18 stycznia 2016

Świat jest wypełniony ludźmi z bliznami.


Cały zamek w czasie przerwy świątecznej zrobił się jakiś taki opustoszały, przez co sprawiał wrażenie jeszcze chłodniejszego, niż był. Nauczyciele, co prawda, próbowali ocieplić jego mury, nadając mu iście świątecznej atmosfery, poprzez przywieszanie bogato zdobionych stroików wszędzie, gdzie się tylko dało. Nie wspominając już o ogromnej choince, która przez ozdoby przepięknie się mieniła i błyszczała.
Hyun nie mógł zaprzeczyć, że wyglądało to dobrze, jednak mimo wszystko nie przepadał za świętami. Miał właściwie ku temu dobry powód i nie był to tego rodzaju powód, który jest tylko dlatego, że jest. Osiemnastolatek dokładnie trzy lata temu przestał cieszyć się Bożym Narodzeniem i wszystkim tym, co było z nim związane, ponieważ tamtego roku wydarzyło się coś takiego, czego człowiek nigdy nie zapomina, nie bez ingerencji magii. Nikt natomiast nie chciał pomóc chłopakowi. Prosił, błagał swoich przyjaciół o to zapomnienie, błagał o ich łaskę, jednak tamci dzielnie odmawiali, tłumacząc mu, że po pewnym czasie żałowałby swoich decyzji. Możliwe, że mówili prawdę, możliwe też było to, że nie chcieli się wtrącać w nie swoje sprawy, nie chcieli ingerować w coś, czego później nie byliby w stanie odwrócić.
Chłopak musiał więc poradzić sobie z tym wszystkim samodzielnie. Musiał wziąć się w garść i spróbować na nowo spojrzeć optymistycznie na jutrzejszy poranek, wierząc głęboko, że kolejny dzień skończy się lepiej, niż rozpoczął. Próbował sobie wmówić szczęście i radość. Był gotowy udawać, że wszystko jest w porządku, że poradził sobie ze wszystkimi swoimi problemami.
I tak właśnie zaczął robić, zaczął wierzyć w swoje własne słowa, które wypowiadał innym tylko dla ich uspokojenia, a one jednak z biegiem czasu zaczęły działać również na niego. Powoli podnosił się do pionu, próbując powrócić do dawnego życia. Chciał stanąć na nogach i o własnych siłach ruszyć do przodu, nie oglądając się więcej za siebie. Nie zamierzał jednak zapominać, wręcz przeciwnie, pielęgnował w sobie wszystkie wspomnienia, powtarzając sobie każdego dnia, że w końcu nadejdzie ten odpowiedni moment, w którym będzie mógł stanąć naprzeciwko tego człowieka i powiedzieć mu wszystko to, co czuł w tamtym momencie. W momencie niespodziewanego rozstania.
Zamierzał przypomnieć sobie ten dzień, siebie trzymającego list w dłoniach ze łzami spływającymi po policzkach, rozmazującymi granatowy atrament. To wspomnienie dodawało mu energii, siły do przetrwania. Postanowił dalej żyć dla takiej właśnie chwili. Chwili, która stanie się kolejnym ciężkim wspomnieniem, z którym będzie gotowy się zmierzyć. I je również będzie pielęgnować wierząc, że doda mu energii do kolejnych wielkich dla niego rzeczy.

***

Śnieg zdobił pięknie ulice Seulu, nadając całemu miastu magicznego wyglądu. Domy nie zostały bogato przyozdobione, natomiast centra handlowe wyglądały tak, jakby ktoś wyciągnął je prosto z jakiegoś baśniowego jarmarku bożonarodzeniowego. Wszelkiego rodzaju place i ryneczki były również ozdabiane różnymi kolorowymi światełkami i pięknymi girlandami z czerwonymi kokardami. Chociaż mogłoby się wydawać, że biegający pomiędzy tymi wszystkimi dekoracjami ludzie, czując tę niesamowitą atmosferę, będą zaraz świętować przyjście Jezusa na świat, oni raczej gonili za czymś innym. Hyun, obserwując społeczeństwo wśród którego żył, odnosił wrażenie, że oni wszyscy już dawno zapomnieli, dlaczego tak właściwie to wszystko się dzieje. Ci ludzie biegali jedynie za prezentami, młodzież szykowała się na huczne zabawy, mając w planach imprezowanie do białego rana w gronie najbliższych znajomych.
Han Hyun spędzał ten dzień jednak ze swoją ukochaną mamą i swoim najlepszym przyjacielem. Przyjacielem, który postanowił zmienić całe jego życie. Wparował do jego życia, tworząc istny chaos, przewracając wszystkie uporządkowane sprawy do góry nogami. Powodując bałagan, którego młody Koreańczyk nie potrafił się ponownie pozbyć, a jedynie wciąż się zwiększał — każdego kolejnego dnia śmieci było coraz więcej, jednak żaden z przyjaciół nie zamierzał tego zmieniać. Trwali w tym razem, nie próbując nawet tego poukładać i całkiem możliwe, że to był właśnie ich wspólny błąd. Zgodzili się na taki stan rzeczy, przyzwyczaili się do niego i zapomnieli jak to jest żyć w porządku. Może gdyby wzięli wówczas odpowiedzialność za swoje czyny, teraz wszystko wyglądałoby inaczej. Istniała możliwość, że Hyun nie chodziłby teraz z podbitym okiem i rozciętym łukiem brwiowym, a bok Seo Yoochanga nie byłby pokryty cały siniakami, jego żebro nie byłoby pęknięte.
To był fakt. Gdyby tylko poznając siebie, nie zapomnieli o całej reszcie świata, dzisiejszego dnia oboje wciąż byliby szczęśliwymi, młodymi ludźmi. Niestety życie oczekiwało od nich czegoś innego, podsuwając pod nogi kolejne kłody, na których pojawienie się żaden z nich nie był gotowy.

***

Chłopak, wchodząc do mieszkania, zerknął na stojące w korytarzu buty. Kiedy zobaczył rozczłapane obuwie swojego przyjaciela, na jego ustach pojawił się szczery uśmiech. Taki uśmiech, którego nie jesteś w stanie pomylić z żadnym innym. Widząc go na czyjejś twarzy, od razu wiesz, że ta osoba jest w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie, a jej spojrzenie jest pełne migoczących radośnie iskierek. Ściągnął szybko buty, wsunął stopy w ulubione kapcie z wyszytym wizerunkiem spidermana i szybkim krokiem ruszył w stronę kuchni, gdzie spodziewał się znaleźć dwie najważniejsze osoby w jego życiu.
— Eomeonim, to najlepszy bibimbap, jaki jadłem do tej pory. – Hyun usłyszał radosny ton głosu przyjaciela, przez co jego uśmiech jeszcze bardziej się poszerzył. Lubił to rosnące w sobie uczucie, kiedy słyszał lub widział zadowolonego Yoochanga. Wchodząc jednak do kuchni, nie ujrzał uśmiechniętej buzi chłopaka, za to od razu dostrzegł malujące się na niej zaniepokojenie, a jego oczy… Oczy Yoochanga nie płonęły tak samo, jak jego własne. Zdenerwowany przygryzł wargę i zrobił niepewny krok do tyłu, opierając się ramieniem o zimną ścianę.
— Jedz kochany, jedz. — Kobieta, przyglądając się swojemu gościowi, posyłała mu ciepłe spojrzenie oraz pogodny uśmiech. Doskonale znała rodzinną sytuację przyjaciela swojego syna i widząc go zajadającego się z tak wielkim apetytem, jej serce robiło się gorące i spokojniejsze. — Hyun-ah, czy to ty? — powiedziała, przenosząc spojrzenie w stronę drzwi. Młody chłopak szybko odsunął się od ściany i wykonał krok do przodu, siląc się na uśmiech. Próbował udać, że właśnie wszedł do pomieszczenia.
— Eomeoni, Hyung, jestem już  powiedział ze spokojem, posyłając im obojgu szeroki uśmiech. Miał zamiar udawać, że nie widzi wyrazu twarzy chłopaka, bo zamierzał z nim porozmawiać dopiero wtedy, gdy zostaną sami.  Myślałem, że uda mi się być szybciej, ale w sklepach są bardzo duże kolejki  wytłumaczył swoje spóźnienie i szybko położył na kuchennym blacie siatkę z zakupami, a tuż po chwili zsunął ze swoich ramion ciepłą, puchową kurtkę, by potem przewiesić ją na krześle, na którym po chwili usiadł. Mama podsunęła mu pod nos miskę z obiadem i już po chwili siedziała naprzeciwko chłopców. Cały czas uśmiechając się, obserwowała ich, ciesząc się, że jej syn ma tak dobrego przyjaciela i że tak dobry przyjaciel trafił właśnie na jej syna.
Kobieta w ogóle nie zdawała sobie sprawy z sytuacji, która miała miejsce. Nie miała pojęcia kim tak naprawdę są dla siebie siedzący naprzeciwko niej młodzieńcy i chociaż wydawało jej się, że doskonale zna swojego syna, była w ogromnym błędzie. Słuchała jednak ich rozmowy, wypytując o oceny w szkole i umiejętności nauczycieli prowadzących zajęcia, bo doskonale wiedziała, że kiedy siedzą razem, we trójkę, jej jedyny syn jest szczęśliwy. Widziała te iskierki w jego oczach, słyszała wiele słów, których nie mówił w momentach, kiedy siedzieli tylko we dwójkę. Była naprawdę szczęśliwa dzięki szczęściu swojego dziecka. Szczególnie wtedy, kiedy myślała o wydarzeniach z przeszłości. Mały Hyun bardzo mocno przeżył jej rozwód z mężem i wszystkie jego następstwa. Mogąc jednak widzieć taką twarz swojego dziecka, każda matka staje się spokojna, bo zwyczajnie przestaje się zamartwiać, gdy widzi, że wszystko jest w porządku.
— Zostawię was teraz na chwilę. Muszę zanieść jedzenie do Hany-ssi, obiecałam jej, że zrobię dziś więcej jedzenia  mówiąc to, stała już przy blacie, pakując do plastikowych pojemników jedzenie. W tym momencie siedzący obok siebie chłopacy wymienili się tylko spojrzeniami, doskonale się rozumiejąc bez ani jednego słowa. Gdy tylko kobieta opuściła pomieszczenie, odsunęli miski z jedzeniem i spojrzeli sobie w oczy.
Hyun nie mógł wpatrywać się długo w te ciemne oczy, zbyt długie patrzenie w nie powodowało dreszcze przechodzące przez jego plecy, a w brzuchu nagle pojawiały się przysłowiowe motyle — nie było to nic innego, jak rosnąca w nastolatku ekscytacja. Niepewnie przysunął krzesło bliżej Yoochanga i uśmiechając się pogodnie, ostrożnie ułożył dłoń na jego ramieniu, sunąc kciukiem po wystającym obojczyku. Gdy Yoochang jednak strzepnął tę dłoń i mierząc zimnym spojrzeniem rozpromienionego chłopca, odsunął go od siebie, Hyun zamarł, a jego źrenice jedynie rozwarły się szeroko, wpatrzone prosto w ciemne tęczówki znajdujące się tuż naprzeciwko niego.
— Twoja matka zaraz tutaj wróci, a ty zachowujesz się w ten sposób?
— Przecież poszła do Ajoomeoni, na pewno nie pojawi się tutaj w przeciągu dziesięciu minut. Samo wejście na trzecie piętro zajmuje jej tyle właśnie czasu — oznajmił, doskonale wiedząc, że pani Park, wpuszczając jego matkę do mieszkania, na pewno nie będzie mieć w zamiarze wypuszczania jej szybko. Ta kobieta zawsze miała tak wiele rzeczy do powiedzenia, i to na każdy możliwy temat.  Poza tym Hana-ssi ma dużo soju w swojej lodówce, a nawet jestem pewien, że już teraz na jej stole leżą dwie puste butelki.
Czuł, że atmosfera robi się napięta. Również spodziewał się czegoś, tylko w żaden sposób nie mógł się domyślić czego. Jeszcze przedwczoraj, kiedy widzieli się w szpitalu wszystko było dobrze. Czy rodzice Yoochanga dowiedzieli się o wszystkim? Czy te wydarzenia spowodowały, że jego rodzice zaczęli się w końcu nim interesować? Z jednej strony cieszyłby się, gdyby jego przyjaciel w końcu wzbudził uwagę w tych ludziach i był gotowy do poświęceń, ale z drugiej strony… Będzie za nim tęsknił i z pewnością będzie próbował wszystkich sposobów.
 Hyun-ah… Po prostu nie chcę by stało się coś nieodpowiedniego, tak jak przedwczoraj. Te słowa uspokoiły odrobinę chłopaka. Chociaż dla niezaznajomionego człowieka one nic nie znaczyły, według Hyuna było to pewnego rodzaju wyznanie, przyznanie się do pewnego rodzaju uczuć. Skinął więc lekko głową i zamykając oczy, uśmiechnął się. Tak jak się spodziewał, nie minęło nawet dziesięć sekund, a na swoim czole poczuł rozgrzane wargi chłopaka, składające czuły pocałunek. – Będę już wracał, niech twoja mama zaśnie szybko i ty też śnij dobrze. Mój Hyun-ah, miej dobry sen. Do zobaczenia. – Przejechał jeszcze dłonią po purpurowym policzku chłopaka i odsuwając się wraz z krzesłem, podniósł się z niego. Rzucając ostatnie spojrzenie i posyłając ostatni uśmiech, skierował się do wyjścia.
Po posprzątaniu kuchni po posiłku, nastolatek zamknął się w swoim pokoju. Wchodząc do niego, początkowo w ogóle nie zauważył leżącej na łóżku koperty. Dopiero kiedy zamierzał wziąć piżamę i udać się do łazienki, jego wzrok przykuła beżowa papeteria z wykaligrafowanym jego imieniem. Nie zastanawiając się długo nad tym, co zrobić, usiadł na łóżku i czytał napisane ręką Yoochanga słowa. Jedno krótkie zdanie spowodowało, że przed jego oczami pojawiły się złote gwiazdki, a jelita zaczęły się boleśnie skręcać.

Mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczysz, Hyun-ah.

Nie bardzo rozumiał sens tych słów, nie umiał sobie przypomnieć, co takiego zrobił Yoochang, aby prosił o jego wybaczenie. Przecież wszystko było w porządku, a to, że któryś z nich chwilowo nie miał humoru, wcale nie było problemem. Po chwili natomiast przypomniał sobie, jak stał oparty o ścianę w kuchni i przyglądał się twarzy tego chłopaka, przypomniał sobie smutny wygląd oczu i to odepchnięcie. Cały ten krótki pobyt i szybkie wyjście, które było niczym innym, jak ucieczką. Nie był do końca przekonany, czy to, co się właśnie teraz działo, było prawdziwe. W jego oczach pojawiły się łzy.

***

Dlatego Hyun od trzech lat nie cieszył się świętami, a ta atmosfera, która miała być ciepła i rodzinna, tylko przypominała mu porzucenie. To, o czym myślał w tamtej chwili, okazało się prawdą. Tamte słowa były pożegnaniem, a Yoochang już więcej nie pojawił się w jego domu. Nie pojawił się już ani razu w szkole, nagle słuch po nim zaginął. Po nim i po jego rodzinie. I chociaż w jego oczach teraz również pojawiały się łzy, to nie były takie same łzy jak wtedy.
Chłopak zacisnął mocno pięści i jedną z nich uderzył z całej siły w stolik, krzycząc przy tym głośno, jednocześnie zwracając na siebie uwagę tych kilku uczniów, którzy wciąż znajdowali się w Pokoju Wspólnym. Zagryzł wargi i ruszył gwałtownie w stronę wyjścia z wieży Ravenclawu. Szybkim krokiem zszedł po schodach, a kiedy tylko znalazł się na prostej drodze, zaczął szybko biec w stronę wyjścia. Nie przejmując się panującym na zewnątrz mrozem, opuścił zamek w samym szkolnym mundurku.
Nie mógł dłużej się powstrzymywać i nie zważając na możliwych gapiów, po prostu padł na kolana i płakał, i krzyczał, i tak w kółko.
Nie mógł się pogodzić z tym, że jego czas powoli się kończy. Niedługo będzie musiał stawić czoła wszystkim swoim lękom. Dlaczego? Ponieważ Yoochang dał mu wyraźnie do zrozumienia, że niedługo pojawi się w Hogwarcie.


***

Wielkie podziękowania dla Coup d'etat za betowanie :*

9 komentarzy:

  1. Z błedów wyłapałam tylko:
    Te wspomnienie dodawało mu energii - to wspomnienie;
    nie chcieli się ingerować w coś - nie chcieli ingerować w coś;
    oni wszyscy już dawno zapomnieli dlaczego - przecinek;
    stojące na korytarzu buty - w korytarzu (tak myślę);
    na jego ustach pojawił się szery uśmiech - szczery? :);
    Widząc rozczłapane obuwie swojego przyjaciela, na jego ustach pojawił się szery uśmiech - chyba lepiej byłoby "kiedy zobaczył...";
    widząc go zajadającego się z tak wielkim apetytem, jej serce robiło się gorące i spokojniejsze - to brzmi tak, jakby serce go widziało, a chyba nie o to chodzi;
    Nie miała pojęcia kim tak naprawdę - przecinek;
    Mam nadzieje, że kiedyś mi wybaczysz Hyun-ah. - przecinek.

    To tyle z błędów.

    Co do notki jako takiej: świetny klimat. Fajnie, że w sumie nie napisałaś dokładnie, co się takiego stało, że mają te blizny itp. Taka aura tajemnicy :) Musiałam sobie sprawić, co to za jedzenie, o którym napisałaś. W ogóle uwielbiam takie rodzinne, urokliwe scenki <3 Nie bardzo zrozumiałam ten fragment o tym, że nie mógł się pogodzić z tym, że jego czas powoli się kończy. To on się cieszył, że zobaczy tego Yoochanga, czy nie?
    Ogólnie notka baaaardzo mi się podobała. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Błędy wstępnie wczoraj poprawiłam od razu po przeczytaniu komentarza, ale chyba nie wszystkie... Zaraz przeczytam tekst jeszcze raz i sprawdzę co tam jeszcze zostało do poprawy. Dziękuję bardzo za ich wypisanie! :)

      Bardzo się cieszę, że spodobała Ci się moja notka. Muszę przyznać, że podeszłam do jej pisania odrobinę inaczej, niżeli do moich wcześniejszych. Tamte raczej były pisane spontanicznie na zasadzie "o napiszę sobie coś" w tym przypadku mam wymyśloną już całą historię dla Hyuniego i pisze mi się to zupełnie inaczej.
      Co do Twojego pytania: w jakimś stopniu na pewno się cieszy, ale z drugiej strony jest przerażony... Dlaczego? Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie, ten problem będzie rozwinięty w następnej notce :)

      Usuń
  2. Podkład, to przede wszystkim - jest boski! Musiałam o nim wspomnieć, choć wiem, że pisałyśmy o tym wcześniej, bo zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać, wybacz. Jakoś tak idealnie pasuje mi do Twojej notki, ale nie wiem, czy spowodowane jest to tym, że zwyczajnie lubię tę piosenkę, czy tym, iż tekstem całkiem zgrabnie wpasowała się w klimat opowiadania.

    Ze strony graficznej, jak mówiłam Ci wcześniej, jedynym minusem są te odstępy (enter) pomiędzy akapitami, co w jakiś sposób utrudnia czytanie. Lubię przejrzystość, a to jedyna rzecz, która mi tej przejrzystości nie pozwala zobaczyć.

    Błędów nie wypominam, bo już ich nie widzę, ale z racji tego, że beta ze mnie marna (zadebiutowałam), pewnie będzie ich bardzo dużo - niech ktoś inny zajmie się wypisaniem, jeśli mu się będzie chciało, bo moje oczy już żadnych byków nie widzą.


    Okej, przejdźmy do samej treści. Najbardziej rzuciło mi się w oczy to, że bohaterowie, oprócz głownej postaci, są przedstawieni dość płytko, więc w trakcie czytania zlewają się w takie bezosobowe tło. Tak naprawdę matka Hyuna, pani Park czy nawet i Yoochang niczym nie różnią się od wymienionych na samym początku mieszkańców Seoulu, bo dowiaduję się o nich szczątkowych informacji, nawet nie potrafię sobie ich dobrze zobrazować. I jeżeli jeszcze w przypadku pierwszych dwóch postaci wydaje się to całkiem normalne, bo nie muszę o nich niczego wiedzieć, tak o Yoochangu, który występuje w opowiadaniu jako miłość Hyuna, powinnam chociaż wyrobić sobie opinię. Nie potrafię. Nie wiem, jak ten chłopak wygląda, a co czuje... Nawet, gdybym chciała, nie mogę się domyślać, bo niewiele zrobił, niewiele powiedział. Wyobrażam sobie, że musiał mieć jakiś poważny powód, dla którego zostawił Hana samego, ale tak naprawdę powiedziałabym, że zrobił to bo tak. Nie tłumaczy się, po prostu go zostawia... Chyba, że w liście, o którym też nic nie wiem, zawarte jest konkretne wytłumaczenie.
    Nie wiem też, dlaczego chłopcy zostali pobici. Mam nadzieję, że się dowiem!
    Przyzwyczaiłam się, że Twoje opowiadania to tak naprawdę Jedne Wielkie Emocje. Potrafisz wyszarpać ze swoich postaci każde najsłabsze uczucie i wybebeszyć je tak bardzo, iż sama zaczynam się miotać w tym szale smutku, goryczy i rozpaczy. Niestety natura nie obdarzyła mnie wielkim sentymentem, ciężko mi zatem utożsamiać się z takimi uczuciami, bo zwyczajnie ich nie znam. Nie rozumiem więc, dlaczego Hyun po całych trzech latach sobie nie odpuścił, skoro poznał Yoochanga mając zaledwie lat piętnaście, a potem żył już swoim życiem i przeprowadził się z Korei aż do Anglii, do Hogwartu. Nie rozumiem, dlaczego Yoochang wybrał Hogwart, skoro po drodze miał i Mahoutokoro, i Durmstrang. I znów nie rozumiem, dlaczego dla Hyuna spotkanie starej miłości spowodowało kompletne załamanie nerwowe, a nie lekką ekscytację - kochał go, rozstał się z nim, nie chciałby go teraz zobaczyć? Czas leczy rany, a trudno wyobrazić sobie, że po tylu miesiącach rozłąki pozostałaby w nim jeszcze tak duża część przywiązania do starej, szczeniackiej miłości. Trochę dramatyzujesz (ale wybaczam, bo wiem, że to jest już Twój styl).
    Lubię Hyuna, nawet bardzo. Szkoda mi go. Niemniej jednak od początku chodzi za mną taka ochota, by walnąć go gazetą w głowę i wykrzyczeć mu do ucha "a weź Ty się, chłopie, w garść".

    Pisz więcej! Każde Twoje następne opowiadanie, w moim mniemaniu oczywiście, jest coraz lepsze i coraz bardziej sie w nie wciagam. A czytanie tego to była już sama przyjemność :D

    Buziaki! :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to w zasadzie napisałam Ci wszystko na gadu, ale żeby nie było tutaj też napiszę.

      Sama widzę, że opisywanie wszystkich innych postaci poza główną idzie mi strasznie. I z pewnością będę nad tym pracować! W sumie... Powiem Ci szczerze, że kiedy pisałam w ogóle nie wpadło mi do głowy aby przedstawić Yoochanga nieco bliżej. Chciałam stworzyć wokół nich tajemnicę i chyba za bardzo z tym poleciałam. W następnej notce postaram się napisać nieco więcej o tej postaci.
      O powodzie pobicia celowo nie pisałam bo mam już zarys jak to przedstawić w następnych notkach. Może tak jak pisałam wcześniej, rzeczywiście za bardzo wzięłam sobie do serca tę tajemniczość. Postaram się w następnym opku opisać jednak odrobinę więcej rzeczy. Jeżeli chodzi o powód zostawienia Hyuna przez Yoochanga na to będziecie musieli poczekać odrobinę dłużej - to jest punkt kumulacyjny całej ich historii wiec nie zdradzę go tak szybko, przepraszam! :)
      Co do tych emocji... Wydawało mi się właśnie, że w tym opowiadaniu nie ma tego, aż tak dużo. To znaczy, ja wiem że piszę o nich czasami za dużo i czasami je przerysowuję, ale obiecuję, że w następnej notce będzie wiele rzeczy tłumaczące zachowania bohaterów. Nie bij go, nawet gazetą! Gwarantuję Ci, że gdy już nadejdzie koniec będziesz żałowała tych słów! :D

      Bardzo się cieszę, że odnosisz takie wrażenie. Mi też się wydaje, że dostrzegam pewien progress. Oby tylko tak dalej :D

      Kiski, lofki! :*

      Usuń
  3. Tak gdzieś czułam podskórnie, co się święci! Muszę przyznać, że bardzo mi się podobało i przeczytałam jednym tchem jadąc sobie pociągiem na zajęcia. Nie mogę się doczekać aż nieproszony gość się pojawi. Ethel raczej nie miałaby mu ochoty przełożyć gazetą przez łeb ale nie mogę się już doczekać aż będę świadkiem tego całego zamieszania! Ogólnie rzecz biorąc masz bardzo ładny styl, bardzo przyjemnie mi się czytało i czekam na więcej :) a w tym czasie odpiszę Ci na wątek :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och na pewno będzie spore zamieszanie z tym związane. Bardzo się cieszę, że moje opowiadanie Ci się spodobało. To naprawdę miłe przeczytać takie słowa, w dodatku motywują one do pisania kolejnych części, tak więc czekaj cierpliwie, na pewno pojawi się za jakiś czas kolejne opowiadanie oczami Hyuniego ;)

      Usuń
  4. Niektóre rzeczy już mówiłam, ale powiem je jeszcze raz.
    Zaczynając od samej góry, piosenka jest świetna! Wróciłam dzisiaj do domu i pierwszą rzeczą, jaką zrobiłam, było właśnie włączenie tego utworu. Powoli podchodzi to pod uzależnienie, ale cii. Gdybyś jednak miała jeszcze kilka takich ładnych piosenek, to chętnie się z nimi zapoznam!
    Jak już też wcześniej wspominałam, czytałam notkę nad ranem. Na początku miałam zamiar to zrobić tylko pobieżnie, ale jak tylko zaczęłam, to wciągnęłam się tak, że mówię sobie, że nie ma innej opcji, po prostu muszę przeczytać to dokładnie teraz. Powiem ci, że poruszyłaś moje serce. Ogólnie rzecz biorąc, jestem wrażliwą osobą, ale to, co ze mną zrobiłaś, to było zabójstwo. Skręcało mnie w brzuchu, jakbym to ja tam stała zamiast Hyuna i czułam się, jakbym to ja została tak okropnie potraktowana przez osobę, którą kocham. Zresztą między innymi dlatego pytałam o Yoochanga, bo kurcze, jestem strasznie ciekawa jego osoby, która tutaj nie została przedstawiona zbyt dokładnie. Rozumiem jednak, że chciałaś póki co pokazać go jako tajemniczego jegomościa, który namieszał Hanowi w życiu. Tyle, że ja już teraz chcę wiedzieć, co się stało, dlaczego się stało i jaką osobą tak właściwie jest Yoochang, co takiego w sobie ma, że Hyuna tak strasznie zabolała jego utrata.
    Czytało mi się lekko i przyjemnie, jak już mówiłam, czytałam po prostu z zapartym tchem, oczekując niecierpliwie tego, co będzie dalej. I już teraz umieram z ciekawości, bo chcę już wszystko, wszystko wiedzieć. I aż jestem dumna z tego, że Jemma w pewnym sensie będzie mogła się stać tego częścią, jako znajoma Hana, która na pewno będzie go pocieszać, nawet na siłę.
    Nie chcę cię poganiać, ale mam nadzieję, że szybko napiszesz coś jeszcze, a ja nauczę się kiedyś wywoływać takie emocje, jak ty. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojejku! <3 To ja może zacznę od tego, że strasznie mi przyjemnie jest czytać tak wiele miłych i pochlebnych słów. Planuję kolejną notkę dodać w okolicach walentynek - czy mi się uda, wszystko będzie zależało od tego, czy ponownie pojawię się na uczelni w trakcie sesji poprawkowej :D I no... Kurcze nie wiem co Ci jeszcze napisać. Dziękuję za każde napisane przez Ciebie słowo. Takie słowa naprawdę motywują do dalszego pisania!
      Tylko... Nie wiem czy powinnaś czytać moje opowiadania :D Bo uwierz, jeżeli chodzi o wzbudzanie w czytelniku emocji i wspólne przeżywanie tego wszystkiego z bohaterem to w tym opowiadaniu nie zaszalałam, stać mnie na znacznie więcej :D
      Poznasz bliżej i Yoochanga i o samym Hyunie będzie też więcej. Swoją drogą, może nawet kiedyś Hyun zwierzy się Jemmie, kto wie! ;)
      I z pewnością się nauczysz! U mnie podstawą jest tło muzyczne... Nie wyobrażam sobie pisać notki bez piosenki, odpowiednia piosenka to w moim przypadku dobre 70% sukcesu odnośnie emocjonalności tekstu ;)
      Ach no i mam Twoje gadu to od czasu do czasu podrzucę Ci tam jakąś piosenkę!

      Usuń
  5. To będzie krótki komentarz, bo raz, że od publikacji notki minął prawie miesiąc, to jeszcze raczej nie jestem jej targetem – wiesz, wielkie miłości piętnastolatków, czyli w sumie dzieciaków, miłosne zawody, z których nie można otrząsnąć się co najmniej przez następne trzy lata (a pewnie i przez całe życie), to nie jest do końca to, o czym lubię czytać. ;D A w tym przypadku to chyba bardzo ważne, skoro ponoć tekst opiera się na emocjach – emocjach, które do mnie nie trafiają, więc...
    Więc krótko i właściwie nic o treści, tylko o narracji. Ostrożnie, uwaga! ;) Czasem się pojawiają jakieś w niej zgrzyty, przez co całość dostaje drobnych zaburzeń. Na przykład ten fragment: "Taki uśmiech, którego nie jesteś w stanie pomylić z żadnym innym. Widząc go na czyjejś twarzy, od razu wiesz, że ta osoba jest w tym momencie najszczęśliwszą osobą na świecie, a jej spojrzenie jest pełne migoczących radośnie iskierek." Bardzo dziwacznie współgra z resztą, nagle następuje zwrot do czytelnika, nie wiadomo dlaczego, skąd, jak, po co. W ogóle wydaje się, że to trzecioosobowa personalna, bo "kamera narracji" podąża za Hyunem, całość jest podawana przez niego, aż tu nagle niepasująca wstawka, narrator niemalże się ujawnia, jak tutaj – "To był fakt. Gdyby tylko poznając siebie, nie zapomnieli o całej reszcie świata, dzisiejszego dnia oboje wciąż byliby szczęśliwymi, młodymi ludźmi. Niestety życie oczekiwało od nich czegoś innego, podsuwając pod nogi kolejne kłody, na których pojawienie się żaden z nich nie był gotowy."
    Albo mieszanka stylów. "po prostu padł na kolana i płakał, i krzyczał, i tak w kółko." – to "w kółko" jak dla mnie jest mocno potoczne, więc nie dość, że nie przystaje do reszty, to mocno zaburza klimat emocjonalnej, dramatycznej przecież sceny.
    Tak poza tym – uwaga na nadzaimkozę.
    "Han Hyun spędzał ten dzień jednak ze swoją ukochaną mamą i swoim najlepszym przyjacielem." Nie zawsze takie zaznaczanie jest potrzebne, a jeśli nie jest niezbędne, powinno się wywalić. Odnosząc się do tego konkretnego zdania – myślę, że gdyby Hyun spędzał dzień z cudzą matką i cudzym przyjacielem, to wówczas należałoby to zaznaczyć. A tak to... "Spędzał dzień z ukochaną mamą i najlepszym przyjacielem." – chyba wszystko jest jasne, nie trzeba dookreślać.

    OdpowiedzUsuń