30 sierpnia 2016

You'll feel part of ev'ry mountain, sea, and shore

morgan demerritt
16 VIII 2006; klasa siódma; ravenclaw

Była hiatusem, piękna przez wybrakowanie, a wyróżniała się tak subtelnie, że niemal nieuchwytnie i choć rozdźwięk tych pojęć jest tak potężny, że wybrzmiewa nawet w uszach niesłyszącego, tak właśnie było i próżno podejmować polemikę. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie miała układu nerwowego, ale jeśli ktoś gotów był poświęcić swój cenny czas na dokładną obserwację, mógł nauczyć się dostrzegać więcej i poznać środki wyrazu stanów emocjonalnych. Lecz kiedy w manifeście niezadowolenia przewracała oczami, unosiła brew lub nawet cicho prychała, nie były to pęknięcia na wizerunku człowieka opanowanego, bo nigdy nie nosiła masek. Nie brakowało prawdy w jej wewnętrznym spokoju, balansie i emocjonalnej równowadze – i mimo że czasem zespół tych cech sprawiał, że prezentowała się prawie wystudiowanie, w nienaturalności była tak naturalna, że mało kto powinien oskarżyć ją o pozowanie.
Oszczędna w ruchach, ale nie wyglądała, jakby ostrożnie je dozowała w obawie przed utratą sił, chęci lub innego, niewiadomego czynnika – albo wszystkiego jednocześnie – tylko tak, jakby minimalistyczna poetyka gestów była czymś typowym i autentycznym, a nie świadomym wyborem. Mówiła spokojnie, z niezachwianą pewnością i z zaśpiewem wokalistek jazzowych świecących tryumfy w bitnikowskich czasach i tylko czasem z nagła zaczynała wypluwać z siebie słowa z niewyobrażalną prędkością, a także upodabniać się do węża w wymowie głosek syczących, jakby do głosu dochodziła z dawna zażegnana niewielka wada wymowy.
Dbała o umysł i ciało, miała ładny charakter pisma, lubiła sadzić kalie, a poproszona opowiadała młodszym uczniom o przyświątynnym piachu i kurzu, który wzbijał się na kilka centymetrów po kontakcie bosych stóp biegnącego człowieka z ziemistym podłożem, i który wirował fantazyjnie przez krótki i łatwy do przegapienia moment; a także o nocnym deszczu, który zawsze znalazł sposób, by przecisnąć się przez pozamykane okna i zostawić po sobie pamiątką w postaci wyczuwalnej rankami wilgotności. Daj sobie szansę, powtarzała również, to najważniejsze. Według tej filozofii żyła, ale nie było to równoznaczne z przydzielaniem komukolwiek taryfy ulgowej.
Bezwzględnie należało wymagać wiele – od świata, od innych ludzi i, przede wszystkim, od siebie.

24 sierpnia 2016

W głębi siebie każdy z nas jest tym, czym zawsze był

Adam wychował się u wujostwa, rodzice zostawili go zaraz po narodzinach. Lebiediew już więcej razy ich nie zobaczył. Nawet będąc małym chłopcem nie pytał dlaczego jego dwa pierwszorzędne wzory do naśladowania pozwalające na wykreowanie własnej indywidualności od tak go porzuciły, wiedział, że nie są warci zachodu. Po przeprowadzce do Londynu ciężko było mu się odnaleźć w nowym miejscu. Był mały, a jego ukochane wujostwo nie miało tyle sił, by w pełni się nim zajmować, co pozwoliło na to, by  Adam w dość młodym wieku wypracował tak trudną sztukę jaką jest odpowiedzialność. Nie narzekał na swój los, można było rzec, że jego samowystarczalność była bardziej rozwinięta niż u dorosłego człowieka. Nauczył się, że nie warto jest ufać innym, nie istnieje coś takiego jak pomoc, a jego ukształtowany spryt i odwaga pozwalają mu na odnalezienie się w wielu sytuacjach. Dopiero Hogwart dał mu poczucie ciepła oraz domowej atmosfery. Nie wracał do wujostwa na święta. Wolał zacisze swojego dormitorium i studiowanie miliona podręczników co pozwoliło mu na zebranie nie lada małej wiedzy. Swoje powołanie do Quidditcha odkrył pod koniec pierwszej klasy, gdy zupełnie sam po kryjomu dla zabicia nudy udał się na boisko, gdzie po raz pierwszy samotnie złapał złoty znicz, gdy odkryto jego talent stał się pełnoprawnym członkiem drużyny domu Salazara Slytherina. Adam jest trudny do określenia przez swoją przeszłość. Jego charakter został ukształtowany bardzo specyficznie; nie pomaga, nie współczuje, ze wszystkiego czerpnie zyski tylko dla siebie, potrafi omotać, kłamie, przeklina, jednak co do swojego stanowiska w Hogwarcie i wizja przyszłego nauczania młodzieży OPCM sprawiają, że Adam jest systematyczny, zawzięty, zaborczy, dążący po trupach do celu, nie uznaje czegoś takiego jak porażka, stara się trzymać na uboczu jednak nie odsunie się, gdy ktoś wciągnie ku niemu dłoń, pragnie swoją przyszłą młodzież nauczyć sztuki bycia czarodziejem, a nie zwykłego machania różdżką. Adam posiada ogromny talent jakim jest talent wokalny, który ukrywa, często podśpiewuje sobie samotnie na szkolnej wieży co pozwala mu się zrelaksować i odłożyć uciążliwe myśli na bok.
| 27 października 2000 | Rosja - Moskwa | Wyraźny akcent | W Londynie od 7 lat | 
| Absolwent Hogwartu | Stażysta OPCM | Czysta krew | Wychowanek Slytherinu |
| Były szukający | Cis, 10 cali, włókno ze smoczego serca | Szymon
 | Bogin: Nieznany | Patronus: Pantera |

_______________________________________________

Cześć! Na Hogwarcie byłam już nie raz, nie dwa razy. Tym razem może pójdzie mi lepiej :)
Zapraszam do wątków oraz powiązań! Fc: Tim Borrmann
Wole wątki krótkie i średnie, choć czasem udaje mi się wyjść poza tą normę, jednakże zależy to od wątku. 
44148056 - gg

21 sierpnia 2016

Wakacje w Hogwarcie

#2 ZBIÓR OPOWIADAŃ

Posiadłość rodziny Yaxley widziała po raz pierwszy w życiu. Nigdy wcześniej nie miała przecież powodu, aby tu przyjeżdżać i nawet dziś nie miała pojęcia, czemu razem z Aberforthem i Tiberiusem się tu przetransportowali. Pytała ich o to wielokrotnie, ale za każdym razem otrzymywała tą samą odpowiedź, że dowie się wszystko, kiedy już znajdą się na miejscu. Dlatego teraz z ogromną niecierpliwością stawiała kroki w stronę drzwi frontowych, krocząc między mężczyznami, którzy nie patrzyli ani na nią, ani na siebie, a jedynie przed siebie. Maxine nie była głupia – wiedziała, że dzisiaj stanie się coś, co ani trochę się jej nie spodoba. Jeszcze nigdy wcześniej nie czuła takiej poważnej atmosfery, jak w tym momencie.
Pewnie właśnie dlatego ugryzła się w język i nie zadawała już większej ilości pytań, przypatrując się temu, co znajdowało się wokół niej. Nie sądziła, aby Yaxleyowie skrupulatnie ukrywali swoje niegdysiejsze powiązania ze Śmierciożercami, ponieważ dom był raczej ponury i nie sprawiał wrażenia miejsca, które można byłoby nazwać przyjaznym. Od razu przyszło jej na myśl, że nie chciałaby tutaj mieszkać. Nie czułaby się tutaj komfortowo...
Autor: Agni kai — Maxine Carter
Liczba słów: 956
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
— Powiedz, zdarzyła ci się kiedyś jakaś szaleńcza przygoda? — zapytał mężczyzna, rozsiadając się wygodnie w miękkim fotelu.
— A jakiego rodzaju przygodę ma pan na myśli? Rozumie pan, mam nadzieję, że bibliotekarze na co dzień nie przeżywają, jak pan to określił, szaleńczych przygód — Chaerin nalała z czajnika herbaty do filiżanki niespodziewanego gościa, a następnie do swojej.
— Rozumiem, oczywiście — wziął naczynie do ręki i upił łyk aromatycznego napoju.
Nastała chwila niezręcznej ciszy, w czasie której, mierzyli się ciekawymi spojrzeniami. Mężczyzna próbował wszystkich sił, by stopić pierwsze lody, Chaerin jednak nie dawała się ubłagać. Oczywiście była uprzejma, jak przystało dobrze wychowanej pannie, gdy gość czeka na jej rodziców, ale nie pozwalała obcym wtrącać się w swoje życie. A już szczególnie obcym, którzy posiadali syna, kawalera, z którym koniecznie powinna się spotkać.
Westchnęła.
— Była kiedyś… — zaczęła powoli — taka jedna sytuacja. Mężczyzna milcząco dał jej znać, że słucha i chętnie dowie się, co zdarzy się dalej...
Autor: Sayuki — Park Chaerin
Liczba słów: 729
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
Ale beka. Jestem jedną z "szczęśliwców" hogwarckich, których esej o letnim odpoczynku został nagrodzony przez Proroka Codziennego wycieczką do ośrodka wypoczynkowego w okolicach Reykjaviku. Cudzysłów to w tym przypadku nie jest przypadek, jak to powiedział kiedyś pewien bystry, acz niezbyt kulturalny człowiek.
Przyznaję, początkowo nie posiadałam się z dumy... dobra, bez przesady, po prostu ucieszyłam się na wieść, że przez krótkie dwa tygodnie będę mogła pożyć z dala od utyskujących staruszków, piszczącego brata, plotkar z siąsiedztwa, burzowych chmur i bezsensownych prac domowych, które w cywilizowanym, czarodziejskim świecie ogarnia się za pomocą machnięcia różdżki. Słowem: liczyłam na to, że będę miała chwilę wytchnienia od tych wszystkich koszmarnych niedogodności, które tak lubią mnie na co dzień ciemiężyć.
No i się przeliczyłam...
Autor: Shallow — Sorcha Tobin
Liczba słów: 555
Kliknij na tekst by przeczytać całość.
Powyżej prezentujemy wam nadesłane opowiadania, których jak widać nie ma dużo, jednak zaangażowanym autorom dziękujemy za wkład. Punkty oczywiście niebawem trafią na konto odpowiednich Domów. Tymczasem zapraszamy do brania udziału w loterii wakacyjnej oraz przypominamy o wpisywaniu się na listę obecności, a także o aktywnym udziale w życiu bloga, nieograniczającym się do comiesięcznych kontroli frekwencji.

Posta prosimy nie zakrywać do godziny 13:00, 22.08.2016.

16 sierpnia 2016

Powiązania









Matthew Jones
brat

rocznik '00 | Ślizgon
Nowy Jork
najlepszy przyjaciel
cholerny podrywacz
dżentelmen
ideał faceta (wiadomo!)







Adam Lebiediew
brat z wyboru

przyjaciel Matta ze szkoły
wielkie wsparcie
żadnego ale
buziak w czółko i będzie dobrze
Zawsze.








Freddie Wayland
przyjaciel

za dużo rumu
ratunek przed światem
właściwie to jest bardzo śmiesznie
Przestań się ze mną kłócić!








Julien Skehan
pierwsza miłość

przyjaciel od dziecka
to skomplikowane
skok w przepaść
wiśnie i czekolada
Z Tobą mogłam latać.







Mathias Rathmann
kuzyn

pan profesor
bezpieczna przystań
czasem wkurzający
a czasem najwspanialszy na świecie
Rodziny się nie wybiera,
ale jego bym wybrała.







Pozostałe powiązania:

15 sierpnia 2016

Our heaven is their hell

[ ur. 20 sierpnia 2006 | Ravenclaw | VII rok ]
[ Londyn | czystej krwi | obrońca ]
[ Transmutacja | OPCM | Zaklęcia | Eliksiry | Astronomia | Zielarstwo ]
[POWIĄZANIA]

            Nie wszystko jest czarne lub białe, bo przecież żadne ekstremum nie jest dobre. A to, że masz jakąś wizję świata nie oznacza, że jest ona jedyną słuszną, że pozostanie taka na zawsze i że każdy musi się do niej dopasować. Wybacz, mam prawo nie pasować. Mam prawo być zupełnie obok. I Ty też. Musimy tylko o tym wiedzieć i dać sobie tę możliwość.

          Podobno obrońcą w drużynie Quidditcha powinien być chłopak – szybki, silny, wysoki i najlepiej dobrze zbudowany. A ja jestem dziewczyną i obrońcą Krukonów. Chociaż często nie wiem czy dam radę i zwyczajnie się boję. Nie lubię być w centrum uwagi. Może więc powinnam znaleźć sobie jakieś indywidualne zajęcie, które nie będzie obserwowane i komentowane przez publiczność na trybunach? Taaa... Już to widzę. Chociaż to prawda – unikam tłumów i zdecydowanie wolę kontakty jeden na jednego. Często zamykam się, gdy jestem w większej grupie ludzi, chyba, że bardzo dobrze ich znam, bo tych, których nie znam trochę się boję. Niełatwo zdobyć moje zaufanie. Przerażają mnie związki, więc na razie ich unikam. Nie lubię się kłócić. Raczej się obrażam, ale zaraz mi przechodzi. Poza tym wszystkim to lubię się uczyć, uczyć innych, czytać, obserwować i wszystko mieć pod kontrolą. Nie lubię egzaminów. Nie znoszę zgłaszać się na lekcjach. Biegam wieczorami. Lubię sprzątać. Lubię czytać przed snem. Mam zawsze ciepłe ręce. Lubię wychodzić na świeże powietrze, zwłaszcza w nocy lub wcześnie rano. Źle się czuję w towarzystwie psów, ale kocham koty. Wolę, gdy jest mi zimno, niż gorąco. Nie lubię pomarańczowego, ale lubię pomarańcze. Jestem idealistką. Nie jestem ani dobra ani zła. Mogę się zmieniać, ale nigdy nie chcę być tylko czarna lub tylko biała.


Cześć! Dawno nie blogowałam, więc wybaczcie niedociągnięcia. 
Zapraszam do wątków :)
Wizerunek: Alicia Vikander
Kontakt: kpberry04@gmail.com


Zapraszam Mistrza Gry!

14 sierpnia 2016

I'll never get to heaven 'cause I don't know how


Julia Jones
[ ur. 20.08.2006r. | Ravenclaw | VII rok ]
[ obrońca w drużynie Qudditcha | Klub Eliksirów]
[ Londyn | czysta krew ]
POWIĄZANIA

            Siedzi po nocach i ćwiczy zaklęcia, a wciąż nie potrafi wyczarować nawet jednej dodatkowej godziny czasu. Gdyby jej się udało, być może i tak znalazłbyś ją w bibliotece, między regałami, uginającymi się od książek, zbyt wielu, aby kiedykolwiek przeczytać je wszystkie. Być może biegłaby wokół jeziora, bo w końcu miałaby na to chwilę. Być może szukałaby kolejnego spokojnego miejsca w zamku, dokąd można uciec od ludzi. Być może siedziałaby na zimnej posadzce Wieży Astronomicznej albo gdzieś na szkolnych błoniach. Patrzyłaby w gwiazdy, myśląc o tym jak wykorzysta następne godziny, których już nie dostała prawie za darmo. A może myślałaby o Tobie. Może porzuciłaby widok idealnego nieba, po to, aby znów zobaczyć Ciebie i szczerze się uśmiechnąć, bo to właśnie Ty dajesz jej szczęście. Wślizgnęłaby się w Twoje ramiona i być może zasnęła w nich, czując się w końcu całkowicie bezpiecznie. Bo jesteś  dla niej fundamentem, jesteś najważniejszy i zawsze będziesz, jeśli tego nie zepsujecie. Przyjacielu.

Cześć! Zapraszam serdecznie do wątków!
To jest nowa karta. Jakby ktoś miał ochotę zerknąć do starej to tutaj
A jakby ktoś wolał zajrzeć do mojej drugiej postaci to tu
Wizerunek: Alicia Vikander. Tytuł: LP. Kontakt: kpberry04@gmail.com, 60844599

4 sierpnia 2016

A falling star fell from your heart and landed in my eyes


Phileas Grant
VII ROK ─ Hufflepuff ─ CZYSTA KREW ─ KOŁO ASTRONOMÓW
BOGINEM centaur ─ PATRONUSEM KOT ─ miłością Kasjopeja
Przeklina rodziców za ich miłość do podróży i literatury Julesa Verne’a. Postać Phileasa Fogga towarzyszyła mu od dnia narodzin, kiedy Grantowie postanowili dać mu takie samo imię. Oczywiście, kiedy miał pięć lat, wyruszyli śladami podróżnika. Indie, Japonia, Stany Zjednoczone… Wtedy wydawało mu się to całkiem ciekawe i z chęcią przesiadał się do następnego pociągu. Jednak wraz ze sprzedażą ich domu, Phil wiedział, że podróż dookoła świata była tylko początkiem czegoś nowego, zmiennego i w jego odczuciu – nieodpowiedniego. Rodzice powtarzali, że chcą spełnić wszystkie jego marzenia. Wraz z wiekiem coraz bardziej utwierdzał się w tym, że bycie w ciągłym ruchu i brak miejsca do którego mógłby wrócić, nie jest spełnieniem jego marzeń. To było spełnienie marzeń jego rodziców, którym najwyraźniej spodobał się hipisowski styl życia. Zwiedził każdy zakątek świata, zarówno ten magiczny jak i mugolski. Widział rzeczy, o których niektórzy mogą tylko pomarzyć. A jednak miał dosyć wypraw, braku przyjaciół i życia na walizkach. Pamięta jakby to było wczoraj, kiedy sowa wleciała do ich przedziału w pociągu, kiedy jechali do Irkucka. List, który ze sobą przyniosła oznaczał uwolnienie się od wszystkiego, czego nienawidził. No i oczywiście kolejną podróż. Miał jedynie nadzieję, że będzie to jego ostatni punkt podróży. Że pinezki, które od lat przyczepiał do mapy świata, przestaną być mu potrzebne i użyje już tylko jednej, aby odznaczyć na mapie Hogwart.
Podróże wiele mu zabrały, ale też dały. Między innymi miłość do gwiazd. To właśnie astronomię uznaje za królową nauk, a centaury podziwia ze szczerego serca za ich wiedzę. Uważa je za najmądrzejsze stworzenia chodzące na ziemi. Kiedyś jego marzeniem było spotkać jednego z nich, co oczywiście jakoś mu się udało. Niestety wolałby nie powtarzać tego w przyszłości. Może gdyby rodzice tyle z nim nie podróżowali, to nie wyrósłby na takiego niepoprawnego romantyka i jedynego w swoim rodzaju faceta, który chce jak najszybciej się ustatkować. Oczywiście nie mówimy tu o przymusie! Phileas nauczył się przez tyle lat, w jak łatwy sposób postawić na swoim bez ponoszenia żadnych konsekwencji. Postępuje niekonwencjonalnie, a czasem nawet irracjonalnie. Potrafi ględzić o gwiazdach godzinami, a jednak wciąż chce się go słuchać. Nawet jeśli nic się nie rozumie z tego jego bełkotu o czarnych dziurach i sztucznych satelitach, które przeszkadzają mu w zgłębianiu wiedzy. Po prostu jest typem magnetycznej osobowości, z którą chcesz rozmawiać na byle jaki temat. Był przez to wielokrotnie pytany, czy nie jest jakimś cudem pół-wilą. A on po prostu jest sobą. To wystarczy, żeby ludzie widzieli w nim przyjaciela do rany przyłóż. I chociaż czasem zdarzy mu się wstać lewą nogą i warknie kilka niepotrzebnych słów, to ludzie szybko mu wybaczają.
__________________
cześć, podobny pan już tutaj był.
na zdjęciu Chris Overgaard, 
w tytule Florence + The Machine 'Cosmic Love'