Gryffindor ◦ po wakacjach V rok ◦ 15 lat, 12 kwietnia ◦ czysta krew ◦ 11 ¼ cala, drzewo różane, pióro hipogryfa, bardzo giętka ◦ patronusem bezkształtna mgiełka ◦ boginem ogień ◦ pałkarz w drużynie Quidditcha ◦ koło wróżbiarskie
"Minął kolejny rok nauki w Szkole Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. To właśnie dzisiaj po raz ostatni widzimy się w takim gronie. Po uczcie wasze kufry zostaną wyniesione z dormitoriów i nadejdzie czas pożegnań. Wracacie do swoich domów na dwa miesiące, podczas których musicie zwolnić trochę miejsca w głowach na nową wiedzę! Wierzę, że spędzicie wakacje miło, ale przede wszystkim bezpiecznie! To jest również ten moment, w którym dowiemy się, kto wygrywa Puchar Domów... Jest to oczywiście... RAVENCLAW! Gratuluję zwycięzcom i życzę powodzenia w przyszłym roku wszystkim Domom. A teraz wsuwajcie, bo wszystko zaraz wystygnie!"
→ Punktacja w Pucharze Domów została wyzerowana. Na okres wakacji rywalizacja i ich zbieranie trwają nadal, ale:
♦ Punkty z lipca i sierpnia nie przejdą na konto wrześniowe, natomiast Dom który zdobędzie ich najwięcej, na nowy start dostanie aż 250pkt. Pozostałe Domy rozpoczną kolejny rok szkolny z czystym kontem. Jeśli jednak pamiętacie zeszłoroczną loterię wakacyjną, pod koniec wakacji możecie spodziewać się powtórki, w związku z tym każdy z czterech Domów ma szansę zacząć prawdziwą rywalizację z widniejącymi w Pucharze punktami.
→ W razie pomysłów na organizację czegoś w okresie wakacyjnym - dajcie znać. Konkurs literacki, kolejny zbiór opowiadań, event (kontynuacja Igrzysk, Mistrzostwa Świata w Quidditchu, nawiązanie do III wojny etc).
Autorzy chętni do dalszego działania na blogu proszeni są o pozostawienie w komentarzu stanowisk zajmowanych przez postacie (nauczyciele, prefekci i drużyny Quidditcha), zajętych wizerunków, zajęć dodatkowych wraz z rangą (animag, wila, metamorfomag itd). Na wpisanie się na listę macie czas do 2 lipca, godzina 00:00.
Dodatkowo autorzy absolwentów proszeni są o przypomnienie, do której zakładki ma trafić postać (absolwenci, pracownicy czy Hogsmeade) oraz mogą oni opublikować nową kartę z aktualnym zajęciem.
Prosimy o niezakrywanie posta do godziny 12:00 (27 czerwca)
Hogwart jest męczącą powinnością. Jest machaniem różdżką i wykrzykiwaniem zaklęć, które nigdy nie działają. Jest odwiedzinami w Hogsmeade, zakupami w Miodowym Królestwie, jest posiłkami w Wielkiej Sali w akompaniamencie głośnych śmiechów, jest quidditchem. Hogwart nie jest prawdziwym domem, ale jego dobrą imitacją. Jest ludźmi, uśmiechniętymi twarzami i zasadami. Jest zadaniami domowymi, egzaminami i demotywującą motywacją.
Szkoła to przede wszystkim praca. To dobra mina do złej gry. To udawanie, że potrafi się coś zrobić. To spacery po zamku nocą. To rozmowy ze skrzatami i podkradanie im łakoci. Nauka to katusze, ale rekompensują je psikusy, którymi można pomęczyć nauczycieli i innych uczniów. Hogwart to budzenie kolegów nocą i wmawianie im, że spóźnili się na owutemy. To miejsce dla takich dziwaków jak on.
Dziesięć miesięcy. Musi przeżyć tylko dziesięć miesięcy w zdecydowanie zbyt ciasnych murach z pozoru ogromnego zamku. Dziesięć miesięcy i może przesiąść się na wygodne siedzenia pociągu, albo za kółko ukochanego volkswagena ogórka. Może wcisnąć gaz do dechy i spoglądać na cały świat, który staje przed nim otworem. Ma drogę, a u boku ma brata, niezawodnego towarzysza, najwspanialszego powiernika, najlepszego przyjaciela.
Dziesięć miesięcy i może wrócić na stare śmieci. Może zobaczyć zniszczony domek ze skrzypiącymi deskami na werandzie i jezioro w lesie z liną powszechnie nazwaną tarzanem, dzięki której wykonuje się najlepsze skoki do wody. Może pograć z ojcem w szachy czarodziejów, choć nigdy nie potrafi usiedzieć do końca partii. Może otoczyć się dźwiękiem harmonijki dziadka i skwierczeniem smażonych na grillu kiełbasek. Dom. Brzmi, pachnie i wygląda tak pięknie.
Dwa miesiące wolności oznaczają podróże, oznaczają użeranie się z mamą, która trochę zbyt bardzo zafascynowała się magią, oznaczają oglądanie gwiazd z dachu ogórka i popijanie pędzonego przez dziadka bimbru w towarzystwie swojego lustrzanego odbicia. Oznaczają rowerowe wycieczki, spanie pod namiotem, albo pod gołym niebem. Oznaczają bieganie w polu pszenicy i podjęcie kolejnej próby budowy domku na drzewie.
Dom to miłość. To uśmiech matki i zapach smażonych jajek. To dłoń zaciśnięta na aparacie i krążenie z nim po okolicy. Dom to kurze łapki w kącikach oczu dziadka. To poklepywanie po ramieniu przez ojca. Dom to miejsce, w którym ktoś o tobie myśli.
14 cali, dąb, włos z ogona testrala | martwe ciało brata bliźniaka | szop pracz
Wypatrujesz swojej matki w tłumie żałobników, ale po chwili
rezygnujesz z poszukiwań. Dobrze wiesz, że nie przyjechała na pogrzeb własnej
córki. Nawet gdyby była w pełni zdrowa, to by nie przyszła. Zapomniałaby, albo
pomyliła dni. Przez tyle lat rozczarowań, tylko przez ułamek sekundy
spodziewałaś się miłej niespodzianki z jej strony. Jednak kiedy przestajesz
poszukiwać jej twarzy, zaczynasz odczuwać pustkę, którą dotychczas wypełniała
twoja siostra. Wciąż nie możesz zapomnieć, jak weszłaś do jej pokoju i
zobaczyłaś ją nieprzytomną na łóżku. Przez sekundę myślałaś, że położyła się
spać, ale wtedy twój wzrok skupił się na pustej buteleczce z eliksirem nasennym.
Ojciec, który zawsze wierzyłaś, że może ci pomóc we wszystkim, tym razem nie
podołał. Z resztą na palcach jednej ręki możesz zliczyć ile razy udało mu się
was uratować przed rozwścieczoną matką. Mimo wszystko, wciąż wierzyłaś, że to
on jest waszą ostatnią deską ratunku. Do czasu jej śmierci.
17 listopad 2023
Zaczynasz zastanawiać się ile jeszcze pogrzebów zaliczysz
przed ukończeniem szkoły. Kiedy stoisz nad jej otwartą trumną, jedyne co
czujesz to wewnętrzna ulga i rozwścieczenie, że twoja siostra zaledwie dwa
miesiące temu odebrała sobie życie, bo nie mogła poradzić sobie ze swoimi
demonami, a które stworzyła wasza matka. Z drugiej strony jest ci smutno, że nie
posiadasz żadnych miłych wspomnień z własną mamą. Przed oczami miga ci
wspomnienie sprzed kilku miesięcy, kiedy złapała siostrę za włosy i uderzyła
jej głową dwa razy o blat. Krew, łzy i złamane obietnice. Tak właśnie mogłabyś
opisać ostatnich dziesięć lat. Nigdy nie zapomnisz, kiedy pierwszy raz
podniosła na ciebie rękę, kiedy przypadkowo rozbiłaś całą butelkę wódki. Miałaś
wtedy zaledwie pięć lat, ale dla niej nie miało to żadnego znaczenia. Wracając
do domu zaczynasz zastanawiać się, jakim cudem ktoś jej pokroju zmarł po
czterech miesiącach borykania się z rakiem. Odkąd pamiętasz myślałaś, że umrze
po prostu – przez hektolitry alkoholu, wypite na przestrzeni lat.
minutes before your mother
made the death call,
i smelled your
warm vanilla perfume
& my mouth filled
with the taste of dirt
13 styczeń 2024
Noc to twój największy wróg. Nie pozwala zasnąć ci przez
wiele godzin, a kiedy już to robi, zaczynasz lunatykować i włóczyć się po
zamku. Budzisz się potem w miejscach, z których nie wiesz jak wrócić do swojego
dormitorium. Kilka dni temu jakimś cudem wylądowałaś w pustej sali, z wielkim
lustrem – legendą. Ain Eingarp. Podeszłaś do niego, a kiedy je rozpoznałaś po
grawerze nad zwierciadłem, nie zawahałaś się nad stanięciem tuż przed nim.
Czujesz jak żołądek skręca ci się i już po chwili nie możesz dłużej patrzeć na
to co ci ukazało. Nóż, który trzymasz w ręce jest cały we krwi. Pod twoimi
stopami leży bezwiedne ciało twojej matki naznaczone wieloma cięciami. Dobrze
wiesz, że to twoja sprawka. Nie chcesz uwierzyć w to, że twoim najgłębszym
pragnieniem jest zabicie własnej matki. Już kilka dni później okaże się, że
jest to jednocześnie twoim największym strachem.
23 marzec 2024
Złość, bezradność i furię rozładowujesz, kiedy przemieniasz
się w swoją postać animagiczną. Nie masz wtedy żadnych zahamowań i kierujesz
się naturalnym instynktem. Łowy sprawiają ci przyjemność i pozwalają zapomnieć
o demonach przeszłości, które od miesięcy nie dają ci spokoju. Coraz częściej
przez głowę przelatuje ci myśl o pozostaniu w postaci geparda na zawsze. Zawsze
widzisz jednak jakieś ale. W końcu nie możesz zostawić ojca,
który po odejściu ostatniej znaczącej dla niego osoby z pewnością by się
załamał. Jesteś pewna, że jego serce rozsypałoby się wtedy na drobne kawałki
tak, że nie dałoby się już go naprawić. Nie chcesz być jego gwoździem do
trumny, więc za każdym razem, pokornie wracasz do swojej ludzkiej formy i z
obrzydzeniem patrzysz na siebie w lustro, którego zaczęłaś unikać. Pozwalasz
sobie na to tylko, żeby przypominać sobie, że gdzieś głęboko drzemie w tobie
coś mrocznego.
Niewiele w tobie z człowieka niezwykłego. Tak naprawdę bowiem
najciekawszym, czym możesz się pochwalić, jest twój przeuroczy
niuchacz, którego wszyscy wydają się kochać i uwielbiać bez
względu na jego zapędy do kradzieży, podczas gdy ty… Ty cóż,
jesteś raczej nijaki. Owszem, mierzysz sobie metr dziewięćdziesiąt
siedem, na świat spoglądasz stalowoszarym
spojrzeniem,
a twoja ciemna czupryna mogłaby konkurować pod względem gęstości
z lwią grzywą, ale tak poza tym jesteś wręcz banalny, a w twoim
życiu nie działo się nic szczególnie podniosłego. Masz za
patronusa jeża,
co zakrawa o niemały absurd, biorąc twoje pokaźne rozmiary, a
twoim boginem jest krzywda
twojej siostry, co
już bardziej oczywiste być nie mogło. Wybrała cię
idealna do pojedynków czarodziejskich, pięknie zdobiona
trzynastocalowa różdżka z czerwonego dębu z włóknem ze
smoczego serca. Dostrzegła w
tobie bystrość, dobroć i ogromne uzdolnienia magiczne, co było
dla ciebie nie lada zaszczytem – podobnie zresztą jak Ceremonia
Przydziału, po której twoim domem na niemal siedem pełnych lat
została Zachodnia Wieża. Nie mogłeś sobie bowiem wyobrazić
lepszej decyzji Tiary, niż przydzielenie cię do Domu
Roweny Ravenclaw, którą
podziwiałeś odkąd pamiętasz, jako że rodzice wiele opowiadali ci
o szkole, w której spędzili najlepsze chwile swojego życia.
Marzyłeś o pracy amnezjatora,
więc twoim planem na przyszłość było wybitne zdanie zaklęć,
OPCM i mugoloznawstwa na
OWUTEM-ach, do których jednak nigdy nie przystąpiłeś, bo życie
pokrzyżowało ci twoje marzenia i choć dawałeś z siebie wszystko
przez pięć i pół roku, niemal wyczerpując się na ONMS i
Eliksirach, po śmierci ojca i wyczynach swojej matki pozwoliłeś
wszystkim wierzyć, że ci odbiło – że stałeś się nieukiem,
choć tak naprawdę po prostu zrezygnowałeś z samego siebie. Po
dwóch semestrach męki, po prostu opuściłeś Hogwart w przerwie
świątecznej 2009/2010 i wróciłeś dopiero przed dwoma
laty, aby podjąć tu pracę
jako woźny. Mogło
być gorzej, nie?
21 I 1992, Londyn, UK –––– woźny od roku szkolnego 2021/2022 –––– Filtch 2.0
Sięgając wieczorną porą po szklaneczkę Ognistej Whisky po kolejnym – równie beznadziejnym co poprzednie – dniu, jak zwykle zastanawiasz się nad swoim życiem. Lubisz myśleć, że to takie cholernie głębokie i w ogóle fajne z twojej strony, ale prawda jest zgoła inna: nie masz w sobie zupełnie nic z egzystencjalisty i bardziej się ośmieszasz, niż zyskujesz chwałę, nieważne jak bardzo próbujesz samego siebie oszukać. Jesteś bowiem dokładnie tym człowiekiem, którym przyrzekałeś sobie, że nigdy nie zostaniesz – przedstawiasz sobą wszystkie te cechy, których niegdyś nienawidziłeś i popełniasz dokładnie te same błędy, przed którymi od lat przestrzegasz siostrę. Codziennie rano w lustrze widzisz więc niezmiennie jedno: chodzącą porażkę.
Jeszcze jako gówniarz szlajający się po hogwarckich korytarzach powtarzałeś sobie, że jeśli kiedyś znajdziesz się po drugiej stronie barykady, tej nauczycielskiej, będziesz wyrozumiały – że będziesz pamiętać, jak to jest być nastolatkiem i nikt nie powie o tobie, że masz kij w dupie. Tymczasem proszę: jako woźny, godnie piastujesz stanowisko po niezapomnianym Filtchu i ponoć jesteś niemal kalka w kalkę jak on – równie upierdliwy, równie zgryźliwy i równie nieznośny. Lubisz myśleć, że tak naprawdę nie zawiodłeś w ten sposób samego siebie, bo przecież woźny to nie nauczyciel, ale w głębi serca wiesz, że to żałosne.
Jako pierworodny syn kobiety, którą życie zniszczyło, powtarzałeś sobie, że jeśli kiedyś znajdziesz się w trudnej sytuacji, nie sięgniesz po kieliszek. Choćby miało się palić i walić, nie upodlisz się do tego stopnia, żeby ktoś musiał cię zbierać z podłogi, bo wiesz aż nazbyt dobrze, jakie to uczucie. Tymczasem proszę: pijesz niemal co wieczór i chociaż robisz to symbolicznie, bo inaczej straciłbyś pracę, tak naprawdę jesteś pijakiem jak inni – bez trunku nie wytrzymasz i dobrze wiesz, że to stanowi twoją największą słabość. Lubisz myśleć, że masz nad tym kontrolę, bo przecież nie chlejesz do nieprzytomności, ale prawda jest taka, że się uzależniłeś i nie masz sił, aby z tym walczyć.
Jako starszy brat dziewczyny, która zasłużyła na szczęście, powtarzałeś sobie, że jeśli kiedyś znajdziesz się w sytuacji, w której będzie potrzebowała przyjaciela, a nie opiekuna, nigdy jej nie zawiedziesz. Nieważne jak wielka byłaby pokusa, nie wejdziesz w rolę jej ojca ani matki, którą macie przecież beznadziejną, tylko będziesz tam dla niej na dobre i na złe. Tymczasem proszę: dla jej własnego dobra musiałeś wynieść się z Londynu, bo niemal zrujnowałeś jej życie swoją cholerną nadopiekuńczością. Lubisz myśleć, że nie wpłynęło to w żaden sposób na wasze relacje, ale w głębi serca wiesz, że spieprzyłeś na całej linii.
Dzień za dniem zadręczasz się więc tym wszystkim, ale zamiast wziąć się w garść, pogrążasz się w tej beznadziei jeszcze bardziej. Polujesz na uczniów, niemal obsesyjnie wypatrując ich potknięć, a potem ochoczo na nich donosisz, czerpiąc satysfakcję z wlepianych im szlabanów. Wieczorami zaś cholernie siebie za to nienawidzisz i przysięgasz sobie, że jutro będzie inaczej, tyle że nigdy nie jest. Nie umiesz się zmienić, tak jak nie umiesz im nie zazdrościć: tego, że mogą się uczyć, czego tobie odmówiono; tego, że mają przed sobą perspektywy na przyszłość, których ty już nie posiadasz i tego, że mogą spełniać marzenia, bo ty musiałeś o swoich zapomnieć. Zazdrościsz im i to właśnie ta zazdrość wyniszcza cię najmocniej. Szkoda więc, że nie ma na nią lekarstwa.
Hej, nie przejmuj się – jutro wcale nie będzie lepiej…
Cześć! W tytule najlepsze Vancouver Sleep Clinic, na zdjęciach przystojny Sass od najwspanialszego pirata na świecie, a poniżej moja radosna twórczość. Jak zawsze handel wymienny jest w cenie, a ja lubię, kiedy się dzieje. Chodźcie! :3