Wyatt Belzungovich
Slytherin, rok VI | 13 cali | heban | róg bazyliszkapatronusem wilk | boginem pewna osoba | animag
Nie myśli o przyszłości.
Niby ma skrystalizowane plany, a jednak żyje chwilą. Tym, co ma być i być może będzie. A jeśli nie – trudno. I tak się czasem zdarza. Już wie, że życie nie jest bajką o niegrzecznych chłopcach, którym wszystko uchodzi na sucho. I już rozumie, że nie ma co się łudzić, iż kiedykolwiek ulegnie to zmianie. Przestał myśleć o rzeczach, które się wydarzyły i które nie mają już wpływu na bieg wydarzeń. Choć przecież jest świadom, że wszystko to go ukształtowało.
Ale to nic.
On sobie poradzi. Jest przecież samodzielny, a przynajmniej tak mu się wydaje; nie sprawia problemów, nie gryzie i nie wybucha niespodziewanymi atakami złości. To nie ten typ, który musi wrzeszczeć, by wyrzucić z siebie wściekłość. Można ją wyszeptać komuś do ucha, sączącymi się słowami, niby jadem. Można napisać chwiejnym pismem na zmiętej kartce. I można milczeć.
Milczenie boli najbardziej.
Tylko posłuchaj. Posłuchaj, a zobaczysz, ile skrywa w sobie samym milczenia.
[ Hmm ciekawe kim jest ta p e w n a o s o b a.
OdpowiedzUsuńFajny pan z imieniem, które wywołuje uśmiech na mojej twarzy. Karta nieco tajemnicza, ale to dobrze - aż ma się ochotę poprosić o więcej!
W razie czego zapraszam do siebie C: ]
Freddie/Arthur
[Witam serdecznie na blogu :) Gratuluję estetycznej karty postaci, którą bardzo łatwo i przyjemnie się czyta.
OdpowiedzUsuńŻyczę wielu ciekawych wątków oraz niekończącej się weny, mając nadzieję, że zostaniesz z nami jak najdłużej ;)]
Ted Teddy Lupin
[Tylko mi nie mów, że go tak drugi Belzungovich przeraża :D
OdpowiedzUsuńNo, my sobie wątek na mailu ustalimy, ale tutaj pożyczę Ci mnóstwa weny i samych przyjemnych wątków! Zostań z nami długo.]
Ten fajniejszy Belzungovich XDDD
[Addie chyba padła mi na zawał, bo już po cichu uwielbia Wyatta, chociaż prawdopodobnie nie powinna ;)
OdpowiedzUsuńKurczę, nawet nie wiem, od czego zacząć. Twoja karta mile połechtała estetę tkwiącego wewnątrz mnie, pięknie to wszystko wygląda, już zdjęcie i html mnie kupił, a tutaj czyta się całość jeszcze przyjemniej. Zostaje mi tylko życzyć świetnej zabawy i mnóstwa wspaniałych wątków, zadając nieśmiało pytanie, czy jest może chęć stworzenia jakiejś historii razem z Addie – ale nie mogę obiecać, że dziewczę wtedy nie zemdleje z zachwytu ;) ]
Addison
[Smutno mi, bo chyba czuję ten ból milczenia. I przeraziły mnie słowa sączone do ucha, a Luśkę przeraziłyby jeszcze bardziej, bo ona złość wyraża mocno ekspresyjnie, choć uczy się teraz trzymać nerwy na wodzy. Biorę się za nasze zaczęcie dla stażystek, a w tym czasie pożyczę Ci, żeby Wyatt został z nami jak najdłużej i zapraszamy oczywiście do naszych ludków :>]
OdpowiedzUsuńEthel, Wood i Skehan
[Kiedyś myślałam, że minimalistyczne karty nie trafiają tak w gusta autorów. Twoja karta jest zdecydowanie zaprzeczeniem tego twierdzenia. Urzekło mnie tutaj wszystko! Zdjęcie, tak zwięzły i pięknie napisany tekst. Życzę powodzenia w prowadzeniu postaci, w razie chęci zapraszam do siebie!]
OdpowiedzUsuńTiberius
[ Hmmm, mnie coś przyszło do głowy. Otóż, ważną częścią życia Arthura jest to, że udawał czystokrwistego, by przyjaźnić się z ślizgonami. Wyatt nie wydaje się jednym z tych bezmózgich, jaskiniowców, co to terroryzują mugolaków, ale i tak mógł być dość blisko z Archiem, mogli się przyjaźnić itd. No i bum, nagle cały świat dowiaduje się, że Arthur jest mugolakiem. Nie wiem, jak zareagowałby na to Wyatt, czy byłaby to pogarda czy raczej zawód, że ten tak długo go okłamywał, ale Arthur pewnie chciał by z dawnym przyjacielem pogadać i wszystko mu wyjaśnić C: ]
OdpowiedzUsuń[ Uuuu... Czyżby brat Vinaya? ^^
OdpowiedzUsuńBardzo ładna karta. Życzę Ci dużo wątków i dobrej zabawy ;D ]
Julia Jones
[Luzik, u mnie żadnej spiny nie ma, sama odpisuje jak mnie najdzie ;> Skoro napisałaś u Julka to mamy w takim razie dwa męskie debiuty! Skehanowi przyda się w końcu mieć kogoś, kto jeszcze się na nim nie przejechał, więc jeśli masz ochotę to z przyjemnością zaproponuję przyjaźń z nutką złośliwości i nauką, że życie to nie bajka o niegrzecznych chłopcach. Julien teraz zbiera porządną lekcję dorosłości i odpowiedzialności, więc jeśli znajdzie się ktoś kto mu to jednocześnie ułatwi i utrudni mówiąc wprost jak jest to będę szczęśliwa :D]
OdpowiedzUsuńJulek
[Addie już nie takich skrytych introwertyków rozruszała, więc bardzo chętnie podejmiemy wyzwanie! :D
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że z Wyattem możemy pójść zarówno w pozytywne, jak i negatywne powiązanie, zobaczymy, co nam wyjdzie z tej burzy mózgów. Jeżeli Belzungovich jest takim skrajnym typem unikającym towarzystwa ludzi, możemy zaplątać ich w zupełnie niechcianą relację. Wyatt kiedyś mógł uratować Addison życie, nawet zupełnie przypadkiem i od tamtej pory ona snuje się za nim, upierając się, że ma zaciągnięty wobec niego dług i musi go spłacić. Chłopak pewnie nie byłby zadowolony z takiego obrotu sytuacji, ale z czasem mógłby się przyzwyczaić do obecności dziewczyny i nawet polubić ich drobne sprzeczki. Ewentualnie jakoś z tym pokombinować: może oboje nawzajem uratowali sobie życie i wytworzyła się między nimi dziwna więź?
Niedawno ustaliłam też powiązanie z Vinayem, więc możemy pójść w tę stronę. Jakie relacje panują między braćmi? Czy to możliwe, by Wyatt na złość Vinayowi próbowałby zbliżyć się do Addie? Może zbliżyć to za dużo powiedziane, ale np. gdy Vinay wchodziłby do pomieszczenia, Wyatt nagle mógłby się do niej przysuwać, rzucać mordercze, porozumiewawcze spojrzenie i ogólnie wprawiać Addison w niezłą konsternację, aż podjęłaby grę Wyatta, jego z kolei doprowadzając do szoku.
Ugh, coś ciężko mi się dzisiaj myśli :/ ]
Addison
kilka spraw do załatwienia poza jej terenami, o których nikt, absolutnie nikt nie mógł się dowiedzieć. Udało mu się kilka dni temu dobić pewnego targu, dzięki któremu miał wzbogacić się o kilkadziesiąt złotych galeonów, których rodzice dać mu po prostu nie chcieli. Vinay nie zamierzał ich o nic prosić i wziął sprawy w swoje ręce, miał tylko przetransportować do zamku pewną przesyłkę z Hogsmeade do szkoły, co wiązało się z krótką wędrówką przez Zakazany Las, aby dotrzeć do bezpiecznego miejsca, w którym można było swobodnie opuścić szkołę i przejść do pobliskiej wioski. Na szczęście był już w drodze powrotnej i do celu miał już niedaleko, jednak stres działał teraz bardziej. W końcu właśnie przemycał do szkoły coś nielegalnego, dostał z góry uprzedzenie, że ma nawet nie pytać co to takiego, bo i tak się nie dowie, a będzie mógł jedynie wpakować się w większe kłopoty i dla jego dobra lepiej będzie, jeżeli pozostanie niedoinformowany. Nie zamierzając się narażać, nie wnikał w to, co nie było mu potrzebne. Tak naprawdę, nawet go to szczególnie nie interesowało. Jedyne co chciał wiedzieć to, to kiedy dostanie w swoje ręce zapłatę.
OdpowiedzUsuńZmierzając przez Zakazany Las uważnie rozglądał się dookoła, zerkając co jakiś czas pod nogi. W dłoni trzymał swoją wiśniową różdżkę, której trzonek skierowany miał w dół, a z którego wydobywało się delikatne światło z pomocą zaklęcia lumos. Najbardziej obawiał się, że w lesie spotka jakiegoś stwora, z którym nie będzie w stanie sobie poradzić. Wierzył, że przemknięcie niezauważonym przez szkolne korytarze to jego najmniejsze zmartwienie, w przeciwieństwie do lasu. Belzungovich nie był najlepszy w zaklęciach, a na opiece nad magicznymi stworzeniami najczęściej przysypiał, zajmował ostatnie ławki i gdy nie zamykał oczu, tylko udawał, że słucha co takiego właściwie działo się na zajęciach, nie miał pojęcia. I w tym momencie tego żałował. Gdy usłyszał szelest, zacisnął mocno palce na różdżce, aż knykcie mu pobladły. Napiął wszystkie mięśnie i zatrzymał się na chwilę, by rozejrzeć się dookoła, poszukując sprawcy odgłosów. Wstrzymał powietrze, starając się wyłączyć myśli. Próbował skupić się maksymalnie na otoczeniu. Upewnił się wolną dłonią, czy przesyłka z pewnością znajduje się w odpowiednim miejscu i zrobił niepewnie krok do przodu, uważając, gdzie kładzie stopy. Omylnie nadepnął na spróchniałą gałąź, której odgłos pęknięcia był znacznie głośniejszy niż powinien, albo po prostu kontrastował tak mocno z leśną ciszą. Zatrzymał się i przybrał pozycję do ataku, gdy zza krzaków dostrzegł dwie, świecące kropki. Z pewnością były to oczy jakiegoś zwierza, które świeciły dzięki odbitemu światłu pochodzącego z różdżki Vinaya. W tym samym momencie chłopak długo nie myśląc, zerwał się ile sił w nogach i ruszył biegiem w przeciwną stronę, chociaż zrobił to niekoniecznie, bowiem ślepia nie należały do żadnego krwiożerczego stworzenia. Vinay jednak ruszył pędem i zatrzymał się dopiero w momencie, gdy dostrzegł z naprzeciwka czyjąś sylwetkę. Kurwa, przeszło mu przez myśl, gdy zdał sobie sprawę, że znajduje się zdecydowanie za blisko majaczącej postaci by uciec, bo i ta z pewnością już go zauważyła.
Belzungovich