11 listopada 2016

Nikt nie pot­ra­fi kłamać, nikt nie pot­ra­fi nicze­go uk­ryć, jeśli pat­rzy ko­muś pros­to w oczy


Grace Larsen
35 lat - Norwegia - W Londynie od 20 lat - Starożytne Runy - Opiekunka  Hufflepuffu- Animag 
 Dwa lata nauczania w Durmstrangu - Opiekunka Klubu Ślimaka - Brudna krew - Rozwódka
Wiśnia, włókno ze smoczego serca, 10 cali, sztywna - Była szukająca w drużynie Slytherinu - Amigo 
Wchodząc na lekcje, nie wiesz co cię dziś spotka. Grace jest jak jedna, wielka niewiadoma. Wiele osób nie może jej rozgryźć. Uważana za dość tajemniczą i intrygującą. Raz przywita się z szerokim uśmiechem na twarzy, a za drugim razem nie uraczy nawet najmniejszym spojrzeniem czy zwykłym skinieniem głowy. Zimne, puste spojrzenie, idealnie okrojone wagi, blada cera. Stroniąca od bliższych kontaktów. Córka pary zamordowanych mugoli. Przez cztery lata pracowała jako Auror, a w wieku trzydziestu lat rozpoczęła pracę jako nauczycielka w Durmstragnu, dwa lata później trafiła do Hogwartu, który stał się jej prawdziwym domem. Nie waż się odezwać na jej lekcji niepytanym, a oddanie pracy w innym terminie wiąże się z dość nieprzyjemnymi konsekwencjami. Niech cię ręka boska broni od nocnych przechadzek po szkolnych korytarzach, złapany przez profesor Larsen szykuj się na nocne szorowanie kibli lub spacer po Zakazanym Lesie. Porządek w klasie to podstawa, a nauka to klucz do życiowego sukcesu. Uwielbiająca Qudditcha, kochająca kremowe piwo i puszki pigmejskie. Mimo wszystko wynagradza, chwali oraz docenia. Skrywa swoje uczucia dość głęboko i często nie pozwala poznać się nieco głębiej. Ufa tylko tym, którzy na to zasłużyli, a takich osób jest dość niewiele. Dość cierpliwa i opanowana. Trudno jest ją wyprowadzić z równowagi, jednak lepiej nie testować granic jej wytrzymałości. Nieco łagodniej traktująca zawodników Qudditcha, jednak otwarcie się do tego nie przyznaje. Nieuważająca swojego przedmiotu za najważniejszy i mimo żelaznej ręki, rzadko zadająca prace domowe.  

Hej! Szału nie ma, w inny sposób chciałam przestaiwć Grace, ale nie wyszło. Mam nadzieję, że jest znośnie. Kartę w przyszłości rozbuduję oraz poprawię. Szukamy romansu i jakiś cieplejszych relacji :) Wątkujmy! Grace wcale nie jest taka zła. Fc: Angelina Jolie

7 komentarzy:

  1. [ Pisnęłam sobie z radości. Opiekunka Hufflepuffu! Dzień dobry, pani profesor.
    Romansu nie zaproponuję (mimo szczerych chęci, bo Angelina ma kości policzkowe, od których miękną kolana), ale wątek już jak najbardziej. O ile masz ochotę.]

    Theodora Harth

    OdpowiedzUsuń
  2. [Kupuję ten pomysł! Spodziewaj się zaczęcia niebawem.]

    Theodora

    OdpowiedzUsuń
  3. [Miałam tu opiekunkę Hufflepuffu, także godnie ją zastępuj! Bo wrócę ze swoją pani profesor i odbędzie się walka ;) Trzymaj się z kolejną postacią!]

    Aaron // Laura // Lenard

    OdpowiedzUsuń
  4. [Witam serdecznie nową postać :D
    Widzę, że zrezygnowałaś z Adama, Grace jest jednak jak najbardziej warta uwagi ;) I bardzo podoba mi się to połączenie; wychowanka Domu Węża, ale obecnie Opiekun Hufflepuffu ;)
    Nie wiem, czy któregoś z moich synusiów uczyła; jeśli tak, to zapewne miała ich ochotę często podgryźć xD W sumie to nie wiem, którego bardziej, acz stawiam, że koniec końców jednak Teda... Jamie bywa bardziej urokliwy, Teddy za często pyskuje :P
    Życzę udanej zabawy kolejną postacią, a w razie chęci, zapraszam :]]

    Teddy || James

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dziękuję za sprostowanie :)
    Dobrze więc, z kim wolisz; Tedem czy Jamesem? Pottera też nie uczyła, gdyż w ostatnich latach szkoły nie miał Starożytnych Runów, niemniej z pewnością znała go jako ucznia xD Z Teddym pracuje, więc nawet z talentem Lupina musi go kojarzyć i możliwe, że niekoniecznie za nim przepadać, już jak tam wolisz ;) Ted wrócił parę tygodni temu dłuższej przerwie, wyglądając zupełnie inaczej, niż wcześniej... Jamie również sporo się zmienił, acz stricte wewnętrznie, więc nie jestem uczniem, którego mniej lub bardziej znała... Wpada Ci coś konkretniejszego do głowy?]

    Teddy || James

    OdpowiedzUsuń
  6. [Cześć Ci! Piszemy coś tutaj dla tej dwójki? Bo swoją drogą, panna ciekawa, i myślę, że można skombinować im małe co nieco ;)]

    Cedar Grindelwald

    OdpowiedzUsuń
  7. Miała na nogach grube wełniane skarpetki, więc cicho stawiała kroki. Od palców, jak baletnica w Jeziorze Łabędzim. Jedynym balecie, jaki Dora widziała od początku do końca. Towarzyszyło jej rosnące poczucie zadowolenia. Była już zupełnie blisko wejścia do Pokoju Wspólnego Puchonów. W wyjątkowo dobrym nastroju, który trzymał z daleka zmęczenie późną porą.
    Było już dawno po ciszy nocnej. Nie na tyle późno, żeby mnie czasu zostało do śniadania niż dzieliło od kolacji, ale pora zaliczała się już do tych zdecydowanie nieregulaminowych. Właściwie nie można powiedzieć, żeby nocną ciszę mąciły kroki młodej czarownicy. Ciszę mąciły ciężkie krople deszczu uderzające w szyby. Pogoda zepsuła się po Nocy Duchów i padało każdej nocy.
    Theodora Harth wracała ze spotkania, którego szczegóły sprawiłyby, że ojciec obraziłby się na nią przynajmniej do świąt, brat zafundował drogie perfumy, a mama jak zwykle poprosiła, żeby przyniosła jej z pokoju rzeczy do prania, bo ona nie zamierza zbierać tych ubrań z podłogi. Spotkanie odbyło się w Wieży Astronomicznej, co dawało spory kawałek szkoły do przejścia. Wybierała takie korytarze, które wydawały jej się najmniej uczęszczane. Kilka razy przeszła obok uczniów, którzy jeszcze odbywali swoje spotkania, ale kulturalnie udała, że ich nie widzi. Zresztą była zbyt zajęta własnymi myślami, żeby interesowało ją, dlaczego dwóch Gryfonów czyta jakąś książkę pod obrazem Symeona Brooksa.
    Chociaż kroki jej stóp odzianych w grube, wełniane skarpetki były ciche, nie były niesłyszalne. Chociaż szła od palców, nie miała gracji baletnic z Jeziora Łabędziego. Chociaż padał deszcz, nie sprawiało to, że ona stawała się niewidzialna w nieoświetlonym korytarzu.
    Była za to zbyt zajęta własnymi myślami, żeby zdać sobie sprawę z którejkolwiek z tych rzeczy. Albo chociaż wykrzesać z siebie trochę krytycyzmu i nie ufać tak bezgranicznie w swoje szczęście, które dopisywało jej od chwili, gdy wymykała się z dormitorium i Pokoju Wspólnego.
    Ciekawe, czy Alice, dziewczyna z jej dormitorium, obudziła się w nocy po raz drugi, zobaczyła puste łóżko i pomyślała, że Dora strasznie długo jest w tej łazience?
    Dopiero przed beczułkami otwierającymi wejście do Pokoju Wspólnego zorientowała się, że nie jest sama. Przeszył ją nagły dreszcz i obróciła się bardzo powoli.
    – Pani profesor... – powiedziała mimo ściśniętego gardła.

    Theodora

    OdpowiedzUsuń