29 grudnia 2014

#2 Lista Obecności

Blog istnieje już miesiąc z hakiem, niektórzy autorzy przestali się udzielać, więc postanowiłyśmy zrobić drugą listę obecności. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia co do działania bloga, prosimy o maile, oraz wiadomości na gg(wszystko podane w zakładce Dyrekcja).
Lista trwać będzie do soboty! W komentarzu prosimy o napisanie zajmowanych stanowisk(nauczyciele, prefekci i drużyny quidditcha), zajęte wizerunki, zajęcia dodatkowe, oraz rangę(animag, wila, metamorfomag itd.)
PS.Jak widzicie mamy nowy szablon (dziękujemy NoName) oraz gazetkę, do której link znajdziecie w menu. Zachęcamy również do przeczytania pierwszego wydania dziennika!
Autorzy, którzy kartę postaci opublikują po tym poście, również się wpisują!
PROSIMY O NIEZAKRYWANIE POSTU DO GODZINY 20!

25 grudnia 2014

just be nice - good goes around


C H A R L I E   B L U E F I E L D
Puchon ─ ścigający  kapitan

╒════════════════════════════════════════════════╕
27/06 || czysta krew || VII klasa || Hufflepuff
Obrona przed czarną magią, Transmutacja, Zaklęcia, Eliksiry, Zielarstwo
jedna z londyńskich kamienic, dla mugoli niewidoczna || kocur Moon
klon, włos z grzywy jednorożca, 10 i ¾ cala, giętka 
bogin: nieznany || patronus: czarny kruk
gra na pianinie
╘════════════════════════════════════════════════╛

MYŚLODSIEWNIA ─ DUSZE


zamiana za Chloe, bo Charlie, to Charlie

Logan Lerman
gg 28107610

23 grudnia 2014

Killian Scott

Killian Scott
21 lipca 2000 roku  od września 2020 roku szkolny woźny  były Puchon  głęboko schowana różdżka mająca 12 i ¼ cala, brzozowa z włosem testrala  kiedyś jego boginem byli ludzie, którzy się od niego odwracają, teraz jednak przyjmuje on formę płomieni  jego patronus niegdyś przybierał postać jeża, ale od czasu wypadku nie potrafi go już wyczarować  podobno animag, jednak jeże jakoś nie rzucają się w oczy  Spoon najlepszą przyjaciółką  zespół stresu pourazowego usilnie zapijany alkoholem 

Powiązania ♦ Spod pióra


Kochajmy się. Dramaty, romanse, zakazane rzeczy i pijackie przygody, a to wszystko u szkolnego woźnego! <3
Obiecuję, że już ostatni raz zmieniam postać. Nie krzyczcie ;_;
Na zdjęciu Aaron Johnson.

15 grudnia 2014


03.05.2005 // Brighton // Gryffindor // rok VI // ścigająca
11 cali, wiśnia, róg jednorożca, dosyć sztywna
broni kot // strach milczy // bywa czarnym kotem

Słowa, słowa, słowa...
Byłaś tą oczekiwaną. Byłaś tą lepszą. Byłaś cudownym materiałem na ideał. Wkładano tyle starań, byś brała z życia to, co najlepsze. Tak dużo czasu poświęcali na twoją naukę. Zwykłego pisania, logicznego myślenia, a na sztukach plastycznych  i filozofii kończąc. Od małego czarno-białe klawisze były ci znane. Każda nuta. Każdy dźwięk. Każdy klucz.
Nie zmarnowałaś tego daru danego od rodziców. Uczysz się dobrze, zachowujesz się odpowiednio, a oni są dumni. Mało jednak wiedzą, co tak naprawdę dzieje się w Hogwarcie. Twoje zabawy, śmiech i przygody w listach są przemilczane. Chociaż nawet przyjaciele nie wiedzą skąd czerpiesz tyle energii i kiedy odrabiasz prace domowe. Chyba już nikt nie pamięta twojej sylwetki z książką w ręku.
Ale piszesz. Dużo piszesz. Twa wyobraźnia nie zna granic. Twoje wyczucie muzyczne nie zna niezagranych dźwięków.
A co do reszty...
...reszta, to już tylko milczenie.


DUSZE, DUSZYCZKI I MAŁE DIABEŁKI
PRZEMILCZANE


nie gryzę, kochajmy się
szukamy pana
Kendall Jenner
Gombrowicz // Szekspir

13 grudnia 2014

Wątek Grupowy

Temat → Bal Świąteczny
Kiedy → od 19.12.2014
Czas trwania  do 01.01.2015 (lub dłużej)
Opis → Jeden z niewielu takich balów w Hogwarcie. Jedyny taki dzień, kiedy wszyscy mogą zapomnieć już o zadaniach domowych, egzaminach i niesnaskach. Świąteczna atmosfera, najlepsze zespoły muzyczne i najsmaczniejsza w całym roku uczta
Organizacyjne → Obecność nieobowiązkowa. Post ma wam posłużyć do znalezienia pary. Możecie pokazać się na balu sami, jednak zachęcamy do znajdowania drugiej połówki. Możecie umówić się też tutaj na wątek.
Wzór zgłoszenia: 
Poszukiwany/a Pan/Pani
Imię i nazwisko(waszej postaci): <i>Imię i nazwisko</i>
Ewentualne preferencje co do wątku/postaci: <i>Preferencje</i>
Prosimy o niezakrywanie postu do 22:00.

One morning I shot an elephant in my pajamas. How he got into my pajamas I'll never know

Nigdy nie lubiła wtorków. Wtorki sprawiały, że weekend był już tylko odległym wspomnieniem, a do następnego zostawało jeszcze wiele czasu, zresztą zawsze ten dzień tygodnia był najbardziej przepełniony. Wiele zajęć jej przeszkadzało, chociaż naukę lubiła — gdyby szkolnictwo byłoby wciąż dla kobiet niedostępne, prawdopodobnie stałaby się kolejną Nawojką (minus wykrycie podstępu, oczywiście). Tyle że kusi przede wszystkim to, co zabronione, więc June chętniej wybrałaby szkolenie się we własnym zakresie. Zawsze lubiła grać, kiedy sama wyznaczała reguły, może dlatego nie przepadała za puzzlami, gdzie wszystko powinno przebiegać według schematu, na który nie miała znaczącego wpływu. Sama była tym puzzlem, który zostawał bezużyteczny po ułożeniu całości i nie wiadomo z jakiego kompletu się wziął. Coś przebiegło nie tak, bo z obu stron (i starsze, i młodsze rodzeństwo) otoczona była bliźniakami, a sama pozostała bez pary. Nie tworzyła więc obrazków z puzzli a ze słów, które uwielbiała. Bunkier smakował rdzą i kojarzył się z brudem za paznokciami; abordaż był ożywczy i pachnął syropem klonowym; ćma pozostawała zamglona i ulotna, choć najpierw wybrzmiewała jak jej uderzenia o klosz lampy. Najpiękniej zaś brzmiało powietrze. (Magii tego słowa nie potrafiła zrozumieć matka June, czarownica, za to doskonale dostrzegał ją ojciec, mugol. Może dlatego że był pilotem. June nie śpieszyło się do umierania, ale gdyby musiała wybrać miejsce, w którym zginie, zdecydowałaby, że byłyby to przestworza.) Wyrazy składają się na piękne obrazki i sytuacje, które można szybko wykreować, bo narzędzie do ich budowania zawsze jest na miejscu. June nie kłamała, ona tylko opowiadała historyjki. 
Jeśli musiałaby określić siebie jednym słowem, stwierdziłaby, że jest niespokojna. Lubiła wyznaczać sobie cele, do których realizacji uparcie dążyła, ale radość z osiągnięcia była tylko chwilowa, bo już za moment pojawiało się nowe wyzwanie. Najbardziej lubiła to, co było odległe i trudno dostępne — ludzie, przedmioty, zadania czy idee — wszystko inne prędko zaczynało jej się nudzić. Była przekorna i brzydko spała (nawet jeśli zasypiała grzecznie przykryta, na boku, z głową przytuloną do poduszki, kiedy się budziła, wszystko wyglądało inaczej). Nie lubiła nosić skarpetek, za to przepadała za umieszczaniem czegoś w nawiasie. Była zmienna jak pogoda, a Anglia jest dość deszczowa, na szczęście ciągle padać nie może. 
June Earnshaw, Ravenclaw, VII klasa, czarownica półkrwi, różdżka: 10 cali, heban, włókno z serca smoka, patronus: kapibara, bogin: potwór z kopalni.

10 grudnia 2014

AGNI KAI

I. AGNI. AGNI KAI
czyli trochę o tym, że do końca normalną autorką to ja nie jestem
Sądzę, że w moim przypadku wypada wyjaśnić genezę nicku, bo domyślam się, że na samym początku mówi on naprawdę niewiele, ale tylko osobom, które nigdy nie oglądały Awatara: Legendy Aanga. Tak sobie teraz myślę, że nawet jak wyjaśnię, to i tak nie będziecie wiedzieli o co chodzi, ale dobrze, przynajmniej będę miała czyste sumienie. W tym serialu (czy też bajce, jak kto woli) niektórzy mieli zdolność do panowania nad jednym z żywiołów. Jednym z nich był oczywiście ogień, a pojedynek, w którym uczestniczyło dwóch Magów Ognia, nazywało się właśnie agni kai. Nie wiem dlaczego postanowiłam wziąć sobie taki nick, nie pytajcie mnie, ale muszę powiedzieć, że nie jest to pierwszy, jaki miałam. Jeśli ktoś zna kogoś takiego, jak Kayeko, Kuroi Hime czy balance, to niech wie, że to byłam ja. I mam nadzieję, że były to raczej przyjemne wspomnienia. Jeśli nie to przepraszam, wcale nie jestem takim złym człowiekiem, jak sądzicie.

Na blogach grupowych nie goszczę od wczoraj czy przedwczoraj, nie od roku czy dwóch, pamiętam jeszcze czasy onetu, więc w sumie mój staż nie jest aż taki najgorszy. Przez cały ten czas przewinęłam się przez naprawdę sporą liczbę blogów, w różnych odsłonach mojej osoby, których pewnie już nie pamiętam, chodzi mi głównie o nicki, bo nigdy nie udawałam kogoś, kim nie jestem. Nie będę wymieniać, gdzie byłam, a gdzie mnie nie było. Mogę powiedzieć jedynie bardzo ogólnikowo, że były to różnego rodzaju miasta, szkoły, uniwersytety, blogi na podstawie różnych anime czy też seriali lub filmów. Nigdy jednak nie gościłam na żadnym psychiatryku czy też sierocińcu, bo to po prostu nie moja tematyka. Wspomnę jeszcze tylko, jak już jesteśmy w tym temacie, że Kroniki są jednym z niewielu blogów, na którym zostałam na dłużej od naprawdę sporego kawałka czasu, dlatego chwała Wam za to, że jesteście i mam nadzieję, że cieszycie się, że ja też z Wami jestem. Pewnie już zauważyliście, że panów to ja nie tworzę. Kiedyś tworzyłam tylko panów, a raczej wątłych chłopaczków, a teraz już nie umiem tworzyć nawet takich, wybaczcie. Próbowałam ostatnio, ale nie wyszło, nawet jednego wątku nie poprowadziłam naprawdę dobrze. Czuję się z tym strasznie, dlatego tata Jemmy dostał imię po tej postaci, żebym nie czuła się z tym aż tak źle. Ogólnie autor jest ze mnie nieśmiały wstydliwy, tchórzliwy. Uwierzcie, że najchętniej rzuciłabym nasze postacie w wir nieszczęśliwych wypadków, zapierających dech w piersiach przygód, ale boję się, bo jeszcze mi powiecie, że zwariowałam, ale na ten temat już nic nie mówię, bo o mnie samej będzie później i zobaczycie dokładnie o co chodzi. Tworzę ludzi różnych. Kiedyś lubiłam z nich robić ofiary losów, ale to było wtedy, kiedy sama byłam strasznie niedojrzała. Teraz pewnie niewiele się zmieniło, ale jednak… no chociaż ociupinkę, dlatego aż tak ich nie krzywdzę, chyba że w trakcie mojego bytowania na danym blogowaniu. Ważną rzeczą jest też to, że każda z moich postaci ma w sobie cząstkę mnie samej, dlatego jak zbierzecie je wszystkie razem, to wyjdę Wam taka ja, ale nie wiem czy powinnam Wam to mówić, bo pewnie uciekniecie i w ogóle, dlatego zamykam ten temat. Może zmieńmy płytę?

II. CZWÓRKA WSPANIAŁYCH
czyli o tym, że czasami chęć stworzenia postaci jest silniejsza od rozsądku
Nie wiem na ile niektórzy kojarzą i lubią tematykę Marvela, ale muszę się Wam przyznać, że ja kocham i to bardzo. Gdyby tak nie było, Jemma w ogóle by pewnie nie powstała, więc cieszmy się, że ktoś postanowił stworzyć taki serial, jak Agenci Tarczy. Bo widzicie, tam właśnie znajdziecie Jemmę i zobaczycie, dlaczego ona jest taka, a nie inna. Kiedy tworzyłam kartę, zaczęło się od tego, że spodobał mi się taki jeden gif. Wstawiłam go sobie, tak o, żeby przyjemniej mi się pracowało, aż w końcu stwierdziłam, że czemu by nie dać Elizabeth na wizerunek dla swojej postaci. Potem poszło z górki. Stwierdziłam, że na Hogwarcie nigdy nie stworzyłam żadnej postaci spoza Gryffindoru, więc wypadałoby to zmienić. Padło na Ravenclaw. Padło na osobę, która byłaby mądra, bo ja taka nie jestem. Padło na osobę, która miałaby swoje wzloty i upadki, nie byłaby idealna, nie byłaby odważna, miałaby problem sama ze sobą. I gdy tak tworzyłam, to stwierdziłam, że przez przypadek dałam tej postaci zbyt wiele swoich własnych cech, ale doszłam do wniosku, że może nie będzie tak źle. Wiecie, Jem cholernie mi się spodobała i jeśli fakt, iż ją kocham jest równoznaczny z tym, że kocham samą siebie, to niech tak będzie. Na samym końcu wyszło tak, że nie mogłam jej wybrać imienia czy nazwiska. Nic nie pasowało. N i c, więc doszłam do wniosku, że skoro jest Elizabeth, to czemu nie zgapić nazwy z serialu? Wiem, mało kreatywnie, ale decyzja zapadła. 

III. JULIA. JULKA. TYLKO NIE JULCIA
czyli o tym, że niedobrze jest być mną
Wiecie co Wam powiem? Uwielbiam koty i noszę okulary, więc teoretycznie spełniam wszystkie warunki do tego, żeby w przyszłości zostać starą panną, ale nie martwcie się, nie będę czyniła wywodów o tym, jak bardzo jestem nieszczęśliwa i samotna. Swojego imienia nie lubię, tak samo jak swojego wieku, bo (uwaga, naprawdę ciężko jest mi się do tego przyznać) chodzę do pierwszej klasy liceum, czyli rocznikowo mam siedemnaście lat, a urodziny obchodzę w ten sam dzień co Jemma, więc wyobraźcie sobie, co muszę czuć, kiedy dowiaduję się, że wokół są sami studenci albo pracownicy w przeróżnych branżach. Co więcej proponuję sobie wyobrazić, że skoro pamiętam czasy onetu… to ile ja musiałam mieć wtedy lat! Wiem, młoda jestem, pewnie zbyt młoda, o życiu nic nie wiem, ale jednak tu jestem i mam nadzieję, że aż tak bardzo nie widać, że mam tak niewiele lat. Słucham wszystkiego, co tylko wpadnie mi w ucho i tak samo, jak uważam, że Bon Jovi robił świetną muzykę, tak samo sądzę, że ostatnia płyta Biebera nie była wcale taka najgorsza. W związku z tym rozrzut mam jednak całkiem spory, nie strawię tylko bezsensownego darcia się do mikrofonu. Czytuję sobie różne rzeczy, takie jak „Gra o Tron”, ale także takie jak „Rywalki”. Lubię bollywoodzkie filmy. Herbatę pijam bez cukru i cytryny, czekolady nie jadam, pokój miałam kiedyś różowy. Bojaźliwe ze mnie stworzenie nawet w internecie, wyolbrzymiam, panikuję, podobno trochę za dużo przepraszam. Muchy bym nie skrzywdziła, swoich emocji ukrywać nie umiem, śmieję się z głupot, które dla innych nie są ani trochę śmieszne. Widzicie o co mi chodzi? Z Jemmą mamy naprawdę wiele wspólnego, może to dlatego tak dobrze mi się nią pisze. Dzięki niej zrealizuję marzenia, które dla mnie pozostaną tylko marzeniami, a dla niej będą mogły stać się faktem. 
Nazywają mnie biol-chemem z przypadku, bo w sumie tak właśnie jest. Gdyby nie prezentacja na temat alkoholu, miałabym okropną ocenę z chemii na koniec, a jednak z jakiegoś powodu idę pod górkę, chociaż bardziej „czuję” takie przedmioty jak historia czy polski. Właśnie dlatego tutaj jestem, bo jak nie zostanę lekarzem, biotechnologiem, geologiem, piosenkarką czy kasjerką w Waszym supermarkecie, to będę samotnym pisarzem spod mostu, jak Norwid, a jedyną rzeczą, na którą będzie mnie stać, będzie mój kot. Bo widzicie, chociaż kocham koty, to tak właściwie żadnego kota nie mam oprócz figurki, którą kiedyś dostałam na urodziny. Na swoją obronę mogę powiedzieć tylko tyle, że piżamy też lubię, a je akurat mam. A teraz kończę ten bełkot, żebyście się nie zanudzili. Gratuluję! Część tekstowa zakończona!

IV. MOJE TWORY
czyli o tym, co do mnie tutaj należy
1. Karta numer jeden, opublikowana dnia drugiego grudnia roku poprzedniego
2. Opowiadanie numer jeden, opublikowane drugiego stycznia bieżącego roku
3. Zbiór opowiadań świątecznych, w którym znajduje się także wycinek z życia mojej postaci
4. Obecna karta, opublikowana z tą samą datą, co poprzednia
5. Nieplanowana karta drugiej postaci, Molly Weasley
6. Równie niespodziewane opowiadanie związane z Walentynkami, Molly Weasley
7. Nieplanowana karta trzeciej postaci, Maxine Carter
8. Kolejna nieplanowana karta czwartej postaci, Declana Seawortha, gwiezdnego nauczyciela
9. Opowiadanie numer cztery, związane z Jemmą Simmons

V. KONTAKT
czyli komu, komu, bo idę do grobu!

gg: 11351499
e-mail: thekuroihime@gmail.com
aha, i jeszcze moja twarz, jakby ktoś bardzo chciał

8 grudnia 2014

#1 Lista Obecności

Blog istnieje już trzy tygodnie, a to oznacza, że przyszedł czas na pierwszą listę obecności. Cieszymy się, że możemy być tu z wami i patrzeć jak się bawicie i mamy nadzieję, że niewiele osób się wykruszy. Jeśli macie jakieś zastrzeżenia co do działania bloga, prosimy o maile, oraz wiadomości na gg(wszystko podane w zakładce Dyrekcja).
Lista trwać będzie do soboty! W komentarzu prosimy o napisanie zajmowanych stanowisk(nauczyciele, prefekci i drużyny quidditcha), zajęte wizerunki, zajęcia dodatkowe, oraz rangę(animag, wila, metamorfomag itd.)
Po liście zrobimy dokładne porządki w zakładkach, a w niedzielę dostaniecie informację à propos wątku grupowego, rozgrywek quidditcha i innych wydarzeń, które zostały zaplanowane.

PROSIMY O NIEZAKRYWANIE POSTU DO GODZINY 20!

3 grudnia 2014

"Bolę i umieram

A miałem nie"
~Marcin Świetlicki


Vivian Crawling
17 lat ♦ Rok VI ♦ Ravenclaw ♦ Mugolaczka
Sosna ♦ Róg jednorożca ♦ 11 i ¾ cala ♦ Zakrzywiona i dość giętka
Boginem ciemna postać ♦ Patronusem manta
Koło Astronomów ♦ Koło Transmutacji


Do tej pory pamięta chwilę, gdy w drzwiach jej domu pojawił się jakiś dziwny człowiek z listem, a kilka minut później oznajmił jej, że jest czarownicą. Do tej pory pamięta głuchą ciszę, która zapadła w jednym momencie, jakby ktoś pstryknął palcami i kazał jakiejś magicznej mocy pozszywać wszystkim usta. Do tej pory pamięta, jak po krótkiej chwili wybuchnęła głośnym, nieokiełznanym śmiechem, który doprowadził ją do łez. Zaraz potem w salonie spadł żyrandol. A Vivian śmiała się dalej, unosząc drobne ramiona co ułamek sekundy i nie mogąc się opanować.


Niesamowicie inteligentna, choć nie okazująca tego na forum publicznym dziewczyna. Wiedza wchodzi jej do głowy bez żadnego problemu, jakby urodziła się tylko po to, żeby zostać chodzącą encyklopedią. Siedzisz już trzeci dzień, kując do egzaminu? Panna Crawling zarwie jedną noc tuż przed nim i zapewne dostanie lepszy stopień od ciebie. Ale nie martw się, przynajmniej masz znajomych. Bo widzisz, ona nie jest specjalnie towarzyska. Przesiaduje całe dnie w dormitorium albo na zewnątrz, gadając do siebie lub gryzmoląc coś w szkicowniku, z którym się nie rozstaje. Nie, nie pomoże ci z pracą domową. Nie, nie wytłumaczy ci poprzedniego tematu. Nie, nie pójdzie z tobą na mecz quidditcha. Właściwie ludzie nie są pewni, czy cokolwiek ją obchodzi. Krążą pogłoski, że jest szurnięta. W sumie niedziwne, skoro chętniej spędza czas z duchami niż z ludźmi, a w dodatku ciągle mruczy coś przez sen. Śmierdzi od niej mugolskimi papierosami, za które miała już mnóstwo szlabanów. Raczej ci krzywdy nie zrobi, ale w sumie nie wiadomo, czy będzie jej się chciało z tobą gadać. Myśli, że jest inna. Co więcej, sądzi, że to dar. Jeszcze nikt jej nie uświadomił, że bycie normalną siedemnastolatką to nie grzech, niestety.


Wątki, powiązania, dziwne rzeczy, powiązania, pokręcone pomysły i w ogóle. 
Nie lubię wymyślać (czasami mi się zdarzy, jak najdzie mnie olśnienie z niebios, ale normalnie to nie).

1 grudnia 2014

Dwa

Przemierza korytarze pod pretekstem przeganiania uczniów i wściekania się na nich za żarty. Tak naprawdę wszyscy wiedzą, że wcale nie ma im za złe. Jedynym problemem jest jego fretka, która włazi dosłownie wszędzie, przez co już nie raz miał skargi na to, że ktoś obudził się z nią w łóżku. Podobno ma mały problem z alkoholem, a aby uniknąć pracy, wymyka się z Hogwartu do Hogsmeade. Często popija ze swojej piersiówki, a w kanciapie ma cały zapas piwa kremowego, którym chętnie dzieli się z lubianymi przez niego uczniami. Nawet jako woźny jest raczej lubiany przez większość osób w Hogwarcie. Chodzą pogłoski, że miał (a może wciąż ma) romanse z paroma uczennicami. Niektórzy również twierdzą, iż przyłapali Killiana na pomaganiu sobie w pracy za pomocą różdżki. Ten jednak się tego wypiera, bo on przecież skreślił magię ze swojego życia na zawsze. Aktualnie szaty czarodzieja zostały zastąpione przez luźne koszule i nieco wytarte dżinsy. Zamiast różdżki dzielnie dzierży mopa i szczotkę. Towarzyszą mu wieczny nieład na głowie i zarost ("Po co mam się golić, ja tu tylko sprzątam!") oraz uśmiech na twarzy.  Jako pamiątka po nieszczęśliwym zdarzeniu, pozostała mu spora blizna pooparzeniowa obejmująca prawe przedramię i łokieć oraz niebieskie, smutne oczy.

Jeden



Absolwent Akademii Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie, aktualnie pracujący na posadzie woźnego. Były Puchon, kapitan drużyny quidditcha grający jako ścigający. Jeden z najlepiej rokujących uczniów, który miał bardzo dużą szansę na odznakę prefekta. Zaprzepaścił ją ciągłym łamaniem regulaminu oraz często niewyparzonym językiem. Lubiany zarówno przez uczniów, jak i przez nauczycieli. Może dlatego ujrzał na ich twarzach tak ogromne zdziwienie, gdy wrócił do szkoły po dwóch latach, prosząc o posadę. Nie nauczyciela. Woźnego. Killian Scott oczekiwał od nich, że dadzą mu do ręki mopa i wiadro oraz pozwolą zamieszkać w Hogwarcie. I choć na początku spotkało się to z ogólnym zaprzeczeniem kadry nauczycielskiej ("Tak wartościowy czarodziej nie może się przecież marnować!"), to dostał to, czego chciał. Różdżkę schował głęboko do szuflady swojego biurka i już jej nie używa. Talent do czarów poszedł w odstawkę, a zamiast niego duszę młodego mężczyzny wypełniła tęsknota i żal. Bo przecież nikt nie spodziewał się, iż magia zabierze mu rodzinę. Ojciec, matka i młodsza siostra – wszyscy zginęli pamiętnego wieczora, o którym Killian tak bardzo stara się zapomnieć. Zapach spalenizny wypełnia jego nozdrza każdego dnia, a płomienie i wrzaski jego bliskich po dziś dzień stanowią jego nocne koszmary. Spanikował i nie mógł nic zrobić. Jego ojciec nie zdążył sięgnąć różdżki, gdyż ta stanęła w płomieniach. Trzynastoletnia siostra była za mało doświadczona, by jakkolwiek przeciwstawić się pożarowi. Nie mówiąc już o matce-mugolce. Spłonęli. Spłonęli i tyle ich widziano. A wszystko przez eksperymentowanie ciekawskiego dziewiętnastoletniego czarodzieja.