13 stycznia 2016

The Tonight Show Starring Matt Harrison #2

Robisz właśnie coś nieprzyzwoitego? Coś o czym nie mogą dowiedzieć się rodzice? Robisz coś zabronionego? Coś co jest wbrew regułom? Rozłóż się na łóżku i poczuj tą wspaniałość. Bo Harrison powrócił. Na zawsze... Jesteś tylko ty i ja. Świetne uczucie. To takie świetne uczucie. Posłuchaj tego.
To już druga część programu The Tonight Show z moim imieniem i nazwiskiem w tytule. Wciąż istniejemy, więc zainteresowanie było całkiem spore. Dzisiaj zaczynamy nieco wcześniej, ale mam nadzieję, że wciąż ze mną jesteście. Mamy cudowną środę, na dworze wiatr, jednak w studiu całkiem gorąco. Zapomniałem podziękować wszystkim przyjaciołom radia, którzy podesłali mi sporo listów z pozytywnymi odczuciami! Ta audycja jest dla was, więc mam nadzieję, że siedzicie wygodnie, bo zabieram was w narkotyczną podróż po mistycznym świecie rock n' rolla. A teraz zaczynamy dzień od pogody! Mam dobre wieści dla fanów bikini, bo temperatura zamierza przekroczyć piętnaście stopni Celsjusza i utrzymać się w tym stanie przez kolejny tydzień! Zdzierajcie odzienia moje panie, bo oto nadchodzi szalona odwilż, a wraz z nią wasze cudowne nogi. Specjalnie dla Grety przeprosiny przesyła Adam. Miejmy nadzieję, że Paul zmiękczy jej serce i wkrótce usłyszymy dobre nowiny.
Skrycie marzyliście o sławie, wielkiej karierze, morzu galeonów i stojących w kolejce po autograf fanach? Nie wierzycie, że te plany mogą się spełnić? Nic prostszego! Dzięki naszemu plebiscytowi "GWIAZDY HOGWARTU", droga do sławy jest na wyciągnięcie ręki! Pragniesz otrzymać to wszystko wraz z tytułem Miss lub Mistera Zamku?
Zgłoś się prosto do naszego radiowego biura (dawna kanciapa woźnego, piętro pierwsze), zareklamuj samego siebie na antenie Gumochłona, odpowiedz na kilka pytań zadawanych przez naszego prezentera i walcz o głosy! 
Jak na razie jedną z czołowych kandydatek na Miss Zamku jest nie kto inny a Jemma Simmons, którą będziemy gościć już niebawem! Tak jest! Dokładnie to samo dziewczę, które nawoływało złodzieja babeczki na stawienie się przed sadem rejonowym. Czy go odnalazła. jak na razie nie wiemy. Ale znamy jedną dobrą nowinę, którą zaraz wam zapodam! Podekscytowany Angus podesłał nam wiadomość o tym, że wkrótce się ożeni, a oświadczył się podczas The Tonight Show. Gratulujemy i mamy nadzieję, że przyszłej pani Angusowej głos prowadzącego będzie się kojarzył jak najlepiej! Tylko Bóg wie, dlaczego bierze go za męża... Jak już Everly Brothers śpiewali, "Miłość jest nieznajomym"! Teraz jednak sam podeślę dedykację dla przewspaniałej kobiety, którą jest moja siostra. A wszyscy obwiesie, którzy się wokół niej kręcą, niech wiedzą, że was znajdę i zabiję...
Jeśli wciąż jesteście ze mną, to znaczy że należycie do zaszczytnego grona słuchaczy Radia Gumochłon. Lokalnej rozgłośni Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Przy mikrofonie Matt Harrison - ulubiony głos w twoim domu. 
Jesteś młodym, początkującym hogwarckim poetą? Rymujesz, nawet wtedy kiedy o tym nie wiesz? Wykorzystaj swój talent i wymyśl jedyne i unikatowe hasło reklamowe Gumochłona, które będziemy puszczać przed każdą audycją, w jej trakcje jak i po zakończeniu. Czekamy na wasze pomysły!
Uwaga, wszyscy korytarzowicze! Estera podesłała niepokojący list. Uciekła jej mysz rozmiarów pięści. Reaguje na wszystkie przekleństwa, więc zalecane jest głośne wykrzykiwanie obelg. Za odnalezienie zguby czeka sowita nagroda. Może mi ktoś wytłumaczy co oznaczają trzy 'X' pod rząd?
Ostatnio dużo myślę o imigrantach. W końcu w Norwegii po pięciu latach od przyjęcia ich do swojego państwa przestępczość wzrosła o 300 procent! Nie wiem jak wy, ale ja mam zamiar na następne urodziny kupić Elody świnkę miniaturkę i nazwę ją Ahmed. Zapewne zaraz zostanę zlokalizowany i naślą na mnie bombę wielkości krowy. A potem bum! Nie zostanie po waszym gospodarzu nic prócz kupki prochu. Co o nich sądzicie? Fanatyków politycznych debat zapraszam w czwartek na szóstą popołudniu do Pokoju Wspólnego Krukonów, gdzie będą o wiele wylewniej poruszać ten i inne tematy. Co jest tak cicho? Nie pozwólmy przysnąć naszym szarym komórkom. Jedynym ratunkiem będą The Boxtops ze swoim przebojowym Letter!
Moimi gośćmi w studiu są kandydatki do Miss Zamku - Jemma Simmons, Sorcha Tobin, Lala Krum, Avalon Moore! To właśnie w tym czasie możecie zadawać im pytania. Również dorzucę to i owo do tej puli, jednak może wpierw czeka nas krótki przerywnik.
Pragniesz, aby twoje życzenia trafiły do właściwej osoby, która w dodatku usłyszy je w dość nietypowy sposób? Nie brak ci odwagi, żeby podzielić się prywatną wiadomością? Zgłoś się do nas, zatrudnione w rozgłośni gumochłony z miłą chęcią odczytają każdy list, anonim, przesyłane życzenia czy wszystko to, co tylko trafi w nasze ręce!
Chyba mowa o mnie... Ale nie wszystkie odczytam z miłą chęcią! Pamiętajcie o tym! Czas zacząć pierwszy etap Miss Zamku! Jednak nie wszystkie pytania trafią na antenę z powodu ograniczonego czasu. Jemma. Ty pierwsza. Pozwól, że załączymy twój opis.
Jemma Simmons, a tak właściwie Jemma Ariana Simmons, urodziła się 30.05.2006r., w Londynie. Jest czarownicą półkrwi, należącą do domu Roweny Ravenclaw, co napawa ją niebywałą w dumą. W dodatku od piątej klasy piastuje stanowisko prefekta, od drugiej klasy należy do Klubu Ślimaka, a od kilku dni również do Klubu Pojedynków. Od początku swojej edukacji zajmuje czołowe miejsce, jeśli chodzi o ranking najlepszych uczniów w szkol, a swoje SUM-y zdała na poziomie przynajmniej „powyżej oczekiwań”. Śmiało można nazwać ją skarbnicą wiedzy. Nieważne o co zapytasz, ona na pewno to wie albo zaraz się dowie, bo dobrze wie, gdzie szukać. Niestety z miotłą nie radzi sobie tak dobrze, jak z innymi przedmiotami i w pierwszej klasie musiała uczęszczać na zajęcia dodatkowe, przez co jeden z uczniów doznał wtedy pewnego uszczerbku na zdrowiu. W przyszłości chciałaby zostać Aurorem lub Uzdrowicielem, ale ostatnio coraz bardziej skłania się ku tej pierwszej możliwości. Ma kota, którego nazwała Dumbledore, co jest ściśle związane z tym, że uważa Albusa Dumbledore'a za największego czarodzieja wszech czasów i na co dzień interesuje się jego postacią. Jest też ogromną fanką Harry'ego Pottera i wszystkich jego przygód! Dziewczyna, która – o ile nie jesteś patrzącym na nią z góry Ślizgonem – pomoże ci w każdej sytuacji, jeżeli tylko ją o to poprosisz. Urocza i pełna współczucia dla innych ludzi, a także magicznych stworzeń. Niesamowicie sympatyczna i ciągle uśmiechnięta. Więcej w niej życia niż sama byłaby w stanie sobie wyobrazić! Całkowicie leży, jeśli chodzi o improwizację i podryw. Biada więc temu, kogo sobie upatrzy, bo pewnie zostanie uraczony tekstem typu: „Hej, tygrysie. Jesteś chwastem? Bo chciałabym cię wyrwać”. Mimo wszystko podobno nie da się jej nie lubić, nawet jeżeli odejmuje komuś punkty za niepoprawne zachowanie. Strzeżcie się jednak, bo regulamin Hogwartu zna na pamięć!
A teraz prosimy o telefony! I mamy już kogoś na linii!
Czy Jemma mogłaby nam zdradzić szczegóły tego wypadku, któremu uległ jeden z uczniów i którego powodem były jej zajęcia dodatkowe z latania?
Jemma: Wstyd mi o tym mówić, ale niech będzie. Było to oczywiście na moim pierwszym roku. Już od samego początku było wiadomo, że w przyszłości nie zostanę gwiazdą Quidditcha, ale jakoś musiałam zdać, dlatego pani profesor kazała mi przychodzić na dodatkowe zajęcia. W tym samym czasie zajęcia miała drużyna Gryfonów, więc oczywiście bardzo się stresowałam, chociaż nauczycielka powiedziała mi, żebym niczego się nie bała. No, ale jedno powiedzieć, drugie zrobić. Co prawda wsiadłam na miotłę i nawet wzniosłam się trochę w powietrze, ale bardzo szybko straciłam nad nią panowanie, przez co Fred Weasley – tak, ten Fred Weasley – dostał miotłą pod twarzy, co oczywiście było moją winą. O swoim potłuczonym tyłku nawet nie chcę wspominać!
Co skłania cię do ostatecznego wyeliminowania posady Uzdrowiciela? Czy praca jako Uzdrowiciel jest dla ciebie zbyt wyczerpująca? Czy po prostu powołanie nakazuje ci strzec czarodziei jako Auror?
Jemma: Wydaje mi się, że to powołanie, ale na pewno nie fakt, iż praca Uzdrowiciela może być zbyt wyczerpująca, bo tego akurat się nie boję. Szczerze mówiąc, od zawsze podziwiałam Aurorów i chciałam być taka, jak oni, ale brakowało mi odwagi, aby od samego początku swojej edukacji iść w ich ślady i wszem i wobec ogłaszać, że chcę stać się jedną z nich. Dopiero niedawno przełamałam w sobie ten strach i właśnie dlatego bardziej chciałabym zostać Aurorem, chociaż wiadomo, że jeszcze nic nie zostało przesądzone.

A teraz jeszcze ja się wtrącę z pytaniem od prowadzącego. Jemma, znalazłaś swojego złodzieja? Powiesz nam, kim on był?

Jemma: Niestety nie! Porozwieszałam ulotki w całym Hogwarcie, ale złodziej wciąż się nie znalazł, dlatego korzystając z okazji, chciałabym po raz kolejny przypomnieć o babeczce, która została mi skradziona i poprosić sumienie ów złodziejaszka, aby w końcu przemówiło mu do rozumu!
Czy ta babeczka jeszcze nie spleśniała? Czy  masz rodzeństwo?
Jemma: Sądzę, że już spleśniała, ale zwrócenie zguby nie stoi na przeszkodzie! Przecież można dać inną, nie obraziłabym się. Samo przyznanie do winy byłoby dla mnie wystarczającym gestem, dlatego proszę się nie bać, tylko się przyznać! Tak, mam brata o imieniu Leonard. Jest ode mnie starszy o cztery lata i jest mugolem. To świetny chłopak, w dodatku studiuje prawo i jest niesamowicie inteligentny, a co najlepsze - całkowicie wolny, dlatego zapraszam do Londynu, chętnie zorganizuję spotkanie! Mogę dołączyć zdjęcie, gdyby ktoś był chętny! Ogólnie dużo razem rozrabiamy i nigdy się ze sobą nie nudzimy. Taki brat to skarb.

Dziękujemy za pytania i oczywiście odpowiedzi! Następną w kolejce jest Sorcha.
Pochodzenie: brytyjskie
Dom: Ravenclaw
Wiek biologiczny: szesnaście lat
Wiek umysłowy: różnie bywa.
Sto siedemdziesiąt centymetrów wzrostu, postura bardzo szczupła. Ciemne proste włosy z niedającymi utrzymać się za uszami niesfornymi kosmykami; prosty nos, wokół niego drobne piegi. Szaroniebieskie duże oczy z ciemną obwódką, dość długie rzęsy, gęste brwi. Na ustach delikatny uśmiech. Uwielbia za duże swetry i zwiewne sukienki, choć tych drugich często nie ma odwagi zakładać. Jej ulubionym kolorem jest ciemny brąz. Kiedy ktoś częstuje ją słodyczami, zawsze odmawia. Gdy tylko ma okazję, słucha muzyki z winylowych płyt - najczęściej jazzu, muzyki celtyckiej lub klasycznej. O Glad to be unhappy Paula Desmonda mogłaby mówić bez końca. Raczej unika tłumów. Znajomi określają ją jako skrajną pesymistkę, choć ona sama twierdzi, że jest realistką. Jej największą zaletą, a zarazem wadą jest szczerość i pogarda dla lizusostwa - Sorcha nie potrafi znieść kółek wzajemnej adoracji nie tyle przez zazdrość, co przez niechęć do obłudy, którą według niej cechują się osoby nadskakujące tym, którzy urodzili się w lepszych warunkach. Najczęściej można ją spotkać w bibliotece (pochyloną nad powieścią któregoś z młodo zmarłych pisarzy) lub na błoniach, gdzie skrobie kolejne opowiadanie czy wiersz. Lubi długie wycieczki po okolicach Hogwartu. Nocami wymyka się do Hogsmeade, gdzie pracuje w jednym z barów. Darzy silnym nieodwzajemnionym uczuciem wokalistę zespołu The Wizards of Oz. Jej pasją jest qudditch: nigdy nie opuściła żadnego treningu i chyba jest dość dobrą szukającą.
Czego się nie robi dla tytułu Miss... I pytania od słuchaczy!
Co skłoniło cię do uczęszczania na lekcje baletu? Zamierzasz jeszcze kiedyś wrócić do tańca?
Sorcha: Tańczyłam od czwartego roku życia... niewiele z tamtego okresu pamiętam, poza tym, że szło mi nienajgorzej, i że ciągle mówiono nam, że jesteśmy zbyt pulchniutkie. Później trochę rzeczy się zmieniło. Straciłam mamę, a mój tata... cóż, nie mam pojęcia, co się z nim dzieje, i chyba nie chcę wiedzieć. Trafiłam do ośrodka adopcyjnego w wieku pięciu lat. Tam raczej krzywo patrzono na moją pasję. Przestałam tańczyć w wieku jedenastu lat. Decyzję o rezygnacji podjęłam mniej więcej wtedy, kiedy psychicznie przestałam wytrzymywać panującą w zespole presję... a może to któryś z opiekunów mnie do tego nakłonił? Nie pamiętam. Tęsknię za baletem, ale nie wiem, czy czuję się na siłach, by do niego wrócić. Zresztą, w tym wieku raczej ciężko byłoby mi nadrobić czas, w którym inne dziewczyny ćwiczyły w pocie czoła.
Czy Sorcha utożsamia się z ogólnymi cechami swojego domu, czy uważa, że tiara popełniła błąd?
Sorcha: Coś tam kiedyś czytałam o rachunku prawdopodobieństwa... takie tam, mugolskie zabawy... czy ktoś lub coś tak mądrego jak tiara może się mylić? Nie wiem. Nie uważam się też za najinteligentniejszą, najpiękniejszą i w ogóle najwspanialszą osobę w Hogwarcie, bo to już w ogóle mało prawdopodobne. Myślę jednak, że do innych domów pasowałabym mniej, niż do Domu Kruka. Może dlatego jestem tutaj: bo do innych domów nie pasowałam. Może też dlatego, że kocham książki.

Teraz czas na trzecią kandydatkę.
Panie i panowie, przedstawiam wam prawdziwą królową wszystkich ważnych uroczystości, dziecko estrady i istny klejnot, wyróżniający się swoim blaskiem na tle innych uczniów Hogwartu. Przed państwem… Lala Krum! Ta ambitna, szesnastoletnia mieszkanka domu Salazara Slytherina pochodząca z dalekiej Bułgarii nie tylko zajmuje dumne miejsce w Klubie Ślimaka od początku swojej edukacji, ale jest równie dumną posiadaczką starszego brata, przyszłej sławy zawodnika quidditcha, i ojca, którego kariera szukającego może i już się skończyła, ale jego imię przeszło do historii tego magicznego sportu. Nie dajcie się jednak zwieść jej słodkiemu uśmiechowi i uroczym piegom zdobiącym twarz! W tej dziewczynie kryje się prawdziwy potwór, który ujawnia się zazwyczaj wtedy, gdy jakaś namolna pseudo-piękność przystawia się do jej braciszka. Nie warto zaleźć jej za skórę, bo paręnaście ciekawych klątw to ona zna, a nie miała jeszcze okazji ich wypróbować. Jest niczym te wszystkie lalki z horrorów: niby idealna do zabawy, a jednak zabójcza. Nawet imię pasuje. Ale, drodzy państwo, to tylko szczegóły, liczy się całość, a jest ona doprawdy zachwycająca. Piękna, inteligentna, o odpowiednim rozmiarze piersi, słowem: czego chcieć więcej? Może nieco bardziej zaokrąglonych pośladków, ale, drodzy państwo, nie można mieć wszystkiego! Mimo tego, zdawałoby się, drastycznego braku, panna Krum wprost nie może odpędzić się od adoratorów, a raczej nie mogłaby, gdyby wykazała choć najmniejsze zainteresowanie flirtowaniem. Niech was to jednak nie zraża, panowie, ta dziewczyna to ideał i drugiej takiej nie znajdziecie w całym Hogwarcie! Bo która inna Ślizgonka, Puchonka, Krukonka czy nawet Gryfonka może równać się z Lalą, córką tego Wiktora Kruma?
W jaki sposób trafiłaś do hogwarckiej szkoły? Czy posiadasz w Anglii rodzinę, czy też twój ojciec stwierdził, że Durmstrang nie ujawni ci aż takiego zakresu magii, jak Hogwart?
Lala: Trafiłam do Hogwartu, ponieważ moja matka nie zgodziła się puścić mnie ani brata do Durmstrangu. Najprawdopodobniej podjęła taką decyzję, ponieważ nie chciała, by jej dzieci uczyły się czarnej magii już od najmłodszych lat, ale równie dobrze mógł zaważyć fakt, że nie miała miłych wspomnień z pobytu w tej szkole i wolała, byśmy nie należeli do tej grupy czarodziejów, która traktowała mugoli i mugolaki jako podrzędny gatunek. Ojciec natomiast nie miał nic przeciwko wybraniu tej właśnie szkoły, ponieważ doskonale zdawał sobie sprawę, na jak wysokim poziomie są prowadzone tam zajęcia, i sam wysyłał listy do dyrektora z prośbą o przyjęcie jego dzieci do Hogwartu.
A co robisz, kiedy do twojego braciszka podchodzi nie pseudo-, a prawdziwa piękność?
Lala: W takiej sytuacji przez kolejne kilka godzin lepiej się do mnie nie zbliżać nawet z kijem, bo pogryzę, pokopię, a na koniec obrzucę przekleństwami bułgarskimi. Potem najprawdopodobniej udam się do kuchni, by wyżebrać w skrzatów kubek gorącej czekolady i stwierdzę, że i tak mam lepsze nogi, nos czy cokolwiek innego od tej piękności. A tak na poważnie mówiąc, to uważam, że prawdziwe piękności niczym nie różnią się od tych pseudo, kiedy lepią się do Iwana. Są równie dobrym materiałem do testów, a klątwy już czekają.
Współczucie dla przyszłej żony Iwana! Właśnie, jak wyobrażasz sobie tolerowanie partnerki życiowej brata, skoro już teraz ostrzysz kły na wszystkie uczennice, które się do niego zbliżają?
Lala: Jestem pewna, że jeśli mój bart naprawdę będzie tę kobietę kochał, to jakoś ją zaakceptuję. Co innego, gdy mowa o uczennicach, dla których liczy się jedynie wygląd i sławne nazwisko, a co innego o prawdziwej miłości. Zależmy mi na szczęściu Iwana i jeśli będzie trzeba, usunę się w cień. Wiem, że on zrobi to samo, nawet jeśli teraz patrzy wilkiem na każdego chłopaka, z którym rozmawiam. Zresztą, on nie ma jeszcze nawet osiemnastu lat, po co już teraz rozmawiać o ślubie?

I dziękuję za czas antenowy! Zapraszam słuchaczy do zadawania pytań Avalon Moore, która towarzyszy nam od sześciu lat i spotkać ją można w Pokoju Wspólnym Kruków.
Te srebrzyste włosy zna już chyba każdy hogwartczyk. Tylko czy ktokolwiek jest w stanie powiedzieć, że zna dobrze ich właścicielkę? Avalon Moore już dobrze zadbała o to, aby tak nie było. Owiana tajemnicą. Niska dziewczyna o filigranowej figurze przemierza szkolne korytarze zawsze z uśmiechem na twarzy, a jej skośne oczy wypełnione są radosnymi iskierkami. Pracowita, pomocna i uśmiechnięta. Te trzy słowa doskonale opisują naszą panienkę Moore! Niektórzy dziwią się jakim cudem ma angielskie imię i nazwisko (mało kto zna jej koreańskie imię, którego dziewczyna szczerze nienawidzi), skoro jej ojciec jest Koreańczykiem. Skoro o ojcu mowa, zajmuje on stanowisko szefa Departamentu Tajemnic w Ministerstwie Magii. Avalon wpatrzona w ojca jak w obrazek, jest gotowa do naprawdę wielkich poświęceń. Jednak nie tylko względem niego. Jeżeli masz jakikolwiek problem jak najprędzej powinieneś skontaktować się właśnie z tą dziewczyną. Dostaniesz od niej wsparcie, słowa otuchy i co najważniejsze – wysłucha cię bez oceniania. Obejmie ramieniem gdy nadejdzie taka potrzeba i zrobi wszystko, aby na twojej twarzy ponownie zagościł uśmiech. Jest takim chodzącym aniołem stróżem. W końcu jest Avalon. Każdy z nas chyba zna legendę o Królu Arturze? Sama o sobie mówi jako o upragnionej utopii, tak więc stara się ze wszystkich sił, aby mityczny raj nie został skażony.
Czy Avalon może w skrócie opowiedzieć legendę o Królu Arturze? Chętnie posłucham.
Avalon: Oczywiście, że mogłabym! Jednak legenda ta jest tak wielowątkowa, że po prostu nie da się jej sensownie streścić. Jednocześnie nie chcę zabierać za dużo antenowego czasu. Jeżeli tylko chcesz ją usłyszeć w całości, możemy kiedyś wspólnie usiąść przy kominku z ciepłym kocem i wtedy opowiem ci ją z najdrobniejszymi szczegółami!

Staram się jakoś uspokoić te dziewczyny, ale nasze kandydatki nie są takie spokojne jak się wydaje. Z tego co widzę Abigail zamierza wyrwać mikrofon Avalon i...

Hejka!
Jestem Abigail i wiecznie się uśmiecham! Uśmiecham się do ludzi wokół mnie, bo są fajni (choć czasem nawet o tym nie wiedzą...), uśmiecham się do profesorów, mimo że większość mnie nie znosi, uśmiecham się do kotów (szczególnie do mojego) i prawdopodobnie w przeciągu następnych kilku lat dorobię się szczękościsku. Jeżeli mnie nie kojarzysz, to pozwól, że przedstawię Ci moje znaki rozpoznawcze: oprócz wiecznego wyszczerzu na twarzy dysponuję również burzą ciemnych włosów i dużymi, piwnymi oczami. Zazwyczaj, gdy zasapana biegnę przez korytarz, słychać za mną głośne krzyki różnorakich siódmoklasistów. I ich krzyki zazwyczaj też są różnorodne — poczynając od "siema Lawrence" i na "jak łazisz, kretynko" kończąc. Mimo wszystko lubię ludzi, bo... Wydaje mi się, że powinniśmy tak robić, powinniśmy się lubić. Lubcie się, głupki.
Co by tu jeszcze o mnie? Nienawidzę się uczyć i nie potrafię się skupić na tyle, by ślęczeć nad książkami, natomiast nauka praktyczna przychodzi z wielką łatwością. Gram w Quidditcha, jestem ścigającą Hufflepuffu — przyjdźcie na mecz w następną sobotę!
I hej, jeśli wygram, to stawiam w najbliższy weekend wszystkim piwo kremowe w Trzech Miotłach!
Buziaki!
Co porabiasz chociażby w dniach wolnych?
Abigail: Z szczerym smutkiem przyznaję, iż w ostatnich dniach sporo siedzę nad książkami... Trudno to niestety nazwać nauką, skoro cały czas coś mnie rozprasza, ale staram się dzielnie, by zdać tegoroczne egzaminy jak najlepiej. Nuda, nie? Oprócz spędzania czasu ze znajomymi w zamkowej kuchni czy w ukochanych Trzech Miotłach, uwielbiam przesiadywać w Zakazanym Lesie — czego nie polecam po zmroku, jeżeli nie macie się jak obronić (a uwierzcie mi, czasem trzeba). Bardzo lubię pokazywać pazurki i to w dosłownym znaczeniu tego słowa, ale nie, nie chodzi tutaj o cokolwiek związanego z pobytami u kosmetyczki. A najbardziej w świecie lubię wpadać na przypadkowych ludzi, czego najczęściej nie robię zupełnie świadomie!
Dlaczego nazywasz ludzi głupkami?
Abigail: Wszyscy jesteśmy trochę głupkami, każdy na swój sposób. A poza tym, to raczej tak pieszczotliwie, nie na poważnie
Może poza Evangelosem Katsioulisem, to - podobno - najinteligentniejszy facet na świecie. Czy jest jakiś nauczyciel, który wyjątkowo cię nie znosi?
Abigail: Myślę, że inteligencja nijak się ma do mądrości, ale o to powinniśmy zapytać samego Evangelosa... Swoją drogą, ten pan się całkiem zabawnie nazywa! Jest taki jeden nauczyciel, ale chyba nie powinnam go tutaj przedstawiać z imienia i nazwiska (a nuż znów każe mi pisać jakieś wypracowanie), toteż opowiem Wam chociaż jak wygląda — ma rude włosy, a przynajmniej rudą kępkę, która zatacza prześmieszny półokrąg z tyłu jego głowy, wciąż nosi poplamioną atramentem burgundową szatę, jest okrągły i czerwony na twarzy jak pomidor. Wygląda jak bombka na choinkę z długą brodą, która, swoją drogą, musi być farbowana, bo tak pstrokatym czerwonym kolorem włosów nikt nie mógłby się pochwalić. Nienawidzi mnie już od ponad sześciu lat, a to wszystko przez mały incydent z łajnobombami... Nie będę jednak opowiadać o tym wydarzeniu, bo dawno i nieprawda, a poza tym nie chcę, by komukolwiek zrobiło się niedobrze!

Wszystkim Wam, piękne panie daję po 10 punktów! Gdyby była taka możliwość. Dziękuję za pobyt i zapraszamy następnym razem.

Sonda trwa do końca tygodnia!

Grali dla nas Pearl Jam ze swoim Alive. Bożeno, jak cudownie pobyć tu znowu sam na sam. Godzina Konesera! Nie zapominajcie dzwonić! I mamy pierwszy telefon! Ciekawe kto to... Nie dowiemy się, bo panna dzwoni anonimowo! Jeszcze lepiej! Halo, halo? Jesteś na antenie radia Gumochłon. Czym chciałabyś się z nami podzielić?
Niemożliwym jest mieć oczy dookoła głowy, wiedzieć wszystko o wszystkim, a przy tym pamiętać, że nie należy zaczynać żyć czyimś życiem — i ja się już z tym pogodziłam. Od kilku lat wy, Hogwartczycy, odciągacie mnie od różnorakich ekscesów, bo przez samą obserwację Waszych poczynań czuję się dostatecznie ubawiona. Kim jestem? Szarą myszką, której nigdy nie zauważacie. Jestem miła. Jestem tą osobą, o której nie jesteście w stanie powiedzieć niczego więcej, bo nie są na tyle interesujące, a przynajmniej tej interesującej części nie pozwalają wypłynąć na zewnątrz. Wcale nie jestem miła, ale Wy nie musicie o tym wiedzieć.
Co się wydarzyło w ostatnich tygodniach? Nic szczególnego. Jesteście nudni.

Wiecie jak najlepiej pogodzić się ze stratą drugiej osoby? Podobno przechadzka do Zakazanego Lasu i krótka rozmowa o niczym jest w stanie sprawić, że Twe smutne myśli odrobinę zejdą ze złych torów. Co prawda, choć jestem świadkiem, nie jestem do końca przekonana czy spoglądanie na oślizgłą roślinę miałoby jakkolwiek pomóc Twojemu sercu z takim ogromem bólu. W dodatku towarzyszący Ci pan Elias wcale nie wygląda przyjaźnie w niewyraźnym świetle płynącym z różdżki... O szczegóły zapytajcie Jemmę Simons, nie mnie, bo nie wiem, co wydarzyło się dalej — usłyszała mnie, a ja musiałam wiać!
Nie tylko Jemma ma chrapkę na naszych kochanych nauczycieli, kandydatek dla profesora Karkarowa znalazło się więcej, a konkretniej: dwie. Jedna, przy ognisku, spogląda na niego mądrymi oczami, w których palą się jeszcze ogniki starej, podobno już zwietrzałej, miłości. Druga w podskokach przychodzi do jego domu, a potem pije wino, nie mając za nic faktu, iż w następnym tygodniu jakby nigdy nic znów pojawi się na jego zajęciach, grając przemiłą uczennicę. Przestańcie już wlepiać w niego te maślane oczka. Chętnie zobaczę, jak Covel i Lawrence zaczynają drapać pazurkami, szczególnie w siebie nawzajem.
Młodzież, jak to młodzież, robi w swoim życiu wiele głupich rzeczy, do których bez wątpienia można zaliczyć tę dziką, niczym nie zatrzymaną miłość. Niech Wam się jeszcze przez kilka lat wydaje, iż te problemy warte są kilku nieprzespanych nocy, sińców pod oczami, morza alkoholu, kłamstw i przekleństw. Przejdzie Wam, dorośniecie. I nie wiem czy ostrzegam, czy grożę. Muszę Wam w każdym razie podziękować za te historie wyszarpnięte wręcz siłą z taniego, brazylijskiego serialiku dla półgłówków — smućcie się, czarodzieje czystej krwi, żeście nie oglądali. Zawsze jednak możecie popatrzeć na losy Waszych znajomych z klasy.
Duma Weasley'ów, kochany Fred, jest taką naszą małą hogwarcką maskotką. Błyskotliwy, zabawny i pewny siebie łobuz — wszystkie Gryfonki od czwartego roku w dół ściągałyby staniki, gdyby tylko miały co ściągać. Są takie jednak wybranki ze starszych roczników, które tego zaszczytu dostąpiły... Nie na długo jednak. Jak się ostatnio okazuje, chłopak o nazwisku Zabini (nie wierzę, że go nie znacie), mimo iż owego stanika nie posiada, jest w stanie przyciągnąć spojrzenie młodego Weasley'a na dłużej. Tym bardziej zdziwiłam się, gdy minęłam naszą gwiazdę na ulicach Hogsmeade ściśniętą w uścisku ze swoją poprzednią wybranką, Avalon. Zab, pilnuj swojego chłopaka. Szczególnie kiedy spędza czas z Krukonką, której ręka została obiecana innej koreańskiej dziewczynie (Ahn, a może to jednak jest chłopak?)... Znowu ta (ten?) nie może być z kobietą swoich marzeń, bo ma niższy status społeczny. Ja bym go, Elody, kopnęła nieźle w tyłek. Poproś o to brata (zaraz po tym, jak upomnisz Prim, by nie wpuszczała Matta do swojego pokoju, ok? Współlokatorki się skarżą). 
Nienawidzę Was, ale równie mocno Was kocham. Jesteście śmieszni, choć głupi.
Do zobaczenia później! Hm, za piętnaście minut na kolacji...
To... Było mocno pouczające! Aż miło widzieć scenę ploteczek hogwarcianych w tak dobrej formie! I naprawdę Emma i reszta ekipy Puchonek się skarżyła? No, nie wierzę. A jeśli tego słuchasz, Elody - to wiedz, że nadchodzę! A ten koreański badyl długo sobie nie postoi! Tak, tak. Trzeba się zapewne opanować. Czyż nie? A wy? Panna Anonim powiedziała coś o was, ale macie co do tego obiekcje? Ciche telefony oznaczają prawdę, więc czekamy na dalszy zestaw newsów z lochów Hogwartu!
Z dedykacją dla cudownego redaktora, co nam wszystkim tak ładnie kręci - Dexy's Mindnight Runners - Come on Eileen od fanki Radia Gumochłon!
Moja droga, przeszłaś samą siebie. Jednak cudownie byłoby usłyszeć, że jesteś ze mną, a nie z wujaszkiem Samem. Jak to śpiewają nasze gwiazdy You in that dress, my thoughts I confess, verge on dirty.
Wchodzi to w Godzinę Konesera i z chęcią bym tego nie puszczał, jednak za coś mi płacą. Chociaż w sumie... Nie, nie płacą. Chcę wam ogłosić, że Radio Gumochłon nadaje z pirackich fali, a wy drodzy słuchacze łamiecie w tej chwili prawa Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie! Jak się z tym czujecie? A więc dostajecie... Coś dziwnego z dopiskiem dla mnie 'Cześć, Matt. Proszę, włącz to na następnej audycji, chętnie posłucham. Powodzenia w prowadzeniu radia. AJ'. Z chęcią bym cię zniszczył, Elody...
Link do piosenki [bo wyszukiwarka w poście nie odnalazła filmku na jutubie]
Na tym jednak kończymy dość obszerne wydanie The Tonight Show Starring Matt Harrison. Dziękuję raz jeszcze anonimce od ploteczek! Skąd ty to wzięłaś?! Mam nadzieję, że nic nie stanie mi na przeszkodzie, by być tu za tydzień. Żegnam się z wami i zostawiam was w rękach Davida! Dla nieobeznanych w temacie pionier i wizjoner artystycznego rocka odszedł z tego świata w niedzielę. Przy mikrofonie, jak zwykle, siedział Matt Harrison. Do usłyszenia.
WSZYSTKIE ZGŁOSZENIA, DEDYKACJE, PYTANIA ORAZ GŁOSY PROSZĘ ODDAWAĆ DO PONIEDZIAŁKU! AKCJE ZOSTANĄ WZNOWIONE WRAZ ZE ŚRODOWYM WYDANIEM THE TONIGHT SHOW.
CHCESZ TWORZYĆ WŁASNE AUDYCJE RADIOWE I DOŁĄCZYĆ DO ZAŁOGI GUMUCHŁONA? ZGŁOŚ SIĘ JUŻ DZIŚ! PUNKTY ZA KAŻDY PRZEJAW AKTYWNOŚCI - PODRZUCENIE POMYSŁU, POMOC, WZIĘCIE UDZIAŁU W KTÓREJŚ Z POWYŻSZYCH AKCJI. WSZELKIE KOMENTARZE ZGŁOSZENIOWE PROSIMY ZOSTAWIAĆ POD NAJNOWSZĄ AUDYCJĄ.

4 komentarze:

  1. [Drugi raz zachwycasz! I nasz kochany anonim również, było czego słuchać i było co czytać. Umililiście mi wszyscy wieczór, dziękuję!]

    ostrząca kły Covel

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobre sobie! :D
    Świetna audycja :D

    Vladimir Karkarow

    OdpowiedzUsuń
  3. Mimo początkowych zaprzeczeń Emma i reszta ekipy Puchonek w końcu przyznała, że wizyta Matta była...całkiem ciekawa i nawet nie mają nic przeciwko kolejnym! Nasz anonim chyba ma niesprawdzone informacje albo koleżaneczki nie mówią prawdy! Tego i kim jest plotkara, jeszcze się dowiem, a jeśli moje mini śledztwo przyniesie jakieś konkretne rezultaty, na pewno dowiecie się o tym jako jedni z pierwszych!
    Super audycja ;D

    Prim

    OdpowiedzUsuń