23 listopada 2014

'Cause everything inside me screams: "No, no, no, no..."


Mae Winston
Szesnaście lat | VI rok | Hufflepuff
10 cali, szpon hipogryfa, mahoń | półkrwi
obrońca w drużynie Quidditcha | koło ONMS
Aries i Virgo | patronus - nietoperz | bogin - ciemność

Dziewczę raczej niczym niewyróżniające się na tle innych. Jedyne, z czego jest kojarzona, to z meczów Quidditcha, w których zasłynęła jako naprawdę dobry obrońca. Właściwie nie jest jakoś specjalnie utalentowana ani wychwalana przez nauczycieli. Podobno ma dobrą rękę do zwierząt i magicznych stworzeń, w dodatku jest jedną z nielicznych osób, którą interesuje wróżbiarstwo. Widzi testrale, ale nie chwali się tym wśród swoich rówieśników. Właściwie nikt nie wie, dlaczego posiadła tę zdolność i czyją śmierć ujrzała, ale chodzą pogłoski, że kiedyś miała młodszą siostrę. To nie tak, że jest niesamowicie skryta lub cicha. Po prostu nie widzi sensu dzielenia się z ludźmi każdym aspektem swojego życia. Jest miła dla innych i uchodzi za przyjemną dla otoczenia osobę, z którą da się porozmawiać i pośmiać. Czasami nawet zdarza się jej mieć przejawy szaleństwa i wtedy można z nią zrobić niemalże wszystko. Na co dzień jest jednak spokojna i uśmiechnięta, nie wychyla się i nie błyszczy, aczkolwiek radzi sobie dobrze. Prowadzi pamiętnik, który nosi wszędzie ze sobą, aby mieć pewność, że nikt go nigdy nie przeczyta. A jak już go zostawi, to upewni się, że nikt nie da rady się do niego dobrać.

_________________________________________
Jessie J.
weheartit.
Nie lubię wymyślać.

Dziwne powiązania są fajne.

23 komentarze:

  1. [Ponieważ nikt nie przyszedł, ja się serdecznie witam i życzę dużo weny. ;) Całkiem ładna pani.]
    Nita

    OdpowiedzUsuń
  2. [Przyszłam się przywitać i zaproponować wątek? Co ty na to, żeby osadzić znajomość na wspólnym graniu w quidditcha? Spotkałyby się jakiegoś ranka i z braku tematu do rozmowy zaserwowały sobie trening?]
    Aithne

    OdpowiedzUsuń
  3. Witamy w gronie autorów i życzmy miłej zabawy!

    OdpowiedzUsuń
  4. [Bardzo bym chciała mieć, ale chyba dzisiaj nic nie wymyślę. :<]
    Nita

    OdpowiedzUsuń
  5. [:) Spokojnie. Ja i tak pewnie niedługo pójdę spać :)]
    Aithne

    OdpowiedzUsuń
  6. [Wątek, zawsze! Masz jakiś pomysł? :] ]

    James

    OdpowiedzUsuń
  7. [Hmm... Nie są z tego samego roku więc wspólne zajęcia odpadają. Na trening Q. też razem nie będą chodzić, bo są z innych domów. Może którejś nocy, James będzie próbował się włamać do działu ksiąg zakazanych, a Mae będzie akurat w bibliotece i go na tym przyłapie, a on będzie próbował ją namówić, żeby się do niego przyłączyła i mu pomogła? W ten sposób mogą się poznać. ;)]

    James

    OdpowiedzUsuń
  8. [Cześć!
    Ojej, dziękuję. <3 Wątek musi być koniecznie, ten sam dom, klasa, na dodatek znajomi z drużyny!
    Hm, mogliby jakoś siedzieć razem na lekcjach w pierwszych klasach, ale tak średnio się dogadywać. A jak już będą razem w drużynie, to na swoim pierwszym meczu Julek mógłby przez przypadek ze stresu odbić tłuczek w kierunku Mae. Krzywda by się wielka nie stała, ale on by się strasznie przejął i od tamtej pory ciągle by za nią meczach latał, żeby nikt jej przypadkiem nie trafił. Nie mam pojęcia, jak na to wpadłam. W każdym razie mogą się tak dobrze kumplować i czasem gdzieś szwendać czy coś. O, mogliby na przykład pójść razem do Hogsmeade po jakimś wygranym meczu (albo nawet przegranym, mniejsza), skoczyć na kremowe piwo i tak dalej, pomyśleć nad prezentami świątecznymi, zorganizować sobie jakąś bitwę na śnieżki czy cokolwiek.
    Sama nie wierzę, że cokolwiek wymyśliłam, nowość!]

    Julek

    OdpowiedzUsuń
  9. Wbrew pozorom James Potter nie spędzał czasu jedynie na przyprawianiu swoim nauczycielom siwych włosów. Uwielbiał magię bardziej niż cokolwiek innego. Kochał to, że w Hogwarcie było jej tak wiele.Tej nocy zapragnął nauczyć się o niej czegoś nowego, czegoś co mógłby później wypróbować, co uczyniłoby z niego silniejszego, potężniejszego. Do tego potrzebował biblioteki - a konkretnie działu ksiąg zakazanych, bo już dawno przejrzał bibliotekę wzdłuż i wszerz. Nie zadowoliło go to co tam znalazł - zaklęcia niczym dla pierwszoklasistów. Instrukcje przyrządzenia eliksiru powodującego łaskotki (serio?!). Jak poradzić sobie w przypadku oparzenia gumochłona. Jak pozbyć się kornika kornwalijskiego ze swojego strychu. Czy naprawdę byli ludzie, którzy czytali takie bzdety? James chciał czytać o prawdziwej, potężnej magii.
    Włamanie do biblioteki było dziecinnie proste, wystarczyła zwykła Alahamora. Dużo więcej trudności było z tą odizolowaną częścią pomieszczenia, odgrodzonego żelazną bramą i kłódką, którą zabezpieczył chyba jeszcze sam Dumbledore za swoich czasów. James próbował już różnych zaklęć, jednak żadne nie działały, dlatego chodził wzdłuż ogrodzenia i szukał w nim jakiejś dziury.
    Kiedy usłyszał czyjeś kroki, natychmiast schował się za jedną z kolumn. Był na siebie zły, że nie wziął Mapy Huncwotów i nie miał pojęcia kto właśnie wszedł do biblioteki. Czy to możliwe, że ktoś go zobaczył? Niemal 10 kroków od jego kryjówki ktoś wyraźnie rozsiadł się przy stoliku - James usłyszał szuranie krzesła i odgłos położonej na blat książki. W końcu odważył się wyjść. Zmierzył 'intruza' podejrzliwym i przenikliwym wzrokiem.
    - Co tu robisz?
    Nie dbał, że jej nie zna. Być może była prefektem i na niego doniesie? Być może sama mogła tu przebywać w przeciwieństwie do niego, bo miała np. przepustkę od jakiegoś nauczyciela? Być może.

    James

    OdpowiedzUsuń
  10. [Dla przyszłej autorki Ala wszystko :) A na razie może coś tutaj się uda wyskrobać, cos wysępić, co myślisz? Dwie dziwne przyjaciółki przesiadujące w bibliotece, gdy jakieś dwa głupki zaczęły swój podryw tej łagodniejszej, dopiero po chwili zauważając tą drugą, która nieźle zdenerwowana z powodu złej oceny przywali jednemu, niby w obronie przyjaciółki, a jednak tylko po to by wyładować na kimś złość. potem uciekłyby gdzieś i wszystko byłoby dobrze, gdyby te dwa głupki nie chciałyby zemsty. Bum ]

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  11. [Wbrew wszystkiemu to z mojej kochanej Angel jest niezłe ziółko. Niech skrzypce cię nie zwiodą :)]

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  12. [Dziękuję! pani Puchoneczka również urocza :3]
    Tony

    OdpowiedzUsuń
  13. [Wymyślanie to katorga :< ale jak wpadnie Ci do głowy chociaż jakiś zarys to byłoby super, zawsze to można dopracować]
    Tony

    OdpowiedzUsuń
  14. James kojarzył chyba większość twarzy Hogwartu. Był dość towarzyski, uwielbiał poznawać nowe osoby, zaczepiać nieznajomych na korytarzach, rozmawiać, opowiadać dowcipy. To przysporzyło mu zarówno mnóstwo dobrych znajomych, jak i wrogów, którym niekoniecznie pasował jego luźny styl życia. Nie zawsze jednak Potter posiadał zdolność dopasowania twarzy do imienia i nazwiska oraz dokładnej sytuacji skąd zna ową osobę. Być może skojarzył ją z wspólnych zajęć, z razem odbytego szlabanu, czy po prostu zagadnął ją kiedyś na schodach. Może padła ofiarą jego żartu. Choć miał szacunek do większości poznanych ludzi, ulotna pamięć nie współpracowała z nim zbyt często.
    Teraz też tak było. Wiedział, że widywał tę dziewczynę dość często. Dobrze znał jej rysy twarzy, kojarzył jej głos i charakterystyczne ruchy. Najczęściej poznawał ludzi właśnie po tych ostatnich - każdy miał swój indywidualny sposób chodzenia, drapania się po głowie, czy machania znajomym na pożegnanie.
    Przyjrzał się dziewczynie podejrzliwie, kiedy powiedziała, że nie ma zamiaru na niego donieść. Rzeczywiście przeszła cały zamek tylko po to, by poczytać zwyczajną książkę? W końcu jednak uwierzył, że nie ma wobec niego złych zamiarów - podobnie jak on złamała regulamin, wymykając się w nocy z dormitorium i włamując do biblioteki.
    Wzruszył tylko ramionami na jej odpowiedź i powrócił do swojego zajęcia. Wymacał jeszcze kilka razy wejście do działu ksiąg zakazanych, spróbował setki zaklęć otwierających zamki, spróbował nawet magią przepiłować kratę. Wszystko na nic. W końcu zdenerwował się, zaklął dość głośno i kopnął z całej siły wejście. Ku jego zdumieniu, metal odpowiedział głośnym łoskotem, a kłódka opadła bezbronnie na podłogę. Czyżby osoba odpowiedzialna za zabezpieczenia osłoniła kłódkę tylko zaklęciami? Nikt nie spodziewał się użycia siły niemagicznej, wybierając najtańszy zamek, rodem z chińskiego sklepu? Czy może rzucając setkę uroków po prostu osłabił kłódkę na tyle, że się rozleciała? Nie był już niczego pewien, ale o to nie dbał. Zadowolony otworzył drzwi do działu ksiąg zakazanych i zaciągnął się zapachem... łamanego regulaminu.
    - Jesteś pewna, że wolisz czytać to coś? - odezwał się w końcu do dziewczyny. Pomiędzy nimi panowało dłuższe, krępujące milczenie. Musiał je w końcu przerwać. - Wow! - krzyknął szeptem, dotykając palcami brzegu jednej z grubych ksiąg, której tytuł głosił 'Najokrutniejsze występki magiczne wszechczasów'. O tak, był pewien, że znajdzie tu coś dla siebie.

    James

    OdpowiedzUsuń

  15. Angel nie była typem kłamcy, oszusta czy manipulatora. Nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło, by kogoś zwodzić bądź okłamywać. Tym różniła się od większość osób ze swojego domu- nie podchodziła pod żaden, dotąd znany stereotyp ślizgonki. Nie była ani ponętną uwodzicielką, zmieniającą mężczyzn jak rękawiczki, ano wredną suką raniąca wszystkich wokół ani tym bardziej łatwą panną, którą zaliczyła połowa szkoły. Patrząc na jej charakter prędzej powiązano by ją z gryfindorem, bo jej niewyparzony język już nie jednej osobie zapadł w pamięć, poza tym wieczne życie na krawędzi- ślizgoni woleli twardo stąpać po gruncie, a nie jak ona balansować nad przepaścią. Jednak nigdy nie uważała tego za wadę. Wręcz przeciwnie- bycie takim przypadkiem, odmieńcem, czy może jedynie osobą wyjątkową pasowało jej. Nie miała na co narzekać.
    Gdyby ktoś zarzucił jej kłamstwo czułaby się lekko oburzona, także cieszyła się, że nie może czytać w myślach przyjaciółki, podążającej za nią do biblioteki. Rzadko miała sposobność zaskoczyć czymś dziewczynę, w szczególności jeśli chodziło o literaturę. W tym temacie puchonka nie miała sobie równych. W całym swoim życiu Angel nie spotkała osoby, która z taką szybkością pochłaniałaby książki, ba, potrafiła wyrecytować jej zawartość z pamięci, nawet po upływie czasu. To był niesamowity dar i wielka zaleta. Na przykład takie podręczniki- przeczytasz raz i już ich nie nosisz.
    Cichutko prześlizgnęła się przez drzwi biblioteki z narastającym podnieceniem kierując się ku swojemu znalezisku. Nie było łatwym zadaniem wytropienie go. Była to jedna z tych książek, które od wieków zakurzone leżały pomiędzy jeszcze bardziej zakurzonymi książkami, które zostały schowany za lub pod regałem w części biblioteki do której zaglądali jedynie psychopaci i głupi uczniowie, szukający przygody. Bez większego problemu wyjęła oprawioną w farbowaną skórę księgę, szybkimi ruchami oczyszczając ją z resztek kurzu, jakie zdążyły się na niej osadzić od czasu, gdy wyciągała ją po raz ostatni. Niemal z nabożną czcią przeniosła ją przez bibliotekę, wykładając ją na stół gdzie siedziała Mae. Posłała w jej stronę entuzjastyczny uśmiech, może nawet nieco przerażający, po czym usiadła naprzeciwko dziewczyny, pukając dłońmi w blat biurka.
    - No, i co myślisz?- zagaiła ledwo powstrzymując narastająca w niej ekscytację.

    [Widzę że Al. Jest już blisko, ustawiam się w kolejce do zakręconego wątku jako pierwsza!]
    Angel

    OdpowiedzUsuń
  16. [To źle, miłość prowadzi do samych przykrych rzeczy. A taki Barn nawet ręki nie ucałuje na przywitanie, nie ma co się zakochiwać!]

    Huxham

    OdpowiedzUsuń
  17. Aithne bardzo często budziła się przed innymi. Nigdy nie rozumiała, jakim cudem się to dzieje, skoro zwykle nie kładła się przed północą i wcale mocno nie spała. Trochę tak, jakby wiecznie była gotowa gdzieś ruszyć, coś zrobić. Oczywiście w Hogwarcie tych możliwości nie było zbyt wiele. Ta szkoła to niezbyt rozrywkowe miejsce... niby powinni się koncentrować na nauce, ale bez przesady! Przecież życie się kończy się na książkach. Zapewne z tego powodu uczniowie tak chętnie zapisywali się do różnych klubów – żeby oderwać się od nudy.
    Lestrange wstała i wymknęła się do łazienki po cichu, żeby nie obudzić współlokatorek. Potem ubrała się w swój sportowy strój i wymknęła się z lochów. Mimo wszystko zimne lochy o poranku to nie było spełnienie jej marzeń. Niby w dormitoriach i pokoju wspólnym utrzymywała się dość wysoka jak na to miejsce temperatura, ale samo wrażenie grubych murów sprawiało, że ciarki przechodziły po plecach.
    Udała się od razu w stronę wyjścia. Pogoda była nie najgorsza, więc można było sobie polatać. Najpierw poszła do składzika po swoją miotłę, a potem na boisko. Po namyśle wzięła też kufer z piłkami. Potem zaniosła wszystko na boisko. Czemu by nie poćwiczyć? W końcu rozgrywki tuż tuż...
    Siedziała i sprawdzała wiązania tłuczków, które jakoś szczególnie rzucały się po skrzyni. Chciała wyjąć tylko kafla. Wtedy usłyszała, że ktoś idzie... a może bardziej poczuła czyjąś obecność? Grunt, że spojrzała za siebie i zobaczyła obrońcę Hufflepuffu. Uśmiechnęła się lekko.
    Pomachała jej. Rozmawiały kilka razy, więc może dziewczyna przed nią nie ucieknie. Dobrze byłoby potrenować z kimś.
    Aithne

    OdpowiedzUsuń
  18. a początku uśmiechała się, wręcz szczerzyła z radości, zaglądając do własnej książki którą przy okazji sprzątnęła komuś sprzed nosa. Powoli zaczęła przesuwać wzrokiem po małych literkach, aż tu nagle coś wyrwało ją z transu, w brutalny sposób przywołując ją do rzeczywistości. Z nieukrywaną niechęcią oderwała się od lektury mierząc morderczym spojrzeniem dwójkę delikwentów stojących nad Mae. Nie to żeby jakoś się nimi przejmowała- akurat ignorowanie natrętów miała opanowane do perfekcji, jednak w przeciwieństwie do swojej koleżanki, której próba udawania niezainteresowanej za skutkowała jedynie jeszcze większym zainteresowaniem ze strony chłopaków. Najwidoczniej jej urok w końcu zadziałał. I zapewne Angel nawet by nie zareagowała, gdyby nie jeden z nich brutalnie nie postawił jej do pionu. Zachowywał się brutalnie, co w zupełności nie pasowało do koloru jego krawatu. Owszem gryfoni byli czasem nieco porywczy, odważni, ale w tej sytuacji odwaga nie miała żadnego znaczenia- ogólnie stereotypowy gryfon bronił słabszych zamiast się nad nimi znęcać. A w tej chwili ich zachowanie podchodziło pod to drugie.
    Jeszcze przez chwilę obserwowała tą szamotaninę, aż w końcu nie wytrzymała. Z hukiem zamknęła książkę, zwracając na siebie uwagę co najmniej połowy biblioteki, powoli wstawiając z krzesła, jak w jakimś strasznym filmie, gdy główny bohater po wstaniu zacznie rzucać w innych piorunami. Wprawdzie nie posiadała takiej mocy, ale miała coś lepszego, tak na specjalne okazje.
    Szybko okrążyła stolik, stając tuż przed gryfonem, który nadal trzymał puchonkę w żelaznym uścisku. Z dumą uniosła do góry głowę, mierząc go zawistnym wzrokiem swoich płonących oczu.
    - Poprosiła cię o coś- powiedziała starając się zachować spokój- Jeśli zaraz jej nie puścisz, to ci w tym pomogę.
    Co z tego, że przewyższał ja niemal o głowę. W obecnie chwili wyglądał przy niej jak mały, bezbronny szczeniak zganiony przez swojego właściciela. Mimo tego jednak nie puścił, a Angel zrobiła jedyną rzecz, jaka w tej chwili pojawiła się jej w głowie. Z całej siły walnęła go w szczękę.

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  19. Julek tak trochę miał pretensje do siebie, że pozwolił, aby szukający oberwał tłuczkiem, chociaż drużyna wspaniałomyślnie mu tego nie wypominała. I tak zżerało go poczucie winy, no bo gdyby był trochę bardziej ogarnięty, to by pewnie wygrali.
    Kiedy zmierzał do szatni, uparcie wpatrywał się w mokry grunt, który po ostatniej ulewie bardziej przypominał błoto niż glebę, ale to mniejsza o to. Niezwykle odkrywczo zauważył, że nie dość, że cały jest mokry, to jeszcze buty ma brudne. Cholewcia. A tylko dziś rano je wypastował, no normalnie pech! Pech, jak się patrzy!
    Wmaszerował do szatni z naburmuszoną miną i chwycił jakiś pierwszy lepszy ręcznik, przetarł nim twarz i zrobił sobie na głowie coś w rodzaju prowizorycznego turbana. Pewnie wyglądał głupio; nie, żeby to było coś nowego.
    — Jestem idiotą, przepraszam — powiedział pełnym żałosnym tonem, chociaż reszta drużyny chyba już pogodziła się z porażką i niespecjalnie się tym przejmowała. Poza tym, w gruncie rzeczy to nie była aż tak jego wina, no.
    Wszyscy już w końcu wybyli, tylko Julek dalej siedział na ławce, machał nogami i nucił jakąś sobie tylko znaną melodię, a na głowie nadal miał swój niezwykle skomplikowany turban. No i jeszcze Mae. Nastała trochę niezręczna cisza, więc Gawriłow zdjął ręcznik, potrząsnął swą bujną grzywą i uśmiechnął się głupkowato.
    — Jestem głodny — poinformował sensownie. — Chodź do Hogsmeade, ja stawiam! — Zrobił zachęcającą minę i jakoś tak śmiesznie poruszył brwiami.

    [Ja też przepraszam, to coś nie ma sensu. :<]

    Julek

    OdpowiedzUsuń
  20. To może trochę dziwnie wyglądało, że dziewczyna nie wzięła stroju do quidditcha, ale... można się zawsze trochę zabezpieczyć zaklęciami, prawda?
    Aithne może była zamknięta w sobie i raczej niechętnie dzieliła się swoimi przemyśleniami czy uczuciami, ale była rozsądna i praktyczna. Głupio byłoby nie wykorzystać okazji do treningu.
    - Pewnie! - odpowiedziała i wyjęła kafel. - Porzucamy? - zaproponowała. - Tylko trochę się ogarnij, bo zmarzniesz... - poradziła. Uśmiechnęła się jednak na tle przyjaźnie, na ile potrafiła. Wstała, sięgnęła po miotłę i chwilę później znalazła się w powietrzu. To uczucie z niczym nie mogło się równać.
    - Dawaj! - zawołała dziwnie radośnie. - Wolałabym, żeby mnie cały dom nie przyłapał na treningu z puchonem i to półkrwi! - rzuciła nieco złośliwie, ale wcale nie zamierzała drażnić Mae. Chciała tylko zapanować nad swoim entuzjazmem i nie dać się poznać z innej strony... niż mało przyjemna w relacjach ślizgonka.
    Aithne

    OdpowiedzUsuń
  21. [Przepraszam za poślizg. :<
    PS: to nie ma sensu troszkę. :<]

    No tak, u Julka wszystkie emocje było widać jak na dłoni, za czym on sam średnio zresztą przepadał. To mu trochę przeszkadzało w byciu męskim twardzielem, jak to wymagał tego jego ojciec, no ale cóż poradzić, takie życie, nie mógł być przecież równocześnie zabójczo przystojny, niesamowicie wspaniały i na dodatek intrygująco tajemniczy, prawda? Mniejsza o to, że te pierwsze cechy też raczej średnią go dotyczą — nie róbmy chłopakowi przykrości, udawajmy chociaż, że wygląda jakoś znośnie, a nie głupio.
    Julek też lubił herbatę. Mimo że pił już naprawdę wiele odmian (nie tylko tych brytyjskich ani smakowych, jako Rosjanin zaliczył też herbatkę z prądem, no cóż, proszę nie oceniać, tak wyszło), nadal się upierał, że klasyczna czarna jest najlepsza i koniec kropka. A jak jeszcze do tego było dużo cukru, to już w ogóle był wniebowzięty; wszyscy zawsze mu mówili, że za dużo słodzi (e tam, niecałe trzy łyżki, bywało gorzej!), ale mniej już nie mógł, bo było gorzkie i niedobre, i w ogóle a fe. W końcu on taki słodki chłopak, prawda, musi lubi lubić słodkie żarcie i picie, bo inaczej to by nie miało sensu najmniejszego.
    — No to chodź, brygado! — Skoczył na nogi z radosnym uśmiechem. I to, że nazywa jedną koleżankę brygadą wcale nie jest dziwne, naprawdę, to Julek, to bardzo normalne. Ona ma po prostu jakiegoś hyzia i tyle, a to akurat jeden z mniejszych przejawów, nie zwracajmy uwagi.
    On też próbował zostać wegetarianinem (młody chłopak był, głupi przecież, no to się z kolegami założył o model King Tigera z drugiej wojny światowej, przez cały dzień wytrzymał, ale oni się upierali, że to za mało, więc sobie siłą czołg wytargał, ale ćś, to mroczna strona jego życiorysu), ale mu tatuś w sumie zabronił. Zwolennik męskich idei i w ogóle, na polowania chodził i tak dalej; Gawriłow junior czasem (często) zastanawiał się, jak mamusia z nim wytrzymywała, ale odpowiedź na to pytanie odrobinę go przerastała.
    Ruszył raźnym krokiem w kierunku wyjścia, bo czemu nie.

    Julek

    OdpowiedzUsuń
  22. [No nie wiem, ten odpis tak jakoś dla mnie dziwny trochę jest. :<]

    OdpowiedzUsuń
  23. [Jeśli przyjdzie Ci coś do głowy to bardzo chętnie. Przez ograniczony czas (zbliżają się kolokwia!) jakoś nie mam sił, żeby cokolwiek wymyślić, więc przyjmuję jedynie konkrety i mogę zacząć. ;)]
    Nathaniel

    OdpowiedzUsuń