7 października 2015

young, wild and free


półkrwi
14 cali, dąb, włos z ogona testrala
martwe ciało brata bliźniaka
szop pracz


Samuel Douglas
Hogwart jest męczącą powinnością. Jest machaniem różdżką i wykrzykiwaniem zaklęć, które nigdy nie działają. Jest odwiedzinami w Hogsmeade, zakupami w Miodowym Królestwie, jest posiłkami w Wielkiej Sali w akompaniamencie głośnych śmiechów, jest quidditchem. Hogwart nie jest prawdziwym domem, ale jego dobrą imitacją. Jest ludźmi, uśmiechniętymi twarzami i zasadami. Jest zadaniami domowymi, egzaminami i demotywującą motywacją. 
Szkoła to przede wszystkim praca. To dobra mina do złej gry. To udawanie, że potrafi się coś zrobić. To spacery po zamku nocą. To rozmowy ze skrzatami i podkradanie im łakoci. Nauka to katusze, ale rekompensują je psikusy, którymi  można pomęczyć nauczycieli i innych uczniów. Hogwart to budzenie kolegów nocą i wmawianie im, że spóźnili się na owutemy. To miejsce dla takich dziwaków jak on. 
Dziesięć miesięcy. Musi przeżyć tylko dziesięć miesięcy w zdecydowanie zbyt ciasnych murach z pozoru ogromnego zamku. Dziesięć miesięcy i może przesiąść się na wygodne siedzenia pociągu, albo za kółko ukochanego volkswagena ogórka. Może wcisnąć gaz do dechy i spoglądać na cały świat, który staje przed nim otworem. Ma drogę, a u boku ma brata, niezawodnego towarzysza, najwspanialszego powiernika, najlepszego przyjaciela.
Dziesięć miesięcy i może wrócić na stare śmieci. Może zobaczyć zniszczony domek ze skrzypiącymi deskami na werandzie i jezioro w lesie z liną powszechnie nazwaną tarzanem, dzięki której wykonuje się najlepsze skoki do wody. Może pograć z ojcem w szachy czarodziejów, choć nigdy nie potrafi usiedzieć do końca partii. Może otoczyć się dźwiękiem harmonijki dziadka i skwierczeniem smażonych na grillu kiełbasek. Dom. Brzmi, pachnie i wygląda tak pięknie. 
Dwa miesiące wolności oznaczają podróże, oznaczają użeranie się z mamą, która trochę zbyt bardzo zafascynowała się magią, oznaczają oglądanie gwiazd z dachu ogórka i popijanie pędzonego przez dziadka bimbru w towarzystwie swojego lustrzanego odbicia. Oznaczają rowerowe wycieczki, spanie pod namiotem, albo pod gołym niebem. Oznaczają bieganie w polu pszenicy i podjęcie kolejnej próby budowy domku na drzewie. 
Dom to miłość. To uśmiech matki i zapach smażonych jajek. To dłoń zaciśnięta na aparacie i krążenie z nim po okolicy. Dom to kurze łapki w kącikach oczu dziadka. To poklepywanie po ramieniu przez ojca. Dom to miejsce, w którym ktoś o tobie myśli. 
VII
Hufflepuff
pałkarz

17 komentarzy:

  1. [Świetna karta <3 I pan na zdjęciu niczego sobie. Witam serdecznie!]

    James Potter

    OdpowiedzUsuń
  2. [Karta jest po prostu cudowna, bardzo miło się ją czytało. Witam bardzo, bardzo serdecznie na blogu i życzę udanych wątków! W razie chęci zapraszam do siebie.]

    Solene Mulciber / Ashton Wardhill / prof. Lorelle Welsh

    OdpowiedzUsuń
  3. [Dostałam pozwolenie! :D
    Nie lubimy Sammy'ego, bo zabrał nam niedoszłego chłopaka. :c
    Ale że to było dawno, dawno temu, to może i coś nam się uda sklecić, choć może być różnie ze względu na to, że są z różnych drużyn. :D]
    Patience Rooney

    OdpowiedzUsuń
  4. [Prowadziłam kiedyś Rose Weasley. :D Miała być z Lucasem, ale, cóż, nie wyszło. :D
    Sammy tak, gorzej z Patience. c: Ale zawsze może go nie lubić tylko kiedy mają mecz! W zasadzie zapewne by się z nim droczyła, bo to takie podłe dziewczę. :D]
    Patience

    OdpowiedzUsuń
  5. [A i tak było mi przykro! :<
    Jasne, że jest chęć :D]
    Patience

    OdpowiedzUsuń
  6. [A czemuż to? On taki fajny jest! <3 Jak mamy pomysł, to oczywiście się na wątek piszę]

    OdpowiedzUsuń
  7. [W sumie to nie wiem. Jakoś nie widzę żadnego powiązania, ale jak jutro będę miała świeży mózg, to może coś wymyślę :)]

    OdpowiedzUsuń
  8. [Rzucasz pomysłami i jeszcze zaczynasz, gdzieś Ty była przez całą moją wątkową karierę. :D
    Podoba mi się ten pomysł, zakładając, że Patience i Sammy się już znają i lubią! c:]
    Patience

    OdpowiedzUsuń
  9. [Cześć! Ogólnie to świetna karta, taka przyjemna i miło się ją czyta. A sam Samuel (który ma cudowne imię i wizerunek) myślę, że mimo wszystko dogadałby się z Sun. Życzę dużo weny, czasu, ciekawych wątków i zapraszam do siebie :)]

    Sunshine Price

    OdpowiedzUsuń
  10. [Takie swojskie, niemalże urocze karty to ostatnio rzadkość na blogach, do tego jest tak dobrze napisana, że, naprawdę, chylę czoła. Życzę wielu wspaniałych wątków, a gdybyś miał/a chęć na jakiś z jedną z moich postaci, zapraszam. :D]

    Ellen Ridley / Amelia Baxter

    OdpowiedzUsuń
  11. [Cześć, przychodzę ze złą wiadomością. Kompletnie żadne powiązanie mi nie przychodzi do głowy. Byłabym bardzo wdzięczna za podrzucenie czegoś, ja w tym wypadku bym zaczęła.]

    OdpowiedzUsuń
  12. [Obrazisz się, jeżeli odpiszę Ci jako inna postać? Bo mam zamiar zmienić na pewną, którą bardzo kocham i z którą bardzo się zżyłam :D]
    Patience

    OdpowiedzUsuń
  13. [Ułał, ale hatelemele u Ciebie. ;D I znowu padam na kolana przed Tobą, błagając o wybaczenie,, bo miało być lepiej z tymi odpisami, a nie jest. Postaram się, żeby było.]

    - Ale wiesz, że nie śmiem odmówić twojej mamie, a ty pewnie też za wiele do gadania nie masz, więc niestety… - mówię przekornie, po czym śmieję się cicho i zadowolony, że niezręczność rozmyła się w powietrzu, wtulam się bardziej w Samuela. Jego bliskość jest kojąca. Choć do domku wdziera się jesienny chłód, to i tak odczuwam ciepło rozchodzące się po całym moim ciele aż po końce palców, którego źródła nie umiem zlokalizować, jednak wiem, że ma to związek z ciemnowłosym chłopakiem leżącym obok.
    Wzdycham cicho, gdy jego palce zaczynają powolny spacer po mojej skórze. Zaraz po westchnieniu spomiędzy moich warg wyrywa się pomruk aprobaty. Cieszę się każdym, najskromniejszym nawet dotykiem, mając w perspektywie kolejne dni, kiedy to będziemy zmuszeni udawać, że nie łączy nas nic więcej niż więzi czysto przyjacielskie. W tej chwili ciężko jest mi w ogóle wyobrazić sobie taką sytuację, ponieważ rozpaczliwie pragnę być jeszcze bliżej Samuela.
    - Moje preferencje są zdecydowanie podobne do twoich, zwłaszcza że u mojej babki możemy nie mieć tak dużej prywatności. Mam bardzo nachalne kuzynostwo - mówię mrukliwie, po czym niespiesznie wspinam się na Samuela, tak aby przysiąść na jego brzuchu, jak jeszcze niedawno, gdy starałem się dociec źródła jego głupich myśli.
    Teraz jednak nie dociekam niczego, a raczej zbliżam swą twarz ku jego twarzy. Zaglądam w roziskrzone oczy i obdarzam go ciepłym uśmiechem, jakim zwykłem nie obdarzać zbyt wielu osób. Pochylam się jeszcze bardziej, by wyjść na spotkanie miękkim ustom Samuela, które muskam delikatnie, bez pośpiechu.

    Lu

    OdpowiedzUsuń
  14. [Cześć. :D Odpisać Ci jeszcze jako Rose?]
    Rose W.

    OdpowiedzUsuń
  15. [Mam taką propozycję/prośbę: możemy urwać nasz wątek i przejść do dramy u rodzinki Lucasa? Czuję, że strasznie nam się wlecze to, co aktualnie piszemy i jakoś tracę zapał. ._. Może trochę dynamizmu mnie ożywi.]

    Lucas

    OdpowiedzUsuń
  16. Chłód poranka wdziera się pod kołdrę, którą okryty jestem jako tako. Głównym źródłem ciepła, które chroni mnie przed gęsią skórką, jest Samuel i jego przyjemnie rozgrzane ciało, które przylega do moich pleców. Powoli obracam się w twarzą do chłopaka i przyglądam uważnie jego otulonej snem buzi. W głowie mam wspomnienia wczorajszego wieczora, kiedy zziębnięci wróciliśmy po spacerze do domu i czekały tam na nas dwa kubki z gorącą czekoladą.

    Nie umiem się powstrzymać i przykładam dłoń do twarzy Sama, by delikatnie pogłaskać go po policzku. Coś nieprzyjemnie skręca się w moim żołądku na myśl o tym, że już za kilka godzin będziemy musieli udawać dobrych kumpli. Od wczorajszego wieczora toczę w głowię batalię myśli odnośnie tego, jak rozegrać przed moją rodziną ten głupi teatrzyk. Mam obawy, że ich zachowanie może mnie sprowokować do ujawnienia prawdy. Z jednej strony miałbym to już z głowy i jednocześnie nie musiałbym się przejmować prowadzeniem rodzinnego interesu w przyszłości, bo najpewniej zostałbym od ręki wydziedziczony. Nie potrafię jednak podejść do tego na takim luzie, w końcu to moja rodzina i nawet jeśli daleko jej do doskonałości, to wyrzeczenie się ich ot tak kłóci się z moim światopoglądem.

    Wzdycham cicho, po czym subtelnie całuję Samuela w czoło, licząc, że to go rozbudzi. Zdaję sobie sprawę, że on musi czuć się gorzej niż ja w tej pokręconej sytuacji. Cokolwiek by się działo, nie mogę pozwolić, by poczuł się zraniony w trakcie naszej małej wycieczki do Hiszpanii.

    - Sammy - mruczę cicho, a moje dłonie wkradają się pod kołdrę, by połaskotać wrażliwą skórę brzucha. Zamierzam wykorzystać tych kilka ostatnich chwil bliskości, jakie jeszcze są nam dane i wypełnić je śmiechem oraz ciepłem.

    Lu

    OdpowiedzUsuń
  17. [Hm, nie zamierzam chyba wracać Luczkiem, bo jakoś straciłam do niego zapał niestety, więc to nie wina Twojej nieobecności, bez obaw. ^^" I przepraszam, że tak bez uprzedzenia go usunęłam.]

    OdpowiedzUsuń