#2 ZBIÓR OPOWIADAŃ
Posiadłość rodziny Yaxley widziała po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej
nie miała przecież powodu, aby tu przyjeżdżać i nawet dziś nie miała pojęcia,
czemu razem z Aberforthem i Tiberiusem się tu przetransportowali. Pytała ich o
to wielokrotnie, ale za każdym razem otrzymywała tą samą odpowiedź, że dowie
się wszystko, kiedy już znajdą się na miejscu. Dlatego teraz z ogromną
niecierpliwością stawiała kroki w stronę drzwi frontowych, krocząc między mężczyznami,
którzy nie patrzyli ani na nią, ani na siebie, a jedynie przed siebie. Maxine
nie była głupia – wiedziała, że dzisiaj stanie się coś, co ani trochę się jej
nie spodoba. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuła takiej poważnej atmosfery, jak w
tym momencie.
Pewnie właśnie dlatego ugryzła się w język i nie zadawała już
większej ilości pytań, przypatrując się temu, co znajdowało się wokół niej. Nie
sądziła, aby Yaxleyowie skrupulatnie ukrywali swoje niegdysiejsze powiązania
ze Śmierciożercami, ponieważ dom był raczej ponury i nie sprawiał wrażenia
miejsca, które można byłoby nazwać przyjaznym. Od razu przyszło jej na myśl, że
nie chciałaby tutaj mieszkać. Nie czułaby się tutaj komfortowo...
Autor: Agni kai — Maxine Carter
Liczba słów: 956
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
— Powiedz, zdarzyła ci się kiedyś jakaś szaleńcza przygoda? — zapytał mężczyzna, rozsiadając się wygodnie w miękkim fotelu.
— A jakiego rodzaju przygodę ma pan na myśli? Rozumie pan, mam nadzieję, że bibliotekarze na co dzień nie przeżywają, jak pan to określił, szaleńczych przygód — Chaerin nalała z czajnika herbaty do filiżanki niespodziewanego gościa, a następnie do swojej.
— Rozumiem, oczywiście — wziął naczynie do ręki i upił łyk aromatycznego napoju.
Nastała chwila niezręcznej ciszy, w czasie której, mierzyli się ciekawymi spojrzeniami. Mężczyzna próbował wszystkich sił, by stopić pierwsze lody, Chaerin jednak nie dawała się ubłagać. Oczywiście była uprzejma, jak przystało dobrze wychowanej pannie, gdy gość czeka na jej rodziców, ale nie pozwalała obcym wtrącać się w swoje życie. A już szczególnie obcym, którzy posiadali syna, kawalera, z którym koniecznie powinna się spotkać. Westchnęła.
— Była kiedyś… — zaczęła powoli — taka jedna sytuacja.
Mężczyzna milcząco dał jej znać, że słucha i chętnie dowie się, co zdarzy się dalej...
Autor: Sayuki — Park Chaerin
Liczba słów: 729
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
Ale beka. Jestem jedną z "szczęśliwców" hogwarckich, których esej o letnim odpoczynku został nagrodzony przez Proroka Codziennego wycieczką do ośrodka wypoczynkowego w okolicach Reykjaviku. Cudzysłów to w tym przypadku nie jest przypadek, jak to powiedział kiedyś pewien bystry, acz niezbyt kulturalny człowiek.
Przyznaję, początkowo nie posiadałam się z dumy... dobra, bez przesady, po prostu ucieszyłam się na wieść, że przez krótkie dwa tygodnie będę mogła pożyć z dala od utyskujących staruszków, piszczącego brata, plotkar z siąsiedztwa, burzowych chmur i bezsensownych prac domowych, które w cywilizowanym, czarodziejskim świecie ogarnia się za pomocą machnięcia różdżki. Słowem: liczyłam na to, że będę miała chwilę wytchnienia od tych wszystkich koszmarnych niedogodności, które tak lubią mnie na co dzień ciemiężyć.
No i się przeliczyłam...
Autor: Shallow — Sorcha Tobin
Liczba słów: 555
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
Powyżej prezentujemy wam nadesłane opowiadania, których jak widać nie ma dużo, jednak zaangażowanym autorom dziękujemy za wkład. Punkty oczywiście niebawem trafią na konto odpowiednich Domów. Tymczasem zapraszamy do brania udziału w loterii wakacyjnej oraz przypominamy o wpisywaniu się na listę obecności, a także o aktywnym udziale w życiu bloga, nieograniczającym się do comiesięcznych kontroli frekwencji.
Posta prosimy nie zakrywać do godziny 13:00, 22.08.2016.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz