Absolwent Hogwartu
były ślizgon
13.06.2002
Właściciel baru
heban, 13¾″, kieł widłowęża
Patronusem lotopałanka
Boginem ciemne pomieszczenie
Relacje | opowieści
Tiberius
Cadogan
lullaby
Trudno jest wychowywać się w domu, w którym to rodzice dyktują Ci wszystkie warunki i stawiają własne ambicje ponad Twoje. Tiberius widywał swoich rodziców jedynie podczas niedzielnych obiadów, podczas których słyszał o zaszczycie, jakiego dozna gdy dostanie się do Szkoły Magii i Czarodziejstwa, o zaszczycie dołączenia do domu Orła, o zaszczycie jaki przyniesie rodzinie, jak tylko stanie się znanym uzdrowicielem, zupełnie jak oni. Te pomysły od początku mu się nie podobały, nie chciał jak oni stać się pracoholikiem, nie chciał wybywać z domu na całe dni i noce, nie widywać swoich bliskich. Nie odzywał się jednak, wiedząc, że rodzice nie widzą dla niego innej przyszłości. Jedyną osobą, z którą mógł porozmawiać była jego babcia, która pomimo, że należała do elity emerytowanych uzdrowicieli, ponad wszystko stawiała szczęście swojego jedynego wnuka. Tylko jej mówił o swoich marzeniach, o obawach, o strachu przed ciemnością. To ona czekała co noc, aż zaśnie, śpiewając mu zawsze jedną i tą samą kołysankę, które słowa zna po dziś dzień. Zawdzięczał jej niemalże wszystko. Kiedy urodziła się jego siostra, miał nadzieję, że rodzice odpuszczą mu trochę i będą bardziej zaaferowani wychowywaniem swojej drugiej potomkini. Wręcz na to liczył. Ci jednak, coraz jeszcze mocniej naciskali na niego, każąc mu dawać dobry przykład młodszej siostrze. Trafiając do Slytherinu, dowiedział się tylko, jak bardzo ich zawiódł. Wtedy tylko jego babcia, przysłała mu sowę z gratulacjami i życzyła udanego roku. Rodzice w listach pytali go wyłącznie o postępy w nauce. Wszystko zaogniło się jeszcze, gdy będąc na czwartym roku, dowiedział się, że jego ojciec awansował na stanowisko Dyrektora Szpitala św. Munga. W ostatniej klasie, mając już dosyć tego, że ktoś zaplanował już jego przyszłość, wprost oznajmił rodzicom, że nie ma zamiaru pracować jako uzdrowiciel. Wtedy też został okrzyknięty mianem czarnej owcy rodziny Cadogan i wyrzucony z domu. Gdyby nie babcia, nie miałby nic, dachu nad głową, ciepłego posiłku, startu w przyszłość. To dzięki niej spełnił swoje marzenie, otwierając niewielki bar w Hogsmeade, nie bał się być sobą.
Teraz, prowadząc
Hallway, nazwany tak, na cześć babci, uśmiecha się szczerze do swoich klientów, serwując im kremowe piwa i wymyślne drinki. Urządza wieczorki dla muzyków, czasami nawet sam zaśpiewa dla swoich gości. Nie jest tłamszony przez wymagania rodziców, z którymi nadal nie ma kontaktu. Jedynie młodsza siostra rozmawia z nim od czasu do czasu, gdy pojawia się w Hogsmeade. Swoim urokiem przyciąga coraz to nowe osoby. Zbyt skupiony na prowadzeniu swojego lokalu, nie planuje związku na całe życie, póki co skupiając się na nieznaczących zbyt wiele romansach na jedną noc. Skryty za maską tajemniczego, młodego mężczyzny żyje z dnia na dzień, w końcu czując, że znalazł się w domu.
Cześć! To mój kolejny, pokorny powrót. Stęskniłam się za Kronikami. Póki co Tibs, bo Bell leżakuje sobie w moich dokumentach.
Szukamy szalonych romansów (najlepiej z panami!), prawdziwych przyjaźni, największych wrogów.
Mordka Andy Biersack. Pentatonix w opisie.
Oddamy siostrę!
[ Udanych romansów! P.s. Dzięki za przykrycie karty :) ]
OdpowiedzUsuń[ Witam i życzę udanego powrotu i dużo wytrwałości ;) Jak masz ochotę na wątek z Julią to zapraszam. ]
OdpowiedzUsuńJulia Jones
[ Nie pisałam tego w złej wierze! :) Gdyby Tiberius miał kiedyś ochotę na romans z kobietą to zapraszam do mnie! ]
OdpowiedzUsuń[ANDY! MÓJ ANDY! BOŻE JEDYNY! *___________________________*]
OdpowiedzUsuńWiktor, Mathias, Adam
[Cześć!
OdpowiedzUsuńPochwaliłabym wizerunek, ale... Nie jestem zwolenniczką tego typu praktyk, jeżeli mogę nacieszyć oko kartą, której tekst jest naprawdę dobry. c: Podoba mi się, jest za co chwalić i omijając Andy'ego. Miłej zabawy życzę i w razie czego zapraszam do siebie – może uda nam się jakoś fajnie powiązać nasze postacie. :)]
Nymphaea Shadow
[Lexie ♥♥♥
OdpowiedzUsuńUwielbiam powroty autorów.]
Hyun, Vinay, Avie i Lourdes
[Miałyśmy kiedyś ze sobą wątek :D Nie wiem czy pamiętasz bo ja już sama licho to pamiętam xd Pamiętam tyle, że był to romans xd Xavier coś Twojej Pani chyba zrobił, potem na błoniach podczas pełni zeszli się, ale była drama, bo Xaviera zaatakował wilkołak, było krwawo i wgl xd
OdpowiedzUsuńCzy chce wątek? Oczywiście, że chce wątek! :D]
Adam, Mathias, Wiktor
[Witam serdecznie na blogu :) Dobrze widzieć Cię z powrotem, szczególnie z taką postacią :] Życzę ciekawych wątków i niekończącej się weny ;)
OdpowiedzUsuńW razie chęci, jak zawsze, zapraszam do siebie. Na pewno coś wspólnie wymyślimy ;)]
Ted Teddy Lupin
[Chodź, wymyślmy coś czadowego ♥ ostatnio chyba nawet byłyśmy podczas jakichś ustaleń :D]
OdpowiedzUsuńAvie, Hyun, Vinay i Lourdes, ciągle podpisuję się czwórką, bo nie wiem która postać Cię zainteresuje wątkowo :D
[ Oh. Miałam więcej wątków nie brać, ale kurde no xddd Nie mogłam się powstrzymać, jak obczaiłam KP...Kocham za imię Mefistofeles xd Chodź do mnie, będzie fajnie! :D ]
OdpowiedzUsuńFreddie
OdpowiedzUsuń[ Więc tak. Jak pierwszy raz byłam w Hogwarcie strasznie chciałam napisać z kimś wątek w formie 'listów', ale niestety mi się nie udało. Mogłyby być to wiadomości znających się osób, ale jeszcze lepiej, gdyby zrobiło się taką anonimową korespondencję, ale problem jest taki, że nie ma za bardzo jak logicznie tego ustawić. Sowa musi chyba wiedzieć, do kogo, a przynajmniej dokąd lecieć, przynajmniej z tego co pamiętam. Ewentualnie możnaby uznać, że zostawialiby te liściki w różnych miejscach, ale to byłoby dosć naciągane XD Poza tym, można zrobić jakąś akcję z Freddie'm któremu mogą nie chcieć sprzedać alkoholu w barze Tiberiusa albo Freddie, będąc w Hogsmeade może mieć wizje jakiegoś tragicznego zdarzenia czy coś takiego. Ogólnie mój pan mógł kiedyś bujać się w twoim albo go mocno podziwiać, bo zgodnie z moimi obliczeniami (matematyczką nie jestem, więc wybacz jeśli się walnęłam) Freddie uczył się już w Hogwarcie, gdy Tiberius kończył szkołę. Tak, żeby nie zaczynać relacji od zera. Pomysły niezbyt oryginalne, ale może chociaż jakoś cię zainspirują? xdd ]
Freddie
[ Jasne, że wybaczę, bo sama mam problemy z niektórymi wątkami, na przykład mi damsko-damskie idą zazwyczaj słabo, także rozumiem Cię ;) ]
OdpowiedzUsuńJulia
[Ojeju, czy on jest Nieskończona-Ilość-Pra wnukiem Sir Cadogana?
OdpowiedzUsuńI czy Biersack nie każe nazywać się teraz Blackiem? :D]
Ruth z Ravenclawu
[O, jak miło, naprawdę! c:
OdpowiedzUsuńPozwalać sobie można na wiele, jestem otwarta na wszelkiego rodzaju propozycje, aczkolwiek najbardziej przypadła mi do gustu opcja 1c. Z tym, że Shade z czasem wplącze się w romans z panem woźnym Grindelwaldem, więc... opcje mamy dwie, choć muszę to jeszcze omówić z współautorem. Albo Shadow, nie mogąc żyć bez tej dziwacznej relacji z Tibsem będzie zdradzała Cedara i będzie się męczyć, albo zerwie z nim kontakt, uważając, że to bezpieczniejsze i... i będzie się męczyć. :D
Co do samego wątku, to Shade jest w szkole dopiero od tego roku, więc co Ty na to, żeby się cofnąć do początków września, by wpadli na siebie w Hogsmeade?]
Nymphaea Shadow
[Kogo moje oczy widzą! Cześć! :)
OdpowiedzUsuńTiberius wcale od Bellamy'ego gorszy nie jest, więc bardzo ciepło go tutaj witamy! W ogóle Hallway i Hallaway, można się pomylić i nabrać podejrzeń, chociaż kto go tam wie xD Gdybyś miała chęć na wątek ze starą, dobrą Addie to serdecznie zapraszam!]
Addison
[Oczywiście, że nie mam nic przeciwko. Masz jakiś pomysł, lub zarys?]
OdpowiedzUsuńVinay
[ Miałam nadzieje, że ułoży nam się to w ładny, logiczny wątek xd
OdpowiedzUsuńJak najbardziej pasuje mi wizyta w Hogsmeade, przenocowanie i listy. Ah, listy <3
Freddie nie jest zajętym stworzonkiem, przynajmniej na razie, ale już planuje małe co nieco z jedną autorką, więc jak coś to byłabym raczej za jakimś incydentem, ewentualnie, jeżeli miałabyś ochotę na coś większego to chętnie pokuszę się na mały romans z moją drugą postacią, która aktualnie siedzi mi w głowie i próbuje się wydostać, więc raczej jej pozwolę C: ]
Freddie
[Cześć!
OdpowiedzUsuńMy się chyba nie znamy, bo ja jestem bardzo nowym autorem w blogosferze ogólnie i zawsze mi głupio się wychylać i witać, noale... :D
Miłej zabawy i w razie chęci zapraszam do siebie!]
Amelia Riddley
[ Myślałam o jakimś niewinnym pocałunku czy czymś xdd
OdpowiedzUsuńEwentualnie można te pomysły przelać na Arthura bo biedak potrzebuje kogoś, kto uratowałby go przed wrednymi kolegami, naśmiewającymi się z jego brudnej krwi :D ]
Freddie/Archie w roboczych
[Och, ależ ja go o nic nie podejrzewam, tak tylko zauważyłam, że to dziwny zbieg okoliczności, a Addie zawsze była trochę narcyzem :D *Jak mówi, że się odezwie za kilka dni to pewnie w ogóle się nie odwzie*, ale niech będzie ;) W takim razie czekam cierpliwie, aż sytuacja nieco ci się rozjaśni!]
OdpowiedzUsuńAddison
[ Jestem <3 Więc więc więc, co z nimi kombinujemy? Wcielamy w życie tamte pomysły czy coś nowego? Arthur jest dość skomplikowaną postacią, ale obiecuje, że da się go polubić C: ]
OdpowiedzUsuńArchie
[ No właśnie pomyślałam, że jego byli 'przyjaciele' mogliby zacząć się go znowu czepiać, wywiązałaby się bójka i wtedy Tibs mógłby wkroczyć ;> A biedak Archie byłby tak poobijany, że ledwo by się ruszał, co ty na to? To co, rozumiem, że mnie przypada zaszczyt zaczęcia? C: ]
OdpowiedzUsuń[ Nah, zgadzam się, lepiej dla fabuły, żebym ja zaczęła no i aż dziwnie się przyznać, ale trochę nie mogę się doczekać tego wątku XD Skrobnę coś wieczorkiem, jak tylko ogarnę Freddiego C: ]
OdpowiedzUsuńCześć!
OdpowiedzUsuńJa w sprawie siostry. Czy możesz odezwać się na maila? c:
innocentlittlelily@gmail.com
[Cześć. c:
OdpowiedzUsuńUwielbiam Andy'ego, uwielbiam Tibsa i to, jak go opisałaś. Stworzyłaś naprawdę ciekawą postać, która sprawia, że chciałoby się poznać go lepiej. c: Życzę udanych romansów i wielu, wielu wątków, a w razie chęci zapraszam do siebie.]
Forsyth Lester / Lily Potter
Arthur nie miał najmniejszej ochoty na wycieczkę do Hogsmeade. Zerwał się z łóżka wcześnie rano, wziął prysznic, zjadł śniadanie, na korytarzu został potrącony przez dwóch ślizgońskich dryblasów...Nic takiego, normalny piątek w szkole. Nigdy nie lubił jeździć do Hogwartu, choć jeszcze pare miesięcy temu tak się mogło wydawać. Oszukiwał nawet sam siebie, więc innych nabierał z jeszcze większą łatwością. Mimo wszystko, mimo, że teraz z niego szydzono, wyśmiewano go i nim gardzono w głębi ducha czuł się szczęśliwszy, nieważne jak beznadziejnie głupio to brzmiało. Kiedyś podświadomie udawał kogoś innego, a inni go uwielbiali, teraz wszystko obróciło się o sto osiemdziesiąt stopni. Został tym złym, najgorszym, wytykanym palcami, ale przynajmniej...przynajmniej nienawidzono go za to, kim jest naprawdę. Nie zakładał maski agresywnego twardziela, nie kierował zimną, sztuczną marionetką, która teraz leżala ostatecznie porzucona, gdzieś w najciemniejszym zakamarku jego duszy. Mimo to, każdy kolejny dzień wydawał mu się tak samo beznadziejny. Pragnął wrócić do pokoju po zakończonych zajęciach albo zaszyć się z książką, gdzieś gdzie nikt go nie znajdzie. Był mały, maleńki problem...Potrzebował nowego pióra.
OdpowiedzUsuńZajęcia kończył dość wcześnie, od razu po ostatniej lekcji czyli Zielarstwie mógł wymknąć się do Wioski, zrobić szybkie zakupy i wrócić, zanim ktokolwiek zauważy. Założył, że w sobotę miałby większą szansę na spotkanie kogoś znajomego, a całą niedziele chciał przesiedzieć nad esejem i nauką...zostawał piątek. Tak więc, niezadowolony i zmarznięty, ubrany w ciepły sweter i odpowiednią do pogody szatę, wyruszył boczną ścieżką w stronę Hogsmeade.
Widac było, że zima zbliża się wielkimi krokami - temperatura drastycznie spadła, drzewa zaczęły gubić złotoczerwone liście, a niebo coraz częściej przesłaniały ciemne jesienne chmury. Arthur doprawdy nienawidził wszystkiego co zimne, mokre i ponure. Dotarcie do celu nie zajęło my zbyt dużo czasu, minęło zaledwie paręnaście minut odkąd opuścił tereny zamku. Tak jak zaplanował, zakupy również poszły mu sprawnie, choć po drodze wstąpił jeszcze do Miodowego Królestwa po parę Czekoladowych Żab.
Gdy wyszedł na główną uliczkę, z niewielką paczką pod pachą i nosem czerwonym od chłodu nie spodziewał się, że zaraz za rogiem wpadnie na starych znajomych.
Kiedyś uważał ich za przyjaciół i to było najgorsze. Może dlatego drgnął nieznacznie, słysząc pierwsze słowa, które brzmiały jak coś w stylu 'Kogo mu tu mamy?'
Hector, do niedawna jego najlepszy kumpel uśmiechnął się szyderczo i ruszył powoli w stronę krukona, z kilkoma małpoludami po swoich bokach. Arthur doskonale wiedział, co oznacza ta mina i wcale mu się to nie spodobało. W najlepszym przypadku jakimś cudem doczołga się do Skrzydła Szpitalnego.
Westchnął ciężko, zatrzymując się w pół kroku. To nie tak, że nie potrafił się obronic. Był dosc utalentowanym czarodziejem, a do tego nieźle radził sobie w walce bezpośredniej. Po prostu, po tych wszystkich paskudnych latach, wolał nie pakować się w kłopoty jeszcze bardziej , większość nauczycieli i tak miała go już za bezmózgiego jaskiniowca...A poza tym nie chciał po raz kolejny zawieść mamy i brata...przysporzył im już za dużo cierpienia. Miał im wynagrodzic swoje wcześniejsze zachowanie, a kolejny list z skargą za bójkę z pewnością mu w tym nie pomoże..To dlatego stał tak, niczym posąg, czekając na pierwszy cios, który poczuł na twarzy zaledwie kilka minut później. A już liczył, że jego wyprawa zakończy się powodzeniem...marzenia są dla frajerów.
[Wybacz, że tak późno, miałam klopoty z netem i musiałam pisac z telefonu aaa, będzie lepiej. Ah i mam pytanie czy zachowujemy z nimi powiązanie, pierwotnie wymyślone dla Fredzia, czyli dawne zauroczenie mojego pana twoim? ]
Arthur
[Jej, dziękuję bardzo! To miłe, zwłaszcza, że Wyatt to mój męski debiut. Na wątek bardzo mam chęć, chociaż z pomysłami nieco gorzej...]
OdpowiedzUsuńWyatt Belzungovich
Mathias po dość ciężkim dniu marzył o śnie, naprawdę, nic innego nie siedziało mu w głowie, jednak po oględzinach dotyczących jego zapasów alkoholu, wszelakie zmęczenie zostało odsunięte na boczny tor. Nawet zapomniał o dzisiejszej sytuacji, gdy musiał ratować grupkę pierwszorocznych przed usunięciem ze szkoły. Cóż pierwszaki kierowały się brawurą, pieprzoną brawurą, za którą również obrywali opiekunowie domów. Nie rozumiał tej ciągłej rywalizacji czy zasady udowadniania niestworzonych rzeczy. Cóż trzeba było przyznać, że Mathiasowi ciężko było zaimponować. Wszystko zawsze szło nie tak jak chciał tego Mathias. Nauczył się, że życie skazało go na wieczną porażkę oraz życie w niepewności. Stale odsuwa od siebie ludzi nie chcąc się do nikogo przywiązywać, by potem nie przeżywać kolejnego rozczarowania. Zerwał kontakty z pozostałymi członkami rodziny, a w zasadzie to oni zerwali wszelaki kontakt z nim zaraz po tym jak wydał własnych rodziców, narzeczoną oraz część rodzeństwa w ręce Ministerstwa, gdy ci w szeregach Mrocznych przegrali wojnę. Po dziś dzień jest mu za to wstyd i żałuje, cholernie żałuje. Stracił miłość swojego życia, co przeżywa każdego dnia na nowo stale uciekając przed czyhającym na jego życie starszym bratem pragnącym zemsty. Hogwart był dla niego swoistym schronieniem, które nieco zagłuszyło jego ból, jednak nie zlikwidowało męczących go co noc koszmarów. Grono nauczycielskie przyjęło go niezwykle ciepło, jednak uczniowska społeczność od razu nie polubiła. Ci co lepiej go znali wiedzieli, że Mathias do rozmownych nie należał i lepiej było go nie denerwować jeśli nie chciało się mieć zepsutego całego dnia, a w najgorszym wypadku całego roku szkolnego. Miał swoje zasady i morale, których sztywno się trzymał i nie należało ich kwestionować. Idąc przez korytarz mogło się wydawać, że niektórzy uczniowie wstrzymywali oddech na jego widok obawiając się, że zaraz do czegoś się doczepi, jednak ten kto chciał umiał żyć dobrze z profesorem Rathmannem. Wystarczyło nie odpuszczać jego zajęć, systematycznie odrabiać prace domowe, a co najważniejsze nie spóźniać się, nawet nie wymagał ciągłego siedzenia z nosem w książkach. Jeśli te wszystkie warianty zostały spełnione można było liczyć na szczery uśmiech ze strony Mathiasa, który był zmienny jak babka w ciąży.
OdpowiedzUsuńZ uśmiechem na twarzy wszedł do ulubionego lokalu pragnąc wreszcie poczuć w ustach smak ukochanego, porzeczkowego rumu. Nie musiał szukać dla siebie miejsca, dobrze wiedział gdzie usiąść i tak też uczynił. Szturchnął dobrze znaną sobie osobę, która była odpowiedzialna za lokal i od razu dostał to czego chciał.
- Dzięki – rzucił i nie bawiąc się w podchody wypił całą zawartość szklaneczki. Matko, jak on za tym tęsknił. - Poza bandą rozbrykanych tępaków, było całkiem spoko – odpowiedział zaraz po tym, gdy podsunął w stronę przyjaciela szklaneczkę, by ten zapełnił jej zawartość życiodajnym płynem raz jeszcze.
- Lepiej ty opowiadaj co u Ciebie!
Mathias
[Utalentowana czekolada usunęła sobie kartę... w końcu może, nikt nie zabroni XDD Chwilowo jestem trochę nieogarnięta (miałam wizytę u ortodonty i jestem obecnie na przeciwbólowych) ale jak wrócę już do siebie, to usiądę, pomyślę i podrzucę jakieś pomysły ;)]
OdpowiedzUsuńVinay
[Sama jesteś kluską, klusko :P
OdpowiedzUsuńOboje są czarnymi owcami w swoich rodzinach, więc przynajmniej mamy jakiś punkt wyjścia. Mogli kiedyś oboje spotkać się na jakiejś imprezie, wypić w swoim towarzystwie za dużo, ponarzekać na swoje beznadziejne rodziny, a jak wiadomo, wspólne użalanie się i nienawiść do tych samych idei łączą ludzi, więc jakoś tak się zakumplowali ;) Tibs mógłby być jedną z niewielu osób, które nie oceniały Addie po czynach jej rodziny, bo sam wie, jak może być ciężko wyrwać się spod cienia rodziców. Chociaż jak na mnie to wyjątkowo mało skomplikowane i dramatyczne powiązanie, więc jeśli widzisz tutaj coś innego albo chcesz to urozmaicić, jestem otwarta na pomysły ;) ]
Addison