31 grudnia 2000

I never forget a face, but in your case I'll be glad to make an exception.


- Czy tobie w ogóle zależy?
- Oczywiście, że tak...To...to po prostu skomplikowane
Alaric Wayland
Ojciec | Czysta krew | Auror | Były krukon | Małomówny | Cichy | Uległy | Obojętny na wszystko co dzieje się wokół niego | Zamknięty w sobie | Alkohol dobrym najlepszym przyjacielem | Wiecznie nieobecny | Skupiony tylko na pracy | Utalentowany czarodziej | Nie ma własnego zdania | Średnio interesuje się synem 


- Jestem tobą rozczarowana, Frederick.
- Niczego ode mnie nie oczekuj, a nigdy nie będziesz rozczarowana!
Dolores Wayland
Matka | Czysta krew | Pracująca w ministerstwie magii | Była ślizgonka | Nienawiść do mugolaków | Nie najlepsze stosunki z synem | Chłodna elegancja | Wężousta | Zawsze musi być najlepsza | Pokerowa twarz | Pozuje na najlepszą matkę na świecie | Ambitna | Surowa | Wymagająca | Zimna | Uprzedzona | Nietolerancyjna | Nieugodowa | Bystra | Częste kłótnie z mężem | Uwielbia rywalizować | Materialistka | 'Idealna' Pani Domu | Pedantka | Mroczny sekret 

- Stary, czemu na moim czole narysowane jest męskie przyrodzenie?
- Prosiłeś się o to, Lin.
Lincoln Bourbon
Najlepszy przyjaciel | Lin | Blondyneczka | Gryffindor | VI rok | Czysta krew | Ratowanie sobie tyłków | Współlokator | Kompan jakich mało | Wspólne łamanie regulaminu | Wiele szalonych przygód | Kumpel od dowcipów | Dziesięcioletnia znajomość | Durne pomysły | Głupi i głupszy - zgadnij kto jest głupszym | Astreix i Obelix | Scooby i Kudłaty | Beznadziejny podrywacz


- Nadal jestem numerem jeden na liście 'Gdybym był hetero..'?
- Nikogo innego na tym miejscu nie widzę, Julls.
Julia Jones
Przyjaciółka | Julcia | Skrzat | Czysta krew | Krukonka | Siostra z wyboru | Mały tańcujący płomyczek | Towarzyszka broni | Rywalizacja w Quidditchu | Nocne rozmowy | Plotki, plotki i jeszcze raz plotki | Butelki z ciekawą zawartością | Wspólne spacery |  Dość częste sprzeczki | Przytulaski | Dzielenie się sekretami | Całodobowe wsparcie | 


- Gapisz się...
- Czasem to robię, gdy ktoś jest w moim typie.
Han Hyun
On -- Hyunnie -- Krukon -- Schowek na miotły -- Zwierzenia -- Rozwalone drzwi -- Śnieg -- Kremowe piwo -- Gęsia skórka -- Z a k ł a d


- Nie wiedziałem, że z pana taki romantyk, panie Wayland tylko pomyliły się panu osoby, z których może sobie pan robić jaja.
- Och, od razu jaja. To tylko niewinny żart, panie profesorze...
Mathias Rathmann
Nauczyciel -- Transmutacja -- Wiewióra -- Biały kociak -- Opiekun Ravenclawu -- Szlabany -- Niewinny dowcip -- Wściekłość -- Co z tego, że przystojny jak taki wredny  -- Kuzyn Julii 

25 grudnia 2000

myślodsiewnia

C H A R L I E  B L U E F I E L D

Kiedyś... był typowym buntującym się nastolatkiem. Kłócił się, uciekał, miał swoje zdanie, którego nikt nie mógł podważyć. Łobuziak jakich mało, zawsze obecny tam, gdzie nie powinien być. Zawsze w kieszeni miał pełno zabawek ze sklepu Zonka, w głowie pełno bzdur, a na koncie mnóstwo szlabanów.

Na I roku krzyczał, jaki jest szczęśliwy mogąc spędzić resztę lat w Hufflepuffie. Reszta uczniów patrzyła na niego to z pogardą, to ze zdziwieniem. Jedynie starsi Puchoni krzyczeli wraz z nim. Jednak większość się dziwiła. Jako mały chłopiec tego nie rozumiał. Wiedział jedynie, że żółty kolor i borsuk przemawiały do niego bardziej niżeli głośny ryczący lew na tle czerwieni.
Mało osób wie o tym, że miał wybór.

Na II roku już latał doskonale na miotle. Nie był jakimś zaawansowanym posiadaczem tego środka transportu, ale jednak jego zwinność i szybkość się wyróżniała. Tak właśnie znalazł się w drużynie wypatrzony przez byłego kapitana. Od tamtej pory wiernie służy swojemu domowi, jako kolejna szansa na wygraną meczu. To w jego rękach spoczywają największe zasługi, jak i cała krytyka. 
On jednak robi po prostu swoje, bo to kocha.

Na III roku podjął decyzję, że zostanie aurorem. Nie miał zielonego pojęcia na czym będzie polegała jego praca, ale bardzo mu się podobała. W dodatku jego ojciec był jednym z nich, a to go fascynowało. Czarna magia, zaklęcia. To był jak zupełnie inny świat, do którego nie każdy czarodziej ma dostęp.
A on właśnie chciał ten dostęp mieć.

Na IV roku spadł z miotły łamiąc sobie kilka żeber. To jednak go nie zdemotywowało, ponieważ jeżeli ma problemy, to stara się znaleźć jak najlepsze i najszybsze rozwiązanie. Tamto rozwiązanie zapewne przyprawiłoby jego matkę o zawał serca, ale wtedy po prostu wstał z ziemi i zaczął latać dalej. Potem od ojca dostał za to nową miotłę.
Jak to sobie wmawia: co cię nie zabije, to cię wzmocni.

Na V roku siedział z książkami w nosie, tuż przed egzaminami. Jako jeszcze nastolatek wolał mecze qudditcha, dziewczyny, jedzenie, a któż by myślał o przyszłości i nauce? Jednak któregoś dnia go tknęło i zaczął nawet zarywać noce.
Niezadowolony jest tylko z Zadowalającego z Zielarstwa, ale na więcej nie było go stać.

Na VI roku tuż przed wakacjami zaczął sobie zdawać sprawę z tego, że jego historia w tym miejscu niedługo się zakończy. Spędził dwa miesiące na rozmyślaniu co dalej, kim ma zostać i co robić. Przerażał go fakt, że ostatni rok jest już przed nim, że będzie musiał zacząć myśleć odpowiedzialnie.
Dzień przed wyjazdem z peronu był tym najgorszym.

Teraz... kiedy ten ogromny budynek po raz siódmy stoi przed nim otwarty na oścież, wie, że jest gotowy by żyć. Stał się mężczyzną, który będzie potrafił opiekować się innymi. Teraz jest wrażliwszy, bardziej kulturalny. Czasami potrafi zapłakać, szczególnie jeżeli na czymś mu mocno zależy. Zdeterminowany Puchon mający perspektywy na przyszłość. Chociaż czarne włosy i błękitne oczy od zawsze sprawiały wrażenie uroczego chłopca, to teraz włosy zaczął układać, a w oczach pojawiła się ta odpowiedzialność za siebie i innych.

Jest gotowy na koniec.
Jest gotowy na nowy start.

20 grudnia 2000

Galeria straconych

Roxanne Weasley
Wish we could turn back time.
x największa troska x paskuda x
- Dam sobie radę SAMA.

Christopher Zabini
x największe uzależnienie x niezrozumiany x
Czemu robisz mi taki zamęt w głowie...?

Avalon Moore
x największa słabość x źródło cierpienia x
- Nienawidzę cię, Freddie, tak bardzo cię nienawidzę.

Albus Potter
x największe wsparcie x ulubiony Potter x
- Nie zamierzasz odpuścić, prawda?

Abigail Lawrence
x największa radość x królowa x
- A teraz zanieś mnie... Tam!

Jemma Simmons
x największa konspiracja x aktoreczka x
- Często tu bywasz?

Zalinkowane piosenki.

8 grudnia 2000

You’ve been fighting the memory, on your own

17 III 1982, Dublin ––– nauczyciel i opiekun koła ONMS ––– czterdzieści jeden lat
Zdaje się, że na dobre już przesiąknąłeś zapachem zwierząt, którymi z taką pieczołowitością każdego dnia się opiekujesz. Profesjonalnie, można powiedzieć, radzisz sobie ze sklątkami tylnowybuchowami i nieśmiałkami; wręcz zawodowo pacyfikujesz swój żarłoczny podręcznik do zajęć i popisowo gubisz prace pisemne tych uczniów, których wypocin zwyczajnie nie chce ci się czytać. Nie lubisz, kiedy ktoś gada na twoich zajęciach, okazuje ci brak szacunku ani generalnie tłumów, dlatego co z całego dnia pracy najbardziej cieszy cię perspektywa przerwy, a jeszcze bardziej – wymarzonego końca. Co prawda, jak się nie ma, co się lubi, to się ponoć lubi, co się ma, ale ty nawet z chwil, kiedy nie użerasz się z młodzieżą, jeszcze nie nauczyłeś się cieszyć, co tu więc w ogóle mówić o pozostałych.
Raczej ciężko cię nazwać typowym nauczycielem, bo ani nie jest ci po drodze do wyglądu takiego – ze swoimi długimi, spiętymi w kitkę bądź nie, w zależności od nastroju włosami, szeroką klatką piersiową i wyrobionymi mięśniami oraz strojami typowymi dla osoby, której obojętnym jest, co sobie o niej pomyślą ludzie; ty po prostu lubisz swoje luźne spodnie, lniane koszule, kamizelki i rozmaite podkoszulki – ani tym bardziej do mentalności. Nie pilnujesz nałogowo obecności, bo uważasz, że ci, którym zależy i tak przywloką swoje tyłki do twojej sali, a reszta egzamin i tak zdać u ciebie musi; nie wydaje ci się, że twój przedmiot jest najważniejszym na świecie, choć oczekujesz szacunku i podchodzenia do niego poważnie; nie przejmujesz się za bardzo bezpieczeństwem podczas zajęć, sprowadzając na nie coraz to ciekawsze stworzonka i generalnie: uznajesz, że nie musisz być jak wszyscy.
Na ogół niewiele więc mówisz, zdecydowanie bardziej woląc obserwować swoimi wręcz nienaturalnie jasnymi, księżycowymi oczami otoczenie i prawie nigdy nie czytujesz „Proroka Codziennego”, bo wychodzisz z założenia, że pewnych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć. Wydaje ci się, że nie faworyzujesz żadnego z domów, ale prawda jest taka, że twoje serce pozostaje tam, gdzie twoja przeszłość – w Slytherinie – więc siłą rzeczy to dla uczniów Domu Węża jesteś życzliwszy. Im jakoś nie zdarza ci się wlepiać szlabanów, podczas gdy inni kandydaci na czarodziejów właściwie ciągle odwalają za ciebie brudną robotę. To także Gryfoni, Puchoni i Krukoni częściej mają okazję przekonać się, że w gruncie rzeczy niezłe z ciebie ziółko i charakter to masz mocno wybuchowy, a głos donośny i potrafiący przerazić aż do szpiku kości. Wystarczy, że raz a porządnie wrzaśniesz…
W tym wszystkim nikogo do siebie nie dopuszczasz, nikomu o sobie nie opowiadasz i z nikim nie zawiązałeś jeszcze bliskiej relacji, zwyczajnie się tego bojąc. Wiesz bowiem, jak łatwo zaufać nieodpowiedniej osobie, a tak się składa, że do stracenia masz dosłownie w s z y s t k o.
A co jeśli przegapisz swoją szansę na szczęście?
––– II ––– III 

Cześć! Na zdjęciach cudowny Jason Momoa, którego podesłała i przerobiła (już po raz trzeci, za co należą jej się ogromne brawa i morze miłości <3) niezastąpiona pirat w internetach; w tytule Bear's Den, a poniżej już wyłącznie moja radosna twórczość. Już tu bywałam, już mnie częściowo znacie, ale w razie czego: zasada handlu wymiennego mile widziana, jak również i wszelkie uwagi, zalecenia czy pospieszenia. Ponadto: pod rzymską jedynką oraz dwójką na końcu karty kryje się link do jej pierwszej i drugiej odsłony. Chodźcie! :3

YOU BREAK – IT'S TOO LATE FOR YOU TO FALL APART


CONNOR  EVAN  GREYBACK
17 III 1982, Dublin ––– nauczyciel i opiekun koła ONMS ––– czterdzieści jeden lat
Zdaje się, że na dobre już przesiąknąłeś zapachem zwierząt, którymi z taką pieczołowitością każdego dnia się opiekujesz. Profesjonalnie, można powiedzieć, radzisz sobie ze sklątkami tylnowybuchowami i nieśmiałkami; wręcz zawodowo pacyfikujesz swój żarłoczny podręcznik do zajęć i popisowo gubisz prace pisemne tych uczniów, których wypocin zwyczajnie nie chce ci się czytać. Nie lubisz, kiedy ktoś gada na twoich zajęciach, okazuje ci brak szacunku ani generalnie tłumów, dlatego co z całego dnia pracy najbardziej cieszy cię perspektywa przerwy, a jeszcze bardziej – wymarzonego końca. Co prawda, jak się nie ma, co się lubi, to się ponoć lubi, co się ma, ale ty nawet z chwil, kiedy nie użerasz się z młodzieżą, jeszcze nie nauczyłeś się cieszyć, co tu więc w ogóle mówić o pozostałych.
Raczej ciężko cię nazwać typowym nauczycielem, bo ani nie jest ci po drodze do wyglądu takiego – ze swoimi długimi, spiętymi w kitkę bądź nie, w zależności od nastroju włosami, szeroką klatką piersiową i wyrobionymi mięśniami oraz strojami typowymi dla osoby, której obojętnym jest, co sobie o niej pomyślą ludzie; ty po prostu lubisz swoje luźne spodnie, lniane koszule, kamizelki i rozmaite podkoszulki – ani tym bardziej do mentalności. Nie pilnujesz nałogowo obecności, bo uważasz, że ci, którym zależy i tak przywloką swoje tyłki do twojej sali, a reszta egzamin i tak zdać u ciebie musi; nie wydaje ci się, że twój przedmiot jest najważniejszym na świecie, choć oczekujesz szacunku i podchodzenia do niego poważnie; nie przejmujesz się za bardzo bezpieczeństwem podczas zajęć, sprowadzając na nie coraz to ciekawsze stworzonka i generalnie: uznajesz, że nie musisz być jak wszyscy.
Na ogół niewiele więc mówisz, zdecydowanie bardziej woląc obserwować swoimi wręcz nienaturalnie jasnymi, księżycowymi oczami otoczenie i prawie nigdy nie czytujesz „Proroka Codziennego”, bo wychodzisz z założenia, że pewnych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć. Wydaje ci się, że nie faworyzujesz żadnego z domów, ale prawda jest taka, że twoje serce pozostaje tam, gdzie twoja przeszłość – w Slytherinie – więc siłą rzeczy to dla uczniów Domu Węża jesteś życzliwszy. Im jakoś nie zdarza ci się wlepiać szlabanów, podczas gdy inni kandydaci na czarodziejów właściwie ciągle odwalają za ciebie brudną robotę. To także Gryfoni, Puchoni i Krukoni częściej mają okazję przekonać się, że w gruncie rzeczy niezłe z ciebie ziółko i charakter to masz mocno wybuchowy, a głos donośny i potrafiący przerazić aż do szpiku kości. Wystarczy, że raz a porządnie wrzaśniesz…
W tym wszystkim nikogo do siebie nie dopuszczasz, nikomu o sobie nie opowiadasz i z nikim nie zawiązałeś jeszcze bliskiej relacji, zwyczajnie się tego bojąc. Wiesz bowiem, jak łatwo zaufać nieodpowiedniej osobie, a tak się składa, że do stracenia masz dosłownie w s z y s t k o.
A co jeśli przegapisz swoją szansę na szczęście?
––– II ––– III 

Cześć! Na zdjęciach cudowny Jason Momoa, którego podesłała i przerobiła (zarówno w starej, jak i w nowej karcie) niezastąpiona pirat w internetach; w tytule Bear's Den, a poniżej już wyłącznie moja radosna twórczość. Już tu bywałam, już mnie częściowo znacie, ale w razie czego: zasada handlu wymiennego mile widziana, jak również i wszelkie uwagi, zalecenia czy pospieszenia. Ponadto: pod rzymską jedynką na końcu karty kryje się link do jej pierwszej odsłony. Chodźcie! :3

The blame that you claim is all your own fault

17 III 1982, Dublin ––– nauczyciel i opiekun koła ONMS ––– czterdzieści jeden lat
Zdaje się, że na dobre już przesiąknąłeś zapachem zwierząt, którymi z taką pieczołowitością każdego dnia się opiekujesz. Profesjonalnie, można powiedzieć, radzisz sobie ze sklątkami tylnowybuchowami i nieśmiałkami; wręcz zawodowo pacyfikujesz swój żarłoczny podręcznik do zajęć i popisowo gubisz prace pisemne tych uczniów, których wypocin zwyczajnie nie chce ci się czytać. Nie lubisz, kiedy ktoś gada na twoich zajęciach, okazuje ci brak szacunku ani generalnie tłumów, dlatego co z całego dnia pracy najbardziej cieszy cię perspektywa przerwy, a jeszcze bardziej – wymarzonego końca. Co prawda, jak się nie ma, co się lubi, to się ponoć lubi, co się ma, ale ty nawet z chwil, kiedy nie użerasz się z młodzieżą, jeszcze nie nauczyłeś się cieszyć, co tu więc w ogóle mówić o pozostałych.
Raczej ciężko cię nazwać typowym nauczycielem, bo ani nie jest ci po drodze do wyglądu takiego – ze swoimi długimi, spiętymi w kitkę bądź nie, w zależności od nastroju włosami, szeroką klatką piersiową i wyrobionymi mięśniami oraz strojami typowymi dla osoby, której obojętnym jest, co sobie o niej pomyślą ludzie; ty po prostu lubisz swoje luźne spodnie, lniane koszule, kamizelki i rozmaite podkoszulki – ani tym bardziej do mentalności. Nie pilnujesz nałogowo obecności, bo uważasz, że ci, którym zależy i tak przywloką swoje tyłki do twojej sali, a reszta egzamin i tak zdać u ciebie musi; nie wydaje ci się, że twój przedmiot jest najważniejszym na świecie, choć oczekujesz szacunku i podchodzenia do niego poważnie; nie przejmujesz się za bardzo bezpieczeństwem podczas zajęć, sprowadzając na nie coraz to ciekawsze stworzonka i generalnie: uznajesz, że nie musisz być jak wszyscy.
Na ogół niewiele więc mówisz, zdecydowanie bardziej woląc obserwować swoimi wręcz nienaturalnie jasnymi, księżycowymi oczami otoczenie i prawie nigdy nie czytujesz „Proroka Codziennego”, bo wychodzisz z założenia, że pewnych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć. Wydaje ci się, że nie faworyzujesz żadnego z domów, ale prawda jest taka, że twoje serce pozostaje tam, gdzie twoja przeszłość – w Slytherinie – więc siłą rzeczy to dla uczniów Domu Węża jesteś życzliwszy. Im jakoś nie zdarza ci się wlepiać szlabanów, podczas gdy inni kandydaci na czarodziejów właściwie ciągle odwalają za ciebie brudną robotę. To także Gryfoni, Puchoni i Krukoni częściej mają okazję przekonać się, że w gruncie rzeczy niezłe z ciebie ziółko i charakter to masz mocno wybuchowy, a głos donośny i potrafiący przerazić aż do szpiku kości. Wystarczy, że raz a porządnie wrzaśniesz…
W tym wszystkim nikogo do siebie nie dopuszczasz, nikomu o sobie nie opowiadasz i z nikim nie zawiązałeś jeszcze bliskiej relacji, zwyczajnie się tego bojąc. Wiesz bowiem, jak łatwo zaufać nieodpowiedniej osobie, a tak się składa, że do stracenia masz dosłownie w s z y s t k o.
A co jeśli przegapisz swoją szansę na szczęście?
––– II ––– III 

Cześć! Na zdjęciach cudowny Jason Momoa, którego podesłała i przerobiła (już po raz trzeci, za co należą jej się ogromne brawa i morze miłości <3) niezastąpiona pirat w internetach; w tytule Bear's Den, a poniżej już wyłącznie moja radosna twórczość. Już tu bywałam, już mnie częściowo znacie, ale w razie czego: zasada handlu wymiennego mile widziana, jak również i wszelkie uwagi, zalecenia czy pospieszenia. Ponadto: pod rzymską jedynką oraz dwójką na końcu karty kryje się link do jej pierwszej i drugiej odsłony. Chodźcie! :3