12 marca 2017

Let's Get Ridiculous


LUBEN GEORGIEW
SOFIA (BUŁGARIA)  - VII KLASA - KOMENTATOR QUIDDITCHA - IDA - RAVENCLAW - CZYSTA KREW
  Luben nie przeżył w życiu niczego dramatycznego. Po powrocie do domu, czekają na niego kochający go rodzice, wraz z denerwującym, młodszym rodzeństwem.  Nie umie pocieszać, a do pełnego egoizmu, zamkniętego w sobie dupka mu daleko. Umie, jednak być dosłownie wszędzie, tryskając młodzieńczą energią. Rozważania na temat sensu życia uważa za niewarte zawracania sobie głowy błahostki, które często ludzie przeobrażają w problemy na własne życzenie. Nie stoi w miejscu, nie szuka dziury w całym, nie obwinia życia za swoje porażki. 
POWIĄZANIA - GALERIA - WIĘCEJ
  Przemierza szkolne korytarze z uśmiechem na twarzy nie łaknąc niczyjej uwagi. Śmierciożercy, to dla niego odległy temat, nie posiada, żadnych widocznych skaz skórnych ani nałogów. Nie udaje kogoś kim nie jest. Namiętnie wymyka się do Hogsmeade, by pod nieco za dużą szatą po starszym bracie, przemycać coraz to nowsze butelki kremowego piwa. Posiadacz, świetnie rozpoznawalnego głosu, który podgrzewa kibicujących uczniów podczas zaciętych meczów Quidditcha.  Możliwe, że denerwujący, wygadany, dziecinny, prostolinijny ale za to stanowczy, odważny i empatyczny,  jednak przede wszystkim prawdziwy. 
_____________________________________________________________________



Pozytywne, proste postacie, też potrafią być fajne :D Karta krótka, ale wole go przedstawić w wątkach. Zapraszam :)
Fc: Sam Way 

14 komentarzy:

  1. [Proste i nieprzesadzone postaci są najlepsze. Witam postać i witam Ciebie. Baw się tutaj dobrze i życzę mnóstwa ciekawych wątków. Jeśli masz ochotę, to zapraszam do siebie c:]

    Astaroth de Havilland

    OdpowiedzUsuń
  2. [Która to już postać? Powodzenia <3]

    Wiesz gdzie mnie szukać ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. [Skoro przemyca te butelki z Hogsmeade, to może i z Rozalką by mi się ten pan dogadał, chociaż z pewnością byłaby to zawiła relacja. Powodzenia z kolejną postacią!]

    Rosalie Bright, Freddie Weasley, Leonard Blueberry

    OdpowiedzUsuń
  4. [Ma najcudowniejszego kotka. Życzę mu mnóstwa wątków i świetnej zabawy. Powodzenia z nową postacią ♥]

    Wierka

    OdpowiedzUsuń
  5. [Ta prostota z pewnością będzie intrygująco-denerwująca dla Anny. Miło widzieć postać bez pretensji do życia, sprawiającą wrażenie bardzo samoświadomej. W serduchu Anny kiełkuje zazdrość. Jakby co to wiesz, gdzie pukać <3]

    Anna Sayre i Ethel Covel

    OdpowiedzUsuń
  6. [Osobiście nie lubię narzucać innym powiązań, a myślę, że od tego powinniśmy wyjść. Myślę jednak, że nasi panowie powinni się lubić, bo nie widzę powodów do negatywnych relacji. Mój pan potrzebuje bliskiego przyjaciela, a myślę, że Luben by się do tego nadawał.]

    A. de Havilland

    OdpowiedzUsuń
  7. [Z tego Lubena to fajny pan jest, nie powiem ;)
    Cześć i czołem kolejnej Twojej postaci. Wątków, czasu i tak dalej ;p]

    Scarlett i Zabini

    OdpowiedzUsuń
  8. [Łączy ich empatia, więc może podczas jakiejś wspólnej przechadzki wokół zamku natknęli się na jakieś zwierzątko, które było ranne i postanowili, że się nim zaopiekują? Taki niezobowiązujący wątek, ale myślę, że może wyjść ciekawie. Co Ty na to?]

    A. de Havilland

    OdpowiedzUsuń
  9. Szlabany były dla Edena na porządku dziennym - nie to, że stale łamał regulamin, no skądże. Zwykle po prostu za dużo mówił, wymądrzał się i pyskował do nauczycieli - może dlatego większość z nich tak go nie lubiło. W większości kary nakładane na chłopaka kończyły się na przepisywaniu ocen z wypracowań, segregowaniu papierów (czytaj Rathmann) albo, o zgrozo, sprzątaniu łazienek. Właśnie dlatego nieco zdziwił się, że za pare dość bezczelnych słów jeden z profesorów skazał go na nocny spacer po Zakazanym Lesie. Sporo naczytał się o stworzeniach żyjących w tym ponurym miejscu i mimo, że się ich nie bał jakoś nie ciągnęło go do bezmyślnego narażania życia - co prawda nie wiedział jeszcze, co z nim zrobić, a szkoła zapewniała uczniom idącym na szlaban stałą opiekę, ale mimo wszystko mógł zdarzyć się jakiś paskudny wypadek.
    Prace domową zrobił jeszcze szybciej niż zwykle, skończył wypracowanie na Obronę Przed Czarną Magią i nawet doczytał to opasłe tomisko o rodzajach podwodnych roślin. Chyba niedługo znowu będzie musiał się wziąć za dział Ksiąg Zakazanych, bo wszelkie ciekawe książki dostępne dla uczniów opierdzielił przez cztery lata funkcjonowania w tej szkole. Nie miał więc niż ważnego do roboty, więc na miejscu pojawił się punktualnie. Podczas wyprawy miła towarzyszyć mu jakaś ślizgońska dziewczyna, bodajże z szóstego roku oraz dwójka puchońskich siedmiorocznych chłopaków. Nie raczył nawet spojrzeć na swoje mało interesujące towarzystwo - na pierwszy rzut oka widać było, że są nudniejsi niż flaki z olejem. Szkoda zawracać sobie nimi głowę.
    O dziwo, większość drogi przeszedł w ciszy. Przezornie rozglądał się dookoła, jakby wypatrywał stworów, które mogły ich zaatakować. Przez większość czasu nic się nie działo
    - Panie profesorze, to jest potwornie nudne! - burknął niezadowolony, żywo gestykulując i zrównał kroki z mężczyzną w średnim wieku - Nie można już wymyślić niczego kreatywnego na ten szlaban? - uśmiechnął się pod nosem, chowając ręce w kieszeniach szaty. Prawdopodobnie był zdecydowanie za głośno. Nauczyciel tylko zerknął na niego z ukosa z lekką irytacją
    - Nie gadaj bzdur, chłopaku. - warknął, zaciskając rękę na różdżkę. No ktoś tu chyba sobie jednak nie zaliczył pani od wróżbiarstwa...Koleś był wyraźnie spięty. Eden przewrócił oczami i odkaszlnął, by nie wybuchnąć śmiechem.
    - Ależ, profesorze, chciałem tylko podyskutować...Proszę zobaczyć jaki piękny księżyc - jego ręka wyleciała w górę, wskazując na niebo i uderzając przez przypadek profesora w brzuszek - Oops, pan wybaczy...Tóż to dzisiaj pełnia? Jestem pewien, że w krzakach czai się mnóstwo wilko...
    - Dosyć tego, Lee! Marsz mi na koniec i nie waż się odezwać nawet słowem, bo zarobisz kolejną, znacznie bardziej męczącą karę. - Uciął profesor, zatrzymując się gwałtownie i obracając w stronę chłopaka. Pozostała trójka uczniów popatrzyła po sobie. Zapewne nie spotkali jeszcze takiego indywiduum, co to by rozzłościło zwykle spokojnego profesora od eliksirów. Eden westchnął bardzo ciężko, ale ugryzł się w język i z nadętą miną udał się na koniec. Skazać go na milczenie to jak odebrać dziecku cukierka. Człapał sobie nieco przybity, kiedy
    Zmarszczył brwi, trzymając różdżkę w gotowości, a potem coś zaszelestało tuż przy jego uchu, a on sam cofnął się kawałek, zahaczył stopą o gałąź i zaczął turlać się z niezbyt stromego, za to ozdobionego ostrymi kamieniami urwiska. Gdy zatrzymał się na dole, miał rozciętą wargę, rozdarte przy kostkach spodnie i kilka dziur w szacie. Nie stała mu się żadna poważniejsza krzywda. Stęknął podnosząc się na łokciu, a kiedy uniósł wzrok dostrzegł cztery pary oczu i te ohydne włochate nogi. Świetnie, z deszczu pod rynnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akromantula zasyczała wściekle, jakby nie potrafiła mówić ludzkim głosem, a jej kleszcze ledwie musnęły ciało Edena. Pierw miał wrażenie, że ktoś dźgnął go rozgrzanym do czerwoności kijem, pare minut później przyszło odrętwienie. Nawet nie wiedział kiedy osunął się na ziemię, w przypływie adrenaliny macając jeszcze kieszenie w poszukiwaniu różdżki, ale ta musiała wypaść mu gdy się przewrócił. Nie był w stanie nawet wrzasnąć, zewsząd otoczyła go ciemność.
      Obudził się jakąś godzinę później. Bok potwornie go bolał, a oczy zaszły mu łzami. Pieprzony szlaban, pieprzony pająk gigant. Cóż, jak umrze, przynajmniej ze świadomością, że udało mu się wyprowadzić z równowagi profesorka od Eliksirów...

      Eden ;> (nie wiem co z tego wyszło xd)

      Usuń
    2. *kiedy do jego uszu doszedł podejrzany szmaer.* xdd

      Usuń
  10. [Będę wdzięczny, gdy zaczniesz. Mnie zaczęcia idą niesamowicie opornie :c]

    A. de Havilland

    OdpowiedzUsuń