na resztę wydarzeń i na karty, coby Cię porwać do wątkowania po tejże dość długiej przerwie. Pisz, kochana :)smołahttps://www.blogger.com/profile/15340978381840302765noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-25856697721704753152016-07-13T12:38:13.997+02:002016-07-13T12:38:13.997+02:00Naprawdę nie wiem, dlaczego i co sprawiło, że wygr...Naprawdę nie wiem, dlaczego i co sprawiło, że wygrałaś dziś z Georgem Martinem i jego Tyrionem, którego zamierzałam poczytać przy porannej kawie, ale wygrałaś. Początkowo się przeraziłam, jak zobaczyłam tak długi tekst i mimo że z reguły czytam większość notek, które pojawiają się na głównej, tylko jestem zbyt leniwa, żeby każdą komentować, tę planowałam sobie odpuścić, przynajmniej zostawić <i>na później</i> (choć doskonale wiem, że <i>później</i> już by mi się nie chciało wracać). Coś mnie jednak tknęło, zaczęłam czytać, kawa mi się skończyła, o ciastku już dawno zapomniałam, ale głodna nie jestem, bo się dalej karmiłam Twoimi literkami i nawet nie zauważyłam, kiedy skończyła się pożywka dla mojej prywatnej weny i motywacji do wzięcia się wreszcie za ten post, który już od tak dawna planuję. Dzięki, coup!<br />Pióro masz lekkie, przynajmniej na moje oko, bo nie zmęczyłam się przy czytaniu ani trochę, a nawet, przyznaję, z chęcią poczytałabym więcej. Co prawda było parę potknięć, literówek głównie (jeśli mnie przeczucie nie myli, maczała w tym palce autokorekta, więc można wybaczyć), ale w większości nie utrudniały rozumienia tekstu i zapominało się o nich już w chwili pierwszego kontaktu. Jedna tylko poraziła moje oczy, ale to ten rodzaj błędów, który doprowadza mnie do szału samoistnie, bez względu na okoliczności, tak jak „w każdym bądź razie” czy „włanczać”, brr; mianowicie ― w ostatnim fragmencie od Mei napisałaś „bynajmniej” zamiast „przynajmniej”. Ja bardzo chętnie daje sobie ucinać kończyny, więc mimo że i tu pewności nie mam, rękę bym oddała (pewnie właśnie ją tracę), bo „bynajmniej” występuje jako zaprzeczenie, a w zdaniu <i>„Zabrała maluchowi talerzyk, by nie narobił większych szkód, a bynajmniej nie w przeciągu tych kilku sekund, które musiała przeznaczyć na sprzątanie.”</i> chyba tego zaprzeczenia nie ma. Uwaga o czasie na sprzątanie jest raczej podkreśleniem poprzedniej części zdania niż jej zanegowaniem, więc sama wstawiłabym tu „przynajmniej”, ale mogę się mylić. Po prostu dla mnie to brzmiałoby lepiej. :) Po drugie mam problem z imieniem Uzdrowiciela, bo raz piszesz o nim <i>Henry</i>, raz <i>Henryk</i> i trochę skaczesz między tymi formami. Treść na tym nie traci, ale i tak wydaje mi się, że warto by ten zapis ujednolicić. Bywam marudna, tak, ale poza tymi dwiema drobnostkami nie mam się do czego przyczepić, tekst jest ładny i co ważne przejrzysty, estetyczny ― ładnie się patrzy i jeszcze fajniej czyta!<br />O ile dobrze kojarzę, z żadną z Twoich postaci nigdy wcześniej nie miałam okazji się zapoznać i teraz trochę żałuję. Każda jest inna, ale wszystkie w tym poście ― nie wyłączając nawet osobliwego wampira ― wzbudziły moją sympatię, mimo że część uosabia pewne cechy, za którymi nie przepadam. Taki Henry na przykład, chodząca kupa mięsa, która bezrefleksyjnie daje się przestawiać z kąta w kąt, a jednak ma w sobie <i>to coś</i>, co sprawia, że człowiek go lubi. Ja w każdym razie na pewno. I Alex. Przez nagłą zmianę narracji początkowo nieco się zamotałam i ostatecznie nie jestem pewna, czy dobrze to przyswoiłam, ale i tak mi się ta machlojka spodobała. Koniec też miała ładny, ale smutny. Paskudną rzecz mi zrobiłaś, bo jak się domyślam, te fragmenty wybiegające wprzód mają znaczyć tyle, że na bloga chłopak już nie wróci, a szkoda, bo bardzo chciałabym go poznać. Jego rodzice mieli zadatki na zostanie przyjaciółmi Lloydów, a stąd już niedużo by dzieliło jego i Milliesant, może nawet jakoś by się dogadali! Najbardziej jednak w całym poście ujęły mnie fragmenty Ahna. Jak nic o nim nie wiedziałam, tak nie wiem (zajrzę kiedyś do KP, na pewno), ale gdy przeczytałam pierwszy wycinek Proroka aż zatrzymałam się na moment w miejscu i przeczytałam raz jeszcze. Zabieg niby prosty, a mimo to uderzył mnie najmocniej. I strasznie mnie ciekawi, gdzie tak nagle zniknęła Abigail. A raczej co się tam z nią stało.<br />Jakbym miała podsumować jednym zdaniem: <i>lubię to!</i> A w razie chęci wiedz, że porwę Cię kiedyś na wątek, choćbym miałam potem nocami płakać, że i tak nie mam czasu odpisać. ;>sierściuchhttps://www.blogger.com/profile/10431776800424022905noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-27863922313620058152016-07-13T11:01:48.420+02:002016-07-13T11:01:48.420+02:00Jestem absolutnie zachwycona. Tekst jest długi, al...Jestem absolutnie zachwycona. Tekst jest długi, ale kiedy czytałam, w ogóle tego nie odczułam, bo zostałam totalnie wciągnięta w świat twoich bohaterów. Co prawda znam ich wszystkich tylko "z widzenia", że tak powiem, ale czytając o nich, czułam się, jakbym właściwie czytała o starych znajomych. Jeśli chodzi o kwestie techniczne, to chyba nie ma się do czego przyczepić, żadnych błędów, wszystko tak, jak powinno być. <br />Nie umiem stwierdzić, który wątek zainteresował mnie najbardziej. Uśmiech na mojej twarzy z pewnością sprawiła przygoda, która przytrafiła się Abigail, ale tak naprawdę tylko jej mogło przydarzyć się coś takiego. Przez cały ten czas współczułam Henry'emu - nie dość, że wampir uwalił się mu na głowę, to jeszcze kazał mu szukać spadkobierczyni, a potem został zaatakowany przez pumę. Czy w następnej notce możesz wspomnieć czy wszystko u niego w porządku? Naprawdę polubiłam tą postać. :c<br />Tak szybko, jak zdążyłam polubić postać Ardena (znowu to robię, skupiam się na postaciach pobocznych, przepraszam), tak szybko zdążył umrzeć i przyznam, że mi się serce przekroiło na pół, gdy to do mnie dotarło, bo wydawał mi się ciepłym człowiekiem, tym bardziej, że marzyciele zawsze mają specjalne miejsce w moim sercu. Bardzo żałuję, że jego talent nie został odkryty za jego życia, ale lepsze to niż gdyby jego dzieła w ogóle nie miały ujrzeć światła dziennego. Żałuję też trochę samej Mei, a raczej tego, jak później potoczyły się jej losy. Nie dość, że straciła ojca, to jeszcze później matkę, a kilkanaście lat potem została rozwódką. Powiem ci szczerze, że ze wszystkich twoich postaci, za Mei chyba przepadałam najmniej, ale po tym opowiadaniu, kiedy było mi dane poznać ją o wiele lepiej, zupełnie zmieniłam o niej zdanie. <br />Alexander czytający "Zbiór opowiadań Ardena Wanga" był kolejnym powodem, dla którego się uśmiechnęłam podczas czytania. Jednak w tym samym akapicie zrobiłaś coś, co spodobało mi się jeszcze bardziej i o ile dobrze zrozumiałam ten fragment, to naprawdę chwalę cię za ten pomysł. Pod sam koniec, przy ostatniej wypowiedzi Alexa, zrobiło mu się po prostu smutno. <br />Jednak muszę powiedzieć, że najbardziej nie mogę doczekać się tego, co przygotowałaś z Ahnem w roli głównej. Znalazłam niespodziankę i jestem tak ciekawa (gra kryminalna, o matko kochana!), że jeżeli w najbliższym czasie nie opublikujesz tej notki, to może być ze mną naprawdę źle. Ja właściwie żyję dla tego typu opowiadań. <br />Podsumowując, jestem pod wrażeniem. Piszesz naprawdę świetnie. Należą ci się ogromne brawa i mam nadzieję, że już niedługo wrócisz do nas z jakąś kartą postaci! c:kayekohttps://www.blogger.com/profile/00341833086975189908noreply@blogger.com