10 stycznia 2017

If he's not here, then where?


Od chwili narodzin pokładano w nim ogromne nadzieje. Miał być wspaniałym czarodziejem, odważnym mężczyzną, który za punkt honoru postawi sobie obronę uciśnionych mas. Jako dziecko na dobranoc słuchał opowieści o ojcowskich wyczynach; o dokonaniach swoich imienników, o tym, jakie wielkie szczęście go spotkało będąc potomkiem wybrańca. Im stawał się starszy, tym bardziej zaczynały doskwierać mu wszelkie porównania. Niestety, wbrew oczekiwaniom nie przejawiał nieograniczonego potencjału magicznego. Latanie znienawidził niemal od pierwszych zajęć, kiedy niebezpiecznie zawisł nad ziemią, a potem nie potrafił opaść na ziemię bez konieczności wizyty w Skrzydle Szpitalnym. Z czasem względnie opanował tę sztukę, jednak poprzysiągł nigdy nie startować do drużyny. Przed światem udawał niechęć do ulubionego sportu czarodziejów i tylko on wiedział o spoczywających na dnie kufra pozrywanych plakatach brazylijskiego ścigającego. Od ojca często słyszał, że gdyby tylko chciał, to mógłby sporo osiągnąć w dziedzinie sportu. Albus chciał, ale nie mógł, więc odgrywał buntownika mającego gdzieś rozgrywki międzydomowe.
Nigdy nie był zbyt lubiany wśród uczniów Hogwartu. Wielokrotnie zbywał namolne dzieciaki złaknione chwały i blasku syna Pottera. Głowa go bolała od powtarzających się pytań, a na widok opiekuna Klubu Ślimaka uciekał gdzie pieprz rośnie. Nie przejawiał zainteresowania dołączeniem do elitarnego kółeczka wzajemnej adoracji, bo nie uważał się za faceta zdolnego do podlizywania komukolwiek. A już wyjątkowo nie znosił, gdy to jemu okazywano fałszywe oznaki sympatii. Początki hogwarckiej edukacji uważał za całkiem przyjemne, dopiero później dostrzegł, iż mury Hogwartu nie są takie wspaniałe, jak je opisywano. Odczuwał silne wrażenie uczestnictwa w wyścigu szczurów — popadał w złość, kiedy któreś z zaklęć mu nie wyszło, a reszta klasy cicho komentowała jego porażkę. Znacznie lepiej radził sobie z przyswajaniem wiedzy niż z jej praktycznym zastosowaniem. Choć poza obojętności szybko weszła młodemu Potterowi w krew, poświęcił wiele nieprzespanych nocy na wkuwaniu obszernych tematów, by nie odstawać od innych uczniów i móc udzielić odpowiedzi na najtrudniejsze pytania zadawane przez nauczycieli. Jednocześnie również starał się nie uchodzić za nadgorliwego. Raczej za takiego, któremu wszystko łatwo przychodziło, bowiem był niesamowicie inteligentny, zaś jakiekolwiek niepowodzenie wynikało z czystego niedbalstwa.
Za punkt honoru postawił sobie odstawanie od krewnych. Bynajmniej nie pragnie pokazać, iż jest od kogokolwiek lepszy. W żadnym razie nie uważa noszenia nazwiska Potter za przywilej i powód do dumy. Szanuje rodziców, ale nie zamierza pójść w ich ślady. Tak naprawdę mało w nim potterowskich cech charakteru, toteż mimo wszystko odczuwa ulgę z powodu decyzji Tiary Przydziału, która po krótkiej chwili zastanowienia — jako pierwszego w rodzinie — przydzieliła Albusa do Domu Węża. W całym swoim osiemnastoletnim życiu nie oczekiwał taryfy ulgowej, co nie znaczy, że nie znajdował sposobów na przeskoczenie własnych ograniczeń i szkolnych zakazów. Przed rozpoczęciem szóstego roku w Hogwarcie, odnalazł na strychu bardzo przydatną starą książkę do nauki eliksirów. Podręcznik ten, zaopatrzony przydatnymi adnotacjami, pozwolił uzyskać parę lepszych ocen. Podkradł kilka użytecznych rzeczy z czasów młodości rodziców do wykorzystania w słusznych celach. Słusznych, oczywiście, jedynie w jego własnym mniemaniu. Niektóre przedmioty musiał zwrócić, zniknięcia innych nie zauważano.
Skrycie obawia się nadejścia dnia próby zyskanych umiejętności, a one nawet w jednej dziesiątej nie dorównają dwóm autorytetom ojca, po których imiona Al odziedziczył. Ignoruje presję bycia wybitnym czarodziejem, co niejednokrotnie bywało powodem kłótni z rodzicem. On uważa, jakoby najmłodszy syn był po prostu zbyt leniwy, natomiast Albus twierdzi, że ojcu poprzewracało się w głowie od tych wszystkich dokonań wielkich osobistości z jego przeszłości. Matka, jak to ma w zwyczaju, próbuje załagodzić każdy konflikt, ale z biegiem lat coraz trudniej tego dokonać. Największym marzeniem Albusa Severusa Pottera jest skończenie szkoły i wyruszenie w daleki świat. Z dala od ludzi znających historię rodziny Potterów...

powiązania | więcej
VII ROK, SLYTHERIN — PÓŁKRWI —  WĘŻOUSTY — PREFEKT OD KILKU MIESIĘCY
_______________________________________________

38 komentarzy:

  1. [Cześć! Ale z Albusa przystojniak! I trochę mu współczuję, a w zasadzie to bardzo, aż chce się go wyprzytulać, pogłaskać po główce i powiedzieć, że wszystko będzie w porządku :D Skusisz się na wątek może? Pomyślałam w sobie, że pod koniec piątej/na początku szóstej klasy coś mogło między nimi być, ale z różnych powodów nie wyszło i choć pozostali dobrymi znajomymi, oboje mogą czasami się zastanawiać co by było gdyby :) Co ty na to?]

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  2. [Aaa, toż to Felix! Jak ja uwielbiam ten wizerunek, choć nigdy nie pomyślałabym, że mógłby pasować do Pottera. A pasuje!
    Winnie na pewno nie zwracałaby uwagi na jego nazwisko. Zna je, a i owszem, ale jako że w świecie czarodziejów tkwi ledwie od siedmiu lat, historie o wyczynach Pottera Seniora są dla niej tylko historiami, a co do historii... Na pewno woli te znacznie starsze. :D
    Witam ciepło Albusa i zapraszam do Winnie, gdyby miał na coś chęć.]

    Winnie Dickson

    OdpowiedzUsuń
  3. [ Fajny Albus ;) Postaci kanoniczne zawsze są szalenie ciekawe, bo można do nich podejść na tysiące sposobów, ale i tak Albus zawsze będzie Potterem. Chociaż Tobie akurat udało się odejść od potterowości jak tylko się da. Ale mi się to podoba :) Jeśli masz ochotę to zapraszam na wątek, może coś fajnego uda nam się wymyślić! ]

    Julia | Olivia

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! Nie wyobrażałam sobie nigdy Ala z takim wizerunkiem, jednak muszę przyznać, że do niego pasuje. Fajny Ci wyszedł ten Potter i wiem, że wiem, że dałaś zalążek pomysłu na wątek pomiędzy Hugonem a Sloane, ale może zamiast tego wymyślimy coś dla tej dwójki? :>]
    Hugo

    OdpowiedzUsuń
  5. [Prowadzenie postaci kanonicznej jest trudne, powiązane z różnymi ograniczeniami i niemożliwością puszczenia wodzy fantazji tak.. do końca, jednakże moim zdaniem możliwym jest stworzenie postaci kanonicznej, która będzie oryginalna i interesująca... nie mówię tu, że Twój Albus nie jest interesujący, aczkolwiek moim zdaniem trochę zbyt mocno przypomina kreacje postaci stworzoną przez autorkę, która prowadziła go uprzednio. Ta wężoustość, chęć ucieczki z domu i wiele innych. Wiadomo, że postaci kanoniczne muszą trzymać się pewnych schematów, szczególnie teraz, kiedy poznaliśmy Ala w Przeklętym Dziecku, jednak mimo wszystko na wielu płaszczyznach przypomina mi poprzedniego Albusa, przez co nie zaskakuje i nie wywołuje we mnie ochów i achów. Podziwiam za podjęcie się prowadzenia go, kiedy jego kreacja została utarta w głowach wielu autorów. :)]

    Louis/Bellamy

    OdpowiedzUsuń
  6. [ Jeśli masz ochotę to ja mam pomysł z friendzonem, ale poza tym niestety na razie nic :( ]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  7. [Mam sentyment do Ala i uwielbiam go zawsze, jakikolwiek by nie był XD powąćmy, pliz ;c]

    Claire

    OdpowiedzUsuń
  8. [O, widzę zmieniony wizerunek. Trochę szkoda, ale i ten pan ładny :D
    I tak, myślałam o spotykaniu się :) Dla Millie pewnie też nie było to nic poważnego, bo pewnie był jej pierwszym chłopakiem (nawet mogła mieć z nim swój pierwszy pocałunek). Później mogli się rozejść w pokoju i zostać dobrymi znajomymi. Można to jednak skomplikować, jeśli być chciała. Millie jest bowiem zakochana od pewnego czasu w jednym chłopaku, który próbował ją poderwać, ale myśląc, że z jego strony do głupi żart, odrzucała jego zaloty aż w końcu dał sobie spokój. Teraz ona stara się o nim zapomnieć i mogłaby wykorzystać do tego Albusa, myśląc, że może stare "uczucie" wróci czy coś :) Coś mogłoby się między nimi wydarzyć, albo i nie, to zależałoby już od ciebie i Ala.]

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  9. [A w sumie czemu nie, te najmniej skomplikowane są najlepsze :D A wlepiamy im jakieś relacje, czy tak sobie o, samo pójdzie?]

    Claire

    OdpowiedzUsuń
  10. [ Czyli co, to ciąg dalszy zrywania (po kilkumiesięcznej przerwie) z tradycją tworzenia uczniów najciekawszego ze wszystkich czterech domów? ;D
    Podoba mi się wzmianka o tym, że Albus się uczy i że czasem kosztuje go to sporo wysiłku, ładna kontra do piekielnie zdolnych i piekielnie leniwych uczniów, których chyba sporo się po tych hogwarckich korytarzach kręci.
    Szkoda tylko, że na zdjęciu Albus nie ma oczu zielonych. ;( ]

    Morgan Demerritt

    OdpowiedzUsuń
  11. [Wykorzystać w takim sensie, że starałaby się go poderwać (o ile Millie w ogóle to potrafi xD) i znowu zacząć się z nim spotykać, mając nadzieję, że tym sposobem zapomni o chłopaku, w którym się zakochała (oj, naiwna ona). Jeśli Albus miałby jakąś ślizgońską czy krukońską dziewczynę, zapewne odrzuciłby zaloty Millie, ale można też wykorzystać twój pomysł — przeskoczyć w czasie do Walentynek, kiedy to Albus z ową dziewczyną zrywa, a ta się na nim mści. Wtedy spotyka Millie, która bierze to za idealną okazję i postanawia wcielić swój plan w życie (plan poderwania Pottera). A jeśli Albus jest chociaż trochę mściwy, może postanowić, że spotkanie się z Millie w Walentynki może być dobrą zemstą za zemstę swojej byłej (oh, ale to skomplikowanie brzmi :/). No, czyli oboje się trochę powykorzystują i pewnie nic z tego koniec końców nie wyniknie, ale będzie zabawnie xD]

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  12. [ W Tobie obudziły się sentymenty, a mnie Albus kojarzy się bardziej z resentymentami, chociaż bardzo możliwe, że to chybione odniesienie. W każdym razie, dobrze, że jest Ślizgonem!

    Tak też to zrozumiałam z karty i dlatego mi się podoba. To fajne, kiedy bohater musi jakoś zapracować na to, co ma. Co do oczu – wiesz, filmowy Harry oczy miał niebieskie ;D, chociaż w powieściach wciąż i wciąż zaznaczano, że ma zielone jak Lily. Ale to takie drobne czepialstwo z mojej strony, bo przecież zdjęcie można sobie w wyobraźni łatwo zmodyfikować. ]

    Morgan

    OdpowiedzUsuń
  13. [ Historia by była w skrócie taka, że Albus kiedyś zakochał się w Julii (albo niekoniecznie zakochał, bo to może za duże słowo i tak naprawdę już od Ciebie zależy jaki poziom zaangażowania do niego pasuje), a jej odpowiedź na to brzmiała w skrócie: "Nie dzięki, ale możemy zostać przyjaciółmi." i tak jakoś wyszło, że w sumie przyjaciółmi zostali. Możemy na tej podstawie całkiem dobrą historię stworzyć, bo i ciekawe co było przed tym wydarzeniem, i jak do tego doszło, że jakoś udaje im się przyjaźnić, i kwestia tego, że Julia teraz ma chłopaka (a przecież mówiła, że nie chce być w związku z nikim, nigdy), i kwestia Albusa uczuć teraz (tzn czy cokolwiek jeszcze do niej czuje). No, w każdym razie, jeśli Ci pasuje ten pomysł to jest dużo do kombinowania przy tej historii, a i wątek w takim razie się wymyśli ;)
    Jeśli wygodniej Ci coś ustalać na gg albo na mailu to zapraszam, numer i adres mam podane w karcie :) ]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  14. [Sama nie wiem jak ona to zrobi, nie jest typem dziewczyny, która flirtuje na prawo i lewo, więc może wyjść śmiesznie :D Ale masz rację, wszystko wyjdzie w praniu :) To kto zaczyna?]

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  15. [Ale to zdjęcie jest nawet lepsze :D Kombinujemy wspólnie, wymyślanie mi nie idzie, ale możemy postawić na coś z akcją]
    kuzyn Hugo

    OdpowiedzUsuń
  16. [ Na wątek oczywiście mam ochotę!
    Tylko jest jedna sprawa, która może okazać się ważna. Ostatnio brakuje mi trochę czasu, więc nie rozpoczęłam jeszcze jednego wątku, który zacząć powinnam, a mianowicie – ustalałyśmy z autorką Millie, że nasze postacie będą się przyjaźnić albo przynajmniej blisko koleżankować.
    Widzę, że Ty też coś z Millie ustalałaś – oczywiście nie czytałam waszych komentarzy, więc nie wiem, co wymyśliłyście, ale wolę tak profilaktycznie zapytać, czy (ewentualna) relacja Millie i Albusa mogłaby (ewentualnie) rzutować na relację Albusa i Morgan? Lubię jako-taką spójność międzywątkową, więc chciałabym uniknąć sytuacji, w której np. Morgan Albusa kojarzy tylko z nazwiska (w końcu Potter!), a on jest bliskim kumplem jej bliskiej koleżanki. To byłoby chyba mało prawdopodobne. ;D ]

    Morgan Demerritt

    OdpowiedzUsuń
  17. [Pewnie, mogę być druga :D Czekam więc cierpliwie i z góry dziękuję!]

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  18. [Taak, współczuję mu tych wszystkich rodzinnych spotkań. Ale co zrobisz, nic nie zrobisz. :c
    Cześć. Bardzo dziękuję za przywitanie. :D
    Wyszedł Ci świetny Albus, podziwiam! Kiedyś, bardzo dawno temu, podjęłam się poprowadzenia Albusa i bardzo miło to wspominam, więc mam całkiem spory sentyment do tej postaci. ;)
    Życzę mnóstwa weny i dużo ciekawych wątków!]

    Theo

    OdpowiedzUsuń
  19. [Hej, witam! Dziękuję za powitanie :) Ja wiem, trochę ponaginałam rzeczywistość, ale musiałam dodać coś od siebie, a wujaszek ma prawie 45 lat, więc mógł się wyrobić ze wszystkim w swoim życiu. Tak czy inaczej mam nadzieję, że nic bardzo w nim nie razi i nie odstręcza ;)
    To co tam knujemy chrześniaku?]

    wujaszek Neville

    OdpowiedzUsuń
  20. [Myślę, że Abundance byłaby w stanie z miejsca pokochać Albusa/Solane za to zdrobnienie, jest cudowne. Co powiesz na jakiś wątek?]

    Abundance

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. [Albus w przeciwieństwie do Bun nie stara się za wszelką cenę spełniać oczekiwań innych (mimo że w jakiś sposób tego chce) i może na tych w różnicach postępowaniu oparlibyśmy coś ciekawego? Nie wiem tylko, czy fakt, że Puchonka jest dwie klasy niżej w znaczący sposób nie utrudniałby wymyślania ewentualnych powiązań i czy właśnie ze względu na to, nie łatwiej byłoby stworzyć coś Solane?]

      Usuń
  21. [Cześć. C: No, najwyraźniej kiepski okres albo kiepska postać. W gruncie rzeczy nic nowego, moja ostatnia panna tutaj miała 6 komentarzy. :D
    Mi również miło widzieć taką kreację kuzyna. "Przeklętego dziecka" nie czytałam i nie zamierzam, niemniej Twój Albus trafił w mój wybredny gust. Jeśli masz chęć na wątek, to chętnie się podejmę!]

    Lucy W.

    OdpowiedzUsuń
  22. [Nie zauważyłam nawet, już schowałam kartę. Zasady to zasady :D
    Ano, zawsze jak głupia się produkuję, tym razem stwierdziłam, że stworzę jednak inną kartę, a niech ludzie mają zagwozdkę. Wyjdzie wszystko w komentarzach pewnie.]
    Jung Seolha

    OdpowiedzUsuń
  23. [Cześć i dziękuję! Odpisik od Millie zaś wieczorkiem postaram się podrzucić :)]

    OdpowiedzUsuń
  24. Zdecydowanie należała do tych dziewcząt, które, chociaż tego nie okazywały, liczyły na jakiś ruch ze strony jednego z przystojnych kolegów. Z tym, że Millie miała na myśli kogoś konkretnego, ale wiedziała, że i tak nic z tego nie wypali. Poza tym, nie była do końca pewna czy tego chciała. Bo może wciąż podkochiwała się w Harveyu, wciąż miała jakąś tam nadzieję, ale przeczucie, że chłopak chciał ją jedynie wykorzystać nadal w niej tkwiło. A ona nie chciała być tylko kilkudniową zabawką, o nie. Co innego, gdy po kilku dniach obie strony stwierdzą, że to jednak nie to, a co innego, gdy ta druga osoba bez słowa wyjaśnienia cię porzuci lub, co gorsza, okaże się, że to był zwykły, mało śmieszny żart. Mimo więc, że Harvey naprawdę jej się podobał i chętnie by się z nim umówiła, strach przed porzuceniem i wyśmianiem ją powstrzymywał, toteż już wiedziała, że Walentynki spędzi samotnie. Bo kto inny miałby ją zaprosić? Nikt nie przychodził jej do głowy. Zresztą, wcale jakoś nad tym mocno nie ubolewała. W przeciwieństwie do jej koleżanek, które wręcz płakały, że nikt ich jeszcze nie wybrał. A Millie tylko uśmiechała się krzywo na ten widok i bez słowa uciekała z dormitorium.
    Nawet nie przyszło jej do głowy, aby samej kogoś zaprosić na walentynkową randkę. A nawet jeśliby o tym pomyślała, kompletnie nie wiedziałaby kogo miałaby o to zapytać. Mimo to, kilka razy zastanawiała się jakby zareagowałby Harvey, gdyby zobaczył ją na randce w Walentynki z jakimś innym chłopakiem. Szybko jednak porzucała te myśli, woląc skupić się na czymś bardziej przyziemnym. Na przykład na obowiązkach prefekta naczelnego, którym była. Nie była to łatwa sprawa, ale Millie bez większych problemów wszystko ogarniała, nawet mając na głowie lekcje i klub eliksirów. Wszystko dlatego, że nie potrzebowała wiele snu i dzięki temu mogła zaoszczędzić kilka dodatkowych godzin. W ciągu kilku ostatnich lat nauczyła się też dobrze organizować swój czas, więc i to jej pomagało. Czasami jednak, kiedy wiedziała, że ma wolny dzień i nie musi zajmować się niczym konkretnym, porzucała planowanie dnia i robienie listy rzeczy do zrobienia i po śniadaniu wracała do dormitorium, aby trochę sobie poczytać. Dzisiaj, w ten szalony, piątkowy dzień, też miała taki zamiar, ale kiedy już zmierzała do wieży Krukonów, tuż przed nią wyrosła znajoma postać. I choć zazwyczaj rzucała Albusowi przyjazne Cześć, po którym zaraz ruszała w dalszą drogę, dzisiaj na jego widok zatrzymała się w miejscu i po krótkich oględzinach, parsknęła niekontrolowanym śmiechem. Rzadko kiedy to robiła, ale widząc Pottera z tęczowymi włosami, nie potrafiła się powstrzymać.
    — A tobie co się stało? — spytała w końcu, gdy nieco się uspokoiła. Na jej ustach jednak wiąż błąkał się rozbawiony uśmiech i wyglądała, jakby zaraz znowu miała się roześmiać. Mimo to, trochę było jej go żal. Chodzenie z taką czupryną po szkole zapewne nie było niczym fajnym, co było nawet widać po jego niezadowolonej minie. Zastanawiała się tylko kto i dlaczego go na to skazał.

    Millie

    OdpowiedzUsuń
  25. [ Jakby co to powiązanie, które Ci proponowałam jest już zajęte, ale jeśli będziesz miała ochotę na wątek to tak czy inaczej zapraszam ;) ]

    Julia

    OdpowiedzUsuń
  26. [O! Podoba mi się pomysł z relacją ojciec-syn i wujaszek, który się w to miesza, bo słynny Harry Potter nie umie dogadać się z synem (aż nie chce się wierzyć). Neville w przeciwieństwie do przyjaciela mógłby być bardziej wyrozumiały dla chrześniaka, gdyż to nie on musiał całe życie sprostać oczekiwaniom i nadziejom jakie w nim pokładano. No i pomimo, że to Hagrid jest ulubionym wujkiem, to Al jest jedynym chrześniakiem Neville'a, więc to zrozumiałe, że na swój sposób się o niego martwi.]

    Neville

    OdpowiedzUsuń
  27. [Ja na romanse nie liczę, chyba, że ktoś zaproponuje. :D Niemniej jednak nie umiem się dostatecznie dobrze wczuć w postać męską; panienki idą mi znacznie lepiej. Dziękuję za miłe słowa! :>
    Właściwie mi jest to wszystko jedno: zależy, jakich relacji poszukujesz i która postać bardziej Ci do Julie przypasuje. c:]

    Julie Jenkins

    OdpowiedzUsuń
  28. [Okej, a więc jaki będzie nasz wątek? :)
    Masz plan, czy robimy buzę mózgów. Nie byłam w stanie stwierdzić czy chcesz wątek po twoim komentaRZU, ALE SKORO TAK TO CHODŹMY COŚ NAPISZMY xd ]
    Maddox

    OdpowiedzUsuń
  29. [Hejo, poproszę szanowną Autorkę o kontakt: wiredered@gmail.com]

    Neville

    OdpowiedzUsuń
  30. [Jaka biedna Oona? Głupia Oona, bo poszła nie w tą stronę w którą chciałam, aby szła, niewdzięczna postać.
    W ogóle moja wina, że przerwałyśmy wątek. Daj mi to naprawić. Chcesz pozwolić mi na naprawę, nie? :D]
    Jung Seolha

    OdpowiedzUsuń
  31. [Dziękuję za powitanie! Muszę pochwalić kartę, bo jest świetnie napisana. Zawsze lubiłam Albusa, bo wydawał się być takim outsiderem, a ty idealnie oddałaś tą jego naturę. Uwielbiam go <3 Masz może ochotę na wątek?]
    Freya Collins

    OdpowiedzUsuń
  32. [Super, ja również nie miałabym zielonego pojęcia, jak połączyć dwie osoby z tą samą umiejętnością; fakt faktem, że Soleil jest nieco najeżona względem innych również nie ułatwia sprawy. Julie to nieco milsza postać, ale umie pokazać pazurki. :D
    Też zastanawiało mnie kiedyś, czy mieli jakieś ferie, po czym doszłam do wniosku, że poza przerwą świąteczną chyba niezbyt... Troszkę przewalone, chociaż szkoła magii na pewno jest lepszą szkołą od tych tu, w realnym świecie. :D
    Powiązanie, powiązanie... Albus jest od niej starszy, więc Julie ewentualnie mogłaby się go uczepić jak rzep psiego ogona, gdy byli w niższych klasach; niemniej zakładam, że chłopaka by to denerwowało i w końcu powiedział jej parę słów do słuchu, żeby się odczepiła. Jenkins z lekka uniosła się honorem i zaczęła go traktować z chłodną obojętnością (jego natomiast mogło to bawić albo denerwować, jak wolisz), po czym możemy iść dalej w Twój pomysł, z tym, że Julie poszłaby do Gospody pod Świńskim Łbem raczej wiedziona ciekawością, niż złością, bo złość się nie trzyma tej jasnowłosej dziewczyny. I w momencie, gdy Albus wkroczyłby z naprzeciwka, panna Jenkins mogłaby się zirytować "O nie, ty tutaj, po co, dam sobie radę, spadaj". c:]

    Julie Jenkins

    OdpowiedzUsuń
  33. [Ja nie śpię! I cieszę się, że Cię widzę. :D Od czego chcemy zacząć nasz dramatyczny wątek?]

    Effie

    OdpowiedzUsuń
  34. [Takie ma właśnie zadanie - bić po oczach. Bardzo się cieszę, że postać Ci się podoba i doceniasz jej imię. Dziękuję za życzenia i w razie jakichkolwiek chęci, zapraszam do siebie tą czy inną postacią c:]

    A. de Havilland

    OdpowiedzUsuń
  35. W ogromnej, szarawej bluzie, wynalezionej w szafie starszego brata, zawsze było bezpiecznie. Teraz jednak, kiedy na dworze dosłownie pizgało złem, podwójnie doceniała jej uroki. Mogła się w niej zagrzebać i nie straszne były jej porywy wiatru. Mogła naciągnąć na głowę kaptur i już nie musiała przejmować się nieustannie mżącym deszczem i spuszonymi włosami, które zabawnie zaczynały zwijać się w spiralkę wokół czoła. Ten, kto powiedział, że marzec jest zapowiedzią wiosny, nie spodziewał się chyba że pogoda spłata takiego figla i nagle zmieni się gwałtownie. Jeszcze wczoraj obserwowała przez okno uczniów Hogwartu, którzy tłumami ruszyli na błonia, aby skorzystać z wolnego czasu i pierwszych promieni słońca, a z zewsząd docierały do niej okrzyki radości i entuzjazmu na czekającą wszystkich wycieczkę do Hogsmeade. Dzisiaj, te same osoby, które wczoraj z ociąganiem zbierały się do swoich Pokoi Wspólnych, mruczały niezadowolone pod nosem i żałowały wyprawy do pobliskiego miasteczka.
    Jej było wszystko jedno. Pogoda nie zachęcała, ale wizja odwiedzenia osławionej Wrzeszczącej Chaty to już była całkowicie inna bajka. Chociażby dlatego warto było przetrwać spacer w niesprzyjających warunkach atmosferycznych i narzekania współlokatorek, za którymi ciągnęła się mozolnie. Nieczęsto zdarzała się możliwość zorganizowania grupy uczniów, którzy zdolni byli odwiedzić nawiedzoną chatę, jeszcze rzadziej można było dowiedzieć się o takiej wycieczce i wkręcić się w nią. Przynajmniej dla niej było to trudne.
    Była dziesiąta dziewiętnaście, kiedy dotarli do Hogsmeade. Z racji tego, że spotkanie wyznaczone zostało na jedenastą, na niewielkim placu koło ogromnego, starego i okropnie podniszczonego zegara, postanowiła powłóczyć się bez sensu po miasteczku, zaglądając przez witryny do poszczególnych sklepów. Do żadnego nie weszła, przemoczona i opatulona wiedziała, że katorgą byłoby przeciskanie się w dusznym pomieszczeniu pomiędzy półkami i tłumami uczniów. Jedynym jej zakupem była garść lizaków o smaku arbuzowym, które dostrzegła w niewielkim, zapuszczonym kramiku ze słodyczami, który robił niewielką konkurencję Miodowemu Królestwu.
    Leniwie rozpakowując jeden z lizaków, ruszyła w stronę miejsca spotkania. Zegar wybijający za pięć jedenastą w porę uzmysłowił jej konieczność udania się na plac. Już z daleka zauważyła niewielką grupkę, składającą się z czterech osób, stojącą dokładnie pod zegarem. Wśród nich była Magdalene Jakaśtam (po co pamiętać nazwiska osób, które tak samo szybko znikną z życia, jak się w nim pojawią...), głośna i płomienno ruda Krukonka, która w żaden sposób nie wpasowywała się w stereotyp cichego, ponurego i tak samo błyskotliwego, jak i zadufanego w sobie ucznia Ravenclawu — osoba, która była, a przynajmniej wydawała się być pomysłodawcą całego tego pomysłu wycieczki do Wrzeszczącej Chaty.
    Innych osób nie znała. Jedną czy dwie może i kojarzyła z zajęć, trudno było jednak mówić o bliżej znajomości, skoro nawet nie była w stanie przywołać w pamięci ich imion. Jakiś dwóch Ślizgonów, tępo patrzących się w niebo i Puchon, który w przeciwieństwie do nich wzrok utkwiony miał ciągle w ziemi, chyba skupiając swoją uwagę na czerwonawym, płaskim kamyku, zdającym się być idealnym do rzucania "kaczek".
    Skinęła delikatnie głową w stronę grupy, będąc zignorowaną przez wszystkich poza Magdalene, która natychmiast jeszcze bardziej się rozpromieniła (o ile było to w ogóle możliwe...), a następnie zaczęła rozglądać się dookoła. Do godziny W brakowało jeszcze trzech minut, a nuż ktoś jeszcze miał zamiar się pojawić.

    [Opóźnienie, bo choroba, sama rozumiesz... :D]
    Jung Seolha

    OdpowiedzUsuń
  36. [Ajajaj, dziękuję, to w sumie bardzo miłe! :D Pozwolę sobie rozumieć przez to, że w jakiś tam sposób Cię zainteresowała, heh. Hm. Właściwie jedna relacja została nakreślona dla nieco starszej postaci niż uczeń, ale druga... Poszukuję pana, w którym Mary mogłaby się zakochać i otaczać go nieomal boską czcią, być tak fanatycznie mu oddana. :D Można by to przyrównać do relacji Bellatrix/Voldemort, ale nie będą nikogo zabijać ani męczyć... c:]

    Mary V.

    OdpowiedzUsuń
  37. [A dziękuję bardzo :) Hmm, a ja tak się nieśmiało spytam czy jest może ochota na wątek? Oboje są prefektami, więc bądź co bądź mają pewnie ze sobą trochę kontaktu. Pomyślałam sobie trochę o takiej relacji kto się czubi, ten się lubi. Niby się kłócą, niby na siebie prychają, ale nie ma między nimi prawdziwej niechęci, a już na pewno nie nienawiści. Oczywiście, pomysł jeszcze do rozwinięcie, więc jeśli jesteś chętna na wątek to daj znać :)]

    Inanna

    OdpowiedzUsuń