Audrey CallahanGRYFFINDOR • KLASA VI • PAŁKARZ • PÓŁKRWI • KLUB ŚLIMAKA • CÓRKA SZUKAJĄCEGO ARMAT Z CHUDLEY I MODELKI • JEDYNACZKA • 12 CALI, SEKWOJA, PIÓRO PEGAZA • BOGIN NIEZNANY • PATRONUSEM PUSTUŁKA • AMORTENCJA PACHNĄCA ŚWIEŻO SKOSZONĄ TRAWĄ I DYMEM GASZONEJ ŚWIECZKI • SHORTYPOWIĄZANIA•WIĘCEJ
Odkąd pamięta były dwie Audrey. Audrey tatusia i Audrey mamusi. Młoda Callahan jako pierwsze i ostatnie dziecko brytyjskiego szukającego Bartemiusa Callahan i hiszpańskiej modelki Carmen Navarro, musiała sprostać oczekiwaniom obojga swoich rodziców. Na samym początku nie rozumiała, że ma prawo wyboru, czuła się zobowiązana, aby zarówno matka, jak i ojciec byli z niej zadowoleni. Jako sześciolatka śmigała na dziecięcej miotełce, przypadkiem zwalając wszystkie cenne kryształowe miski z półek, co doprowadzało do szału matkę. Aby ją udobruchać, z radosnym uśmiechem jeździła z nią na sesje zdjęciowe, gdzie obiecała nie wspominać nic o magii i pozwalała robić sobie setki zdjęć, nawet jeśli flesz aparatu oślepiał ją i następnego dnia nie mogła latać z tatusiem w ogródku, przez bolącą głowę. Carmen wiązała przyszłość córki z modelingiem, którego z roku na rok Audrey coraz bardziej nie znosiła. Bartemius z kolei nie miał co do niej żadnych oczekiwań, a dzięki temu, jedyna córka tak bardzo zainteresowała się jego pasją. Lata mijały, a drobna, urocza dziewczynka zmieniała się w młodą, śliczną panienkę, której charakter umacniał się, pozwalając na obranie jednej drogi. Porzuciła marzenia matki, co doprowadzało kobietę do szewskiej pasji. Po wielu kłótniach i zaciętych rozmowach, a finalnie dostaniu się do szkolnej drużyny quidditcha już na drugim roku nauki w Hogwarcie, Carmen nadal naciskała na córkę i zmuszała ją w wolnym czasie do brania udziału w sesjach. Zmuszana do spełniania marzeń Carmen, Audrey znienawidziła błysk flesza, piękne stroje i sztuczne uśmiechy. Z ulgą wyjeżdża do Hogwartu, który stał się ostoją, miejscem w którym może sama oczekiwać od siebie zbyt wiele i dążyć do spełnienia własnych marzeń. Po dzień dzisiejszy w listach pisanych do rodziców, chwali się swoimi osiągnięciami na boisku i ani słowem nie wspomina o zbliżającej się świątecznej sesji, w której (jak jej się wydaje), jej matka będzie oczekiwała, że weźmie udział. Audrey jednak jako szesnastolatka o silnej osobowości, charakterze lidera i czasami nieznośnym próbom stawiania na swoim, nie ma zamiaru już nigdy więcej iść matce na rękę. Zamiast pięknego makijażu, wybrała wiatr we włosach i ubłocone buty. Chochlicze usposobienie powoduje, że z ogromnym zapałem zgłasza się do robienia na złość i urządzania wymyślnych żartów innym uczniom. Wszędzie pojawia się jako pierwsza, z nadzieją, że najlepsze plotki trafią do jej uszu. Głośnym, czasami irytującym śmiechem przeszkadza w lekcjach Historii Magii, za co zdecydowanie zbyt często łapie niezbyt ciekawe szlabany. Uśmiechem czaruje nauczycieli, błagając o przedłużenie terminu na oddanie zadanych esejów. Potrafi poprawić humor każdemu, a na co dzień wyznaje zasadę, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Zahartowana, szczerze uśmiechnięta i gotowa do tańca w najmniej oczekiwanym momencie oczarowuje swoim urokiem osobistym. Na chłopców patrzy jednak z dość dużym dystansem, cały czas wspominając związek z chłopakiem, który złamał jej serce. Czasami jest zbyt dziecinna, zbyt skora do wygłupów i hałasowania po ciszy nocnej w Pokoju Wspólnym, ale równocześnie wyjątkowo dojrzała, gdy wymaga tego sytuacja. Na lekcjach nie skupia się wystarczająco, uważając, że Historia Magii, czy Eliksiry i tak nie pomogą jej w osiągnięciu szczytu w karierze gracza Quidditcha. Z głową w chmurach wyobraża sobie, że będzie członkiem jednej z lepszych drużyn, a jeśli nie, to na pewno dostanie posadę nauczyciela latania w Hogwarcie. Marzenia te jednak nie są dla niej żadną przeszkodą, by w wolnym czasie, godzinami przesiadywać w najróżniejszych miejscach z mugolskimi książkami dla nastolatek, które czyta na potęgę. Po nocach wymyka się z wieży, ubrana w krótkie spodenki oraz zakrywający je w zupełności sweter ojca i kapcie w kształcie piesków, tylko po to, by czmychnąć niezauważona do kuchni, po kubek świeżo parzonej melisy i kilka czekoladowych ciastek. Jeśli sytuacja tego wymaga – potrafi dogadać się z każdym, choć często skreśla osoby (najczęściej wtedy, gdy nabijają się z jej krótkołapego kota) i nie daje konkretnej jednostce drugiej szansy na zgarnięcie kilku plusów. Równocześnie nie znosi szufladkowania ludzi przez sposób ubierania, czy czystość krwi, uważa, że każdy ma w sobie coś, co czyni go wyjątkowym (co nie znaczy, że każdego należy lubić). Pała niechęcią do szkolnego podziału na domy, bo jak sądzi, powoduje on nieprzyjemny zgrzyt i rozłam w hogwarckim społeczeństwie. Przywykła jednak do niego, choć nie wyznaje nienawiści jaką Gryfoni darzą Ślizgonów. Równocześnie nie przyznaje się do tego, że uczniowie Domu Slytherina fascynują ją bardziej niż wróżbiarstwo, które należy do jednego z jej ulubionych przedmiotów (do tego też się nie przyznaje, żeby nikt nie pomyślał, że wierzy w zabobony).
Panienka drugi raz na Hogwarcie, pokochajcie ją!
Poszukujemy chłopaka, który złamał Audrey serduszko, chłopaka, który je poskleja, najlepszej przyjaciółki i wielu, wielu innych!
Na gifie Jade Thirlwall, w tytule "Wings" - Little Mix. ;)
[A ja tam rozumiem fascynację Ślizgonami. Tak naprawdę to w porządku ludzie, tylko im czasem w życiu nie wychodzi. Moja trójka może to potwierdzić, hahah. Panią pamiętam, szczególnie po gifie (jestem ogromnym wzrokowcem). Wpadnij do mnie, jeżeli masz chęć. Powodzenia na blogu!]
OdpowiedzUsuńDaniel Macnair // Clint Diggory // Toyotomi Yoshi // Lenard Cortez
[Hi,Hay,Hello ;p Fascynatka domu Węża? Ale i też nie lubi szulfadkowania i oceniania po czystości krwi? To może być przepis na fantastyczny wątek pełen emocji, zgrzytów i innych dupereli ;p. Jak coś, to wal. Nawet chętnie zacznę]
OdpowiedzUsuńPhilip Mulciber
( Hello, hello. A ja myślę , że jako pałkarki przeciwnych drużyn jakis wątek mieć powinny. Lucie jakiś fanatykiem nie jest, więc raczej krzywdy Audrey nie zrobi, ale jakaś tam zawiść i chęć udowodnienia kto jest lepszy na pewno w niej siedzi... Może jakiś trening wspólny? A może jakieś przypadkowe spotkanie w szkole? No chyba, że pani GGryfon nie znajdzie dla nas chwili. Tak czy siak witamy się!)
OdpowiedzUsuń[O matulu. To chyba pierwsza pani, jaką widzę spod Twoich rączek. Powodzenia! ;)]
OdpowiedzUsuńARTAIR I MINHYE
[Cześć, cześć! Pani całkiem miła, a do tego członkini drużyny - niech pamięta, że Barb zawsze może nastawić jej złamany nos albo ogarnąć inne pierdoły.]
OdpowiedzUsuńBond. Barbara Bond.
[Don't matter if I fall from the skyyyyyyyyy~ Śpiewałam to kiedyś za każdym razem na karaoke z przyjaciółką. Hej, Lexie, znowu się spotykamy! Fajna ta Twoja panienka i chętnie popisałabym sobie z nią Yeonghwanem, ale po przeczytaniu karty, jedynym pomysłem, jaki przychodzi mi do głowy to zajęcie posady chłopaka, który złamał jej serce. Mają tak różne spojrzenie na świat, że w inny scenariusz bym ich nie wpisała :D]
OdpowiedzUsuń[Podpisałaś się dwoma postaciami, z odpowiedzią przybywam więc do pierwszej. Ochotę mam zawsze, ale zależy, jakiego wątku szukasz. :D]
OdpowiedzUsuńAusten Burke