tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post3399336314188710672..comments2023-11-11T16:27:42.224+01:00Comments on Archiwum Hogwarckich Kronik: Umiem w dwunastu językach powiedzieć „nie”; to kobiecie wystarczyDyrekcjahttp://www.blogger.com/profile/07722143884043399092noreply@blogger.comBlogger7125tag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-58107333272830164322017-06-06T18:22:20.515+02:002017-06-06T18:22:20.515+02:00Nienawidził i uwielbiał czas z nią spędzony, bo to...Nienawidził i uwielbiał czas z nią spędzony, bo to on równie mocno go dusił, co dawał szansę oddychania w ogóle. Jej słodko-gorzki, lekko zachrypnięty, ale dziwnie melodyjny głos natomiast, ciągle powtarzał mu, jak bardzo jest żałosny, a on to chłonął, przytakiwał służalczo i błagał o więcej, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że właśnie na taki <i>psi los</i> sobie zasłużył. Była jego zmorą, ale i sensem istnienia – była największym smutkiem, który próbował utopić w alkoholu, ale ten nauczył się pływać. Była także jego słońcem w burzowy dzień rozwiewającym ciemne chmury. Po prostu b y ł a jego wszystkim, a on to tak dokumentnie spieprzył, że musiał ponosić tego karę za swoje paskudne grzechy.<br />Nie sądził tylko, że tym razem pojawi się znacznie szybciej, niż zakładał.<br />Odkąd stracił prawe oko w bójce o honor swej pani słuch miał wyczulony.<br />— Co do… – chód na wysokich obcasach miała specyficzny: żadna inna kobieta w żadnym zakątku tego nędznego świata nie poruszała się tak, jak Rhenawedd Syanna Travers, która nawet w największej brei, na najwyższych szpilkach wyglądała, jakby sunęła kilka centymetrów nad ziemią. Od razu go rozpoznał i natychmiast pojął, że… że w zasadzie nie ma pojęcia, co się dzieje. Wstał, zgasił światło, znowu je zapalił, ale kiedy trzasnęły drzwi korytarzyka oddzielającego jego kwatery od reszty „Lusterka”, ponownie je zgasił. Ostatecznie zaś zwiał do łazienki, ale zorientowawszy się, że jego była żona znalazła się w jego pokoju: opuścił przylegające pomieszczenie i przeklął się w myślach za tak kretyński pomysł, jak gaszenie światła. Nim jednak ponownie je zapalił, poczuł jej miękkie, ciepłe i sprężyste ciało na swoich plecach. Jęknął rozpaczliwie tęsknie. – Rhena – nie pytał, a stwierdzał; trochę z ulga, trochę z przerażeniem. – Rhenawedd – powtórzył i próbował brzmieć pewnie, próbował brzmieć męsko, próbował, wiele rzeczy próbował, a wyszło, jak zawsze: wyjątkowo słabo. Przełknął głośno ślinę, orientując się, że nie uczesał włosów i krzywo zapiął marynarkę. – Pory roku ci się pomyliły – nogi miał, jak z waty, a ona milczała, trzymając go mocno. Delikatnie, acz stanowczo, rozsupłał jej dłonie splecionego na jego torsie.. – Czegoś sobie życzysz? – Spytał, mimochodem, nonszalancko, co w jego wydaniu wypadło zwyczajnie głupio. Odsunął się i spostrzegł mokre plamy na niezadbanym, ale generalnie czystym parkiecie. – Nie wytarłaś nóg – stwierdził głupio i wskazał na jej kozaki. – Wiesz, że nie lubię bałaganu… – jak w wielu innych, tak i w tym względzie, byli całkowitymi przeciwieństwami: problem w tym, ze ona była uroczą bałaganiarą, a on zwyczajnie śmiesznym pedantem. Och, jakże płomienne były ich kłótnie na tym tle… Pomimo jednak jego umiłowania do porządku, w pokoju śmierdziało piwem i jego żałosną miłością do niej. – Co tu robisz? – Zapytał w końcu, nie mogąc się powstrzymać.<br />Oddychał szybko i płytko – denerwował się niepomiernie silnie.<br />Próbował nie patrzeć na jej kształtne usta i zadarty nosek.<br /><br /><b>mocno przejęty i zagubiony OLGIERD ERETRIN, który zachowuje się jak skończony kretyn, ale to dlatego, że jest onieśmielony</b>pirat w internetachhttps://www.blogger.com/profile/04016994311432204471noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-82609077091142829042017-06-06T18:21:45.227+02:002017-06-06T18:21:45.227+02:00Z hukiem odłożył wysoką szklankę na chybotliwy sto...Z hukiem odłożył wysoką szklankę na chybotliwy stolik. Zaklął.<br />Mebel gwałtownie zadrżał, piwo się spieniło, mimo że nie zostało go dużo, a biała piana spłynęła po ściankach szklanego naczynia, opadając na nierówne, źle oheblowane deski, zbite za pomocą kilku gwoździ w całość. Wokół denka powstały nieładne plamy – nie jedyne zresztą, bowiem cały, pełen drzazg i nierówności, blacik pokryty był nimi, co tworzyło obraz nędzy i rozpaczy, których nie dawało się za żadne skarby pozbyć. Co prawda, nigdy do tego zabiegu nie stosował magii, uważając za <i>zwyczajnie uwłaczający</i> fakt, że jest tak chodzącą beznadzieją, że pokonują go kłopoty ze sprzętem domowego użytku, na które mugole pewnie mieli pełno rozwiązań, ale on był zbyt leniwy, aby ich użyć – jednocześnie był także zbyt świadomy swojej żałosności, aby korzystać z czarów.<br />Olgierd odetchnął ciężko – plama miała być jego jedynym towarzyszem tej nocy.<br />Tak naprawdę, samotny był na własne życzenie – sam jeszcze o poranku pozbył się z domu swojego kota, Stefana, oraz szczurka, Penelopy, bo jakoś tak dziwnie przeszkadzali mu tego feralnego dnia; liczył, co prawda, że nie zawędrowali zbyt daleko, bo to byłoby istną katastrofą i całkowitym końcem jego jakiegokolwiek życia towarzyskiego. Niemniej, w tamtej chwili, patrząc na tę cholerną plamę na chybotliwym stoliku, miał doprawdy gdzieś, co się stanie z nim oraz z nimi. Miał gdzieś całe swoje nędzne, czterdziestoczteroletnie życie, podczas którego dosłownie n i c nie osiągnął. Dwa tysiące dwudziesty drugi kończył się doprawdy spektakularnie fatalnie – jak każdy, cholerny rok, przed nim, od nieszczęsnych, szarych i smutnych oraz przejmująco zimnych, szesnastu lat.<br />Oszukiwał siebie tak bardzo, że to aż było nieprawdopodobne.<br />Zaciek na starym drewnie znienawidzonego mebla nic nie zawinił i w zasadzie niewiele miał wspólnego z jego podłym samopoczuciem, niemniej na pewno był jakąś mniej lub bardziej przyjemną odskocznią od tego, z czym przychodziło mu się mierzyć na co dzień, na trzeźwo. To jednak także było <i>wierutnym kłamstwem</i>, bowiem niezależnie, czy pijany, czy też nie – Eretein zawsze w całej swojej beznadziei pamiętał, wspominał i się katował. Teraz zaś – w radosnym, kolorowym, skrzącym się kolorami, brokatem i rażącą tandetą, która opanowała Hogsmeade, okresie świątecznym, najmocniej – szczególnie mocno i dotkliwie robił sobie krzywdę, przypominając sobie jej ogniste, miękkie pukle i zadziorne spojrzenie szarych oczu oraz ten powalający na kolana, przebiegły uśmieszek na piegowatej i pięknej twarzy.<br />Za oknem zahulała śnieżyca, gdzieś zaśpiewali kolędnicy. Skrzywił się nieładnie.<br />Pamiętał. Pamiętał zbyt dobrze, świeżo i wyraźnie – jakby to wydarzyło się poprzedniego dnia, a nie przed niemalże dwoma dekadami. Pamiętał doskonale, bo też nie dawała mu o sobie nigdy zapomnieć; nie dawała mu wytchnienia i spokoju, rok rocznie pojawiając się w progu, a to jego domu, a to zajazdu „Lusterko” – przypominającego tanią spelunę dla narkomanów, niźli dystyngowany hotel, o jakim kiedyś marzył – i sącząc nadzieję do jego skamieniałego serca. Kiedy zaś dostawał od niej owy spokój, natychmiast zaczynał go szczerze nienawidzić – dosłownie wariował, skowycząc o więcej, bowiem rozpaczliwie potrzebował zapachu jej niepowtarzalnych perfum i drobnego, smukłego, tak wspaniale kobiecego, ciała obok. Siódmy lipca – to wszystko, co z niego pozostało.<br />Zdusił w sobie żałosne łkanie i rozpiął duszące guziki tweedowej kamizelki.pirat w internetachhttps://www.blogger.com/profile/04016994311432204471noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-19891212765032272632017-06-04T01:24:23.800+02:002017-06-04T01:24:23.800+02:00[Dziękuję. c: Co do relacji Olgierd/Bree to radzę ...[Dziękuję. c: Co do relacji Olgierd/Bree to radzę Ci spytać <i>pirata</i>, bo ja nie wiem, ile w jej mniemaniu powinnaś wiedzieć. :D I wówczas możemy myśleć nad wątkiem!]<br /><br /><i>Bree Allaway</i>poison killerhttps://www.blogger.com/profile/00323118231679993716noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-59087743522426361712017-06-02T00:08:38.632+02:002017-06-02T00:08:38.632+02:00[O, dobry wieczór, jakże cudownie było odczekać si...[O, dobry wieczór, jakże cudownie było odczekać się wreszcie byłej żony Olgierda! <3 Niecierpliwe jesteśmy, więc pozwolimy sobie piękną panią (acz przerażającą na pewno w swej wściekłości) zaprosić do nas na wątek – w końcu musimy się nienawidzić, prawda? c:<br />Życzę dużo zabawy i ogromu wątków!]<br /><br /><i>Bree Allaway</i>poison killerhttps://www.blogger.com/profile/00323118231679993716noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-91992940453602040842017-06-01T23:20:54.498+02:002017-06-01T23:20:54.498+02:00[Cześć, dobry wieczór.
Życzę udanej, przemiłej zab...[Cześć, dobry wieczór.<br />Życzę udanej, przemiłej zabawy i zapraszam do siebie, chociaż przyznam, że na ten moment nie jestem w stanie zaproponować niczego sensownego... Jakoś nie widzę pana Avery'ego w jakichkolwiek relacjach z Twoją panią, ale... Może właśnie dzięki temu uda nam się stworzyć coś wybuchowego i całkowicie nieprzewidywalnego? :D]<br /><br /><i>Artair</i>czekoladowa masahttps://www.blogger.com/profile/09609972246052453750noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-9173549407547031552017-06-01T22:51:17.365+02:002017-06-01T22:51:17.365+02:00[Cześć! Od pojawienia się Olgierda na blogu, darzę...[<i>Cześć</i>! Od pojawienia się Olgierda na blogu, darzę Rhenę ogromną sympatią i to nie tylko ze względu na wizerunek Jess (pięknej, ach!, jak pięknej...), ale i na jej kreację oraz wpływ na jego życie. Cieszę się więc, że pojawiła się na blogu i namiesza w życiu właściciela zajazdu, bo po kryjomu, tak w głębi serca, od początku im kibicuję w nadziei, że pewnego dnia się dogadają i będą razem już nie bacząc na wszystkie trudności. :D Ty natomiast tchnęłaś w nią ładnie życie, za co należą Ci się wielkie brawa. <br />Co prawda, chwilowo jestem tak do tyłu ze wszystkim, że nie zaproponuję Ci wątku, ale obiecuję, że jak tylko wszystko nadgonię po sesji, to wpadnę się o coś upomnieć. :) Tymczasem baw się dobrze i miej dużo ciekawych wątków! <br />Ach! W odautorskim wkradło Ci się „ę” do słówka „sponsoruje”. :D]<br /><br /><b>Connor Greyback</b>laqueumhttps://www.blogger.com/profile/12292572230476946928noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-792166889902594158.post-35976647002102890822017-06-01T22:42:15.775+02:002017-06-01T22:42:15.775+02:00[I jest i ona – cudowna, straszna i pięknie-koszma...[I jest i ona – cudowna, straszna i pięknie-koszmarna! ♥ <i>Czeeeść!</i> Sophia niewątpliwie (w swoim przypadku…) miała rację, Jessica jest piękna, Rhena cudowna i z Olgierdem, który jest co najwyżej ziemniakiem, ale nie burakiem – wyczekujemy wielkich dram. : D Baw się dobrze na HK, miej dużo weny, wytrwałości, pełno super pomysłów oraz ciekawych wątków! ;]<br /><br /><b>pielęgniarka VERA THORNE & hotelarz OLGIERD ERETEIN</b>pirat w internetachhttps://www.blogger.com/profile/04016994311432204471noreply@blogger.com