14 lutego 2000

SIHYUK

— A więc to ja zabiłem swojego ojca? — odzywa się Sihyuk po chwili milczenia. — Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczony... Gdybym był na twoim miejscu, pewnie sam bym się oskarżył.
Wzdychasz cicho, nie wiedząc, co powinieneś w tej sytuacji uczynić. Już masz zamiar kiwnąć głową na Bruce'a, by przyprowadził funkcjonariuszy i wyprowadził z domu oskarżonego, gdy ten sięga po coś do wewnętrznej kieszeni marynarki. Kładzie przez Tobą małe urządzenie.
— To pendrive. — Sihyuk unosi brwi. — Pewnie dziwiło cię od początku, że nie mamy w domu kamer. Ojciec nigdy nie był przezorny. Ja natomiast jestem. Monitoring w swoim starym pokoju założyłem kilka lat temu, tuż przez wyprowadzką do własnego mieszkania.
Tysiąc myśli kłębi się w Twojej głowie. Jesteś pod wrażeniem szaleństwa, które cechuje młodego Ahna, a które po tylu latach, właśnie w tej chwili, prawdopodobnie uratowało mu życie. Zdajesz sobie jednocześnie sprawę, że to samo szaleństwo rujnuje Twoją karierę.
— Miałem cichą nadzieję, że oskarżysz mojego brata. — Sihyuk uśmiecha się pod nosem, patrząc na Ciebie w ten sam lekceważący sposób. — Od początku oceniłem cię na słabego obserwatora i zresztą uważam, że kompletnie nie zasługujesz na swój wysoki tytuł. Ale... Mam dla ciebie propozycję.
Kiwasz powoli głową. Bruce odchrząka cicho, ale nic nie mówi.
— Masz dwa wyjścia. Możesz iść w zaparte i oskarżyć mnie, ja się wybronię bez problemu. Możesz też wywołać mojego brata i to jemu udowodnić winę.
— A jeśli to nie on?
Mężczyzna uśmiecha się kolejny raz, ukazując rządek równych, śnieżnobiałych zębów.
— To już twój problem, nie mój, prawda?
Spoglądasz w kierunku Bruce'a odrobinę przepraszająco, a ten patrzy na Ciebie bez wyrazu. Wahasz się przez moment, ale w końcu mówisz:
— Ahn Jiwoonga zabił...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz