A miałem nie"
~Marcin Świetlicki
Vivian Crawling
17 lat ♦ Rok VI ♦ Ravenclaw ♦ Mugolaczka
Sosna ♦ Róg jednorożca ♦ 11 i ¾ cala ♦ Zakrzywiona i dość giętka
Boginem ciemna postać ♦ Patronusem manta
Koło Astronomów ♦ Koło Transmutacji
Koło Astronomów ♦ Koło Transmutacji
Do tej pory pamięta chwilę, gdy w drzwiach jej domu pojawił się jakiś dziwny człowiek z listem, a kilka minut później oznajmił jej, że jest czarownicą. Do tej pory pamięta głuchą ciszę, która zapadła w jednym momencie, jakby ktoś pstryknął palcami i kazał jakiejś magicznej mocy pozszywać wszystkim usta. Do tej pory pamięta, jak po krótkiej chwili wybuchnęła głośnym, nieokiełznanym śmiechem, który doprowadził ją do łez. Zaraz potem w salonie spadł żyrandol. A Vivian śmiała się dalej, unosząc drobne ramiona co ułamek sekundy i nie mogąc się opanować.
Niesamowicie inteligentna, choć nie okazująca tego na forum publicznym dziewczyna. Wiedza wchodzi jej do głowy bez żadnego problemu, jakby urodziła się tylko po to, żeby zostać chodzącą encyklopedią. Siedzisz już trzeci dzień, kując do egzaminu? Panna Crawling zarwie jedną noc tuż przed nim i zapewne dostanie lepszy stopień od ciebie. Ale nie martw się, przynajmniej masz znajomych. Bo widzisz, ona nie jest specjalnie towarzyska. Przesiaduje całe dnie w dormitorium albo na zewnątrz, gadając do siebie lub gryzmoląc coś w szkicowniku, z którym się nie rozstaje. Nie, nie pomoże ci z pracą domową. Nie, nie wytłumaczy ci poprzedniego tematu. Nie, nie pójdzie z tobą na mecz quidditcha. Właściwie ludzie nie są pewni, czy cokolwiek ją obchodzi. Krążą pogłoski, że jest szurnięta. W sumie niedziwne, skoro chętniej spędza czas z duchami niż z ludźmi, a w dodatku ciągle mruczy coś przez sen. Śmierdzi od niej mugolskimi papierosami, za które miała już mnóstwo szlabanów. Raczej ci krzywdy nie zrobi, ale w sumie nie wiadomo, czy będzie jej się chciało z tobą gadać. Myśli, że jest inna. Co więcej, sądzi, że to dar. Jeszcze nikt jej nie uświadomił, że bycie normalną siedemnastolatką to nie grzech, niestety.
Wątki, powiązania, dziwne rzeczy, powiązania, pokręcone pomysły i w ogóle.
Nie lubię wymyślać (czasami mi się zdarzy, jak najdzie mnie olśnienie z niebios, ale normalnie to nie).
Wątki, powiązania, dziwne rzeczy, powiązania, pokręcone pomysły i w ogóle.
Nie lubię wymyślać (czasami mi się zdarzy, jak najdzie mnie olśnienie z niebios, ale normalnie to nie).
[Witam nowy nabytek Krukonów i życzę mnóstwo wątków, a przede wszystkim weny :3]
OdpowiedzUsuńLou
[Cześć, cześć. Świetlicki mi się podoba. :D]
OdpowiedzUsuńBaldwin
[Chęci są zawsze, brak pomysłu i czasu, ale ten ostatni to współczynnik względny ;)]
OdpowiedzUsuńLou
[Hej, hej, wątek zawsze. :) Ale co to będzie, ty nie wymyślasz a moje pomysły (jak jakieś się pojawią, a to rzadkość) są kiepskie..]
OdpowiedzUsuńPandora.
[Tak nie na temat, ale ja panią chyba kojarzę z Obozu Herosów, czyż nie? Tak przelotem się chyba pojawiłaś :) Okej, to fajki. Można by było tak standardowo, jak z ulicy, że ognia któraś nie ma xD (przykład mojej kiepskowatości) Chcesz przyjacielskie relacje zrobić? Można by też zrobić że Panda chce od niej pracę domową, że ma jej zrobić albo coś, a Vivian się nie da, kłótnia, a potem jakoś papierosy pogodzą. (drugi przykład)
OdpowiedzUsuńAch, i przepraszam jeśli moja wypowiedź jest chaotyczna..]
Pandora.
[Mi przychodzi do głowy tylko tyle, że Kayden mógłby ją przyłapać na paleniu fajek i to już po ciszy nocnej na przykład, ale zamiast zaprowadzić ją do pierwszego, lepszego profesora, aby dał jej szlaban, zwyczajnie się do niej przyłączy prosząc o papierosa... Tylko tyle :(]
OdpowiedzUsuńKayden
[ Dobrze, że przyszłaś, bo Stellan nie ma ŻADNEGO wątku z jakąkolwiek dziewczyną. Z tego co przeczytałam, to domyślam się, że Viv jest jeszcze większą samotniczką niż mój pan, a on nie jest z tych, którzy rozpoczynają rozmowę z kimś, kto odcina się od innych. Jeśli masz jakiś pomysł, to będę wdzięczna, bo ja mam umysł zawalony chemią i fizyką, bo mam jutro sprawdziany z tych przedmiotów. Pisz, będziemy kombinować :) ]
OdpowiedzUsuńStellan
[Czekaj, czekaj, pomysł pierwszy czy drugi. Zrobię drugi xD Pandora idealna też nie jest, upierdliwa bestyjka więc oby nasze panie się prędzej nie pozabijały. ;P I przepraszam że tak krótko ale ja też mam jeszcze zadanie do zrobienia xD ]
OdpowiedzUsuńHistoria Magii. Najnudniejszy, beznadziejny i kompletnie nie potrzebny przedmiot, no bo na co wiedzieć o wojnach goblinów? Były i się skończyły, finisz. Trzy przykłady dowodzące że jednak to się przyda, naprawdę dobre przykłady, a Pandora Shepard zacznie odrabiać każde zadanie z Historii Magii, słowo harcerza.
Jak na razie nikt nie znalazł trzech przykładów które by zadowoliły ślizgonkę, więc należało migiem znaleźć kujona krukona do odwalenia roboty. Pandora szybkim krokiem szła w kierunku błoni, miała nadzieję że tam znajdzie czarodzieja który będzie gotowy odwalić za nią robotę, co rusz zatrzymywali ją koledzy z domu ale ona omijała ich, rzucając im krótkie ''Potem''. Żadnego krukona w zasięgu wzroku, mogła iść do biblioteki, już zamierzała się wycofać gdy zobaczyła niebieską szatę pod drzewem, ruszyła w tamtym kierunku. Poznawała tą dziewczynę, krukonka, jej nazwisko gdzieś obiło jej się o uszy.
- Hej, zrobisz mi zadanie z Historii Magi - rzuciła do dziewczyny, ale ona nie zwróciła na nią najmniejszej uwagi, Pandora chrząknęła ale krukonka nie zaszczyciła jej nawet spojrzeniem - Hej, Crawling! Zadanie! - krzyknęła
[Mam nadzieję że może być.]
[ Cieszę się bardzo! Witam, witam. Ja z kolei mam słabość i sentyment do Ala, bo niegdyś miałam go pod swoimi skrzydłami, daaawno, daaawno temu, jeszcze na Onetowskim H22 :) Widzę, że Freddie z Vivian łączy i dom, i magiczne pochodzenie… i to, że lubią rozmawiać z duchami! Myślisz, że dałoby się z tym coś pokombinować? Zawsze też możemy pomyśleć o zaangażowaniu szczurka Freddie, jeśli już nic innego nie wpadnie nam do głowy :) ]
OdpowiedzUsuńFreddie
[Lou już nie jednego papierosa rozdziewiczył w ustach, więc w tej dziedzinie nie można nazwać go totalnym laikiem.
OdpowiedzUsuńObiecuję nad czymś pomyśleć ;)]
Lou
[ W sumie to całkiem fajny pomysł. O ile żaden z tłuczków nie urwie Vivian ręki, nogi albo głowy, to możemy coś takiego popisać :) A Freddie często bywa zamyślona i mogła nie zauważyć latającej koleżanki. Zwłaszcza, jeśli pogoda była taka sobie, a widoczność ograniczała się zaledwie do paru metrów. To tylko zapytam Cię, czy nie miałabyś ochoty zacząć? Bo ja już mam co najmniej dwa wątki do napisania, i może być mi trudno coś skleić… ]
OdpowiedzUsuńFreddie
[Cześć! Dziękuję za miłe słowa (nie spodziewałam się aż tylu pozytywnych komentarzy!) i postaram się na spokojnie jutro przeczytać obie karty (obecnie to zrobiłam i nie mam pojęcia, z którym wizja wątku bardziej do mnie przemawia), a potem może i podrzucić jakiś pomysł. ;3]
OdpowiedzUsuńDaniel Hamilton
[Piękna pani, kiedyś była taka jedna bardzo do niej podobna w mojej dawnej klasie. Konfrontacja...hm. Zależy w jakim sensie. Z Evana jest taki... no nie wiem nawet, co (bo nie kto :D), że ktoś z takim charakterkiem jak Vivian na pewno by go nie zniósł. On zresztą sam się nie narzuca ludziom, a wrogość też byłaby trudnym zadaniem, bo skoro jej nic nie obchodzi, a mu większość jest obojętna... Nie wiem, nie mam pomysłu, ale chętnie bym popisała. Szkoda tylko, że taka ładna dziewczyna, a pali. Szlabany jej niczego nie nauczyły?]
OdpowiedzUsuńEvan
[TAISSA *O* Zgwałcę ją, no zgwałcę. Cudowna. A ja mam w planach stworzenie kolejnej postaci, tylko nie wiem, czy Twoja byłaby skłonna do jakichkolwiek seksualności z nią XD]
OdpowiedzUsuńKrałli
[Posiadasz gadu?]
OdpowiedzUsuńKrałi
[Niestety, nie. Przyznam, że ostatnio moja wyobraźnia jakby trochę szwankuje, więc obawiam się, że póki co z tym wątkiem musimy się wstrzymać. Ale, jakby Cię oświeciło, albo jakby oświeciło mnie, to wiesz. JESTEM GOTOWA.]
OdpowiedzUsuńEvan
[Jeśli tylko znajdzie się jakiś pomysł na wątek, to bardzo chętnie. ;)]
OdpowiedzUsuńprof. Jackson
[Vivi<3]
OdpowiedzUsuńDaisy | Krałli
[Hmm...może obie będą musiały zrobić coś dla Gajowego, nie wiem, poszukać jakiegoś zioła, nakarmić kruka, cokolwiek. I Daisy zacznie paplać, a żeby ją uciszyć Vivi da jej kisska :3]
OdpowiedzUsuńDaisy | Krałi
[Jaasne, lecz jutro, oki?]
OdpowiedzUsuńDaisy | Krałli
[Wydaje mi się, że Rosa nie faworyzowałaby żadnego swojego ucznia, ale mogłaby Vivi darzyć sympatią za to, że jest taka zdolna. ;)]
OdpowiedzUsuńRosamond Jackson
[ No wydaje mi się, że punkt widzenia Freddie nie ma to nic do rzeczy, skoro To Twoja postać lata sobie po boisku, i to ona miała być tam pierwsza… Więc średnio widzę to moje rozpoczęcie, bo nie lubię narzucać innym autorom własnych warunków. I zdecydowanie nie idzie mi zaczynanie, tak na marginesie :) Ja tam mogę poczekać, nie śpieszy mi się. ]
OdpowiedzUsuńFreddie
[Tak jak mówiłam, Rosa mogłaby lubić Vivi za to, że jest bardzo zdolną uczennicą. Na fabułę nie mam pomysłu :<]
OdpowiedzUsuńRosamond Jackson
[Ładne zdjęcie! :3 Poza tym, skoro Vivian pokrzywdzona to skuszę się na wątek z nią :) Jakieś pomysły?]
OdpowiedzUsuńMaisie
[Hmm, właściwie dzisiaj nad ranem właśnie się nad tym zastanawiałam czy nie dodać do wolnych jakiejś pani, w której Mai by się podkochiwała czy coś :D Także jak najbardziej jest zdolna do takiego romansu ;) Jakiś pomysł jak dokładniej miałoby to wyglądać? Jakieś obustronne zafascynowanie, z którym by się nie kryły czy potajemne schadzki, do których by się przed nikim nie przyznawały?]
OdpowiedzUsuńMaisie
[O, tak od początku praktycznie, jak najbardziej może być! ;) Hm, tylko Maisie za zimą nie przepada, więc na zewnątrz może wyjść nie będzie chciała xD Może tak umówią się wcześniej, że Vivian wpadnie w nocy do Pokoju Wspólnego Gryfonów, do którego oczywiście wpuści ją Maisie? Będzie cisza, spokój i przede wszystkim ciepło, które Mai kocha ;) I kto zaczynasz? Mogę ja, ale uprzedzam, że trochę może mi to zająć, bo mam jeszcze kilka wątków do skrobnięcia i napięty grafik przez trzy kolejne dni :(]
OdpowiedzUsuńMaisie
[Będę wdzięczna <3 I jasne, że możemy! Sama wolę krótsze, bo wolę jak coś się dzieje niż jak jest lanie wody, choć czasami zdarza mi się ciut rozpisać, ale jak napiszę trochę więcej to nie musisz dorównywać mi długością ;)]
OdpowiedzUsuńMaisie
To prawda – pogoda była paskudna. Ale Freddie i tak nie zamierzała rezygnować z treningu. Co więcej, gdy tydzień temu zauważyła, jak kiepsko wychodzi jej kręcenie ósemek w powietrzu, kiedy śnieg sypał jej do oczu, postanowiła szybko się poprawić i przećwiczyć ten nieszczęsny manewr, aby nie zawieść swojej drużyny… i nie zlecieć z miotły, oczywiście. Dlatego zaraz po skończonych zajęciach zrezygnowała z obiadu i od razu pobiegła do szatni, przebierając się i przygotowując do samotnego treningu. Jej koledzy z drużyny zbierali się na boisku dopiero za godzinę. Miała więc czas, aby polatać sama dla siebie, nie przejmując się taktyką czy też ogólnymi zasadami. Ubrana w ciepły strój, z goglami zawieszonymi na szyi i z pałką w ręku, udała się na boisko, dodatkową ciągnąc ze sobą miotłę oraz skrzynię z piłkami. Trochę zmachana dotarła do celu w niespełna parę minut później. Wydawało jej się (ba, była przekonana!), że na boisku nie było nikogo, poza nią samą. Bo i kto miałby tu siedzieć, skoro z nieba sypał śnieg, a dookoła szalał wiatr, zwiastujący niezłą zamieć? Ubrana i gotowa do działania, uchyliła wieko skrzyni i wypuściła w powietrze jednego Tłuczka. Nie potrzebowała dwóch, bo zapewne źle by się to dla niej skończyło, a jeden wydawał się być idealny. No, a przynajmniej tak myślała, dopóki nagle, po nałożeniu gogli ochronnych, nie dostrzegła czegoś bardzo dziwnego. Coś w kształcie człowieka na miotle właśnie przemknęło jej nad głową… Ale to przecież niemożliwe! Nikt z drużyny nie wyszedł jeszcze ze szkoły! Freddie wytężyła wzrok, i już po chwili wiedziała, że to nie był żaden jej kolega z zespołu, tylko panna Crawling. Ale na brodę Merlina, co ona wyprawiała?! Latanie w takich warunkach, zwłaszcza przez niedoświadczonych czarodziejów, mogło się bardzo źle skończyć. A już zwłaszcza wtedy, gdy w powietrzu krążył wściekły Tłuczek! Freddie zmieliła w ustach przekleństwo, a następnie nie wiele myśląc, dosiadła miotły i wystrzeliła w powietrze, ruszając w ślad za Vivian… i jak się po chwili okazało, siedzącą jej na ogonie piłką. Jeśli uda im się nie zlecieć przez wiatr, śnieg, albo uderzenie Tłuczka, to będzie cud…
OdpowiedzUsuń— Vivian…! — Freddie krzyknęła w jej kierunku, gdy już prawie ją dogoniła. Miała nadzieję, że ją usłyszy i zobaczy gesty, jakie jej pokazywała — Spróbuj wylądować! Leć za mną…! — rozkazała, a kiedy Freddie była czegoś pewna, to nie lubiła powtarzać się dwa razy. Panna Crawling powinna jej posłuchać, jeśli chciała przeżyć. Bo sytuacja była całkiem poważna i z pewnością nie należało jej bagatelizować.
Freddie
Tak, Maisie też zaliczała się do tych mniej lubianych dziewcząt w szkole, a to wszystko przez swój niezbyt przyjemny charakter. Wiecznie marudziła, zawsze musiała postawić na swoim, wszystko wiedziała najlepiej, a czasami potrafiła być naprawdę wredna i złośliwa. Nic więc dziwnego, że większość wolała nie wchodzić jej w paradę i omijała ją szerokim łukiem. Istniały jednak osoby, którym zupełnie nie przeszkadzały jej wady. Jedną z nich była Vivian, również mało lubiana w szkole dziewczyna i to może był jeden z powodów, dla których umiała się z nią w jakimś stopniu dogadać i nie przyprawiać ją o mdłości. Według niej była normalną nastolatką z kilkoma dziwactwami, ale każdy przecież jakieś posiadał. Bez wątpienia jednak wolała jej dziwactwa niż mdłych panienek, które sikały za co przystojniejszym chłopakiem ze szkoły, a takich było w Hogwarcie aż za dużo.
OdpowiedzUsuńCzasami żałowała, że Vivian nie była z nią w Gryffindorze, przynajmniej oszczędziłyby sobie skradania się nocami po zamku. Niestety, było jak było, więc raz Maisie wpadała do Wieży Ravenclawu, a innym razem Vivian do Wieży Gryffindoru. Tej nocy wypadała kolej panny Crawling, więc Mai po cichu wymknęła się z dormitorium i zeszła do Pokoju Wspólnego, gdzie siadła na jedynym parapecie w pomieszczeniu, aby tam poczekać na koleżankę. Całe szczęście, że było ciepło, przynajmniej nie musiała na siebie narzucać grubego swetra od babci, który wyjmowała tylko w sytuacjach kryzysowych.
Słysząc jak wejście do dormitorium Gryfonów się otwiera, wyprostowała się i zeskoczyła z parapetu, lekko się przeciągając. Postąpiła krok do przodu, aby znaleźć się w kręgu światła płynącym z różdżki Vivian i uśmiechnęła się do koleżanki. Bez pytania wyjęła drewniany patyk z jej dłoni i machnęła najpierw w kierunku kominka, w którym rozpalił się ogień, a zaraz w stronę schodów, aby żadne odgłosy z Pokoju Wspólnego nie docierały do pokojów, gdzie spali inni Gryfoni. Zadowolona oddała Crawling różdżkę, po czym rzuciła się na sofę, gdzie wygodnie się rozłożyła.
– Coraz bliżej przerwy świątecznej, a ja nadal nie wymyśliłam jak wymigać się od rodzinnych świąt – mruknęła z niezadowoleniem, machając nogami w powietrzu, które zwisały z oparcia kanapy. – Chyba nie mam innego wyjścia jak pojechać. Najwyżej po pół godzinie zabarykaduję się w swoim pokoju i będę udawać, że mnie nie ma.
Maisie
Freddie wiedziała, że sytuacja nie była zbyt pomyślna… ale i tak musiała coś zrobić, nie chcąc pozwolić, aby ta nieszczęsna piłka połamała kości biednej Vivian. Swoją drogą, nadal nie rozumiała, co jej koleżanka robiła na miotle, latając po opustoszałym boisku od quidditcha, i to w środku całkiem sporej, śnieżnej zamieci… Ale na wszelkie pytania oraz ewentualne ochrzany przyjdzie czas odrobinę później, jak już uda im się wylądować. Freddie chciała, aby Vivian podążała za nią i robiła dokładnie to, co sama robiła. A w sumie nie robiła nic skomplikowanego… chyba. Tak czy inaczej, nakierowała rączkę miotły na powolne obniżane lotu, zataczając niemal jedno, pełne kółko wokół trybun. Następnie odpowiednio zwolniła, a gdy zaobserwowała, że tłuczek jest już blisko, zanurkowała w dół, i wylądowała twardo stopami na ziemi. Sekundę później, nad ich głowami przemknęła wściekła piłka, niknąć w wirującym puchu. Dopiero wtedy Freddie pozwoliła sobie odetchnąć, zerkając na stojącą obok koleżankę. Wyglądała trochę blado… ale to nic dziwnego, skoro jeszcze przed chwilą groził jej upadek z miotły oraz bardzo nieprzyjemne lądowanie.
OdpowiedzUsuń— To jeszcze nie koniec… — ostrzegła ją, marszcząc groźnie ciemne brwi. Rozejrzała się uważnie dookoła, nie ściągając nawet nałożonych na oczu gogli. Odsunęła się powoli od Vivian, zostawiając miotłę i stając w lekkim rozkroku. Zamarła, wyciągając ręce do przodu. Wyglądało to dość osobliwie, prawie tak, jakby zaraz miała zamiar zacząć tańczyć, tym samym odganiając straszną wichurę i przywołując słońce, jednak już po paru sekundach okazało się, że nie o to w tym wszystkim chodziło. Nagle z boku wyskoczył rozpędzony tłuczek i wpadł prosto na Freddie. Ta, przygotowana na zderzenie, złapała piłkę, kuląc się oraz zaciskając na niej dłonie, aby po chwili upaść na ziemię przyduszając ją ciężarem własnego ciała. Stęknął cicho z wysiłku, spoglądając na swoją koleżankę — Szybko, przynieś skrzynię… — poleciła, skupiając się na utrzymaniu wiercącej się piłki. Freddie nie mogła pozwolić, aby latała sobie samopas. No, i nie wypadało jej niszczyć, bo nie chciała mieć później problemów. Dlatego zaczaiła się na nią i złapała.
Freddie
Masie była osobą, która uwielbiała ciepło. Kiedy więc panowała zima, wolała nie wytykać nosa zza murów zamku, choć niestety było to nieuniknione. Ubierała się wtedy na cebulkę i korzystała za wszystkich zaklęć jakich znała, aby tylko nie poczuć mrozu jaki panował na zewnątrz. Niestety, nie zawsze jej to wychodziło i wówczas z jej ust zazwyczaj można było usłyszeć długą wiązankę przekleństw. Dlatego właśnie wolała spotykać się z Vivian w Pokoju Wspólnym, gdzie był kominek, dzięki któremu było jej ciepło i przyjemnie.
OdpowiedzUsuń– To nie podziała. Nie zdziwiłabym się, gdyby rodzice osobiście po mnie wtedy przyjechali, aby zabrać mnie do domu i tam mnie leczyć. Wiesz, oni uważają, że w Skrzydle Szpitalnym pracują sami nieumiejętni ludzie – prychnęła, krzywiąc się nieznacznie pod nosem. – Trudno, może jakoś przeżyje. Jak nie, mam nadzieję, że wpadniesz na mój pogrzeb, hm? – spojrzała na Vivian niby poważnie, aczkolwiek w jej oczach można było dostrzec iskierki rozbawienia. – Zresztą, nieważne. Ty wracasz do domu na święta czy masz takie szczęście, że możesz zostać w szkole? – spytała, biorąc do ręki pozostawione przez kogoś pióro, którym zaczęła się bawić.
Naprawdę miała nadzieję, że uda jej się czmychnąć do swojego pokoju tuż po kolacji, aby nie musieć znosić swojej irytującej rodzinki. No, z kilkoma wyjątkami, bo były osoby, które Maisie tolerowała bardziej niż pozostałych i była w stanie z nimi normalnie porozmawiać.
Maisie