4 września 2014

***

Wątek wieloosobowy
Angel Johanson
Albus Potter
James Potter

28 komentarzy:

  1. Po tym jak zobaczył Albusa i Angel, spacerujących razem na błoniach, wiele się zmieniło. Ostatnie dni jakby poprawiły relacje Jamesa ze Ślizgonką, jednak to co zaobserwował przez otwarte okno w sowiarni, sprawiło, że po raz kolejny pomiędzy nimi powiało chłodem. James nigdy nie miał świetnych relacji ze swoim bratem. Miał wrażenie, że rywalizują ze sobą pod każdym względem - w nauce, qudditchu, czy uwadze rodziców. Był jednak pewien, że gdyby Albusowi stało się coś złego, nie zawahałby się nawet przez chwilę rzucić wszystko i biec mu na ratunek. To samo tyczyło się ich młodszej siostry. Być może nie byli idealną rodziną, jednak James dostrzegał jej wartość i choć się do tego nie przyznawał - była ona dla niego niezwykle istotna.
    W tym względzie jednak również się zmieniło. Choć z Albusem często żył jak przysłowiowy pies z kotem, w jakimś stopniu mu ufał. Wierzył, że pomiędzy nim, a jego młodszym bratem znajduje się niepisany kodeks braterski, który wyraźnie określa ich prawa i obowiązki. Nie musieli się lubić, ale musieli darzyć się miłością braterską, która cieszy się własnymi przywilejami. Tym razem jednak nie było o tym mowy. To, że Albus spotyka się z jego byłą dziewczyną, starszy Potter potraktował jako zdradę - cios wymierzony prosto w jego dumne serce. To nic, że spotykał się z Angel całe wieki temu, powinna być dla Albusa na liście zakazanych, nietykalnych dziewczyn. Nie mógł pojąć, jak mogli ot tak spotykać się za jego plecami.
    Nie mógł oprzeć się wrażeniu, że zwyczajnie sobie z niego... kpią. Po prostu śmieją się, że nie zauważył rodzącego się pomiędzy nimi uczucia. W takich chwilach jak ta, James po prostu zapominał, że świat nie kręci się wokół niego i być może wcale nie chodzi o niego.
    Kiedy wczesnym wieczorem pisał w Pokoju Wspólnym esej na zielarstwo, usłyszał cichy szept plotkujących w kącie dziewczyn. Początkowo go to nie interesowało, jednak kiedy podczas ich rozmowy padło jego nazwisko, wytężył słuch.
    - Najpierw spotykała się ze starszym Potterem...
    - Tak, koleżanka mówiła mi, że podobno umówili się na wieczór w klasie od transmutacji...
    - Z Albusem? Naprawdę?

    James słyszał tylko urywki rozmowy, ale wystarczyło mu to, by wyciągnąć wnioski. Schował swój esej i kilka podręczników do torby i postanowił raz na zawsze rozwiać własne wątpliwości - dowie się co jest między Angel i Albusem. Rezygnując z kolacji, udał się prosto do ciemnej sali transmutacji, wszedł do środka i usiadł w samym kącie - w ostatniej ławce. Nie zapalał światła, by Angel i Albus nie domyślili się, że ktoś jest w środku. Czekał (nie)cierpliwie na ich przybycie.

    James

    [Może warto ustalić jakąś kolejność? :]]

    OdpowiedzUsuń
  2. [Czyli kto pisze następny?]

    Albus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Chyba autorka Angel gdzieś uciekła, więc możesz teraz Ty :) Niech będzie 1. James 2. Albus 3. Angel]

      Usuń
  3. Albus miał dobre kontakty z Angel od dość długiego czasu i cieszył się z tego powodu. To, że gdzieś po drodze wkradło się niemałe zauroczenie jej osobą, było już tylko niezamierzonym skutkiem ubocznym. Chłopak jednak nie narzekał i jakoś z tym żył, starając nie dać po sobie poznać, iż cokolwiek do niej czuje. Każdego dnia bił się z myślami, czy wyjawić jej zwój mały sekret, czy raczej pozostawić go dla siebie, jednak nie dziwne- w końcu miał szesnaście lat i takie rozterki były całkiem na miejscu. Niestety Al nie należał do niesamowicie otwartych osób, które dzieliły się z innymi swoimi uczuciami. Dlatego na razie Angel nie miała pojęcia o tym, co działo się w jego głowie. Dość prawdopodobne było, iż dziewczyna nigdy się nie dowie. Do tego dochodził fakt, że była byłą dziewczyną jego brata. No właśnie. Młodszy Potter zazdrościł Jamesowi i czuł się od niego trochę odtrącony. Niedziwne jednak, skoro ten bez przerwy robił sobie z niego żarty oraz wyrzucał mu fakt, że należy do Slytherinu. W końcu dla rodziny Potterów był to cios prosto w żołądek, prawda? Albus mimo wszystko kochał swoje rodzeństwo. Może i specyficzną miłością, jednak kochał i zrobiłby dla nich naprawdę wiele. Nawet dla Jamesa, który często zachowywał się jak zadufany w sobie dupek. A przynajmniej tak to widział Al.
    Tego dnia miał widzieć się z panną Johnson, aby pomogła mu z transmutacją. Chłopak ostatnio trochę zaczął się w tym wszystkim gubić. Może to przez nawał materiału, jaki nauczyciele narzucali na piątoklasistów. SUMy zbliżały się wielkimi krokami, a bardzo duża ilość jego rówieśników była w lesie. On jednak nie chciał mieć dużych zaległości, dlatego wolał opanować to, co potrzeba, już teraz, zanim nagromadzi mu się multum niezrozumiałych rzeczy. Nie był najlepszy. Ba, on nie był nawet wyróżniający się, jeśli chodzi o naukę. Był kolejnym uczniem Hogwartu, który miał dobre oceny z jednego, a beznadziejne z czegoś innego. Cieszył się, że zdawał do tej pory do następnych klas bez większych problemów, jakoś ratując się przed trollem z historii magii. Z transmutacją raczej nie miał trudności. Po prostu teraz coś nie weszło mu do głowy i potrzebował pomocy kogoś starszego.
    Spotkał się z Angel w pokoju wspólnym Slytherinu. Przywitał się z nią jak zawsze, po czym ruszyli w stronę klasy do transmutacji. Miał nadzieję, że oprócz wkuwania i prób zmieniania przedmiotów w inne, spędzą też miło czas i pośmieją się, jak to zwykle mieli w zwyczaju. Potter nie był jakoś szczególnie zabawny, a już na pewno nie zaliczał się do grona szkolnych żartownisiów, jednak z dziewczyną mógł się poczuć swobodnie. Nawet takie osoby jak on miały w sobie jakieś pokłady poczucia humoru.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  4. Wbrew wszystkiemu z Angel było dość pomocne stworzenie. Może było to przyczyną chęci czucia się potrzebną- w domu wszystkie obowiązki spoczywały na barkach jej starszych sióstr i najmłodsza z rodziny Jahansonów nie miała możliwości aby się wykazać. Wszelkie próby pokazania swoich talentów zazwyczaj kończyły się występami bliźniaczek, które jako ze starsze i nieco bardziej doświadczone od niej, wzbogacone o praktykę to co ona robiła potrafiły zrobić lepiej. W sumie patrząc na to teraz nawet jej rodzice potrafili dostrzec swoje błędy. Jednak pomimo tego Angel nigdy nie miała im tego za złe, no bo przecież jej to dzięki siostro stała się taką osobą jaką była teraz. To między innymi one wyrzeźbiły jej charakter, styl bycia i była im za to wdzięczna.
    Kiedy więc Albus poprosił ją o pomoc w nauce niezwykle entuzjastycznie zaproponowała mu korki w Sali od transmutacji. Podobno najlepiej uczy się danego przedmiotu w klasie, gdzie można sobie wyimaginować postać nauczyciela oraz cały przebieg lekcji. Bo w transmutacji tak naprawdę, pomijając już wszytki inne przedmioty, według Angel najważniejsza była wyobraźnia, umiejętność przekazania obrazu ze swojej głowy do rzeczywistości, zmaterializowanie go. A gdzież to robić lepiej, jak nie w Sali do transmutacji?
    Zgodnie z planem ruszyła z Albusem przez zaludnione korytarze w stronę ich celu, co chwila rzucając nieco niezrozumiałe anegdotki na temat tegoż nieszczęsnego przedmiotu. W sumie, nie miała pojęcia jak to zrobiła, ale zanim się obejrzała byli już na miejscu, a ona dostała nawet lekkiej zadyszki. Chyba pogoda je nie służyła. Kiedyś potrafiła przejść cały zamek, ba nawet przebiec większość korytarzy bez kropelki potu. Może jej zmęczenie było jedynie skutkiem ubocznym żywego wyrażania swoich emocji oraz dość szybkiego wypowiadania słów wypływających z jej ust niczym świeżo stworzony wodospad.
    - Mam nadzieję, że wziąłeś ze sobą wszystko co potrzebne do normalnej lekcji- nawijała jednocześnie otwierając drzwi do klasy- Nie chciałabym abyśmy marnowali na niepotrzebne latanie do dormitorium. I tak mamy mało czasu a tak dużo do zrobienia- rzuciła, zapalając światło w pomieszczeniu. Zamknęła drzwi z Albusem, i rozejrzała się po Sali. Warunki do pracy wręcz idealne, może pomijając drażniący nos zapach, jednak to można było zignorować. Odwróciła się do młodszego Pottera uśmiechając się do niego życzliwie.
    - To co..zaczynamy! Pokaż mi co umiesz.

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  5. Zanim James usłyszał, że drzwi do sali transmutacji się otwierają, minęło około 20 minut jego samotnego czekania. Głosy z zewnątrz upewniły go, że tymi, którzy się zbliżają, byli Albus i Angel. Zacisnął wściekle dłonie w pięści. Czyli to jednak prawda - ani nie wymyślił sobie tego on, ani plotkujące Gryfonki w Pokoju Wspólnym. Nie zauważyli go przy wejściu, dlatego wstał i zanim Albus zdążył odpowiedzieć Angel, sam się odezwał.
    - Właśnie Albus. Pokaż co umiesz poza umawianiem się z byłymi dziewczynami swojego brata. - ton Jamesa był niczym lodowaty i przenikliwy wiatr. Na jego twarzy nie gościł już tak charakterystyczny łobuzerski uśmiech, z jego oczu zniknął życzliwy blask, a zastąpił go gniew. Nie dbał o to, po co się tu spotkali, czy była to randka, czy może spotkanie przyjacielskie. Nie podobało mu się to, że jego młodszy brat szuka koleżanki w osobie, z którą był dawniej James. To mocno godziło w dumę i honor starszego Pottera. - A Ty - zwrócił się oschle do Angel - nie mogłaś znaleźć sobie innego dzieciaka do niańczenia?
    Gniew narastał w nim z każdym kolejnym wypowiedzianym słowem. Miał wrażenie, że iskierka żalu, wywołana zobaczeniem ich razem, wywołała pożar i niszczyła wszystko wewnątrz Jamesa. Był wściekły na siebie, Albusa i Angel. Patrzył wyzywająco zarówno na nią jak i na niego, oczekując wyjaśnień, w które i tak zapewne nie uwierzy.

    [Krótko, żeby nie spowalniać akcji ;)]

    James

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdy tylko usłyszał głos brata, skamieniał i stanął pośrodku do transmutacji jak wryty. Co on tu, do jasnej cholery, robił!? Albus popatrzył na Jamesa, który rzucał na niego wściekłe spojrzenie. Gdyby ludzie potrafili zabijać jak bazyliszek, chłopak zapewne dawno leżałby martwy na podłodze. Młodszy Potter stał przez dłuższą chwilę w milczeniu i czuł, jak pocą mu się ręce, a jego serce zaczyna bić coraz szybciej i szybciej. I zapewne nic by nie powiedział, gdyby nie ostatnie zdanie. "Znaleźć sobie innego dzieciaka do niańczenia"- odbijało się echem w jego głowie. Dzieciaka. Do. Niańczenia. Nie rozumiał brata. Chyba miał prawo zadawać się z tym, z kim chciał, nawet jeśli tą osobą miała być jego BYŁA dziewczyna, prawda? Poza tym Ala i Angel nic więcej nie łączyło. Znaczy oficjalnie. Znaczy nieoficjalnie też, ale Albus chyba nie do końca mógł się z tym pogodzić.
    - Jedyną osobą, która zachowuje się tu jak dziecko, jesteś ty, James- powiedział Albus charakterystycznym dla siebie, spokojnym tonem.
    W rzeczywistości próbował przełknąć narastającą gulę w gardle, która stawała się nie do zniesienia. To nie miało tak być. Nie tak miało to wszystko wyglądać. Nie chciał sobie robić z Jamesa wroga jeszcze większego, niż był dotychczas, a jednak. Niby Al nie miał nic na sumieniu, ale... Poczuł się bardzo nieswojo z całą tą sytuacją.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  7. Musiała przyznać, że słysząc gniewne ton Jamesa i dokładając do niego treść jego jakże powierzchownego oskarżenia, miała ochotę się zaśmiać. Jak widać starszy Potter padł ofiara jakiegoś marnego dowcipu, w którym ktoś wmówił mu, że pomiędzy nią a Albusem powstała więź, i za pewnie dodał że równie mocna jak tak, która kiedyś łączyła ich. Ale najśmieszniejsze w tym wszystkim było to, że nawet nie pofatygował się, aby przed zrobieniem im awantury porozmawiać z chociaż jednym z nich. Wystarczyło tylko kilka słów i Angel była pewna, że rozwiałaby jego możliwości. Poza tym to było niedorzeczne- ona i Al.? Przecież dla niej to było jeszcze dziecko, owszem dorastające, powoli zmieniające się w mężczyznę, jednak nadal był chłopcem, uroczym, niezwykle elokwentnym oraz inteligentnym, ale nadal chłopcem. Jak James mógł w ogóle wpaść na taki absurdalny pomysł?!
    Przechyliła głowę, zakładając ręce na piersi. Ona też umiała się złościć, wprawdzie odczuwała problemy jeśli chodzi o wywoływanie negatywnych emocji w konfrontacji z Jamesem, jednak w tej chwili udało jej się wykrzesać kilka złowrogich iskierek.
    - Wyobraź sobie, że inne dzieciaki nie potrzebowały pomocy, bo nie wyrabiają się z nauką- mruknęła, jeszcze zanim Al. Zdążył otworzyć usta, wytrzymując jego mrożące krew w żyłach spojrzenie spojrzenie- A poza ty nie szukam żadnych „dzieciaków”, jak to ładnie ująłeś. Twój brat poprosił mnie o pomoc, a ja się zgodziłam bo wiem jak SUM-y dają w kość. Nie wiem dlaczego tak plujesz w nas jadem, James.
    Nie podobało jej się jak się do niej odnosił. Nie znała takiego Jamesa, i wcale nie była pewna, czy chciała go poznać.
    A potem odezwał się Albus i wszystko jeszcze się pogorszyło. Zamknęła na chwilę oczy, rozmasowując skronie. Chciała mu powiedzieć, że to było co najmniej nie taktowne, a takie oskarżenia rzucane w stronę brata mogły mu tylko potwierdzić jego zdanie, jednak powstrzymała się od komentarza, ponownie spoglądając na Jamesa. I nagle ją olśniło.
    - To dlatego byłeś taki zły na kolacji? Bo pomagałam Albusowi, tak? Bo po raz pierwszy od dłuższego czasu mogłam z kimś pogadać ot tak sobie? Dlatego, James?

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  8. Być może często James zachowywał się niedojrzale, nieodpowiedzialnie i zbyt impulsywnie. Wyciągał wnioski za szybko, wiele sobie dopowiadał. Zamiast wysłuchać rozmówcy, wolał kierować się własnym przeczuciem. Tak było i tym razem. Nie podobał mu się ton zarówno Albusa, jak i Angel. Nie wierzył w zapewnienia Ślizgonki, że pomaga jego młodszemu bratu w lekcjach. Starszemu Potterowi to się po prostu nie kleiło.
    - Tak? Na błoniach też udzielałaś mu ostatnio korepetycji? - warknął w odpowiedzi do swojej byłej dziewczyny. Jego złość potęgował spokój z ich strony. - Spędziliśmy w szpitalu ostatnio pół dnia i pół nocy, ale zapomniałaś mnie poinformować o przyjaźni z Albusem?
    To, że trzymała przed nim w sekrecie kontakty z jego bratem, tylko utwierdzały go w przekonaniu, że nie są one czysto przyjacielskie.
    - Wiem już wszystko co chciałem wiedzieć. - dodał tylko, zanim ktokolwiek zdążył mu odpowiedzieć. - Nie potrzebuję znać szczegółów Waszej nocnej schadzki. - podążył w stronę wyjścia. Chciał jak najszybciej zniknąć, oddalić się od towarzystwa tych dwojga. Prawda była taka, że był cholernie zazdrosny, że Angel może obdarzyć kogoś uczuciem. Uczuciem, którym wcześniej darzyła jego. Nie chciał tego przyznać, ale świadomość, że w jakiś sposób straciłby jej względy, była dla niego bardzo bolesna, a nie polepszał tego fakt, że nowym wybrankiem dziewczyny - według Jamesa - był jego brat. Może ostatnie wydarzenia - drobny wypadek na zaklęciach i wspólnie spędzony z Angel czas w szpitalu - wywołały u niego falę wspomnień i tęsknoty za dawnymi czasami. Z drugiej strony, może tak naprawdę chodziło o Albusa, o zawód, który sprawił mu jego młodszy brat.
    - Zamknięte. - powiedział do siebie, szarpiąc za klamkę. Po chwili dodał głośno, tak by usłyszeli to Angel i Albus - Drzwi są zamknięte! Zatrzasnęliście je?

    James

    OdpowiedzUsuń
  9. Spacer na błoniach był niczym innym, jak zwykłym przyjacielskim spotkaniem. Nic więcej. Chłopak jednak nie miał zamiaru się z tego tłumaczyć, bo w końcu nie musiał tego robić. Może i James był jego bratem, starszym bratem w dodatku, ale to nie upoważniało go do wtrącania się w każdy szczegół życia Albusa. Właściwie to cała ta sytuacja powoli zaczynała go śmieszyć, jednak zanim zdążył w ogóle się uśmiechnąć, usłyszał o ich pobycie w szpitalu. Zaczął gapić się zarówno na Jamesa, jak i Angel. Komuś coś się stało? Czemu on o tym nie miał pojęcia? Zmarszczył brwi i otworzył usta, aby coś powiedzieć, jednak brat mu przerwał. Albusowi nie pozostało nic innego, jak tylko odprowadzić go wzrokiem do drzwi. Znał Jamesa, w końcu mieszkał z nim przez całe życie. I zdawał sobie sprawę, że nie przemówi do niego, gdy ten jest wściekły. Mimo wszystko słowa cisnęły mu się na język. Jak bardzo chciał wyrzucić mu to wszystko, co miał do powiedzenia! Z tym, że młodszemu Potterowi przychodziło to chyba nieco trudniej, niż starszemu. Stał więc w milczeniu, a po chwili zaczął wolnym krokiem iść do jednej z ławek, kiedy w sali znowu rozbrzmiał głos Jamesa.
    Tym razem Albus nie mógł się powstrzymać i parsknął cicho. Miał dość specyficzne poczucie humoru i teraz ta sytuacja po prostu go bawiła. Zanim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć (i co ważniejsze- zanim w ogóle zdążył się zastanowić nad tym, co gada), z przekornym uśmieszkiem na ustach, zwrócił się do brata:
    - No, James. Słynny potomek Pottera nie umie sobie otworzyć drzwi?- uniósł brwi.
    To, co powiedział, było nieprzemyślane i głupie. Widział, jak mina brata powoli poważnieje. O ile mogła być jeszcze bardziej poważna, niż była dotychczas.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  10. W tej chwili nie dość, że piorunowała wzrokiem Jamesa, to jeszcze Albusa. Obydwoje zachowywali się jak dzieci: jeden, bo jak zwykle chciał zrobić wszystko po swojemu, nie słuchając wytłumaczeń innych, mało tego wyimaginuje sobie swój własny przebieg wydarzeń, w który wierzy na tyle, że nawet słowa bliskich mu osób nie mogą zmienić jego zdania. A drugi, bo jak zwykle chciał w jakiś sposób dopiec bratu, prowadzić tą ich durną rywalizację nie wiadomo o co. Byli w końcu braćmi, więc dlaczego zachowywali się jak głupie, rozwydrzone dzieci na dodatek mocno rozpieszczone. Bo niestety ale w tej sytuacji taką postawę prezentował i młodszy i starszy Potter.
    Pokręciła jedynie głową, energicznym krokiem podchodząc do Jamesa.
    - One tak czasami mają, trzeba mocniej pchnąć- mruknęła, opierając cały swój ciężar na drzwiach jednocześnie naciskając na klamkę.
    Nic. Spróbowała jeszcze raz, i jeszcze raz, aż za trzecim razem lekko zdenerwowana wręcz uderzyła sobą w te drzwi, po chwili żałując swojej decyzji. Jęknęła cicho, łapiąc się za ramie.
    - Musiały się zaciąć- mruknęła pod nosem, chociaż była to w tej chwili rzeczy oczywista dla każdego z ich trójki.
    Bez namysłu wyciągnęła różdżkę, szepcząc cichutki Alohomora, po czym znowu spróbowała otworzyć drzwi, które niczym głaz nadal stały nienaruszone.
    - Ktoś musiał je zaczarować od zewnątrz- warknęła, patrząc na z dołu na Jamesa- Jesteśmy tutaj uwięzieni.

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  11. James zignorował uszczypliwy komentarz Albusa. Oczywiście, że mógł otworzyć zamek różdżką, po prostu zdziwiło go, że nastała taka potrzeba - przecież żadne z nich nie zamykało drzwi. Kiedy jednak wyminęła go Angel i użyła Alohomory, a to nie pomogło, zmarszczył brwi.
    - Odsuń się. - powiedział cicho, delikatnie odsuwając dziewczynę od drzwi. Sam wycelował różdżką w zamek i mruknął - Waddiwasi.
    Co prawda zamek wydobył z siebie głuchy szczęk, jednak nie puścił. Starszy z Potterów zastanowił się przez chwilę nad innymi zaklęciami otwierającymi. Żadne jednak, nawet Sezam Materio, nie pomogło - wydawało się jakby zamek przez chwilę walczył, jednak ostatecznie odpuszczał. Drzwi pozostawały wciąż zamknięte.
    - Ktoś zrobił to specjalnie. - powiedział jakby do Angel i Albusa, choć w rzeczywistości ubrał w słowa własne przemyślenia i było to bardziej do niego samego. - Ktoś wiedział, że tu jesteśmy i chciał nas zamknąć. Użył jakichś niestandardowych zaklęć, żebyśmy się tak łatwo nie wydostali.
    Po chwili dodał jeszcze gorzko:
    - Zapewne ten ktoś liczył na tanią sensację. W całej szkole huczy o tym, że młodszy Potter spotyka się z byłą jego brata.
    Szarpnął jeszcze kilka razy klamkę, a kiedy to nie pomogło, puścił ją i usiadł na podłodze, opierając się plecami ściany.
    - Rzuciłbym na drzwi Bombardę, ale mam już dość szlabanów za zniszczenia mienia szkolnego. Przez nie, przez ostatni miesiąc nie wziąłem udziału nawet w jednym treningu qudditcha.
    Czasem James miał wrażenie, że albo los, albo ci wstrętni prefekci zwyczajnie się na niego uwzięli, zasypując go karami za każde, nawet najmniejsze przewinienie, które skutecznie uprzykrzały mu życie.
    Zresztą nawet nie było pewności, czy którekolwiek zaklęcie powodujące wybuch nie zrobiłoby krzywdy komuś z ich trójki.
    - Nie przeszkadzajcie sobie. Jakbyście chcieli się całować, mogę zamknąć oczy. - powiedział z nutą szyderstwa w głosie.

    James

    OdpowiedzUsuń
  12. Oglądając nieudane próby otworzenia zamku przez Jamesa, chłopak zmarszczył lekko brwi. Uśmieszek zszedł z jego twarzy, a zamiast niego na obliczu Albusa pojawiało się poirytowanie. Jego brat wykorzystał chyba wszystkie zaklęcia otwierające lub niszczące zamki. Przynajmniej Albusowi nic innego do głowy już nie przychodziło. Mruknął coś pod nosem i obserwował ich z pierwszego rzędu ławek. Siedział na jednej z nich, próbując coś jeszcze wymyślić, ale nic z tego. Nie znał nic, czego James by nie wypowiedział.
    Słysząc o Bombardzie, już miał zamiar podejść do drzwi i zrobić to samemu, ale po krótkiej chwili zrezygnował. Naprawdę nie miał ochoty na szlaban przez powodowanie wybuchów. Oczywiście musiał skomentować w myślach, że jedyne, co obchodzi Jamesa, to uganianie się za Złotym Zniczem, jakby to była najważniejsza rzecz na całym świecie.
    Al zareagował dopiero po ostatnim zdaniu brata. Denerwował go fakt, że James był taki oburzony tym wszystkim. W końcu Albus nic nie planował. Szczerze mówiąc, to był zbyt dużym tchórzem, aby wyznać Angel, co czuł. A teraz naprawdę chciał tylko nadrobić materiał. Zresztą przecież nie musiał mu się tłumaczyć! To, że był jego starszym rodzeństwem, nie oznaczało, iż mógł dyktować mu, co ten ma robić.
    - Wow- mruknął pod nosem- Nie sądziłem, że jesteś taki uczuciowy- dodał, spoglądając na twarz chłopaka.
    "Wciąż zazdrosny"- pomyślał, uśmiechając się do siebie w duchu. Nigdy nie sądził, iż James wścieknie się o taką głupotę, a co więcej- będzie aż tak zazdrosny o byłą dziewczynę.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  13. Wpatrywała się w drzwi, które w jednej chwil stały się dla niej przyczyną jeszcze większej irytacji niż zachowanie Jamesa, czy uszczypliwe odzywki nie na miejscu Albusa. Dość frustrująca byla dla niej sama myśl, że tkwią tutaj tylko i wyłącznie dlatego, ze ktos zrobił im żart, i o ironio zrobił go mn. sławnemu Jamesowi Potterowi. Zapewne teraz ten delikwent zanosił sie duma, jednocześnie zwijając się ze śmiechu. Przez chwilę wyobraziła sobie jakiegoś gryfona leżącego na łóżku, kurczowo ściskając swój brzuch aby zaraz nie pęknąć. Nic fajnego.
    Odwróciła sie gwałtownie spoglądając to na jednego Pottera, to na drugiego. Irytowało ją ich zachowanie. Byli braćmi i nie powinni odnosić sie do sobie jak do największych wrogów, czy konkurentów. Rodzinę ma sie tylko jedna i trzeba o nią dbać, tymczasem zamiast tego ta dwójka skakała sobie nawzajem do gardeł. Gdzie tu logika?
    - Możecie przestać obydwoje!- krzyknęła głośno, aż za trzęsły się okna w sali- Jesteście strasznie infantylni, obydwoje. Zamiast szukać jakiegoś rozwiązania wy tylko utrudniacie. Z powodu waszych niechęci do siebie cierpią też inne osoby, ale nie wy wolicie zwalić wszystko na innych uciekają od prawdziwego źródła konfliktu- was samych. Cholera- warknęła, a trzeba wiedzieć że rzadko, ale to bardzo rzadko zdarzało jej się powiedz slowo w podobnym stylu- Czy niw możecie chociaż raz porozmawiać normalnie bez cienia sarkazmu, męczących ironii oraz tego tonu, jakbyście mieli sie na siebie zaraz rzucić? Nie, oczywiście bo jeden drugiemu musi udowodnić, ze jest lepszy!- na chwilę zamknęła oczy, starając się uporządkować rozbiegane myśli- Nie mam zamiaru być częścią tego konfliktu. I szczerze mówiąc James- tu spojrzała na starszego Pottera- nie obchodzi mnie co myślisz o mnie i Albusie, bo gdybyś znal jego, nie nie przepraszam, gdybyś znał mnie wiedziałbyś, że z całym szacunkiem dla Albusa ale nie umówiłabym się z nim, bo był taki okres w naszym życiu, że prawie formalnie był moim szwagrem. Nie potrafiłabym tak. A ty Albus- obróciła głowę - skończ z niepotrzebnym sarkazmem i uszczypliwymi komentarzami. To do ciebie nie pasuje- rzuciła- Dopuki nie wyjaśnimy sobie wszystkiego nie liczcie na mnie i choćby mury Hogwartu miały runąć nie mam zamiaru rozmawiać z żadnym z was. Nie wytrzymam przedmiotowego traktowania a jak na razie czuje się jak durne trofeum- zakończyła i odwróciwszy się na pięcie powędrowała na drugi koniec sali. Oparła się o ścianę powoli zsuwając sie w dół aż w końcu usiadła na zimnej posadzce. Musiała ochłonąć.

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  14. On, uczuciowy? Może dopiero z chwilą, gdy powiedział to Albus, tak naprawdę zrozumiał o co chodzi z jego rozdrażnieniem. Miał ochotę się za to uderzyć w twarz, bo rzeczywiście zachowywał się jak idiota. Niestety, czuł się jak wspomniany idiota, z innych powodów, niż chciałaby Angel. Po co w ogóle tu przychodził i okazywał swoje emocje? Był pewien, że swoimi czynami i słowami udowodnił wszystkim wokół, że zależy mu wciąż na Angel. Chyba tylko na taki dramat czekał ten, kto zamknął ich w klasie od transmutacji. Może liczył nawet na bójkę pomiędzy braćmi? James nie miał jednak zamiaru z tego powodu - dla Angel, czy na złość osobie, która ich uwięziła - zacząć udawać, że pomiędzy nim, a jego bratem jest wszystko ok. Byli braćmi, kochali się jak bracia, nie lubili się jak typowy Gryfon z typowym Gryfonem. Nic nie było w stanie zmienić tej relacji. James jeszcze raz wymierzył różdżką w zamek i powtórzył wszystkie zaklęcia, jakich do tej pory się nauczył. Zdążył dodatkowo kopnąć drzwi ze złością, bo magia najwyraźniej sprzysięgła się przeciwko niemu.
    - Nie umówiłabyś się z nim... - powtórzył James powoli, bardzo spokojnie, jakby się nad czymś zastanawiał - Ale on z Tobą jak najbardziej. - dodał dobitnie i z przekonaniem po chwili. Może nie był ze swoim bratem dość blisko, jednak znał go na tyle, by często wiedzieć co mu chodzi po głowie. Mieszkali przecież razem przed pójściem do Hogwartu plus w wakacje, na swój dziwaczny sposób byli też do siebie podobni - uparci, nieco skrywali własne emocje, dumni. Te częste zerkanie, przejęcie odmalowane na twarzy Albusa, gdy Angel kilkakrotnie powtórzyła, że nigdy by się z nim nie umówiła, tylko poświadczały tezę starszego Pottera. Jego młodszy brat zakochał się w Ślizgonce. Tylko czy to, do cholery, było możliwe?

    James

    [Za spokojnie jest. Walnijmy jakiś dramat! :<]

    OdpowiedzUsuń
  15. Zacisnął zęby, słuchając wywodu Angel. Czuł, jak zaczyna się gotować od wewnątrz. Ona nic nie rozumiała. Nic. W jego głowie był teraz istny mętlik, którego chłopak nie potrafił opanować. Na jego policzkach pojawiły się wypieki spowodowane nie zawstydzeniem, a złością. To był jeden z tych momentów, gdy Albus nie wiedział, kim tak naprawdę jest- dobrym chłopcem z szanowanego domu czy może zagubionym Ślizgonem z chęcią zostawienia tych wszystkich ludzi za sobą, nie oglądając się na ich wołania. Patrzył niespokojnie na dziewczynę, gdy ta nawijała z szybkością karabinu maszynowego. Gdzieś z tyłu jego głowy pojawiła się myśl, żeby zakneblować jej tę jadaczkę, jednak szybko ją odgonił. Jak mógł być tak okropny w stosunku do otaczających go osób? Zganił się w duchu, mimo wszystko próbując zachować twarz w tej sytuacji. Odetchnął cicho, gdy ta przestała gadać. Zaciskał dłonie na krawędziach ławki tak mocno, że zbielały mu kłykcie. Nie musiał nawet zgadywać, co zaraz powie James. Wystarczyła mu jedynie ta pierwsza, wolno wypowiedziana część zdania, aby wiedzieć, jaka będzie następna. Szybko skierował ku niemu głowę, ze zdenerwowaniem oglądając ruch jego warg oraz ledwie widoczny chytry uśmieszek. Zmarszczył brwi. To było takie typowe dla Jamesa, a jednocześnie tak bardzo irytujące i kompromitujące dla Ala...
    I wtedy nastąpił ten moment, gdy wszystkie jego emocje wybuchły jak bomba zegarowa. Wolnym krokiem ruszył ku bratu, nie bardzo kontrolując to, co robi. Czuł gorąco na twarzy i pulsowanie w skroni. Stanął z Jamesem twarzą w twarz, po czym... Jego ręka powędrowała jakby sama, kierowana emocjami. Nim się obejrzał, James zatoczył się do tyłu, a z jego nosa trysnęła krew.
    - Skoro ty wyrzuciłeś z siebie to, co chciałeś, to ja też- wysyczał przez zęby.
    Dopiero po dłuższej chwili dotarło do niego, co właśnie zrobił.

    [Autorko Jamesa, nie znienawidź mnie za to. W sumie bójką można zacząć jakiś dramacik, jakby nie patrzeć, a z twarzą Jamesa wszystko będzie okej!]

    Albus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Żartujesz? :D Mi się podoba. Poza tym, to facet. Poradzi sobie ;)]

      J.

      Usuń
    2. [No to się cieszę :) teraz tylko poczekać na autorkę Angel :D]

      Albus

      Usuń
    3. [ mi sie podba! I wiecie co? Moje sadystyczne zapędy doprowadza do tego że Angel tez oberwie od jednego z nich, a co! Jak dramat to już po całości, ale odpiszę wam za dwie godziny bo muszę zrobić ciasta ]

      Angel

      Usuń
    4. [Hmm... nie jestem pewna, czy nie zepsuję tego dramatu, bo to nie w stylu Jamesa by oddać Albusowi. Być może starszy Potter zrozumie, że poniekąd sobie zasłużył na ten cios ;)]

      J.

      Usuń
  16. I jak zwykle musiała zrobić coś złego.
    Wybuchła, i owszem nie powinna gdyż widząc minę Albusa zrozumiała, że James miał jednak rację. Siedząc pod ta ścianą, choć to głupie zaczęła wszystko widzieć dokładnie. Te spacery po błoniach, nieustające, radosne rozmowy, przypadkowe spotkania na korytarzu- do tej pory wydawało jej się to mocnym fundamentem ich przyjaźni, jednak nie wzięła pod uwagę a, wieku Albusa, bo w końcu chłopcy w tym wieku dojrzewają i naturalnym stanem rzeczy jest zakochanie się, b, częstotliwości ich spotkań- raz na dzień to przypadek, dwa zbieg okoliczności, trzy zaplanowane próby spotkania. Była ślepa.
    Jedynie na sekundę odwróciła się, by jeszcze raz spojrzeć na twarz Ala, niefortunnie trafiając na moment kiedy jego pięść zanurzyła się w twarzy brata, który już po chwili leżał na podłodze. Momentalnie się spięła patrząc jak malutka stróżka krwi spływa po jego wardze. Takie uderzenie, choć nie idealne, musiało wywołać u niego szkody, to było jasne. Szkoda tylko, że polała się krew. Angel nienawidziła krwi, bała jej się od wypadku na miotle w drugiej klasie.
    Dlatego nie podeszła do niego. Stała jak słup soli wbita w ziemię, trzęsąc się jak osika, nie mogąc oderwać wzroku od hipnotyzującego szkarłatu spływającego po jasnej skórze Pottera. Fakt faktem nie było tego dużo, jednak w zupności wystarczało by przyprawić ją o dreszcze i utrudnić oddychanie. Powietrze wokół niej jakby nagle zgęstniało napierając na nią ze wszystkich stron. Czuła się jak w klatce. Lecz oni tego nie widzieli. Byli zajęci sobą, przynajmniej według niej i chyba nie chciałaby aby którykolwiek z nich, w ogóle by ktokolwiek widział ją w takim stanie. Nie był to widok za przyjemny gdy dziewczyna nie potrafiła złapać tchu, mało tego z jej oczu zaczęły płynąć dwa strumienie łez. Atak paniki.
    Znowu oparła się plecami o ścianę opadając gwałtownie na ziemię. Jęknęła cicho, na tyle by tylko ona mogła to usłyszeć. Złapała się za głowę, która po chwili schowała pomiędzy nogami. Musiała się uspokoić co wcale nie było takie łatwe, a myśl, że James krwawi gdzieś tam niedaleko wcale jej nie pomagała.

    [W mojej wersji James nie uderzył Albusa, skoro na to zasłużył to zasłużył, no ale oczywiście musiałam pozbawić Angel tchu...]

    Angel

    OdpowiedzUsuń
  17. Zachowanie Albusa kompletnie zaskoczyło Jamesa. Nie spodziewał się tak gwałtownego ruchu ze strony młodszego brata, którego zawsze uznawał za oazę spokoju. Kiedy cios zatrzymał się na jego twarzy, pierwsze co pomyślał James, to to, że mimo braku muskulatury, Albus miał trochę siły w swoich dłoniach. Ciało starszego Pottera na skutek uderzenia straciło równowagę i bezładnie upadło na ziemię, zupełnie jak worek ziemniaków. Zanim minął pierwszy szok, James zerwał się z podłogi, wyciągnął różdżkę z kieszeni i przystawił ją swojemu bratu do gardła. Dyszał ciężko ze złości i upokorzenia, jakim był dla niego cios Albusa przy Angel. W ciągu kilku długich, wleczących się całymi godzinami sekund, emocje starszego Pottera opadły i opuścił różdżkę. Dopiero teraz zdał sobie sprawę, że z jego nosa płynie strużka krwi. Wytarł ją wierzchem dłoni i bez słowa odwrócił się od brata, a także od Angel. Czy tego właśnie oczekiwał żartowniś, który zamknął ich w tej cholernej klasie? Że dwoje Potterów pobije się przez dziewczynę?
    Jego złość do Albusa powoli mijała. Zastępowało ją... poczucie sprawiedliwości. James właśnie zaczął sobie zdawać sprawę, że nie rozegrał tego wszystkiego tak jak powinien. Postąpił idiotycznie, przychodząc tutaj i robiąc im wymówki. Jeszcze gorzej zrobił, mówiąc Angel, że jego młodszy brat się w niej zakochał. Sądząc po gwałtownej reakcji Albusa, chciał on swoje uczucia ukryć w tajemnicy. James był zmęczony już tym obwinianiem i tą kłótnią. Chciał po prostu stąd wyjść... i na jakiś czas odizolować się zarówno od dziewczyny, jak i brata. Powoli przeszedł przez klasę, starając się zatamować krwotok i usiadł na podłodze w samym kącie klasy, licząc, że w końcu ktoś jakimś cudem otworzy te przeklęte drzwi i będą mogli się rozejść.
    Dopiero z tej pozycji zauważył, że z Angel jest coś nie tak. Dziewczyna siedziała skulona, cicho łkając. Choć jeszcze godzinę temu rzuciłby wszystko, by jej pomóc, objąć ją i uspokoić, teraz czuł się dziwnie pusty, wyzbyty z wszystkich emocji. Przyglądał się jej obojętnie, nie czując żalu i zazdrości o to, że spotyka się z jego bratem, ani nawet sympatii... Nie czuł już niczego, prócz palącej potrzeby wydostania się stąd.
    Dobrze wiedział, że wszystko co zaszło w klasie niewątpliwie zmieni ich relacje.

    James

    OdpowiedzUsuń
  18. Albus nie był jakoś bardzo muskularny, jak na pałkarza. Z pewnością jednak przewyższał pod tym względem swojego szczupłego brata. Zresztą tego nie trzeba było się domyślać, patrząc na jego upadek i krew ściekającą z nosa. Al popatrzył na swoją dłoń. Czuł lekki ból w kostkach, jednak nie miał czasu się nad tym zastanawiać, gdyż poczuł na szyi coś twardego i ostro zakończonego. Uniósł wzrok, napotykając nim na Jamesa, który z dziwną pustką w oczach patrzył w twarz chłopaka. Przytykał mu swoją różdżkę do gardła. Albus poczuł dreszcz przerażenia. Przez krótką chwilę bał się, że brat faktycznie coś mu zrobi, jednak jego głęboko osadzona podświadomość szeptała mu, że to przecież James. Jego starszy brat. Jego rodzina. Jakkolwiek byłby zły, nigdy nie zrobi mu krzywdy. I faktycznie, ten po kilkunastu sekundach opuścił różdżkę.
    Al zerknął na Angel, kulącą się w kącie. Zacisnął lekko dolną wargę i zawahał się przez chwilę, po czym niepewnie do niej podszedł. Robił to mechanicznie i nie do końca chciał jej pomóc. Najchętniej wyrzuciłby jej, że myślał, iż go rozumie. Że nie zdaje sobie sprawy, jak to jest mieć takie a nie inne relacje z własnym bratem, skoro sama miała je dobre ze swoimi siostrami. Jednak tego nie zrobił. Ukucnął przy niej, wyciągając rękę, aby położyć ją na ramieniu dziewczyny. Cofnął się jednak. Nie. Nagle zaczął się bać, że znowu straci nad sobą panowanie... Że jej też zrobi krzywdę. Dopiero teraz zauważył, że drżał. To, co się stało... To było poza jego kontrolą.
    - Ekhem- odchrząknął- Angel... Angel, co ci jest?- spytał najspokojniej jak tylko mógł, chociaż głos miał nieco wyższy niż zwykle.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Autorka Angel jest na urlopie, to może same dokończmy ten wątek? Bo jak wróci to może już być przedawniony. Możemy zrobić na przykład tak, że uznamy, że dziewczyna zemdlała, a James z Albusem uznali, że warto w takiej sytuacji jednak wysadzić zamek i zaniosą ją wspólnie do szpitala.]

      James

      Usuń
    2. [Jak dla mnie okej :)]

      Usuń
  19. Na początku zdziwiło go to, że Angel nie zareagowała na pytanie jej brata - obrażanie się nie leżało w jej naturze. Jej szloch ustał, ale wciąż siedziała skulona w kącie.
    - Zemdlała. - zawyrokował James spokojnie, podnosząc się powoli i podchodząc do dziewczyny, aby sprawdzić słuszność swoich podejrzeń. - Angel. - szepnął, kiedy kucnął przy Ślizgonce i trącił ją lekko ręką. Tak jak przypuszczał, dziewczyna straciła świadomość, a jej bezwładne ciało zaczęło się zsuwać po ścianie. Niewiele myśląc, James wyjął różdżkę i wymierzył nią w zamek klasy od transmutacji. Chcąc, nie chcąc musiał się pogodzić z kolejnym szlabanem
    - Odsuń się, Albus. Bombarda - mruknął, jednocześnie myśląc nad tym, że podczas siedmiu lat Hogwartu, to tego zaklęcia używał najczęściej. Chyba nie świadczyło to o nim najlepiej. Zamek razem z klamką opadły z głośnym hukiem na podłogę, zostawiając w drzwiach dziurę wielkości quidditchowego tłuczka. - Możesz zanieść ją do skrzydła szpitalnego? - zapytał Albusa. Dlaczego sam nie chciał tego zrobić? Podejrzewał, że gdyby drugi raz w ciągu tego tygodnia przyniósł Angel do szpitala, pielęgniarka zarzuciłaby mu zamach na jej życie. Prawdziwa przyczyna była jednak inna. Co miałby jej powiedzieć, gdy się ocknie? Nic nie przychodziło mu do głowy. Poza tym, ostatnie wydarzenia wykazały, że nawet jeśli Angel i Albus nie są razem, to ich kontakty są znacznie bliższe niż Jamesa i dziewczyny. Tak, to zdecydowanie on powinien być jej bohaterem.

    James

    OdpowiedzUsuń
  20. Widocznie zmartwił się faktem, że Angel zemdlała. Co prawda jeszcze kilka minut temu był na nią po prostu zły, jednak teraz czuł się dziwnie winny tego, co się stało. Gdy tylko ciało dziewczyny bezwładnie zaczęło osuwać się po ścianie, młodszy Potter szybko chwycił ją za ramiona. Zerknął kątem oka na Jamesa, który kazał się mu odsunąć. Westchnął cicho i podniósł Angel, po czym odszedł z nią kilka metrów dalej. Gdy tylko zaklęcie z głośnym łoskotem zniszczyło zamek, Albus wzdrygnął się mimowolnie.
    Już chciał powiedzieć coś do Jamesa, jednak ten był szybszy. Chłopak zamknął usta tak szybko, jak je otworzył, a po krótkiej chwili kiwnął głową w milczeniu. Widok zaschniętej krwi rozmazanej na twarzy brata wzbudzał w nim niewytłumaczalny niepokój. Niepokój spowodowany jego własną osobą. Czy on w ogóle pamiętał, w którym momencie go zaatakował? Próbował przeanalizować wszystko po kolei w swojej głowie, jednak zdarzenia mieszały się ze sobą. Al odchrząknął i ruszył powoli w stronę drzwi. Bycie bohaterem Angel przestało być ważne. Właściwie wszystko przestało być ważne. Nie czuł się smutny ani rozczarowany. Czuł się pusty, a to był chyba najgorszy rodzaj złego samopoczucia. Przechodząc przez drzwi, zatrzymał się w progu.
    - Jesteś pewien, że ty nie chcesz jej zanieść?- spytał, nie spoglądając na Jamesa.
    Właściwie to chyba znał już odpowiedź. Wolał się tylko upewnić.

    Albus

    OdpowiedzUsuń
  21. James nie czuł jakiejś złości na Albusa, za to, że stracił nad sobą panowanie. Cóż, wielu w jego sytuacji by to zrobiło - a już na pewno James. Starszy Potter mógł się tylko domyślać, co właśnie działo się w głowie jego brata - nie tylko ktoś zdemaskował jego uczucia, ale również poniekąd dowiedział się, że są one nieodwzajemnione. Albus był skryty pod względem przyznawania się do własnych emocji, James wiedział o tym doskonale, a jednak w momencie kłótni z nim i z Angel, w ogóle o tym nie myślał. Nie miał złych zamiarów, ale cóż, James praktycznie nigdy nie miał złych zamiarów. Jego impulsywność i niewypowiedziana zasada, którą się w życiu kierował - najpierw robię, potem myślę - działały same, niezależnie od intencji Pottera.
    - Tak. Nic tu po mnie. I tak po tym wszystkim nie będzie chciała ze mną rozmawiać. - odpowiedział, wzruszając ramionami. Chciał jeszcze zapytać brata, czy jego zamiary wobec Angel są poważne, ale uznał, że lepiej będzie, gdy przemilczy tę kwestię. To nie była jego sprawa. Może i Albus był jego bratem, ale nigdy nie byli ze sobą na tyle blisko, by się sobie zwierzać. Zwłaszcza, że jak zdążył się James zorientować, był to kłopotliwy dla młodszego Pottera temat. Czasem miał wrażenie, że Tiara Przydziału podjęła bardzo dobrą decyzję, że umieściła braci w różnych domach. - Poza tym, muszę się trochę ogarnąć. - wskazał na swój zakrwawiony nos z nikłym uśmiechem - Jeśli będziesz tak uderzał w tłuczki, jak w moją twarz, to wróżę Ślizgonom sukces. - dodał i skierował się do drzwi. Nie czekał na odpowiedź Albusa, zwyczajnie wyszedł. W końcu i tak, raczej wszystko zostało już powiedziane.

    [Masz jakiś pomysł teraz na wątek pomiędzy Jamesem i Albusem? :)]

    James

    OdpowiedzUsuń