27 maja 2015

świat jest zagadką tak jak ja

trzask drzwi, tak głośny,
rozdzierający, nieznośny, 
pobrzmiewa przez chwilę
i cichnie
on siada, nie płacze, 
nie krzyczy, nie kracze, 
lecz milczy przez chwilę
i wzdycha 
tak wodzi spojrzeniem, 
z widocznym pragnieniem, 
rozmyśla przez chwilę
i szepcze
szept drobny, cichutki, 
nie drżący, malutki, 
wibruje przez chwilę
i milknie
a cisza przytłacza, 
napiera, otacza, 
on walczy przez chwilę 
i wstaje
marzenia skrywane, 
głęboko chowane, 
wirują przez chwilę
i nikną
pragnienie wolności, 
wiary, ufności, 
otula przez chwilę 
i stwarza
postawę poważną, 
dorosłą, odważną, 
wręcz męską przez chwilę 
i krzyczy
rozbrzmiewa krzyk drżący, 
niepewny, niosący
ból straszny przez chwilę 
i znika
jestestwo tłamszone, 
deptane, gniecione
powraca na chwilę 
i ginie
wśród spojrzeń karcących, 
natrętnych, wnikliwych, 
rzucanych co chwilę
od zawsze



chyba mam talent do tworzenia ciepłych kluch
ale nie myślcie, że Louis jest jakoś pokrzywdzony i smutny
wręcz przeciwnie!
wiersz oczywiście mój
fc: Tijn Elbers

100 komentarzy:

  1. [Cześć mój wierszokleto ♥ ]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Dzień dobry, Weasley! Ty rudy - nierudy oszuście! Kochana ta kluska, moje Ślizgony jedzą takie na śniadanie! B)]
    Dorian&Scorpius, Hogwarcka Monarchia!

    OdpowiedzUsuń
  3. [Witam Weasley'a, ja i Jam zapraszamy na wątek, jakiś bromance, kumple z drużyny, w jednym dormitorium... Hehe, cokolwiek, podbijajmy Hogwarty, kuzynie!]
    James

    OdpowiedzUsuń
  4. [Mam sentyment do Tijna, a Loui taki kochany wyszedł. I genialny wierszyk :3]
    flynn

    OdpowiedzUsuń
  5. [ Panowie od Zamkowia chyba nie wiedzą, że Vincent tak łatwo nie odda im Lou. ]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Nie przeszkadzać nam w konsumpcji, jemy kluski!]

      Usuń
  6. [ Jejku, jaki on przesłodziaszny <3 ]

    Lysse

    OdpowiedzUsuń
  7. [Mam sentyment do tej postaci, a twój Lou jest taki pocieszny <3]
    Hartwick

    OdpowiedzUsuń
  8. [Intrygujący wierszyczek ;3
    Wraz z Pegsią i Zabinim się witamy i życzymy wielu wąteczków i niesłabnącej weny!]

    Peggy & Zabini

    OdpowiedzUsuń
  9. [jestem pod wrażeniem talentu pisarskiego:)]
    Candice

    OdpowiedzUsuń
  10. [Jaki ładny wierszyk i jeszcze Tijn <3]

    Anakin & Cecyli

    OdpowiedzUsuń
  11. [ Witam! Jeżyk piękny, karta krótka, ale mimo to ciekawa xd Bajki Disneya najlepsze! Jeśli taka chęć to zapraszam do siebie :) ]

    Metin/Loren

    OdpowiedzUsuń
  12. [jakiś wątek, panie kuzynie ? :>]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ależ mi się ten gif podoba *___*]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  14. [uh, to mamy problem, bo ja średnio umiem wymyślać. ._. hm. to może na początku sobie ustalmy, jakie między nimi panują relacje ? czy coś ? XD jak to widzisz ?]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  15. Odwiedziny w Hogsmeade nigdy nie kończą się tak jak powinny. Zazwyczaj William musi kogoś wynosić, podczas gdy sam ledwo stoi na nogach. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się bowiem, żeby McKenzie się upił. Parę razy był w takim stanie, że kręciło mu się w głowie i nie wiedział gdzie jest góra a gdzie dół, ale to jeszcze nie było upicie. Przynajmniej on tak sądził.
    Dzisiejszego dnia było jednak inaczej. William wypił może jedną szklankę Ognistej i chyba nawet nie do końca, bo smak tego trunku strasznie mu nie pasował i drapało go po tym w gardle tak, że co chwila musiał odchrząkać. Inni towarzysze jednak sobie nie folgowali i wlewali w siebie kolejne porcje alkoholu. Krukon miał tylko nadzieję, że uda im się dotrzeć do Hogwartu w spokoju i że nie przydarzy im się żaden wypadek. Na szczęście spotkanie nie trwało długo. Niestety, żeby nie było tak kolorowo, większość obecnych była schlana tak bardzo, że można było się upić od samych wyziewów. Williamowi kręciło się trochę w głowie. Nie był on zbyt wytrzymałym zawodnikiem, jeśli chodziło o picie.
    Mieli wracać dwójkami. Na szczęście wypadło tak, że Willie miał wracać razem z Louisem, który nie wyglądał na specjalnie pijanego. Być może tak było, albo chłopak potrafił udawać trzeźwiejszego niż jest w rzeczywistości. Miał nadzieję, że Ognista nie podziałała na rudzielca zbyt mocno.
    – I jak tam? – powiedział. Nie lubił spacerowania w ciszy, dlatego też odezwał się jako pierwszy. Lubił Weasleya, nawet bardzo. Mógłby pokusić się o stwierdzenie, że chłopak jest jednym z jego bliższych przyjaciół. Dzisiaj nie rozmawiali ze sobą zbyt długo, więc teraz mieli doskonałą okazję do tego, by nadrobić zaległości.
    Nie było zimno, nawet teraz, gdy Słońce kończyło już powoli swoją wędrówkę po nieboskłonie. Zaczynało robić się coraz ciemniej i pojawiły się pierwsze gwiazdy, które jaśniejąc układały się w konstelacje. Willie nie przepadał za astronomią, jednak od czasu do czasu lubił patrzeć w gwiazdy, chociaż nigdy nie widział kształtów, które miały się układać w kształty łabędzia czy niedźwiedzicy.
    Szli bardzo szybko, więc od razu zrobiło się mu gorąco, dlatego też zdjął swój wiosenny płaszcz i przewiesił go sobie przez przedramię.

    William

    OdpowiedzUsuń
  16. [Panie Weasley, trzeba w końcu coś ustalić.]
    Vincent Hermann

    OdpowiedzUsuń
  17. [Mój pierwszy tutaj Fred W. miał buźkę Tijna, stąd sentyment :D A w tym przypadku nawet nazwisko to samo, więc tym bardziej trafiony wybór]
    f.

    OdpowiedzUsuń
  18. [Choć piszę tutaj, ciepło witam obu Twoich panów i dziękuję za sympatyczne powitanie. Swoją drogą kojarzę Cię z indywidualnie (te wesołe jeżyki ♥). No, w sumie to tylko tyle chciałam.]

    DARREN CRAFT

    OdpowiedzUsuń
  19. [No proszę, jaka mieszanka postaci, które tu już były. Wszyscy z tej samej rodzinki. Witam serdecznie!]

    Lenard

    OdpowiedzUsuń
  20. [Twój Lu jest świetny, zaręczam :D]
    Hartwick

    OdpowiedzUsuń
  21. [Ojeej, jaki ładny ten wierszyk! :3
    Ogólnie męsko-męskie słabo mi idą chyba, ale chodź, spróbujmy! ;) Daj mi tylko pomysł jakiś, bo ja dziś już nie myślę :c]

    Alan

    OdpowiedzUsuń
  22. [Z całą pewnością :) Co powiesz na jakiś wątek? ^^]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  23. [No bo tworzenie postaci kanonicznych to ciężki kawałek chleba :D]
    Hartwick

    OdpowiedzUsuń
  24. [A szkoda, bo jakaś by mu się przydała :D
    Co do wątku, zdecydowanie przypadł mi do gustu pomysł pierwszy, Alan bardzo chętnie będzie traktował go młodszego brata i będzie mu matkował i starał się przywrócić go na drogę dżentelmena ;) Teraz tylko jakiś pomysł na wątek i mogę zacząć!]

    Alan

    OdpowiedzUsuń
  25. [tak, też mi pasuje do nich taka dobra relacja. hm. może Lilkowy kot spróbuje zapolować na jeżyka ?]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  26. [Uf... kiepsko mi idzie wymyślenie czegokolwiek, ale jestem zdania, że muszą się lubić, bo Julka to właściwie lubi wszystkich. Poza tym coś czuję, że oni naprawdę nieźle by się dogadali i to bez większego wysiłku. Niestety, nic konkretnego nie wymyśliłam :(]

    Julie

    OdpowiedzUsuń
  27. [cześć, cześć ! Weasleye są fajne ! może jakiś wątek z kuzynką ? :>]

    Rose.

    OdpowiedzUsuń
  28. [Pierwszy pomysł jak najbardziej mi się podoba, co do drugiego w sumie też i nic dziwnego, że zmieniłyby się ich stosunki, Alan nie jest nawet biseksualny, zaś za związkami homo zdecydowanie nie przepada. Postaram się w niedługim czasie zacząć :)]

    Alan

    OdpowiedzUsuń
  29. [O tak, Sophie jest śliczna. <3 Dziękuję za miłe powitanie! Postanowiłam napisać tu, bo jakoś tak mniej komentarzy, a poza tym nazwisko sprawiło, że nie mogłam się oprzeć. Połasić, mówisz? Chętnie dowiem się na ten temat więcej.]

    Lyanne Bradley

    OdpowiedzUsuń
  30. [W takim razie trafiłaś pod dobry adres, bo Lya bardzo chętnie zakoleguje się z panem Weasleyem na dłużej! <3 Pomysł jak najbardziej mi odpowiada, mogą się spotkać jakoś na świeżym powietrzu, a ja biorę na siebie rozpoczęcie. Odpowiada ci taki układ? c:]

    Lyanne Bradley

    OdpowiedzUsuń
  31. [Ja za to przepraszam, poprawię się.]

    Czas spędzony na świeżym powietrzu nigdy nie był dla niej czasem straconym. O wiele bardziej lubiła biegać po szkolnych błoniach niż kisić się w chłodnych murach Hogwartu. Kiedy czuła powiew wiatru na swojej skórze, który wprawiał w ruch jej włosy, dopiero wtedy dochodziła do wniosku, że jest naprawdę wolnym człowiekiem. Często siadała na trawie albo kładła się na niej, po czym zawieszała swój wzrok na chmurach w górze, które powoli przesuwały się po nieskazitelnej tafli nieba. Zdarzało się, że odczuwała nieodpartą chęć stania się jedną z nich. Jakież miałaby wtedy piękne życie! Mogłaby patrzeć na wszystkich z góry i podróżować po wszystkich krajach, do których tylko poniósłby ją wiatr. Każdy jej problem zniknąłby w jednej chwili, a ona nie musiałaby się absolutnie niczym zamartwiać. Co ważniejsze – pewnie już nigdy nie usłyszałaby słowa „szlama”, które każdego dnia brzęczały jej w głowie, nieważne czy była sama ze sobą, czy jakiś Ślizgon po raz kolejny chciał zniszczyć jej dobry humor. Wydawać by się mogło, że Lyanne nie ma z tym najmniejszego problemu, ale prawda wyglądała tak, że miała głęboki kompleks, jeśli chodziło o jej nieczystą krew. Wiadomo, że nie każdy był dla niej z tego powodu wredny i dziewczyna potrafiła znaleźć przyjaciół, ale czasem miało to niewielkie znaczenie, kiedy wychowankowie domu Salazara Slytherina ciągle naśmiewali się z niej, jakby nie mieli nic lepszego do roboty. W dodatku Lya nigdy nie pozostawała bierna na ich żarty, więc to pogarszało tylko sytuację, ale inne zachowanie nie zgadzałoby się z jej naturą. W końcu od dziecka była wojowniczą osobą, chociaż można ją było uznać za kogoś, kto przyszedł na świat, aby szerzyć pokój wśród ludzi. Splamiłaby swój honor, gdyby od czas do czasu nie zagrała na nosie jakiemuś Ślizgonowi.
    Dzisiejsze popołudnie Lyanne postanowiła spędzić na błoniach, gdzie jak zwykle mogła się zrelaksować. Gdy tylko opuściła budynek szkoły, wzięła głęboki wdech, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Usiadła na trawie, po czym wyjęła z torby swój szkicownik i ołówek, by później zacząć kreślić coś na kartce papieru. Rysowanie to było jej hobby, ale starała się z tym nie obnosić, ponieważ jej prace nie należały do wybitnych. Wciąż się uczyła, a poza tym miała coraz mniej czasu na pogłębianie tej pasji i ćwiczenie swoich umiejętności. Tym razem postanowiła uwiecznić w swoim szkicowniku krajobraz, który miała przed sobą. Jej prace zawsze były obfite w szczegóły, więc teraz również starała się nie pominąć niczego, kiedy rysowała jedno z drzew. Póki co, była zadowolona z efektów swojej pracy.
    Była tak zajęta rysowaniem, że w pierwszej chwili nie zauważyła, że niedawno zyskała nowego towarzysza w swoim samotnym popołudniu. Był to kot, a kiedy poczuła, jak ten ociera się o jej rękę. Oderwała wzrok od szkicownika i spojrzała na urocze zwierzątko. Uwielbiała koty, więc uśmiech na jej twarzy stał się jeszcze bardziej radosny. Złapała słodziaka i posadziła go sobie na brzuchu, po czym zaczęła głaskać jego miękkie futerko. Z jej gardła po raz kolejny wydostało się głośne westchnięcie.
    – Ładnie tutaj, co? – spytała, patrząc na swojego nowego znajomego. Nie znała go długo, a już wiedziała, że jest milszy niż niejeden Ślizgon. Nienawidziła ich całym sercem. – Tutaj przynajmniej nie ma żadnych debili z wężem na szatach, którzy ciągle wypominają ci, że nie urodziłaś się w idealnej rodzinie złożonej z samych czarodziei. Ty pewnie nie masz takich problemów, co? Chciałabym być kotem. Mogłabym mieć wszystko gdzieś.

    Lyanne Bradley

    OdpowiedzUsuń
  32. [Mam takie dziwne wrażenie po tym gifie, że Louis jest ciut pedantyczny. Rose też taka miała być, ale nie chciałam przeginać :D
    Ja się piszę z kuzynem na wątek, ale najpierw może ustalmy relacje. :) Jakieś pomysły?]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  33. [Mnie się zdaje, że chociaż Rose ma czasem dość swojej radosnej rodzinki, to jednak ma z nimi wszystkimi dobre lub w miarę dobre relacje, bo każdego na swój sposób próbuje zrozumieć i tolerować. :D Nie wiem jak tam Louis w stosunku do Rose.]

    Rose

    OdpowiedzUsuń
  34. [Też o tym pomyślałam. :D I może w ramach rozrywki jakieś małe wyścigi albo wycieczka w teren? :)]

    Rose W.

    OdpowiedzUsuń
  35. [LUBIĘ BARDZO OBU PANÓW! Co do wątku, to chcesz? ♥
    Jeśli serio chcesz to mi to w sumie obojętne, którego pana widziała byś w naszej współpracy? :*]
    Pluv

    OdpowiedzUsuń
  36. [Jestem za! Mógłby próbować, ale ich relacje musiałyby być bardzo bliskie,żeby ona w ogóle rozważała to co on do niej mówi. I tak się zastanawiam na jakiej podstawie i co mogłoby ich łączyć?]

    Pluvia

    OdpowiedzUsuń
  37. [Dla mnie spoczi, tylko jaka to miałaby być sytuacja? :D Ogólnie to mam taki pomysł, że Pluvia mogłaby być chorobliwie zazdrosna o Lou. Wiesz ona miałaby go za swoją własność. Ale to później. Hm? :D

    PS. Możemy zacząć od tej żenującej sytuacji... :D]

    Pluv

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Hmm...Pluvia ma insektofobię, więc może coś z tym? :D]

      Pluvia

      Usuń
    2. [To sekret. :D Lou mógłby tak czy siak o nim wiedzieć. :D ALE TO Z KOTEM MNIE ROZWALIŁO! SUPER! :D Może cieszyłaby się, że udupiła kolejnego chłopaka, ale potem zdała sobie sprawę, że wcale jej to nie uszczęśliwia.
      Potem Lou jakoś napomknął by o tym, może w czasie lekcji albo kolacji?]

      Pluv

      Usuń
  38. [Dokładnie ! Kuzyn też taki śliczny, mam dziwaczną słabość do chłopaków, którzy mają rude włosy, koniecznie dłuższe. :D Niech coś razem zmalują, proszę ! :>]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  39. [A jak, myślisz, mogłoby to wyglądać, relacja ?]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  40. [Nie, wątkom nienawistnym mówimy NIE. Jestem za tym, żeby się lubili. :D]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  41. Nie mogła narzekać na samotność, ponieważ w Hogwarcie było wiele osób, które darzyły ją sympatią. Miała przyjaciół, z którymi często widywano ją na korytarzach szkoły, więc nie było mowy o przypięciu jej etykietki społecznego wyrzutka, ale czasami czuła się w ten sposób, gdy padała ofiarom okrutnych żartów ze strony Ślizgonów. Dla niej to naprawdę była wojna, której przegrać nie mogła, więc robiła wszystko, aby tak się nie stało. Od zawsze była bardzo zawzięta i uparta, co często wplątywało ją w różnego rodzaju kłopoty. Nieustanne utarczki z innymi ludźmi, którzy niekoniecznie byli pokojowo nastawieni do reszty świata, na pewno nie wpływały dobrze na jej ogólną opinię wśród społeczeństwa, ale Lyanne się tym nie przejmowała. Ona miała swój świat, co było już widać na pierwszy rzut oka. Nie zaliczała się do zwykłych ludzi, na pewno nie pod względem liczby uśmiechów, które potrafiła rozesłać innym każdego dnia.
    Jak dobrze, że brat nauczył ją, jak powinno uciekać się przed wściekłym tłumem, ponieważ Lyanne wiedziała, że pewnego dnia wszyscy jej przeciwnicy zjednoczą się, aby wspólnymi siłami móc ją dopaść, a potem zemścić się za wszystkie wyrządzone krzywdy. Głównie były to głupie żarty, ale wiadomo, że krzywda to krzywda.
    – Może narysuję ciebie, co? – spytała, po czym spojrzała na rysunek, nad którym pracowała wcześniej. Doszła do wniosku, że nie jest wystarczająco dobry, więc oderwała kartkę od szkicownika, zgniotła ją i wrzuciła do torby, z zamiarem późniejszego wyrzucenia jej do śmieci. – Cóż... Uznam, że twoje milczenie to zgoda. Przecież się nie obrazisz, prawda?
    Ponownie wzięła ołówek między palce, przeleciała wzrokiem po kocie i zaczęła rysować jego pyszczek. Jej nowy znajomy był prawie tak samo rudy, jak jej włosy, więc tym bardziej go polubiła. W Hogwarcie nie było wielu osób podobnych pannie Bradley kolorem włosów, co sprawiało, że wyróżniała się spośród innych uczniów. Ślizgoni potrafili czepiać się również tego. Dla nich każdy powód do naśmiewania się z Lyanne był dobry, tak naprawdę. Kilka lat temu dziewczyna powzięła pomysł o ścięciu włosów i potraktowaniu ich farbą, ale po pewnym czasie zrezygnowała z tego planu, ponieważ doszła do wniosku, że byłoby to bezcelowe działanie. Poza tym, nie chciała ugiąć się pod drugim człowiekiem, który ponadto był jej wrogiem numer jeden. Lya miała swoje momenty słabości, ale ostatecznie zawsze dbała o to, aby pozostać sobą. Bardzo możliwe, że jej ideały były zużyte i śmieszne, ale jej to nie przeszkadzało i nawet przez myśl jej nie przeszło, aby je porzucić. W gruncie rzeczy nie była za bardzo skomplikowaną osobą. Miała proste potrzeby i nie wymagała od innych zbyt wiele. Lubiła się uśmiechać, korzystać z życia i szaleć. To wszystko.
    – Bo wiesz, to nie jest tak, że ja nie umiem zostawić tych parszywych Ślizgonów w spokoju – mówiła, rysując tułów zwierzęcia. – Oni sami przychodzą i proszą się o to, żeby dać im porządną nauczkę. Ja tylko wysłuchuję ich próśb, nic więcej. Trzeba było nie nazywać mnie szlamą – ostatnie słowa wypowiedziała bardzo cicho, może mając nawet nadzieję, że kot jej nie usłyszy. Podrapała go za uchem, wzdychając.

    Lyanne Bradley

    OdpowiedzUsuń
  42. [Jaki on kochany. <3 Rozumiem, że kombinujemy z wątkiem między kuzynostwem, hm?]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń
  43. [Właśnie ja też. :c Jestem zła w wymyślaniu. :c]

    Lily | Roxanne

    OdpowiedzUsuń
  44. [ Bardzo chętnie. Jakieś pomysły? ]

    ROSEMARY

    OdpowiedzUsuń
  45. Rodzina Weasleyów była naprawdę ogromna, a w dodatku – w większości zgrana. To dlatego wszystkie święta spędzali we własnym gronie, a czasem też spotykali się na wakacje. W tym roku na miejsce wypoczynku wybrana została Muszelka, co zresztą bardzo Rose ucieszyło. Mogła zawsze rozłożyć się z kocem na plaży i zaszyć się z książką pod parasolem, bo, niestety, słońce, rudzielcom nie służyło i opalenizna zawsze miała brzydki, czerwony kolor zamiast czekoladowego odcieniu jak u tych wszystkich ładnych dziewczyn, na które lecą chłopcy. To nie był akurat jedyny kompleks Rose. Nienawidziła swojej twarzy upstrzonej wręcz piegami. Chociaż dziewczyny z dormitorium uważały, że piegi są urocze, to ona akurat tego uroku dostrzec nie potrafiła. Zawsze lepsze są piegi niż trądzik, pocieszała się za każdym razem, gdy spoglądała w lustro. Natura przynajmniej oszczędziła jej tej plagi.
    Pobyt w Muszelce nie tylko był uwielbiany przez Rose ze względu na towarzystwo morza. Było też w okolicy coś, co zawsze przyciągało ją z całych swoich sił. Otóż całkiem niedaleko otworzono jakiś czas temu stadninę koni i jakiś lokal, w którym można było miło spędzić czas albo zorganizować jakąś imprezę. Niewiele to wszystko miało wspólnego z magią, ale co z tego?
    Niewiadomo po kim wzięła się jej ta pasja. Matka niezbyt też była zachwycona, że jej córce zachciało się dosiadać nieobliczalnego zwierzęcia (swoją drogą – miotła też potrafiła być nieobliczalna, a jednak większość jej rodziny grała w drużynach Quidditcha albo chociażby na podwórku przed domem dziadków). Ale w końcu jej pozwolili – w końcu w wakacje też musiała mieć zajęcie. Szczególnie w te, kiedy czekała na wyniki SUMów. Wszyscy wiedzieli, jaka Rose potrafiła być czasem nerwowa i przez to potwornie wkurzająca.
    Nadchodził już wieczór, ale to było zbyt małym argumentem, aby odciągnąć Rose od dzisiejszej jazdy w terenie. Mieli przejechać przez las, a potem kawałek plażą i wrócić. Siedząc już na łaciatym koniu dopasowała sobie strzemiona, poprawiła toczek, którego szczerze nienawidziła, ale był konieczny podczas jazdy i odwróciła się w stronę Louisa.
    Louis był osobą, z którą dzieliła swoją pasję. Było to niebywałe, że w tak barwnej rodzinie jak Weasleyowie znalazły się jednak osoby całkiem podobne.
    - Założę się, że dzisiaj to ja będę pierwsza na plaży.
    Jeszcze nigdy nie udało jej się wygrać ich drobnych wyścigów. Nie było to w sumie nic ważnego, ale dawało argument, żeby cieszyć się i głupio szczerzyć przez cały wieczór. Poklepała po szyi konia, który zaczął skubać najprawdopodobniej z nudów trawę.

    [Udało mi się w końcu zacząć. Mam nadzieję, że nie jest źle ;)]
    Rose Weasley

    OdpowiedzUsuń
  46. Uwielbiała spacerować korytarzami Hogwartu. Za każdym razem miała wrażenie, że widzi coś nowego, innego, coś, czego nie dostrzegała wcześniej. Z zachwytem obserwowała żyjące własnym życiem mury szkoły i rozmyślała o tym, jak bardzo by chciała żyć nieco inaczej. Na własną rękę. Jak bardzo by chciała być wolna.
    Tego dnia było nieco inaczej. Inaczej...może to nieodpowiednie określenie, gdyż takie inaczej to ona przeżywała za każdym razem, gdy zrywała kontakty z którymś ze swoich chłopaków. Tego dnia było ciekawiej. Tak, to dobre określenie.
    Idąc, nuciła pod nosem jedną ze swoich ulubionych, jazz'owych kawałków i zakręcała pasmo włosów na palec. Nie spieszyła się.
    Na jej twarzy widniał szeroki uśmiech. Miała ochotę kogoś mocno przytulić i tańczyć. W rytm jazz'u.Chwila... "Czemu nie?", pomyślała. Zrobiła kilka piruetów, podskoków, oczywiście upewniając się, że nikt nie zwraca na nią uwagi, że nikogo nie ma w pobliżu. Pewnie zapuściła się za daleko w szkolne korytarze, ale lubiła czasami pobyć z dala od ciekawskich spojrzeń innych, oceniających z góry uczniów oraz od krzywo, nienawistnie patrzącego na nią brata. To było przytłaczające. Nie akceptował jej, a ona nie chciała się zmieniać.
    Rozglądając się, natrafiła tylko na dziwnie przyglądającego jej się kota. Nie przyszło jej wtedy do głowy, że może to być człowiek, ukryty pod postacią zwierzęcia. Z początku go zignorowała, ale potem, gdy nagle zaczęły do niej napływać myśli, że przecież nie ma komu zwierzyć się ze swojego szczęścia, że nikt jej nie zrozumie, nie ma przecież przyjaciół, a brat nie chce jej znać i do tego rodzice są kilka tysięcy kilometrów od Hogwartu, gdy nagle zdała sobie sprawę, że bycie samotną wcale jej nie uszczęśliwia, podbiegła do czworonoga i wzięła go w ramiona, potykając się przy tym. O mały włos nie upadła.
    -Jesteś tak samo samotny jak ja-mruknęła cicho.-Będziemy samotni we dwoje.
    Wzdychając, streściła kotu całą swoją historię. O tym, jakie zasady zawsze wpajali jej rodzice, o tym, jak zawsze była w centrum uwagi, jak zawsze liczą tylko na nią, jaka jest idealna, jak kocha siebie, zwłaszcza wtedy, gdy rozkochuje w sobie chłopaków. A potem wspomniała również, że zaczyna czuć się w tym wszystkim samotna, że chyba wcale nie jest szczęśliwa, że tylko to sobie wmawia.
    Przez cały ten czas miała wrażenie, jakby zwierzę naprawdę było zaciekawione jej historią, jakby przez chwilę nawet się uśmiechało. Pokręciła głową i musnęła wargami czoło kota, po czym zrobiła pirueta i odstawiła go na ziemię, śpiewając pod nosem jazz'ową melodię. Tę samą, którą nuciła wcześniej...

    [Pomieszanie z poplątaniem. xD]
    Pluvia

    OdpowiedzUsuń
  47. [Piękny wierszyk *.* wow, wow, wow... Dziękuję za przywitanie, tak jakoś wyszło, że kolejny do kolekcji, ale to chyba dobrze, bo Puchasiów zawsze tak mało. Jak będę mieć jakiś pomysł to wpadnę z nim, na razie mój limit puszcza już w szwach.]
    Mickey D.

    OdpowiedzUsuń
  48. [Ja już też nie, nie wiem, czego się złapać, czego jeszcze nie złapałam. :x]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń
  49. [ No widzisz, a jednak jestem :D A więc, braciszku, wątek oczywiście musi być. Skoro on gra w drużynie quidditcha, to może siostra by go troszeczkę podenerwowała podczas treningów? Ja sobie wyobrażam ich relacje jako takie typowo siostrzano-braciane czy coś xd No wiesz, wzajemne docinki itp. ]
    starsza siostrzyczka, Viki

    OdpowiedzUsuń
  50. [ Wyjdź mi z tymi kartami. Wracam z urlopu i biorę wątek. Usuwam pana woźnego i kroniki, to w weekendzik po zakończeniu wszystko nadrobię. Meh. That gif. Too perf. ]

    Fredzioch Twój.

    OdpowiedzUsuń
  51. [Okej, z pewnością dam znać, Weasleyom się nie odmawia przecież!]
    Mickey D.

    OdpowiedzUsuń
  52. [Wiem ! Dajmy na to, że przytuli ją kolega (naprawdę kolega XD), a James to chyba baaaardzo typowy starszy braciszek, więc z pewnością by go przepędził, co zrobił tak wiele razy, że Lily cierpi na brak znajomych płci brzydszej. :D Może być, jestem jak najbardziej za. W zamian za to Lila mogłaby wymyślić straszną i okrutną zemstę... :>]

    Lily.

    OdpowiedzUsuń
  53. Mogła tylko zazdrościć swojemu kuzynowi takich dziadków – nawet jeśli jego rodzice nie zgadzali się na konia, a o tym Rose nie wiedziała nic, i tak dostał go w prezencie. Matka by nigdy nie pozwoliła na trzymanie gdzieś w pobliżu ogromnego, brudzącego konia, w którego znów wpakują mnóstwo pieniędzy. Co prawda powodziło się im już lepiej, ale bez przesady. Wystarczało na normalne życie, nic więcej.
    Zresztą wyobraziłby sobie ktoś minę Hermiony Weasley, kiedy zobaczyłaby konia na swoim podwórku? Prawdopodobnie trzeba by było wzywać pogotowie, jakiekolwiek, nieważne czy mugolskie czy czarodziejskie, bo dostałaby zawału. Okropność.
    Louis miał przewagę nie tylko w tym, że koń był jego i doskonale się znali, ale też dlatego, że był bardziej doświadczonym jeźdźcem. Rose zaczęła później i trenowała rzadziej, półsiad wydawał się jej praktycznie niemożliwym osiągnięciem, ale kiedy znalazła środek równowagi, nie było już aż tak źle. Cwał i tak ją przerażał, chociaż, naturalnie, nie chciała dać po sobie tego poznać.
    Zaskoczył ją – znów. W tym już zyskał przewagę i nie zapowiadało się, żeby miała ją jakoś nadrobić. Ruszyła najpierw kłusem, koń bardzo niechętnie przyspieszał, jakby nie miał w ogóle ochoty na tą jazdę. Popędzała go jednak raz po raz i w końcu udało jej się zmusić go do oczekiwanego tempa. Tak czy siak – to nie wystarczało. Louis był daleko w przedzie. Cała determinacja Rose nie wystarczyłaby, aby wygrać.
    I naturalnie nadjechała na miejsce jako druga. Oburzona swoją porażką, od których już zdążyła odwyknąć.
    - Tym razem byś przegrał, gdybyś grał fair! – krzyknęła, puszczając na moment wodze i krzyżując ramiona pod biustem. – Założę się o piętnaście galeonów, że ty i Jupiter nie wygracie z nami, jeśli wystartujemy równo!

    [Czy ja wiem czy lanie wody, mnie tam się podobało :D]
    Rose

    OdpowiedzUsuń
  54. [Witam cieplutko. :) Cira pewnie chętnie dałaby się przytulić i pocieszyć po tym wszystkim tylko najpierw musiałybyśmy połączyć Gryfona i Ślizgonkę, która dotychczas wolała raczej dręczyć niż się przytulać. :D]

    Cira Venom

    OdpowiedzUsuń
  55. [Upić ich można, oczywiście. Co Ty na to, żeby skończyli imprezę, gdzieś poza Hogwartem, np. na ławce w parku i przy kawie próbowaliby potem skleić, co to się właśnie wydarzyło? :)]

    Cira Venom

    OdpowiedzUsuń
  56. [może wynika to z faktu, że młodsze postacie nie przypadają niektórym do gustu, a ja wolę prowadzić czternastolatki niż siedemnastolatki. na przykład. no i od 2 dni 3 komentarze też często zrażają... :D to trochę, hm, niemiłe. ale nie poddajemy się. masz ochotę na wątek ? :)]

    Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  57. [Ojej, on ma taką uroczą blond szopę <3
    Dobra, pomysł trochę standardowy, ale Saga potrzebuje jakiegoś przyjaciela, który to by ją przytulał, pocieszał, a czasem nawet bronił :D Kiedyś mogła się w nim podkochiwać (jakoś tak w pierwszej czy drugiej klasie), ale teraz jej już przeszło i widzi w nim tylko przyjaciela. Może mu też trochę matkować, żeby było zabawniej. I co powiesz na jakiś wątek w czasie wakacji? Saga mogłaby przyjechać do niego na jakiś tydzień i któregoś dnia wpakowaliby się w jakieś kłopoty, tylko nadal zastanawiam się w jakie :D]

    Saga

    OdpowiedzUsuń
  58. [Cześć! Cudny wierszyk! Dobra tak cichutku też sie przyznam, że moja szprycha od OPCM chciałaby romans z uczniem xD]

    Karen S.

    OdpowiedzUsuń
  59. [Skoro są teraz wakacje, więc może Louis dostałby za karę dość obszerną pracę domową od gościa od zaklęć na wakacje, co również jest mocną stroną Karen, więc Lou poprosiłby ją o pomoc, lecz, by ta zachowała to w tajemnicy przez nauczycielem itd Mogą spędzać ze sobą dużo czasu pracując nad zadaniem aż w końcu coś zacznie się dziać :)]

    OdpowiedzUsuń
  60. [Taka długość mi jak najbardziej odpowiada :)]

    Karen nie miała najmniejszych planów na wakacje, więc postanowiła pozostać w murach Hogwartu, gdzie czuje się jak w domu. Musiała przyznać, że przez te dwa miesiące będzie jej brakowało godzin spędzonych w klasie pełnej roześmianych uczniów, może czasem niekoniecznie gotowej do przyswajania nowej wiedzy, którą Sulivan stara się im podarować w przyjemny sposób niż zawalać ich masą bezsensownych regułek, które i tak z czasem zapomną, a jej praca pójdzie na marna. Stara się na każdą z lekcji opracować coś nowego zgodnego z tematem co zaciekawi uczniów, a nie zanudzi na śmierć. Niektórzy nawet się jej boją, lecz ta tylko stara się, by młodzi czarodzieje nie weszli jej na głowę, co niestety przytrafia się wielu nauczycielom. Jako jedyna nie zawala swoich podopiecznych masą prac domowych oraz organizuje im wiele zabawnych zajęć dodatkowych, które bardziej opierają się na praktyce zaklęć jakie pokazuje im na lekcji OPCM.
    Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust, gdy przekręciła kolejna kartę nowego wydania Proroka Codziennego, czuła, że to będą cholernie długie i nudne dwa miesiące, będzie musiała znaleźć sobie coś solidnego do roboty i zająć czymś myśli inaczej zgłupieje otoczona nudnymi murami szkoły. Zdumiona czyjąś nagłą obecnością uniosła wzrok ku górze, a jej usta na widok znanego jej już dobrze ucznia wygięły się w ciepłym uśmiechu. Odłożyła gazetę na bok i całą swoją uwagę przelała na Louis'a.
    - W sumie nie mam nic do roboty, więc z chęcią cię wysłucham - odparła po chwili przerywając narastająca ciszę, która nawet mogła stać się dla ucznia dość krępująca. Lubiła pomagać uczniom, a jeszcze bardziej cieszyła sie z tego, gdy sami do niej przychodzili prosząc ją o pomoc. - O co chodzi? - zapytała wlepiając w niego swoje bystre oczęta.

    OdpowiedzUsuń
  61. [pewnie i tak, bo nie można ich wysłać na wspólne picie. a zauwazyłam, że wiele tu takich... xd
    a wolisz wątek szkolny, czy wakacyjny ? to się coś pokombinuje. nie wiem jakie wątki lubisz, ale byłoby fajnie, gdyby działo się coś... nadzwyczajnego. :D]

    Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  62. Karen wzięła od Louis’a rolke per­ga­minu, którą uważ­nie przej­żała i doszła do wnio­sku, że nauczy­ciel od zaklęć naj­nor­mal­niej w świe­cie zgłu­piał dając uczniowi aż taką listę zaklęć do opra­co­wa­nia, nie­które zaklę­cia wycho­dziły nawet poza zakres nauki w jakie­kol­wiek szkole magii, a moż­li­wość ich pozna­nia daje tylko prak­tyka w doro­słym życiu. Waka­cje są od tego, by odpo­cząć, roze­rwać się, a nie spę­dzać dnie nad bez­sen­sowną pracą domową, któa tylko nie­po­trzeb­nie dobije ucznia. Zro­biło jej się szkoda Louis’a, choć pew­nie bez powodu nie otrzy­małby takiego zada­nia. W końcu po dłuż­szej chwili prze­nio­sła wzrok na mło­dzieńca zde­cy­do­wana, by mu w jakiś spo­sób pomóc. – Posta­ram się coś w tym fachu zdzia­łać – wydu­kała wsta­jąc od stołu z lek­kim uśmie­chem na twa­rzy. – Chodź ze mną – popro­siła wymi­ja­jąc chło­paka. Zacze­sała dłu­gie czarne kosmyki wło­sów do tyłu i ści­ska­jąc w dłoni rolkę per­ga­minu ruszyła do swo­jego gabi­netu w myślach opra­co­wu­jąc powoli plan pracy domo­wej. Gdy wresz­cie zna­leźli się w doce­lo­wym miej­scu zamknęła za nimi drzwi i ski­nię­ciem głowy wska­zała na kanapę, by chło­pak wygod­nie sobie usiadł, a sama zaś zajęła miej­sce obok niego. Ruda kotka pani Suli­van od razu zain­te­re­so­wała się przy­by­łym gościem. Mru­cząc wsko­czyła chło­pakowi na kolana, gdzie zwi­nęła się w kłę­bu­szek. Kobieta uśmiech­nęła się i podra­pała kociaka za uchem. – Dobra prze­cho­dząc do rze­czy, roz­pi­szę Ci na jutro każde z zaklęć, a potem zaczniemy skle­cać to w całość. Przyjdź jutro do mnie koło 16 – wydu­kała poda­jąc Louis’owi sok z dyni. – A teraz mi powiedź co prze­skro­ba­łeś – unio­sła jedną brew ku górze w wycze­ku­ją­cym geście na odpo­wiedź.

    OdpowiedzUsuń
  63. [Zacznę, nie ma sprawy. Jednak ostrzegam, że dzisiaj nie mam najlepszego dnia i nie do końca jestem zadowolona z tego, co tutaj naskrobałam. Jednak mam nadzieję, że nie jest najgorzej. :)]

    Przez wszystkie te lata, które już spędziła w Hogwarcie, za każdym razem, gdy słyszała o jakiejś imprezie, zastanawiała się, co uczniowie widzą w spędzaniu czasu w jednej, zatłoczonej, śmierdzącej potem wyciskanym przez taniec, sali z uczniami z innych domów. Przecież wszyscy ze sobą rywalizowali w jakiś sposób. Przemądrzali Krukoni próbowali na każdym kroku udowodnić, że ich dom to skarbnica ludzi wiedzących wszystko o wszystkim i wszystkich. Puchoni od zawsze jedyne, co potrafili to denerwować samym swoim bytem i brakiem jakiejkolwiek inteligencji, a Gryfoni nie mogli być już chyba bardziej nażarci swoim męstwem i dumą z tego, że po prostu byli wychowankami Godryka. Nawet Ślizgoni wydawali jej się jacyś inny, kiedy wmieszali się w tłum wirujących w tańcu ludzi. Cira patrzyła na to wszystko spode łba nie widząc nic przyjemnego w przebywaniu z nimi wszystkimi. Od czasu do czasu pojawiała się tylko w okolicy miejsca, gdzie odbywała się impreza, aby podpatrzeć jak coraz bardziej pijani uczniowie robią z siebie debili, co będzie mogła potem przeciwko nim wykorzystać. Sama z siebie nigdy jeszcze nie pojawiła się w centrum spotkania, gdzie mury trzęsły się od głośnej, niezrozumiałej dla niej muzyki, a nauczyciele przewijali się tam tylko dlatego, by nikt się nie pozabijał, udając, że wcale nie widzą przewracających się o własne nogi pijanych dzieciaków, którym właśnie do tego zabicia się brakowało czasami pięciu centymetrów, jeśli patrzeć na ich głowę przelatującą obok kantu stołu.
    Dzisiejsza impreza trwała w najlepsze już kilka godzin. Panna Venom kilka razy już zawijała się w ciężką, zieloną kołdrę i próbowała nie zwracać uwagi na dudniącą muzykę, podniecone głosy dziewczyn plotkujących o tym, kto z kim się już całował, a kto z kim zniknął jakiś czas temu w łazience i jeszcze z niej nie wyszedł, a także śmiechy i czkawki uczniów ledwo wracających o własnych (lub też nie) nogach do dormitoriów. Dosłyszała, że kilku z nich już zdążyło oddać to, co wlało w siebie na imprezie. Kiedy incydent ten powtórzył się, któryś raz kolei postanowiła wyjść z dormitorium i nie wracać tam tak długo jak będzie trwała impreza. Zsunęła stopy na podłogę, żeby ubrać buty, kiedy jedna z dziewczyn z jej roku z hukiem weszła do sypialni i ostatkami sił rzuciła się na łóżko niemal od razu zasypiając. Cudownie, powiedziała sama do siebie i wymknęła się do Pokoju Wspólnego, a potem na korytarz z zamiarem ostatecznego sprawdzenia jak radzą sobie "dobrze i grzecznie bawiący się uczniowie".

    Cira Venom

    OdpowiedzUsuń
  64. [szczerze to nigdy nie pisałam takiego wątku, ewentualnie przed osiemnastką. :D to może wspólne wakacje ? u dziadków, albo coś. można by się pobawić w rodzinny zjazd czy coś. lub Lucy, która znów pokłóci się z rodzicami, może spróbować uciec i Lou mógłby ją powstrzymać, coś w tym rodzaju, o ile Ci pasuje. :)]

    Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  65. Karen zamyśliła się na moment i dolała chłopakowi soku. - Profesor od zaklęć to zwykły nadęty buc - wydukała Sulivan wzruszając przy tym ramionami jakby słowa, które wypadły z jej ust były czymś normalnym. Pomoże chłopakowi, a nauczyciel pewnie się zdziwi, gdy ten odda kompletną pięknie dopracowaną prace domową. - Spokojnie w następnej klasie nawet karnymi punktami cię nie ukarze, masz moje słowo - dodała z lekkim uśmiechem na twarzy, po czym ponownie spojrzała na spis zaklęć. Nie lubiła nauczycieli, którzy zamiast pomagać uczniom bardziej uprzykrzali im życie w Hogwarcie. Przeczesała palcami swoje długie kosmyki włosów. - Niektóre zaklęcia nie mają za bardzo rozwiniętej teorii, a praktykę, której nie kazał ci ćwiczyć, więc nawet niech nie próbuje się o to przyczepić, gdy oddasz mu pracę, pamiętaj o tym - powiedziała poważnym tonem głosu. - Masz konkretny termin oddania pracy? - zapytała Karen wstając z kanapy. Podeszła do szafeczki stojącej obok biurka, z której wyjęła sporą paczkę pierniczków, a jej zawartość wylądowała w szklanej miseczce, którą położyła na stoliku na przeciw Louis'a, tak by ten z łatwością się mógł poczęstować. Ruda kotka przeciągnęła się na kolanach młodzieńca mrucząc przy tym wyraźnie zadowolona. Karen uśmiechnęła się jeszcze bardziej, a rolkę pergaminu odłożyła na stolik. - Jutro tak jak mówiłam wpadnij do mnie koło 16, lecz niestety następne spotkanie będzie dopiero za dwa trzy dni, sam wiesz dlaczego. Nie będę nadawała się wtedy do życia - wydukała, a ciche westchnienie wyrwało się z jej ust. Pełnia nie była niczym przyjemnym, momentami brzydziła się samą sobą.

    OdpowiedzUsuń
  66. Karen zagryzła nerwowo dolną wargę słysząc pytanie ucznia, a ciche westchnienie wyrwało się z jej ust. Po chwili milczenia przeniosła wzrok na Louisa. - Zgadza się, używam w każdą pełnie owego eliksiru, bez niego ani rusz. Nie chce skrzywdzić niewinnej osoby, którą może się okazać nawet jakiś uczeń, który postanowi wybrać się na nocną wycieczkę za plecami personelu - odparła w końcu, po czym sama upiła ze swojego ulubionego kubka kilka łyków dyniowego soku. Podrapała swojego kociaka za uchem, który tylko jeszcze bardziej rozciągnął się na kolanach młodego czarodzieja. Młoda Sulivan przeczesała ponownie szczupłymi palcami swoje kosmyki włosów. - Jeśli chcesz możesz już iść, nie będę cię zatrzymywała - oznajmiła wstając z kanapy. Podeszła do okienka, które lekko uchyliła. Nienawidziła pełni, tak cholernie jej nienawidziła. Oddałaby wszystko tylko po to, by stać się normalnym człowiekiem. Ciche westchnienie wyrwało się z jej ust.

    OdpowiedzUsuń
  67. [jeej, kuzyn taki piękny. *-* skoro oboje nierudzi, a Weasleye, to obowiązkowo wątek, masz ochotę ? :>]

    Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  68. [a czemu? Lila tylko filozofuje, nie siedzi nad książkami. :D może wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  69. [hello, może jakiś wątek?]

    OdpowiedzUsuń
  70. [a masz GG, bo jak tak toczyła tam bedzie łatwiej obgadać wszystko]

    OdpowiedzUsuń
  71. Dziewczyna od dłuższego czasu była bardzo zakochana w pewnym chłopaku. Nie raz prubowała wcisnąć mu eliksir miłosny, nawet raz dolała go do czekoladek i podrzuciła Louisowi ale zamiast niego to jego kolega zjadł wszystkie i Layla miałam problem przez jakiś czas. Na szczęście teraz jest lato i dziewczyna może trochę odpocząć od całego stresu. Lay w to lato nie siedziała w domu tyko wyjechała sobie bez mamy. Dokładnie nie wiedziała gdzie jedzie bo to jej koleżanka zaplanwala im wakacje. Kiedy już były na miejscu Layla była mega zachwycona tym miejscem. Dziewczyna pierwsze co zrobiła to zaczęła zwiedzać okolice. Kiedy tak sobie zwiedzała kompletnie straciła poczucie czasu i z godziny 10:28 zrobiła się 17:00. Layla była też bardzo zapatrzona na to wszystko, była tak zapatrzona że nie zauważyła jakiegoś chłopaka i na niego wpadła. Dziewczyna się wywaliła boleśnie na tyłek.-Ała... Louis???-zrobiła ogromne oczy.

    OdpowiedzUsuń
  72. Rose rozumiała, co Louis miał na myśli. Ona również mogła praktycznie wcale nie schodzić z siodła i czuła się przy tym dobrze. Co z tego, że następnego dnia inne części ciała bolałyby potwornie i odmawiały jakiejkolwiek pracy.
    Zazdrościła mu. W zasadzie wszystkiego – i uroczego domku nad morzem, i tego, że miał własnego konia. Ciężko byłoby utrzymać takie zwierzę w wielkim mieście. A i pewnie matka czuła się o wiele lepiej, gdy nie musiała patrzeć na ćwiczącą jazdę Rose. Miała skłonności do panikowania, że zaraz coś się stanie, spadnie z siodła i złamie kark. Zawsze był jeszcze ojciec, który luźniej podchodził do wszystkiego. Sam też i latał na miotle, z której też można było spaść i się zabić. Dlatego z nim łatwiej w tym przypadku było się dogadać.
    No i te widoki… Rose już postanowiła, że sama też zamieszka nad morzem. Tam będzie mogła trzymać sobie konia, założyć rodzinę i wychowywać dzieci z daleka od cywilizacji i zanieczyszczonego powietrza.
    Bill, Fleur i trójka ich dzieci wyglądali na idealną rodzinę, a przynajmniej tak to wyglądało, gdy reszta Weasleyów i Potterowie spotykali się na święta, wakacje czy jeszcze inne uroczystości. Nie miała pojęcia, że w praktyce tak nie jest. Pewnie wtedy poznałaby lepiej swojego kuzyna.
    Parsknęła tylko śmiechem, gdy usłyszała jego komentarz. Teraz dopiero zwróciła uwagę na to, że faktycznie sceneria wyjęta jest rodem z jakiejś komedii romantycznej. Ponagliła konia, żeby zrównać się z Louisem.
    - Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma – odparła, marszcząc przy tym zabawnie nos i wystawiła język. – Chwilowo własna kuzynka musi ci wystarczyć. Ale może gdzieś tam w świecie czeka twoja księżniczka – machnęła ręką w stronę miasta, które gdzieś tam dalej się zapewne zaczynało i wzruszyła ramionami. Kto tam go wiedział. I chociaż była ciekawa, każdy miał swoje tajemnice. Nawet Rose.

    [Nie ma sprawy, ja ostatnio też jestem trochę "przyćmiona" i musiałam zebrać siły, żeby w ogóle ruszyć jakiś wątek. c:
    Ojej, to nie on? Myślałam, że to właściwy wizerunek. Ale jak nie to poszukam jeszcze jakiegoś innego zdjęcia w najbliższych dniach :)]
    Rose Weasley

    OdpowiedzUsuń
  73. Karen po chwili odwróciła się w stronę Lou i lekko się uśmiechnęła. - Jeśli chcesz to możemy jeszcze dzisiaj zrobić kilka zaklęć, dosłownie kilka, chyba, że nie jesteś zmęczony czy masz już inne plany. Kolacja jest dopiero za godzinę, więc z pewnością opracujemy ze trzy - wydukała zachęcająco z uniesioną brwią ku górze. Oczywiście rozumiałaby jego odmowę i nie zamierzałaby go do niczego zmuszać, w końcu chce, by pracowali w przyjemnych warunkach, a przymus wcale, by im tego nie zapewnił. Zaczesała do tyłu swoje długie czarne kosmyki włosów i zasiadła wygodnie przy swoim biurku, na którym stało kilka jej zdjęć z młodzieńczych lat. Sama nie miała nic lepszego do roboty, więc z chęcią się czymś zajmie, a im wcześniej zaczną tym wcześniej skończą. Upiła kilka łyków dyniowego syku, by ponownie spojrzeć na młodzieńca. – To jak? – zapytała z ciepłym uśmiechem na twarzy. Jej naturalnie soczyście czerwone wargi oraz zaróżowione policzki dodawały jej pewnego rodzaju słodkości, co świetnie kontrastowało z głęboką czernią jej włosów. Rozwinęła pergamin na którym widniała lista zaklęć nad którymi musieli się wysilić. Zmarszczyła czoło w wyraźnym zamyśleniu. Na dobry początek lepiej zacząć od tych łatwiejszych, by w razie problemów się nie zniechęcić.

    OdpowiedzUsuń
  74. [Oh dear, co za propozycja, aż nie wiem co z nią zrobić, ale chyba wypada przyjąć. :P]

    Jean

    OdpowiedzUsuń
  75. [A wiesz, że nie wiem? Nie mam kompletnie doświadczenia w tym rodzaju wątków, bo jeszcze nigdy mi się taki nie miał okazji rozwinąć. Zależy jak widzisz sprawy między nimi.]

    Jean

    OdpowiedzUsuń
  76. [No, nie powiem, pomysł jest ciekawy i nawet ja bym w to mogła wejść, ale Jean raczej byłby gdzieś na granicy skonfundowania i przerażenia tym, co się wyrabia. :D Ale niech coś chłopakiem wstrząśnie w końcu.]

    Jean

    OdpowiedzUsuń
  77. Karen pokręciła rozbawiona głową na boki i zbliżyła się do chłopaka, zanurzyła dłoń w jego bujnych włosach, które lekko potargała. - Siadaj już i nie gadaj tyle - wydukała melodyjnym głosem, po czym zabrała dłoń. -. Przepatrz listę zaklęć i zdecyduj się od których chcesz zacząć, a ja zaraz wracam - poprosiła cicho. Ominęła Louisa i znikła za drugimi drzwiami, które prowadził do jej bardziej prywatnego świata. Wróciła gdzieś po 10 minutach; miała włosy upięte w wysoką ciasną kitkę oraz była ubrana w zwiewną sukienkę sięgającą jej do kostek. Nie przypominała już tej poważnej pani profesor Sulivan.
    Z uśmiechem na twarzy usiadła przy biurku i gestem dłoni przywołała do siebie Lou, by zajął miejsce tuż obok niej.
    - Które wybrałeś? - zapytała wyciągając kartkę czystego pergaminu. Nalała mu ponownie soku dyniowego, a do miseczki dosypała pierników. - Najpierw sam rozpisz kilka zaklęć. Chce się przekonać jak szeroka jest twoja wiedza na ich temat.

    OdpowiedzUsuń
  78. [ Kot złapał mysz. Trochę na włosy, trochę na wiersz. W każdym razie Krzysiek Siwy dał się capnąć przez Luisia Witaminkę, o. Nie wiem, co mówię, za dużo już się dzisiaj napisałam, przepraszam. P-pudding istny z niego.
    Co ja z nim pocznę? Wiersz może i śliczny, ale nie mam zielonego pojęcia, jak wyciągnąć z niego punkt zaczepienia. Tym bardziej, że twierdzisz, że Luiś jest odrobinkę weselszy, niż można by wywnioskować.
    Ratunku! Zacznę bardzo chętnie w zamian za pomysł. Naprawdę. Biję się w pierś, przepraszam ]

    Chris

    OdpowiedzUsuń
  79. [ Podoba mi się bardzo. Bardzo, BARDZO. Ukochałam. Od początku do końca.
    Obiecuję, że jutro rano zacznę. Christopher może być tym, który się wycofał. To do niego podobne ]

    OdpowiedzUsuń
  80. To było dość zastanawiające. Kogo by Rose ze swoich znajomych czy najbliższych nie spytała, ten twierdził, że nie ma szczęścia w miłości. Nawet ona go nie miała. Co się z tym światem dzieje, skoro łatwiej teraz jest o wroga niż partnera?
    Zaśmiała się tylko krótko, co zabrzmiało trochę sztucznie.
    - A trzecią miłością będzie twoja wspaniała kuzynka – odparła, zerkając na niego kątem oka z lekkim uśmiechem. – Jak też wyniesiesz się do Rumunii na pewno zatęsknisz za ogrywaniem w wyścigach starej Rose.
    Chyba powinna się pogodzić z faktem, że w życiu nie wygra żadnych konnych wyścigów. Ale czy na tym jej zależało? Rodzice oczekiwali od niej, że będzie kimś ważnym, wyjątkowym, że przynosić będzie sporą sumę pieniędzy do domu. W tym idealnie zaplanowanym przez nich życiu Rose nie miała czasu na jazdy konne czy inne pasje.
    - Niedługo zrobi się i ciemno, i zimno. Wracamy? – zapytała po dłuższej chwili milczenia. Słońce wciąż chowało się za horyzontem, ale nim zdążą zahaczyć jeszcze o stadninę, będzie kompletnie ciemno. Mimo to, nie miała ochoty wracać. Naszła ją dziwna na pobycie z daleka od swojej wielkiej rodziny szykującej się z pewnością teraz do kolacji.

    Rose Weasley

    OdpowiedzUsuń
  81. [Może próbować go zmienić, choć zapewne i tak nic większego nie wskóra. Z smyczą się przeliczyłaś! Dorrell jest wężem i to bardzo niebezpiecznym, więc nawet nie próbuj się z czymś takim zbliżać, bo ukąsi. Masz jakiś konkretny pomysł?]

    DORRELL

    OdpowiedzUsuń
  82. [ Niestety pod tym względem James jest już zaklepany od samego początku, ale co powiesz na to, by Louis był jego byłym z którym są w przyjaznych stosunkach i jeden drugiemu pomaga się przygotować do randki i jest jego tak zwanym skrzydłowym? Wiesz, takie bro ^^]

    James

    OdpowiedzUsuń
  83. [JAKI PIĘKNY KUZYN. *-* wątek, wątek chcę!]

    Lucy.

    OdpowiedzUsuń
  84. [ Przychodzę więc do Louisa :) Masz może jakiś pomysł na wątek lub powiązanie, czy mamy myśleć? ]

    Silas

    OdpowiedzUsuń
  85. [ Przyszłam napisać wreszcie wątek, ale teraz ty jesteś na urlopie! No nic, odezwij się, jak tylko powrócisz na ło... Błonia Hogwartu - rozpoczniemy przedstawienie. Kocham! ]

    Christopher Newell

    OdpowiedzUsuń
  86. [ Już ja coś wymyślę, tylko daj mi czas :) ]

    Silas

    OdpowiedzUsuń
  87. [Jeju, jeju - wygląda trochę jak Evan Peters! Chceeemy go :3]

    Terrion

    OdpowiedzUsuń
  88. [Twój bohater nosi imię mojego ulubionego członka pewnego zespołu - bierz mnie, jestem Twoja. Terrion również. Zróbmy z nich parę uroczych gejów, jednak mój Teruś jest dość... specyficzny.]

    Terrion

    OdpowiedzUsuń
  89. [Lubię, jak postacie się poznają i nie jest tak hop-siup. Świetny wiersz, tak w ogóle.]

    Terrion

    OdpowiedzUsuń
  90. [Skusisz się na wątek z Sokołowem? Taka malutka męska wersja pani Karen S :D]

    OdpowiedzUsuń
  91. [53769920 - pisz śmiało na gg :)]

    OdpowiedzUsuń