27 stycznia 2016

I might never be the one who brings you flowers, but I can be the one tonight




Slytherin | klasa VII | patronusem wilk | boginem wilkołak | animag | schowany między łopatkami tatuaż | wiąz, 13 cali, włókno ze smoczego serca | Cezar
Do jakich wniosków doszlibyśmy rozkładając Scorpiusa na części pierwsze?
Część pierwsza
Na pierwszy rzut oka - dość podobny do ojca. Niewysoki, nie najgorzej zbudowany, jedynie włosy ma nieco ciemniejsze. I tutaj kończą się wszystkie podobieństwa między nim, a Draco.
Część druga
Leń. Śmierdzący leń patentowany, który gdyby tylko mu pozwolili, zasypiałby na każdą poranną lekcję, a z ostatnich zwiewałby, tylko po to, aby zdrzemnąć się na błoniach, lub w Pokoju Wspólnym, przy kominku.
Część trzecia
Mały geniusz. Kiedy po raz pierwszy jechał pociągiem do Hogwartu, modlił się, choć nawet nie wiedział do kogo, o to, aby Tiara Przydziału umieściła go w Ravenclawie. Książki były jego przyjaciółmi, a mama często mu powtarzała, że jest jej mądrym synkiem. Jednak coś poszło nie tak. Może ta stara czapka już widziała rozwijający się w nim syndrom lenia? Możliwe. Ale nawet ta przypadłość nie zmieni faktu, że inteligenty z niego dzieciak.
Część czwarta
Towarzysz do kieliszka, a najlepiej całej butelki! Nie pogardzi mugolską wódką, nie pogardzi szampanem, a za Ognistą dałby się pochlastać. Bo ona taka rozgrzewająca, taka ponętna - bardziej niż niejedna kobieta!
Część piąta
Buntownik z wyboru. Odkąd pamięta, nie lubił swojego ojca, jego sztywniactwa, nudziarstwa i traktowania ludzi z góry. I właśnie ta niechęć stała się fundamentem osobowości chłopaka. W krew weszły mu działania na przekór ojcu. Zrobił tatuaż nie tylko dlatego, że mu się podobał - ale też po to, aby wkurzyć Draco. Nosi bransoletki, nie tylko dlatego, że mu się podobają, ale też dlatego, że ojciec uważał, że są nie dość, że pedalskie, to jeszcze okropnie mugolskie. Przestał traktować swoje włosy żelem, po tym, jak usłyszał komentarz, że jego loki są okropne.
Część szósta
Wrogo nastawiony do długotrwałych związków. Od czasu pamiętnego zerwania z pewną krukonką ma serdecznie dosyć wszelakich miłostek, poza tymi na jedną noc, ewentualnie na kilka, ale bez miłosnych wyznań, bez kwiatków i obietnic.
Część siódma
Mugolak? Czystokrwisty? A co to do cholery za różnica? Czarodziej, to czarodziej, nie za bardzo rozumiem, o co ten cały problem ze zdrajcami krwi, parciem na oczyszczenie społeczeństwa z nich i ogólnym rozgardiaszem, bo wujek ciotki od strony ojca ma syna, który ożenił się z mugolaczką!
Część ósma
W czepku urodzony. Ten dzieciak ma wieczne szczęście! Ostatnio nawet ktoś kazał mu zagrać na loterii, ale po pierwsze - jest niepełnoletni, a po drugie, co zrobił by z mugolską kasą? Przecież nie pójdzie do Gringotta, nie rzuci na ladę grubych milionów i nie powie: Tej, Goblinie, rozmieniaj na nasze!
Część dziewiąta
Manipulant. Okej, prawda jest taka, że nawet zmarłego namówi do tego, aby się do niego uśmiechnął. Skąd to bierze? Merlin wie, ale jest w tym doskonały. Namówić szkolnego dilera na worek cukierków za friko? Co to za problem? Nakłonić tę bufoniastą krukonkę, aby dała mu ściągnąć? Błahostka!
Część dziesiąta
Marzyciel. Ale się nie przyzna! Czasami lubi usiąść na parapecie, w oknie jednej z wieży i popatrzeć w gwiazdy, zastanowić się jakby to było, gdyby Cezar był kobietą, a Justin Bieber ogłosił, że jest gejem. Okej, może jednak nie nad tym by się zastanawiał, ale w gruncie rzeczy chciałby wiedzieć coś więcej o tym drugim, bo jakby nie patrzeć całkiem niezły jest!
Część jedenasta
Łasuch. Ostatnio nawet zastanawiał się, czy to, że nie może przeżyć kilku godzin bez czegoś słodkiego powinien nazywać uzależnieniem. No ale co ma poradzić na to, że wszystkie te słodkości są tak niesamowicie pyszne? A już w szczególności te przygotowane przez hogwarckie skrzaty!
Część dwunasta
Marzy o byciu smokologiem, bo patrzenie na matkę i ojca, którzy dzień w dzień siedzą w tym cholernym Ministerstwie, których tyłki niedługo przyrosną do tamtejszych krzeseł, nie może znieść myśli, że i on może tak kiedyś wyglądać. Poza tym smoki są takie fajne! A on byłby drugim Czkawką, bo na pewno udałoby mu się jednego oswoić!
Część trzynasta
Nie mamusiu, nie jestem gejem, spokojnie! [...] Cholera, dobrze, że nie zapytała o to, czy płeć ma dla mnie jakiekolwiek znaczenie! Wtedy to miałbym przerąbane, chociaż - może wtedy ojciec by się ode mnie odczepił? Albo jednak nie... Mógłby mnie wtedy wydziedziczyć, a wbrew pozorom naprawdę lubię ten dworek!
But if you like causing trouble up in hotel rooms,
And if you like having secret little rendezvous,
If you like to do the things that you know we shouldn’t do,
Baby, I’m perfect, baby I’m perfect for you
Odrodzenie mojego Scorpiusa, poprzednio nie był na blogu zbyt długo, bo musiałam porzucić blogawanie na jakiś czas. Jeśli wtedy obiecałam jakiś wątek - możemy go zacząć.
fc. Dylan Forsberg
Cytaty One Direction, bo "Perfect" ostatnio nie mogło wyjść z mojej głowy, a teraz uznałam, że to idealnie do niego pasuje
Wąkti [5/5] : Arsellus, Ellen, Dakota, Aida, James
Bellamy, , Natan

53 komentarze:

  1. [Nie no, to jest jakiś żart. On naprawdę ma loki? On naprawdę jest brunetem? On naprawdę nie jest kolejnym głupim Ślizgonem (to taki żarcik, ja w sumie to ich lubię, ale cii)? Boże! Po pierwsze: pod względem wyglądu i moich preferencji - cudo! Po drugie: pod względem charakteru - też cudo, bo to taki Ślizgon trochę, ale jednak chyba nie, jaka szkoda, że go do Ravenclawu nie zrekrutowała ta paskudna Tiara. :< Jest zupełnie inny od Scorpiusa, który był tu ostatnio, a chociaż jest mi szkoda, że go nie ma, bo miał być wątek i w ogóle, to ten strasznie, ale to strasznie mi się podoba!]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  2. [Gdyby poszło po myśli Scorpika, a na nieszczęście Arsa – nie po jego to pewnie obydwaj byliby w Domu Roweny Ravenclaw. Ej, jaka ta sówka jest słodka :3 Dobrze kojarzę, że nasi panowie mieli się przyjaźnić i spędzać sobie miło wieczory w Pokoju Wspólnym przy kieliszku czegoś? :D

    PS Odpiszę u Bella jak tylko wykopię się z papierów c:]

    Ars/Vane

    OdpowiedzUsuń
  3. [Rzeczywiście inny aniżeli z opisu.
    Plus za fajną kartę, Scorpius wydaję się być tutaj przeciwieństwem ojca :)
    Udanego wątkowania :)]

    Vladimir Karkarow

    OdpowiedzUsuń
  4. [Cześć! :D Miłej zabawy na blogu, no i weny! W razie chęci zapraszam do Jamesa.]
    James Potter

    OdpowiedzUsuń
  5. [Dotychczas raz spotkałam się z dobrą kreacją Scorpa (też był brunetem zresztą), ale teraz dodaję też twoją wersję, bo niezmiernie mi się podoba. :D Taki niestereotypowy.
    Wątkujemy?]

    Ellen Ridley

    OdpowiedzUsuń
  6. [Haha Manipulant <3 Najlepszy moment karty hiehie Mam nadzieję, że z 2 panem pozostaniesz dłużej niż ostatnio. I co mogę powiedzieć? Powodzenia z drugą postacią :)]

    M. Harrison/L. Scamander

    OdpowiedzUsuń
  7. [ Scorpius, którego nie znamy. Świetna karta, a - leń śmierdzący, manipulant i łasuch w brązowych lokach - wyszedł Ci baaardzo dobrze. Pozdrawiam kolegę z domu, cześć i świetnej zabawy. Oczywiście zapraszam ;3]

    Amanda

    OdpowiedzUsuń
  8. [Ach, widzę kolejną postać w twoim wykonaniu :D Czyli Scorpiusowi trafiły się chyba geny Blacków, że taki sobie ciemny, jak na Malfoya wyszedł ;) Ciekawe, nie powiem :D Szczególnie, że genetyka bywa nieprzewidywalna :D
    Charakterek to ma jeszcze bardziej nietypowy, już nie tylko jak na syna swojego ojca, ale też jak na Ślizgona i bynajmniej nie chodzi mi o brak uprzedzeń z jego strony ;) No, przynajmniej tych oczywistych, bo kto tam wie, co mu w duszy gra :P
    Gdybyś wolała wątek między Scorpiusem i Tedem, zamiast Bellamy i Teddym (który zawsze możemy później ruszyć, jakby co), to daj znać :) Nasi chłopcy są w końcu rodziną; kuzynami, czy swoimi własnymi wujkami, kto tam by się nad tym głębiej zastanawiał ;)]

    Teddy Lupin

    OdpowiedzUsuń
  9. [Ładna postać. Chyba każdy uwielbia słodkości i mógłby stwierdzić, że jest od nich uzależniony :D. Życzę miłej zabawy i zapraszam do Arii na jakiś wątek.]

    Bane,Aria,Jare

    OdpowiedzUsuń
  10. ( Mówiłam sobie, że mam tak dużo wątków, że ledwo wytrzymuje, ale kurcze. Do Scorpiusa musiałam się zgłosić. No tak. Śliczna karta, bardzo podoba mi się takie...nietypowe ujęcie tej postaci. Jeżeli jest chęć na wątek to zapraszam, coś się wykombinuje ;v )

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  11. [W sumie to tak podejrzewałam, bo później sobie przejrzałam i puknęłam się w głowę, bo rzeczywiście wiele pomysłów było podobnych, więc oczywiście rozumiem, nie ma problemu! ;)
    Ten Scorp jest bardziej przytulaśny, tak mi się wydaje, tamten miał w sobie nawet trochę szaleństwa, ale ogólnie wątek miał polegać na nocnym spotkaniu w bibliotece, w okolicach przerwy świątecznej. Scorp miał przyjść po konkretną książkę, którą akurat studiowała Jemma i w ogóle miało być tu trochę strachu, bo on właśnie taki trochę obłąkany, a ona strachliwa. No więc nie wiem, decyzja należy do ciebie. Oczywiście pomysł można zmodyfikować, nie ma problemu.]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  12. [Wiesz, no nic na siłę :) Zbytnio pomysłu do naszej nowej dwójki też nie mam, a że siedzę teraz w sesji, to nie mam do tego głowy. Na razie wstrzymajmy się z pomysłami, chyba że wpadniesz na coś fajnego :D Bo na razie jestem nieosiągalna jeśli chodzi o pomysły czy pisanie wątków.]

    M. Harrison/L. Scamander

    OdpowiedzUsuń
  13. [Rany, nawet nie zauważyłam, że obaj są twoi! :D A jak sądzisz, gdzie lepiej się uda?]

    Ellen

    OdpowiedzUsuń
  14. [Oczywiście, ma to jak największy sens ;) Po przeczytaniu notki łatwiej będzie mi zrozumieć Bella, a tym samym wczuć się w wątek z nim i w to, jak ten mógłby ewentualnie przebiegać :P Tak więc, póki co pomyślmy nad wątkiem Scorpius-Teddy.
    Apropos moich pomysłów, to przyznam się, iż sądziłam, by Ted za rodem Malfoy nie przepadał. On w ogóle za swoją bardzo nieliczną, biologiczną rodzinką nie przepada; nie licząc Andromedy, rzecz jasna. Myślałam aczkolwiek, by jakieś osiem lat temu, nawiązał kontakt z Narcyzą. Z początku nie byłyby to ani trochę miłe pogawędki, gdyż Narcyza, niestety, zdaje się wierzyć we wszystko, co wyznawały rody Rosier i Black, z których się wywodzi. A Ted jest dosłownie zaprzeczaniem tego wszystkiego, nawet bez swojej 'uroczej' osobowości, czy nietypowych zdolności językowych :P Nie wiem, może Scorpius kilka razy byłby świadkiem tych spotkań Narcyzy z Teddym? To mogłoby w obecnym czasie ułatwić ewentualny wątek. Jeśli o niego chodzi, to chyba wszystko zależy od tego, czy wolisz między nimi relacje negatywne, czy może jednak pozytywne, skoro Scorpius wydaje się być pod wieloma względami zaprzeczeniem wszystkiego, co tworzy Malfoya ;)]

    Teddy Lupin

    OdpowiedzUsuń
  15. [Zapomniałam o tym, że ich rodzinki miały się nie znosić! :D Co powiesz na to, abyśmy rozegrały sobie wątek przy Arsellusie ze Scorpem i z Bellem? Dla mnie to żaden problem. Z tą różnicą, że z panem wilkołakiem dokończyłybyśmy sobie ustalenia dopiero jak opublikowałabyś notkę albo wcześniej jak wszystko będzie poukładane i podrzucisz mi poszlaki dla Grudniowego ;p]

    A. L.

    OdpowiedzUsuń
  16. ( Dziekuje bardzo :3 Wieeec tak. Mam bardzo nietypowy pomysl na ich poznanie sie. Wiec, Cornelius moze stac sobie na Wiezy Astronomicznej i bedzie cos tam ogladal,a Scorp moze uznac, ze ten chce skoczyc. Wiadomo, ze w takich przypadkach ludzie roznie reaguja xd Tak dramatycznie... Ewentualnie twoj pan moze uratowac mojego, jak ten bedzeie sie kapal w jeziorze i zlapie go skurcz xd Jakies konkretne relacje cie interesuja moze? )

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  17. ( Wiec tak. Mysle, ze mozna isc w cos typowego,ale chyba nadal interesujacego - moga sie ze soba droczyc i udawac, ze sie soba gardza, a tak naprawde beda sie sie 'lubic' w przyjazny lub romantyczny sposob. W pewnym momencie ktorys ktoregos pocaluje w tym drugim przypadku albo powiedzmy Cornelius pomoze Scorpowi w jakiejs glupocie w tym pierwszym. Zawsze mozna tez isc w kumpli od picia, ale mysle, ze im bardziej pokrecone tym lepsze :3 )

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  18. ( Jasne, ze mi sie podoba, czekam na zaczecie :3 )

    OdpowiedzUsuń
  19. [W karcie znalazłam wzmiankę, że jego urok skłoni szkolnego dilera do załatwienia worka cukierków za darmo - możemy to wykorzystać, ponieważ Ellen jest odporna na wszelkie sztuczki mogące pozbawić ją pieniędzy. Co ty na to, że kiedy Scorp przyjdzie do niej z jakimś interesem, za który będzie miał zamiar zapłacić uśmiechem, ostatecznie Ridley nie weźmie pieniędzy, a zażąda jakiejś przysługi, niekoniecznie dla Malfoya wygodnej?]

    Ellen

    OdpowiedzUsuń
  20. Quidditch. Tak popularny w czarodziejskim świecie sport, wymagający znakomitej sprawności i perfekcyjnej władzy nad miotłą. Corneliusa jakoś bardzo to nie kręciło. Owszem, na pierwszym roku, kiedy jeszcze nie był totalnym gburem, chciał dołączyc do ślizgońskiej drużyny jako ścigający, ale jak szybko ten pomysł pojawił się w jego głowie, tak wyleciał i już nigdy tam nie wrócił. Także wygrana jego domu nie zrobiła na nim specjalnego wrażenia, nawet jeśli połowa uczniów niemal popłakała się na wieśc o kolejnym zwycięstwie. Oczywiście w pewnym sensie szanował to, że to właśnie oni pokonali puchonów, ale w tym wypadku bardziej podobała mu się ich przegrana niż wygrana Slytherinu.
    Crawford zostałby w swoim dormitorium, gdyby nie jego chrapiący współlokator, który uchlał się chyba podczas meczu, a teraz płacił za swoje pijaństwo. Po pół godzinie tortur zerwał się nieco już rozwścieczony z łóżka i zszedł na dół, by napic się czegoś mocniejszego niż sok dyniowy. Nie pomoże mu się to co prawda skupic, ale może uda mu się zasnąc przy odgłosach wydawanych przez tego żałosnego gnoma. Zmrużył oczy, obserwując wiwatujących ślizgonów i wślizgnął się gdzieś w kąt, by uniknąc zbytniego chaosu.
    Właśnie namierzył jakiś miły, najbardziej odosobniony fotel, w którym miał zamiar się usadowic, gdyby nie znajomy męski głos.
    - Malfoy - burknął pod nosem, wzdychając ciężko. Zapowiadał się naprawdę długi wieczór. Spojrzał na niego z góry, niejako usatysfakcjonowany tą różnicą wzrostu, jaka między nimi istniała.Ale Scorpius miał alkohol. Ognista zdecydowanie mogła poprawic mu humor.
    - Jeśli mam z Tobą spędzic więcej niż pięc minut, to zdecydowanie będę potrzebował więcej butelek - posłał mu krzywy, sarkastyczny uśmieszek, ale dał się pociągnąc na kanape. Normalnie dzień dobroci dla zwierząt. Rozsiadł się na kanapie obok Malfoya i przez moment wpatrywał się w tańczące płomienie strzelającego w kominku ognia.
    - Oj, Malfoy, Malfoy. Przyznaj się, co brałeś - mruknął, przewracając oczami i wziął od niego butelkę, by pociągnąc z niej kilka łyków alkoholu. Chrząknął krótko na przyjemne ciepło, rozlewające się po gardle. Nachylił się ku niemu nieznacznie, ale tylko po to, by oddac mu butelkę.
    - Poważnie bawisz się w tą maskaradę. Zawiodłem się na Tobie. Myślałem, że stac Cię na ambitniejszą rozrywkę - dodał, ignorując irytację, która napłynęła do niego, gdy Scorp skrócił jego imię.

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  21. [No to jednak przyszłam do Scorpiusa, bo on i James to może być coś ciekawego :D Na sto procent się znają, pytanie tylko, w jakie relacje pójdziemy. Można założyć, że oboje chcąc zrobić na złość ,,tatusiom", postanowią się zakolegować :D]
    James

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie chodziło o to, że nie lubił Scorpiusa. Crawford z natury czuła niechęć do oddychających stworzeń, które wkurzały go znacznie bardziej niż przedmioty martwe. Niezależnie, czy było to dziecko czy dorosły, chłopak czy dziewczyna, brunet czy blondyn, a nawet mugolak czy czystokrwisty (choć utrzymywał swoją maskę twardego, nienawidzącego wszelkich szlam ślizgona). Wykorzystywał słabe strony ludzi do własnych celów, ale szczerze mówiąc zwykle go one nie obchodziły. Przewrócił oczami, zrezygnowany.
    - Przyjaciela - prychnął z pogardą, zakładając ręce na piersi. Cornelius nie potrzebował innych ludzi, relacji wiązała się z uczuciem, a uczucie ze słabością. Tak to funkcjonowało, niezależnie od tego, jak bardzo sie przed tym wzbraniano. Nie obraził go jednak w żaden sposób, a przynajmniej tak mu się wydawało.
    - Pewnie tak, Malfoy. Sądzę jednak, że nie starczy nam ona na długo - dodał pod nosem, widząc tych wszystkich uroczo szczęśliwych ludzi.
    - Nie, Potter nie jest naćpany. Myślę za to, że jest idiotą, przyjacielu - ostatnie słowo wyraźnie podkreślił. Nie miał nic do Pottera oczywiście, poza niechęcią jaką czuł do większości ludzi.
    - A może po prostu nie jestem tak irytujący jak inni? - spytał retorycznie, ponownie zabierając mu butelkę. Upił trochę alkoholu, a na jego usta wykrzywiło coś na kształt ledwie widocznego, ale za to szczerego uśmiechu.
    - Scorp, skarbie, potrzeba wielu drastycznych środków, żeby wyprowadzić mnie z równowagi. - mruknął, zanim ponownie przyssał sie do butelki - O to chodzi. Jak ludzie nic do mnie nie mówią, to jeszcze mogę ich przeżyć - stwierdził szczerze - Ale widać z Tobą muszę się przemęczyć, Malfoy - oddał mu butelkę i wstał - A teraz, mam zamiar się przejść. Uszy bolą mnie od tych krzyków - stwierdził i spojrzał w jego oczy, czekając na jego decyzję, czy pójdzie z nim.

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  23. [Jakby nie spojrzeć to w sumie jakby założyć się o to ze Scorpem to będziesz nadzorować całą sytuację rozwoju. Jest to, więc wykonane. Jeszcze nie przeczytałam notki, zabij mnie, ale nie dam rady aż do jutra/pojutrze. Powinnam się jeszcze uczyć – ba! Nadal to robię – i jestem tylko od czasu do czasu. Tak na zasadzie – pojawiam się i znikam. Czekam zatem niecierpliwie na zaczęcie, bo przede mną bardzo długa noc ;p]

    A. L.

    OdpowiedzUsuń
  24. [Mi się bardzo podobają Twoje pomysły. Z tym podrywaniem może być ciekawie, więc jeśli Scorp byłby do tego skłonny, to jestem za! :) No i oczywiście jakaś nieprzyjemna sytuacja - jak wrzucimy do jednego pomieszczenia Malfoya i Pottera, to raczej będą kłopoty, nawet jeśli nie do końca z ich winy :D To co, mogę coś zacząc, tylko podaj mi jakąś konkretniejszą sytuację, od której chciałabyś rozpocząć.]
    James

    OdpowiedzUsuń
  25. [Okey, nie ma sprawy. Jeśli dalej chciałabyś wątkować, to mam jeszcze dwie luźne koncepcje. Niby to nic odkrywczego, ale Dumbledore mógłby sobie któregoś dnia zapolować na Cezara. Doszłoby do sprzeczki, bo przecież Jem Ślizgonów nie cierpi. Z drugiej strony można byłoby to zorganizować w ten sposób, że skoro Scorpowi wszystko jedno czy mugol, czy nie, to wiadomo, że dla niej byłaby to nowość. Oczywiście nie chciałaby mu wierzyć. Dlatego zastanawiałam się nad dłuższą znajomością, w której niby by się znali, ale Jemma raczej stroniłaby od jego towarzystwa, bo myślałaby, że jest taki jak wszyscy Ślizgoni, a on chciałby jej pokazać, że nie wszyscy tacy są.]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  26. [Dobra, niech będzie! Chcesz nam zacząć, czy zrzucisz to na mnie? :D]
    James

    OdpowiedzUsuń
  27. [Cześć xx Wybacz zapłon; internet mi nawalił :/ Masz nadal ochotę na wątek z Teddym? xx
    W sumie twoja propozycja bardzo mi odpowiada :) Taki niepewny grunt, gdzie Scorpius sądzi, że Ted go nie lubi, a ten z kolei, że Scorp z niego drwi lub kpi ;) Czyli coś, co zaczyna się negatywnie, ale po oczyszczeniu sobie przez nich zatok, może mieć w sumie pozytywny przebieg :D Masz może jakiś konkretniejszy pomysł co do samego wątku? Może Scorpius ostatecznie konfrontujący Teda po zajęciach OPCM? Niekoniecznie w samej klasie; mógłby od kogoś usłyszeć, że młody Lupin w wolnych chwilach bywa wieczorami na boisku Quidditcha, czy coś w tym stylu ;)]

    Teddy Lupin

    OdpowiedzUsuń
  28. [Mhm, w porządku, nie ma problemu. W takim razie jedyne, co mogę teraz zaproponować, to Molly. Wisi na głównej, więc może tam uda się nam coś wymyślić z większą łatwością, nieważne z którą z twoich postaci. Oczywiście nie zmuszam!]

    Jemma Simmons

    OdpowiedzUsuń
  29. [Okey, jestem za. c: To teraz mam pytanie. Czy Scorp jest na tyle leniwy, żeby zostawić w spokoju osobę, która bardzo zaszła mu za skórę?]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń
  30. [Aj, przecież nawet nie jestem zła! Mnie samej zdarza się zupełnie pogubić w odpisach i całej reszcie, także czekam do jutra z niecierpliwością. :D]

    OdpowiedzUsuń
  31. [Oj, powiem ci, że nie wiem, ale pomyślałam sobie, że mogliby się stać parterami w zbrodni, którą byłoby zepsucie komuś walentynek albo po prostu jakiegokolwiek dnia z życia, bo ta osoba zaszła jednemu z nich za skórę. Tylko teraz staram się być bardziej ostrożna w propozycjach. xD]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń
  32. [Niby wiem i wcale tak nie sądzę, ale po prostu wydaje mi się, że tamtych propozycji nie przemyślałam i stąd się to bierze. Najważniejsze jednak, że pomysł ci się podoba. Tylko teraz potrzebujemy osoby i powodu. Nie wiem czy Scorp jest aż tak mściwym człowiekiem (chociaż teoretycznie byłyby to tylko takie żarty, o), ale w razie czego Molly jest w stanie się posunąć do rzeczy najróżniejszych, dlatego możemy założyć, że jakiś chłopak... Chwila, chwila! Nie wiem czy czytałaś moją notkę, ale tam na samym końcu było coś takiego, że jedna z jej koleżanek została wystawiona przez chłopaka, którego ochrzciłam nazwiskiem Yaxley. Molly tak czy siak nie ma co za bardzo w walentyki robić, więc... czemu nie utrzeć mu nosa?]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń

  33. Ostatnie dni były dla Ridley bardzo dziwne. Bardzo dziwne. Po raz pierwszy w swojej szkolnej ─ i życiowej ─ karierze przechodziła mały uczuciowy kryzys i czuła się nie tyle zaskoczona, co całkowicie zdezorientowana. Zwykle skupiona na świecie pieniędzy i sposobach na oskubanie z nich uczniów Hogwartu, teraz zupełnie nie umiała poradzić sobie z zaistniałą sytuacją, przez co zdarzało jej się wyłączać z otaczającego ją świata.

    Ale nie wypadała z rytmu, skądże! Zbliżające się walentynki sprawiały, że hogwartczycy dosłownie szaleli, a przy ich wymysłach sercowe rozterki Ellen wydawały się śmiesznie nic nieznaczące. Bez skrupułów wykorzystywała desperację uczennic, by podsuwać im słodycze napełnione eliksirem miłosnym, oraz pewność siebie chłopców, którzy bez opamiętania kupowali drobiazgi, dzięki którym na pewno ją zdobędziesz!. Umysł Ridley, zaprogramowany do przeliczania zleceń na forsę, w tym okresie nakręcony był tylko i wyłącznie na zysk, a co za tym szło ─ chętnie przyjmowała kolejne.

    Lecz nie przy obiedzie i nie w ten sposób! Gdy Malfoy wyrósł obok niej dosłownie znikąd, bezczelnie przerywając posiłek, z początku zamierzała go ignorować dotąd, aż inaczej nie rozpocznie tej rozmowy. Ostatecznie zwyciężyła zwykła ciekawość i myśl, że Scorpius musi mieć coś naprawdę ważnego do załatwienia, skoro przyszedł do stołu Gryfonów, zamiast poczekać.

    ─ Ja nie pomagam. ─ Włożyła do ust kęs kurczaka. ─ Ale możemy się dogadać, jeśli twoja oferta mnie zainteresuje. Chociaż może nie tutaj, już zwróciłeś na siebie uwagę, a to na pewno nam nie wyjdzie na dobre. ─ Uniosła znacząco brwi.

    Co jak co, ale rozgłos był jednocześnie przyjacielem i wrogiem Ridley ─ dobrze, jeśli o niej mówiono, źle, jeśli mówiono o tym, co robi. Plotki w Hogwarcie rozchodziły się prędko i przybierały formy, o których nie śniło się najbardziej otwartym umysłom...


    [Już tak nie przepraszaj! Jeszcze zacznę myśleć, że masz za co. :D Najwyżej wymyślimy coś wspólnie!]

    OdpowiedzUsuń
  34. Kiedy to Scorpius tkwił w fotelu ogarnięty jeszcze sennością wczesnej pory i ciszą związaną z wybyciem większości uczniów z zamku, w tym samym czasie Arsellus cieszył się wolnym i tym, że może trochę pospać. Nie to, żeby sypiał nie wiadomo jak długo, ale po poprzednio zarwanej nocy, którą spędził z wielkimi tomiskami w Dziale Ksiąg Zakazanych łóżko wydawało się nadzwyczaj kuszące. Wypadałoby w ogóle wyjaśnić, że Ars przyszedł do dormitorium dopiero nad ranem. Nie miał szans na to, aby się porządnie wyspać, chociaż na jego widok ucieszyła się Lukrecja. Miał jednak wrażenie, że czekała na niego przez cały okres jego nieobecności. Zwykła do tego, że zabierał ją ze sobą wszędzie. Głównie przez tego zboczeńca Kaia Vlaminga, który miał dziwną obsesję na punkcie Lukrecji, czego Arsellus zdzierżyć po prostu nie mógł. Kto jednak pojmie umysł czarodzieja, w którym żyje kot albo i dwa? Nikt zapewne.
    Niemniej jednak na zewnątrz było jeszcze ciemno. Wszyscy spali, więc Grudniowy nie musiał się tłumaczyć z tego gdzie był albo dlaczego wstał tak wcześnie. Zresztą zaspanym wystarczało krótkie, lakoniczne wyjaśnienie i zachęcenie ich do dalszego spotkania z Morfeuszem, aby po kolejnym przebudzeniu nie kojarzyli takiego zajścia. Kiedy tylko złożył głowę na miękkiej poduszce, a tuż obok ułożyła się jego kotka, mrucząc przy głaskaniu białej sierści nie trzeba było dłużej czekać na to, aby Ars zasnął. I pewnie spałby w najlepsze, gdyby nie Scorpius Malfoy, który obudziłby chyba trupa. Przebudził się, ale mimo wszystko jeszcze sennie chciał odgonić od siebie czyhające nad nim niebezpieczeństwo. Starał się resztkami zaspania ignorować ten huk, który odbił się echem kołdrę naciągnął na głowę, chcąc się od tego odizolować. Arsellus nie wiedział, że nie będzie mu to dane. Chwilę potem jednak odczuł na sobie ciężar Scorpiusa Malfoya, który wdrapując się do dormitorium zyskał nowy poziom energii. Lukrecja tymczasem zeskoczyła z łóżka na podłogę, prychając przy tym i machając puszystym ogonem.
    Grudniowy mruknął coś niezrozumiale, co mogłoby oznaczać tylko tyle co „spadaj”, ale nie ma co do tego pewności. Westchnął ciężko, kiedy Scorp bezlitośnie zerwał kołdrę z jego głowy z tym swoim „Akuku”. W tym momencie marszczył brwi, patrząc na niego spojrzeniem niezbyt przychylnym. Jak trudno było się dobudzić, kiedy deficyt snu tak potężny…
    – Scorp, gdyby nie chodziło o Ognistą to bym cię w tej chwili udusił. – przyznał szczerze nadal, marszcząc brwi. – Gdyby nie ten trójkąt leżałbyś na podłodze, wiesz? – dodał już z ironicznym uśmiechem, który uniósł nieznacznie kąciki jego ust.

    [Wreszcie odpisuję! :3]

    Grudniowy

    OdpowiedzUsuń
  35. Kiedy okazuje się, że Potter i Malfoy potrafią wytrzymać ze sobą w jednym pokoju bez wysadzania go w powietrze, na pewno dzieje się coś dziwnego. Albo jest to jakaś ściema i to wcale nie żadni Malfoy i Potter, albo to po prostu dwóch juniorów, próbujących wpienić nienawidzących się nawzajem ojców. Harry Potter i Draco Malfoy na pewno nigdy nie wyobrażali sobie, że ich synowie mogą wylądować w tym samym Domu i - o zgrozo - się polubić. A raczej polubić wspólne odurzanie się trunkami. Ale proszę bardzo, coś poszło nie tak.
    Scorpius zazwyczaj irytował Jamesa, i vice versa, ale w praktyce się znosili i rzadko skakali sobie do gardeł. Najbardziej chyba lubili momenty, kiedy byli pijani i mogli zapomnieć o tym, jakimi wkurzającymi dupkami oboje są. Wtedy tylko się śmiali z mało zabawnych rzeczy i udawali, że połowa świata wcale na nich nie patrzy. Syn tego złego i syn tego dobrego. Okazuje się, że czasami jabłko pada daleko od jabłoni. Tak daleko, że nawet go nie widać.
    Jak pewnie wszyscy wiedzą, Jamesa niełatwo zdenerwować. Najpierw bowiem trzeba go czymś zainteresować, a to nielada wyzwanie, bo James ma wszystko - delikatnie mówiąc - gdzieś. Tymczasem tego dnia trening quidditcha tak bardzo wyprowadził go z równowagi, że nakrzyczał na kilku pierwszoroczniaków na korytarzu i prawie przyłożył zbroi, która stała na jednym z wielu zakrętów Hogwartu. James nawet nie do końca wiedział, dlaczego aż tak się denerwuje. Ale było to jasne - nie chodziło tylko o quidditcha, ale również o pewną dziewczynę, która jednocześnie doprowadzała go do szału i sprawiała, że nie miał pojęcia, jak się zachować. Nie umiał przyznać się przed samym sobą do tego, że ją lubi, i doprowadzało go to do szewskiej pasji.
    Ale to wszystko przez ten beznadziejny trening. Jasne.
    Gdy na jednym z korytarzy zauważył Scorpiusa bajerującego jakąś dziewczynę, poczuł się, jakby ktoś podarował mu wyjątkowo trafny prezent. Potrzebował albo kogoś, na kim mógłby się wyżyć, albo jakiegoś alkoholu. Zależnie od nastroju, Malfoy mógł mu zapewnić jedno, albo drugie.
    - Ty, Romeo - szturchnął Malfoya w ramię - zostaw biedną niewiastę.
    Po tych słowach złapał Scorpiusa za szatę i zaciągnął na inny korytarz.
    - Masz może ochotę zostać moim workiem treningowym, Scorpi?

    James

    OdpowiedzUsuń
  36. ( Wybacz, ja również byłam zawalona. Ale teraz mam ferie, więc będe szaleć xd)
    Każdy, kto rozmawiał z Corneliusem musiał się z nim męczyć. Taką już miał drażniącą naturę, to coś brało się gdzieś z głębi nieo i środowisko i osoby w nim żyjące nie miały na to wpływu. Jedni są mili, inni są Corneliusem. Jemu nie chciało męczyć się z tą całą uprzejmością, a mimo to nie chciał w żaden sposób urazić Malfoya. Nie żeby, oczywiście, jakoś bardzo o niego dbał, po prostu był mu mniej obojętny niż reszta społeczeństwa...jakkolwiek by temu nie zaprzeczał. Westchnął ciężko, przewracając oczami.
    - Powiedzmy, że...praktycznie każdy jest dla mnie równie beznadziejny i nie wart uwagi - mruknął pod nosem, może nie całkiem zgodnie z prawdą. Zdarzały się w jego życiu osoby, które obdarzał swoją nietuzinkową specyficzną symaptią, ale o tym Scorpius nie musiał wiedzieć. Przez moment milczał, jakby analizując to, o czym, poniekąd, rozmawiali. Był szczerze zdziwiony, że Scorp chce tu jeszcze z nim siedzieć, że w ogóle ma ochotę spędzać z nim czas. To wydawało się takie wielce nieprawdopodobne. Jego zesztywniałe mięśnie się rozluźniły.
    - Ale nadal tu ze mną siedzisz - mruknął, rzucając mu spojrzenie znad uniesionej brwi. Poczekał, aż Scorpius łaskawie wstanie i zwinie się z Pokoju Wspólnego. Dopiero wtedy ruszył za nim. Dogonił go bez problemu, ale potem trochę zwolnił, by dotrzymać mu kroku.
    - I mimo to ze mną idziesz - powiedział, patrząc przed siebie. Nawet przez moment miał ochotę się uśmiechnąć - tak dawno nie smakował tego gestu, jednak potem, ujrzawszy dwóch skradających się gryfonów idących z przeciwka, od razu mu się odechciało.
    - Przebieraj tymi krótkimi nóżkami trochę szybciej, skarbie. Nie chcemy, żeby ktoś nas złapał. W końcu łamiemy szkolny regulamin - rzucił sarkastycznie, zanim zaczął wspinać się po schodach. Mieli ze sobą alkohol, a dodatkowo nie powinni wychodzić z pokojów o tej porze. A to pech. Nagle do jego uszu doszedł ciężki odgłos kroków. Osobnik ten był zdecydowanie za głośny na wymykającego się ucznia. Złapał za nadgarstek Malfoya i pociągnął go za kamiennego gargulca. Przycisnął go do posągu, jego samego ograniczała ściana, więc stykali się ciałami prawie na całej długości. Przycisnął dłoń do jego ust, na wszelki wypadek,gdyby zachciało mu się krzyczeć, śmiać czy cokolwiek. Nie miał ochoty na kolejny szlaban.

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  37. [ A co to, Scorpius się przefarbował? Fajnie, mi się podoba xD Skrobnijmy coś tylko nie wiem z którą postacią, więc wybierz sobie i pomyślimy :p ]

    Silas Mulciber

    OdpowiedzUsuń
  38. To pewnie wina jego okropnego charakteru, ale gdy widział, że Scorp traci humor, on go odzyskiwał. Zerknął na niego z dziwnym błyskiem w oku. Mimo tego, że poruszały nim jakieś emocje, jego twarz nadal pozostała bez wyrazu.
    - Przyznaj,że po prostu jesteś mały - odezwał nim kroki odwróciły jego uwagę od chłopaka.
    Nie uważał Malfoya za osobę wybitnie nieinteligentną, ale wiedział, ciało zwykle samo reaguje i wtedy można wpaść w kłopoty. Na początku nawet nie zauważył, że stoją tak blisko siebie. Był skupiony na tym, żeby nie wpaść. Zaraz jednak kontakt z drugą osobą zaczął mu ciążyć. Zawsze unikał dotykania, przytulania, nawet ściskania dłoni na przywitanie. Sam w sobie nie miał oporów, chyba, że nad tym nie panował. A tak było w tym przypadku. Zacisnął wargi, czując jego dłoń na swoim nadgarstku. Zerknął w dół i przeszył go nieznacznym spojrzeniem niebieskich oczu. Jego własne, martwe serce zdawało się ożyć i nawet przyspieszyć. Przymknął na sekundę oczy, zanim odetchnął z wyraźną ulgą, gdy mogli już stamtąd wyjść. Ruszył za nim, a jedna z jego brwi powędrowała do góry.
    - Niby czego mam nie robić, Malfoy? Chować się przed pewnym szlabanem? - burknął pod nosem, idąc obok niego. Naprawdę nie miał pojęcia, czego czepiał się Scorpius. A przynajmniej tak sobie wmawiał. Wreszcie doszli na siódme piętro. Crawford był w Pokoju Życzeń może ze dwa razy i doskonale pamiętał obie wizyty. Za pierwszym razem chował się przed woźnym, za drugim pokój posłużył ma za ogromną bibliotekę pełną ksiąg zakazanych i mrocznych. Nie żeby interesował się czarną magią, oczywiście.
    - Pozostawiam Tobie ten zaszczyt - mruknął z ironicznym uśmiechem, zatrzymując się przed ścianą na przeciwko której znajdował się gobelin z Barnabaszem Bzikiem.

    Cornelius

    OdpowiedzUsuń
  39. James roześmiał się, widząc zdenerwowanie Scorpiusa. Biorąc pod uwagę, jak bardzo wkurzył Malfoya, odbierając mu okazję na podryw, śmiech nie był raczej na miejscu i mógł oznaczać rychłą śmierć, ale James znał kumpla zbyt dobrze. Wiedział, że Scorpius sobie chwilę pokrzyczy, i zaraz mu przejdzie. Bajerował dziewczyny niemal codziennie, dokładnie tak samo jak James. Utrata jednej z wielu szans nie była dla żadnego z nich czymś wielkim, jakkolwiek źle to nie brzmi.
    Uśmiechnął się szeroko, gdy kolega wspomniał o alkoholu. Właśnie tego James potrzebował. Tego oczekiwał od kumpla, i nawet nie musiał wiele mówić, by ten się zorientował, o co chodzi. Chyba właśnie dlatego James czasami tak lubił towarzystwo Malfoya.
    - Już się nie denerwuj - poklepał kolegę po plecach z sarkastycznym uśmieszkiem. - Ona i tak wróci. Zawsze wracają. Trudno im odpuścić.
    Szkoda tylko, że czasami akurat te, na których nam zależy, nie rzucają nam się w ramiona - pomyślał. I część złości powróciła, bo sprawy sercowe nigdy nie były czymś, czym musiał się przejmować. Aż tu nagle pojawiła się taka jedna wariatka i wywróciła całe jego życie do góry nogami.
    - Co do tej częsci o Ognistej - właśnie to miałem na myśli.
    Rozejrzał się po korytarzu i pokazał gestem, żeby Scorpius poszedł za nim. Skierowali się w stronę lochów, w których znajdował się Pokój Wspólny Ślizgonów.
    - Mam w dormitorium jedną butelkę. A powiedz, mówiłeś serio z tym workiem treningowym? Jak ci dam Ognistą, to pozwolisz mi się walnąć? - uśmiechnął się do niego sarkastycznie.
    Wiedział, że nie ma na to najmniejszych szans. Ale zawsze można sobie przecież pożartować. I powkurzać Malfoya. To od zawsze była jedna z ulubionych czynności Jamesa.

    [Jeśli chodzi o ten wątek z Aidenem, to pomyślę i dam Ci znać? Bo obecnie nic mi nie przychodzi do głowy.]
    James

    OdpowiedzUsuń
  40. [E tam! Oczywiście, że nadal jestem za wątkiem, a na rozpoczęcie cierpliwie poczekam. ;)]

    Molly Weasley

    OdpowiedzUsuń
  41. [Pozwól, że wybiorę Scorpiusa, chodzą do tej samej klasy, muszą się znać. Tylko mam dylemat co do samych relacji. Aida mogłaby być przygodą na jedną czy tam kilka nocy, jeśli Twój pan gustuje również w paniach, a po przeczytaniu końcówki już sama nie jestem co do tego pewna.
    Tak w sumie to Aida to imię po bohaterce pewnej opery, ale może też być i modelem. :D]
    Aida

    OdpowiedzUsuń
  42. [Haha, tak, zrozumiałam wszystko. :D Myślałam, że masz już jakieś powiązanie z tą Krukonką, dlatego nie szłam w tym kierunku, ale może faktycznie coś być. :D Tylko kiedy? Po czwartej klasie chyba jakoś, jak zaczęła rozmawiać z ludźmi, nie tylko z własnym kotem.
    To będzie dość dziwna relacja, ale może tak być. To od czego byśmy zaczęły nasz wątek? :D]
    Aida

    OdpowiedzUsuń
  43. [Wybacz, mam taki zwyczaj, że nie odpisuję, kiedy już wiem, jak wątek zacząć. xD Tylko chwilowo brakło mi weny, a chcę napisać coś dobrego, dlatego nie martw się, pamiętam o Tobie i na pewno się odezwę, gdy już coś napiszę :3]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  44. Półmrok panujący w dormitorium ani odrobinę nie zachęcał do opuszczenia ciepłego, miękkiego łóżka. Gdyby nie ten durny Scorpik to Ars nadal mógłby cieszyć się tym błogim odpoczynkiem w objęciach Morfeusza, zwiedzając nieodkryte dotąd krainy. Po nieprzespanej nocy na pewno, by mu się to przydało, ale po prostu nie był to odpowiedni moment na ucięcie sobie zbyt długiej i przeciągającej się drzemki. Bez wątpienia zwaliłby i tym bardziej wykopałby Malfoya ze swojego łóżka, które dzielił z Lukrecją, której – o dziwo – nie było na miejscu zdarzenia, jeśli nie wyłapałby tajemnego, leczniczego znaczenia Ognistej.
    Jeśli Grudniowy wybudziłby się należycie i dostrzegł zbrodnię dotyczącą jego białej kotki ruszyłby na poszukiwanie winnego. W tym stanie było mu to wszystko jedno. Winnym porwania Lukrecji był albo Call albo ten tępak – Akin, który wbił sobie do tego pustego łba, aby tresować ją w taki sposób, aby nie słuchała Arsellusa. Przyznajmy otwarcie, że nieudolnie szło to temu spijaczonemu umysłowi, ale co tu się dziwić… W niektórych wyjątkowych sytuacjach lecznicze trunki bywają szkodliwe. W tym wybitnym akinowym przypadku. Scorpius, jakby nie spojrzeć – poza tym bezczelnym budzeniem, oczywiście – dysponował o wiele większym wachlarzem zalet w porównaniu do wspominanych quidditchowskich tłuczków. Może i Malfoyowie nienawidzili się z Langhorne’ami, a powód takiego stanu rzeczy był kwalifikował się do tych, które już dawno straciły na znaczeniu i aktualności, ale to wcale nie znaczyło, że ta niechęć okaże się dziedziczna, a nawet jeśli w domyśle powinna taką być to Ars i Scorp wszystko zepsuli.
    Spojrzenie wybudzonego gwałtownie Arsellusa na pewno nie zwiastowało niczego dobrego, a już tym bardziej, że Scorp wskoczył na niego, nie dając zbytnich szans na to, by powoli i ze spokojem pogodzić się z faktem, że sen jest dla słabych, kiedy chodzi o tak arcyważną kwestię jak Ognista. Kiedy ten uchachany i wesolutki jak skowronek Ślizgon wreszcie z niego zlazł, dając mu konieczną i niezbędną do oddychania przestrzeń. Ars nie był jeszcze dobrym kompanem, na co wskazywało groźne zmrużenie oczu.
    – Tak, tak – burknął cicho. – A kiedyś nie mogłeś na mnie liczyć, jeśli chodziło o Ognistą, Scorp? – przejechał dłonią po twarzy, pocierając przy okazji zaspane oczy. Niechętnie na pół walcząc ze sobą, a na pół chcąc pozostać w łóżku powoli, ostrożnie zwlókł się na podłogę, rzucając przelotne spojrzenie młodemu Malfoyowi, który szczerzył się jak głupi do sera. Nawet w pewnym sensie poprawiało to Arsowi humor. Wciągnął na siebie ubranie w bardziej ślimaczym tempie, bo i zaspanie nie chciało tak wcześnie odejść. W jego umyśle przebijała się myśl, gdzie spędzą ten czas, opróżniając butelkę do ostatniego łyka.
    – Może być Wieża Astronomiczna, Pokój Życzeń na siódmym piętrze, na siedzenie w Hangarze na łodzie jest jeszcze za zimno, albo… – Ars wymieniał możliwe miejsca, gdzie mogą cieszyć się spokojem i randkować do woli z Ognistą. W międzyczasie wciągnął na siebie spodnie, które zapiął i przy wciąganiu szarego swetra jego zaspanie nagle ustąpiło, a Grudniowy zaciął w porę, gryząc się w język. Za każdym razem łapał się na tym, że zapominał o tym, że Scorpius nie był w jakiś sposób powiązany z KZWP. – Um, nieważne, jakaś opuszczona sala – burknął znacznie ciszej, siląc się na taki ton, jakby nic się w ogóle nie stało. – Ruszaj tyłek, Scorp. Nie mamy zbyt wiele czasu do stracenia. – dodał z lekkim uśmiechem. Liczył między innymi na to, że ciekawość młodego Malfoya nie wybije się do przodu.


    [Wybacz nieładne opóźnienia i jakość, ale za dnia piszę słabiej, ale będzie lepiej, słowo! ;c]

    Ars, który prawie się wydał z siedzibą KZWP

    OdpowiedzUsuń
  45. [Coś czuję że Dakota najlepszej dogada się ze Scorem, w końcu jest magnesem na wszystko co odmienne i dziwne, a pan Malfoy poniekąd jest okazem szczególnym. poza tym mają coś ze sobą wspólnego- lenie geniusze. Można by wkręcić ich we wspólne spanie pomiędzy lekcjami, leżakowanie na eliksirach i balet z ognistą. Mogliby być swego rodzaju przyjaciółmi szablonowymi co się spotykają na błoniach i w wierzy astronomicznej, śmieją się na korytarzach- takich z klasą i licznymi bonusami, przewracających wszystko do góry nogami, niszczących życie swoim rodzicom i nielubianym krewnym, popijających ognistą nad jeziorem w samej bieliźnie itp. ]

    D.F.W.

    OdpowiedzUsuń
  46. [ Ja jestem jak najbardziej zainteresowana, więc śmiało możesz mnie wprowadzić w szczegóły ]

    D.F.W.

    OdpowiedzUsuń
  47. [ Rozumiem luzik malina, poniekąd taka zabawa w kotka i myszkę przy czym on jest tutaj myszą...poniekąd :) Ze strony Dakoty mogę nadmienić że zwarzywszy na jej charakterek wcale nie będzie mu ułatwiała zadania. Gdy on będzie w fazie ucieczki z wielką przyjemnością kopnie go kilka razy w tyłek, będzie rozpuszczać plotki o posiadanych przez niego chorobach wenerycznych i rozwieszać zdjęcia nagich celebrytów z jego twarzą. Oczywiście wszystko ze szczerą sympatią ale pamiętajmy, że Dakota jest zdrowo szurnięta :)]

    D.F.W.

    OdpowiedzUsuń
  48. [ Myślę, że możemy od razu połączyć wątki zaczynając od randki. Po niej mogliby ustalić termin kolejnego spotkania jednak wyniknie ta sprawa z ojcem Scora i tu masz watek kolejny. Następnego dnia Scor się upiję bo tak by mu było łatwiej, spotka się z Dakotą i wpadną w poważne kłopoty. To w sumie można nawet zrobić poza zamkiem tak dla smaczku. Koniec końców dzięki interwencji osób trzecich uda im się wyjść bez większego szwanku z problemów ( może by ich tak milicja za coś złapała?) A potem to zobaczymy co nam tam wyjdzie :). I nie martw się - Dakota też go na swój pokręcony sposób wykorzystuje :D]

    D. F. W.

    OdpowiedzUsuń
  49. Miliony myśli kłębiły się w jej głowie jedna przekrzykując drugą. Dano nie miała takiego mętliku, dawni nikt nie wyprowadził jej z równowagi na tyle by nie była w stanie skupić się na rzeczach ważnych, zamiast w kółko rozprawiać na temat nic nie znaczących pierdoł, choć większość dziewczyn tego problemu tak by nie nazwało. Jednak Dakota zdecydowanie nie należała do większości- była jedną z niewielu osób od stawających od szkolnego społeczeństwa. Może nie z wyglądu- jedynie jej niedawno zrobione, fioletowe końcówki wyróżniały się pośród stonowanych barw, jednak poza tym wyglądała zwyczajnie. Sześćdziesięciokilowe stworzenie mierzące metr siedemdziesiąt trzy centymetry patrzące na świat bystrym wzrokiem niebieckich oczu zazwyczaj ubrane w luźny podkoszulek poplamiony farbą i spodnie z mnóstwem dziur, to wszystko oczywiście schowane pod niedbale założoną szatą i krzywo zawiązanym krawatem. Jedyne co to ludzie w pierwszej chwili mogli ją uważać za fleję. W sumie nie dużo się mylili.
    Różnica leżała w jej charakterze- specyficzne usposobienie w połączeniu z dziwną śmiałością i nadgorliwą chęcią przełamywania wszystkich ustalonych granic czyniło z niej potencjalną bombę zegarową, mogącą się uruchomić w każdym momencie niezależnie od warunków. Dołączywszy do tego cięty język oraz nadużywanie brzydkich słów połączone z nadzwyczajnie dużym zasobem słownictwa czyniło w niej jedną z największych dziwaczek tej szkoły, o ile nie największą. Mało kto był w stanie z nią wytrzymać- po kilku minutach wywodów na temat ludzkiej głupoty nawet najwytrwalsi rezygnowali, no chyba że akurat grała to trwało to o kilka minut dłużej.
    Jednak wbrew wszystkiemu nie była taką zołza za jaką ją uważano- w głębi skrywała się osiemnastolatka spragniona ciepła i przede wszystkim zrozumienia. Co z tego że mówiąc głębiej ma się na myśli jedną komórkę po środku jelita grubego, która w każdej chwili może zostać unicestwiona, bądź wraz z pokarmem wydalona z organizmu. Ważne, że jeszcze tam jest i na razie się nie wybiera. Chyba.
    Leciutki wietrzyk podwiał jej do góry spódnicę, odkrywając nieco za wiele jej nogi. Odruchowo przygładziła ja, by wyprostować potencjalne zagięcia i przy okazji uniemożliwić dalszą eksponację swoich nóg odzianych jedynie w cienkie, czarne rajstopy. Każdy kto obok niej przechodził wybałuszał oczy, bowiem nigdy w swojej karierze szkolnej nie wyglądała trak dobrze- zazwyczaj potargane włosy spięte w luźny kok spływały luźno na jej ramiona, zakręcając się przy końcach w małe loczki. Granatowa sukienka w z długim rękawem idealnie komponowała się z jej kolorem oczu dodatkowo podkreślając jej zgrabne nogi. I do tego buty, nie trampki osmolone czarną sadzą czy też pomazane czerwoną farbą, a proste baleriny zwieńczały cały strój nadając mu dziewczęcego wyrazu. Tak, niejedna osoba mogłaby śmiało przyznać, że Dakota prezentowała się niezwykle dobrze.
    Westchnęła cicho zakładając jeden z niesfornych kosmyków za ucho. Wyjątkowo stawiła się przed czasem, by móc nacieszyć się widokiem zaskoczonego Scorpiusa, a był to widok niezwykle rzadki. Co jak co ale w swoim życiu widział już to i owo u innych dziewczyn, z nią włącznie jednak nigdy nie miał do czynienia z nią jako dziewczyną w pełnej krasie. Ciekawiła ją jego reakcja, jego mina, zachowanie. W ogóle była ciekawa tego spotkania. Podekscytowanie zżerało ją od środka nękając już i tak niespokojny umysł. Czekała.

    [Chcesz, to masz ;)]

    D.F.W.

    OdpowiedzUsuń
  50. James pokiwał głową, słysząc wzmiankę o Hogsmeade. Miał ochotę wyrwać się z dusznego Zamku. Hogwart był wielki, ale tego dnia wydawał się przytłaczać Jamesa swoim rozmiarem, a jednocześnie kurczyć się i zgniatać go pomiędzy ścianami.
    Wspiął się po schodach do dormitorium, by wyjąć z kufra butelkę Ognistej Whisky. Scorpius deptał mu po piętach, już podekscytowany perspektywą pijanej nocy. James myślał tylko o tym, by wreszcie się napić i zapomnieć o całym tym uczuciowym gównie, które chodziło mu po głowie cały dzień. Wiedzial, że alkohol nie jest odpowiedzią na problemy, jak to powtarzali wiecznie dorośli, ale według niego była to świetna odskocznia. Nie miał zamiaru odmawiać sobie chwili spokoju wywołanej zamroczeniem. Ognista od kilku lat ratowała mu tyłek w gównianych sytuacjach.
    - Dzisiaj ty wybierasz miejsce, Scorpi - uśmiechnął się do niego, unosząc butelkę Ognistej nad głowę w triumfalnym geście. - Możemy pić gdzie chcesz. Dla mnie ważna jest ta część z piciem. Jak chcesz, to możemy nawet włamać się do saloniku Gryfiaków. Do wyboru, do koloru.
    Zaśmiał się pod nosem i zrzucił szatę, która krępowała mu ruchy. Założył zwykły czarny podkoszulek i kurtkę i spojrzał na Scorpiusa z błyskiem w oku.
    - Gotowy?
    W jego głosie brzmiała nuta podekscytowania i wyczekiwania. Miał nadzieję, że ten beznadziejny dzień przynajmniej skończy się przyzwoicie.

    James

    OdpowiedzUsuń
  51. [Hej! Dość długo mnie nie było. Jesteś dalej zainteresowana naszym wątkiem? ;)]

    Aida

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie rozumiem cię, Aida. Skoro z nim byłaś, ale się wam nie udało, to po jakiego gumochłona nadal z nim w ogóle rozmawiasz?
    Bo widzisz, Paola, to wszystko wcale nie jest takie łatwe. Przez dni i miesiące myślisz, że jesteś kochana, aż pewnego dnia budzisz się z myślą, że obok Ciebie już nie ma tej osoby. Och, zrobiło się trochę sentymentalnie – ale w sumie nawet tak wredna osoba jak ja może pozwolić sobie choćby na odrobinę wspomnień, powzdychania do ściany w dormitorium, mażąc kolejne kartki w zeszycie, który miał być pamiętnikiem. Ale zapisywanie swojego fascynującego życia na kartkach po prostu nie wychodzi. Może dlatego, że nie jest fascynujące.
    Teraz brzmisz jak desperatka, Aida. Gardzisz użalającymi się nad swoim losem dziewczynami. Wyjdź na korytarz i zacznij się publicznie wypłakiwać, że życie jest złe.
    Ale tak wracając do tematu. Sama nie wiedziała, dlaczego. Jej siostra mogła mieć i odrobinę racji. Gdy coś się kończy – kończy się definitywnie. Zamyka się drzwi, koniec, basta. Ale nie tu. Oni, mimo że razem nie byli już ponad pół roku, pili razem ognistą czy też lądowali razem w łóżku, żeby zapomnieć. Jaka normalna osoba wplątuje się w taką relację?
    Przyznaj się sama przed sobą, po prostu nadal go kochasz.
    Parsknęłaby śmiechem i wyzwałaby od idiotek własną siostrę, gdyby tylko tak bardzo jej nie zależało na dobrych relacjach. Sentyment – może to wszystko, co ją z nim łączy. I wspólne wspomnienia tych dobrych i złych chwil. Na pewno nie miłość, na pewno nie przyjaźń. Po prostu trudno jest zapomnieć o czymś, co było kiedyś bardzo ważne. Mogłaby się nawet pokusić o stwierdzenie „najważniejsze”.
    Westchnęła głęboko, wchodząc po kolacji do Pokoju Wspólnego Ślizgonów. Był prawie pusty, nie licząc kilku kotów wałęsających się po fotelach i stołach. W tym małym kocim stadzie wyłowiła wzrokiem swojego czarnego, nad wyraz leniwego kocura, który spał sobie spokojnie na fotelu.
    Czasami mu zazdrościła. Dostawał jeść, miał kto go pogłaskać – i całe swoje życie przesypiał. Czasami miała ochotę sama walnąć się na łóżko i nie wstawać przez kilka dni.
    A tego dnia była naprawdę padnięta. Była zmuszona odrobić pracę domową, bo jutro mijał termin ich oddawania, a nie chciała znów zostawać po lekcjach i wysłuchiwać o tym, że jest nieodpowiedzialna, mimo iż osiągnęła już pełnoletniość.
    Złapała swojego kota i zrzuciła go z fotela. Leporello tylko obejrzał się na nią, oburzony, że ktoś śmiał wybudzić go ze snu, i odszedł, zapewne szukać kolejnego, spokojniejszego miejsca na drzemkę. Ona za to zrzuciła torbę z ramienia i sama opadła na niego bez żadnych sił. Zdążyła jeszcze tylko oprzeć własne czoło o dłoń. I tak dobrze, że na nią trafiła, bo zamknęła oczy jeszcze zanim zdążyła na dobre zapaść się w fotelu.
    Poczuła czyjś wzrok na sobie. Nie sądziła, że ktoś o tej porze będzie w Pokoju Wspólnym. Ale kogo to obchodzi. Niech sobie patrzy. W końcu ma na co.

    [Stwierdziłam, że z samym proszeniem może wyjść dość zabawnie, dlatego zaczęłam od samego początku :D]
    Aida

    OdpowiedzUsuń
  53. [Dzień dobry!
    To jest ten moment, kiedy nie wiem, którego pana wybrać, bo wszyscy są cudowni. Po namyśle pojawiam się tutaj, bo Scorpius to jednak Scorpius (tak naprawdę, to mnie ten Czkawka w karcie przekonał ;)). Co do samego wątku, to ja nie potrafię wyobrazić sobie niczego innego, jak Arielki zakochanej w Scorpiusie (odkąd kiedyś miałam taki wątek z innym Scorem), bo on taki cudowny, ach i och. No i wpadłaby gdzieś na niego, gdy on dumałby nad najnowszą fryzurą Biebera i jego orientacją seksualną, a dalej to nie wiem co. Zawsze zostaje szaleńcza ucieczka przed woźnym, ta adrenalina. :)]

    ARIELKA

    OdpowiedzUsuń