Przypominamy również o witaniu wszystkich nowych postaci oraz raz jeszcze zapraszamy do brania udziału w evencie! Kolejne zadanie pojawi się już wkrótce.Tradycyjnie autorzy chętni do dalszego aktywnego uczestnictwa w życiu bloga proszeni są o pozostawienie w komentarzu stanowisk zajmowanych przez swoje postacie (nauczyciele, stażyści, prefekci bądź drużyny Quidditcha), wykorzystywanych wizerunków, zajęć dodatkowych wraz z rangą (animag, wila, metamorfomag itd) oraz wykonywanego zawodu w przypadku mieszkańców Hogsmeade.
Na wpisanie się na listę macie czas do czwartku — 6 lipca, 21:00.
28 czerwca 2017
#36 Lista Obecności
26 czerwca 2017
I shall destroy you
Seo Yeonghwan
KLASA VII, SLYTHERIN
Kiedy w drugiej klasie Yeonghwan pierwszy raz wdał się w bójkę, przyświecała mu tylko jedna myśl: nie okazać słabości. Nawet gdy ciepła krew ściekała nu z nosa do gardła, powodując mdłości, nawet gdy do oczu cisnęły mu się łzy bólu i nawet gdy nauczyciel matematyki w ramach kary wymierzył mu zasłużony policzek, nie skrzywił się, ani nie odwrócił. Nie zrobił nic. Nie zrobił choćby i wtedy, gdy jego tata dowiedziawszy się o szkolnym incydencie, sam wymierzył mu sprawiedliwość.
Za każdym czarnym charakterem kryje się o wiele ciemniejsza historia. Ciepłe domowe ogniska wypalone w stosy popiołu, nienawiść, zazdrość, zdrada budują najgorsze osobowości, a przecież nikt nie rodzi się złym człowiekiem. Można naciągać charakter, kształtować, zmieniać, ale wartości wpojone w młodym wieku zostają już na całe życie i ciężko je, tak ot, wyplenić.
Najgorsze jednak te trucizny, co obite są w najpiękniejsze ramy.
“— Wątpię, czy diabeł jest taki brzydki — rzekła ciotka Jakubina w zamyśleniu — nie mógłby tak szkodzić ludziom. Ja osobiście wyobrażam sobie diabła jako przystojnego, eleganckiego młodzieńca.”
― L.M. Montgomery, Ania na uniwersytecie
Kolejne powroty. Za dwa miesiące miną dwa lata, odkąd pierwszy raz opublikowałam na kronikach postać. Jeeeej, jak ten czas leci.
Gryziemy. Yeonghwan i ja.
wszystkie powiązane ze mną wpisy znajdziecie pod etykietą coup d'état
WĄTKI: OLIVIA, SAGIT, HYOJIN ???
wszystkie powiązane ze mną wpisy znajdziecie pod etykietą coup d'état
WĄTKI: OLIVIA, SAGIT, HYOJIN ???
25 czerwca 2017
Find me in the shallows
Victor Crane
Nowy Orlean — 20 kwietnia 2002 — brak różdżki — nie ukończył żadnej szkoły magicznej — syn tego Camusa Crane'a — długoletni członek Czyścicieli, aktualnie uciekinier — azyl w Hogwarcie
Jego umysł jest zanieczyszczony, mózg wyprany został przez radykalną ideologię kultu, którego sam Victor był pierwszą ofiarą — pierwszą pomyślną próbą usunięcia magii przez Camusa Crane'a. Żal i wściekłość przestał czuć po kilku miesiącach, gdy po swoich dziesiątych urodzinach wreszcie zrozumiał słowa ojca powtarzane mu, odkąd tylko sięgał pamięcią. Przez długie lata studiował księgi i uczył się o szkodliwości czarodziejów, w którą ślepo wierzył. Do czasu. Do czasu gdy przypomniał sobie, jak dobrze było czuć w sobie przepływ magii, energię, którą posiadał jako dziecko, a która brutalnie została mu odebrana.
Dopiero w wieku lat dziewiętnastu zaczął dostrzegać strach w oczach młodych ofiar kolejnych eksperymentów. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jego jedyną drogą pozostaje ucieczka. Ucieczka od wszystkiego, co do tej pory było dla niego ważne i stanowiło niezachwiane wartości.
Od niemal roku błąka się po kraju w strachu przed kultem własnego ojca, który depcze mu po piętach, nie dając Victorowi zmrużyć oka w nocy, sprawiając, że przewraca się z boku na bok i kuli sam w sobie, w obawie o… No właśnie, o co? Wolność? Przecież nigdy tak naprawdę jej nie zaznał. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę, w jakiej niewiedzy żył przez wszystkie lata spędzone w organizacji. Stoi między młotem i kowadłem, z wartościami wpajanymi mu przez ojca niczym pinezki wbijane w tablicę korkową, każda z nową namiastką szkodliwych informacji deformujących stan rzeczywistości z jednej strony, i z twarzami wszystkich przerażonych czarodziejów z drugiej.
Ma dwadzieścia dwa lata i jeszcze nigdy w życiu nie był tak zagubiony, jak teraz. Zaciska pięści, widząc wszystkich utalentowanych uczniów, i żałuje, że sam nie jest w stanie obudzić w sobie dawno zatraconej, uśpionej mocy. Od dwóch miesięcy siedzi w Hogwarcie, modląc się, aby azyl dany mu przez dyrektora placówki nie zwabił Czyścicieli do źródła wszelkich magicznych umiejętności — do dzieci, które tak bardzo chce chronić, a których tak bardzo nie potrafi zrozumieć przez to, jak długo wpajano mu kłamstwa o złu niesionym przez magię.
Dopiero w wieku lat dziewiętnastu zaczął dostrzegać strach w oczach młodych ofiar kolejnych eksperymentów. W pewnym momencie zdał sobie sprawę, że jego jedyną drogą pozostaje ucieczka. Ucieczka od wszystkiego, co do tej pory było dla niego ważne i stanowiło niezachwiane wartości.
Od niemal roku błąka się po kraju w strachu przed kultem własnego ojca, który depcze mu po piętach, nie dając Victorowi zmrużyć oka w nocy, sprawiając, że przewraca się z boku na bok i kuli sam w sobie, w obawie o… No właśnie, o co? Wolność? Przecież nigdy tak naprawdę jej nie zaznał. Dopiero teraz zaczął zdawać sobie sprawę, w jakiej niewiedzy żył przez wszystkie lata spędzone w organizacji. Stoi między młotem i kowadłem, z wartościami wpajanymi mu przez ojca niczym pinezki wbijane w tablicę korkową, każda z nową namiastką szkodliwych informacji deformujących stan rzeczywistości z jednej strony, i z twarzami wszystkich przerażonych czarodziejów z drugiej.
Ma dwadzieścia dwa lata i jeszcze nigdy w życiu nie był tak zagubiony, jak teraz. Zaciska pięści, widząc wszystkich utalentowanych uczniów, i żałuje, że sam nie jest w stanie obudzić w sobie dawno zatraconej, uśpionej mocy. Od dwóch miesięcy siedzi w Hogwarcie, modląc się, aby azyl dany mu przez dyrektora placówki nie zwabił Czyścicieli do źródła wszelkich magicznych umiejętności — do dzieci, które tak bardzo chce chronić, a których tak bardzo nie potrafi zrozumieć przez to, jak długo wpajano mu kłamstwa o złu niesionym przez magię.
Victor mówi "dzień dobry", mimo że pewnie większość uczniów go nie polubi za to, kim jest. :p
Twarzy użyczył Adam Boguta.
Lubimy wątki z najróżniejszymi powiązaniami. Nie boimy się dziwnych rzeczy, o.
Twarzy użyczył Adam Boguta.
Lubimy wątki z najróżniejszymi powiązaniami. Nie boimy się dziwnych rzeczy, o.
24 czerwca 2017
Creature comfort makes it painless
po prostu Millie
Doszła do takiego momentu w życiu, że nie wie kim jest, ani kim chce być. Stoi przed poważnym wyborem życiowym, wciąż mając nadzieję, że ktoś wskaże jej odpowiednią drogę. Zadaje sobie milion pytań, na które odpowiedzi szuka wszędzie. W gwiazdach, fusach od herbaty a nawet w mglistych eliksirach, które przygotowują na zajęciach. Nie pyta o nie tylko ludzi, którzy już wielokrotnie ją zawiedli. Boi się kolejnych rozczarowań, cierpienia i uczucia pustki, więc nigdy nikogo nie prosi o złożenie obietnic. Sama również ich nie składa, doskonale wiedząc, że jej instynkt w momencie uczucia zagrożenia, każe ją złamać. Pomyka korytarzami Hogwartu ze spuszczoną głową, mając nadzieję umknąć przed jej przyjaciółmi. Nie radzi sobie z natłokiem zajęć, prac domowych i przede wszystkim sprzecznych emocji, których cały czas przybywa. Jedynie wieczorne obserwowanie ruchu gwiazd pozwala jej skupić się na czymś kompletnie innym.
Wątki oparte na gotowych powiązaniach lepiej mi idą.
Zgadzam się na wszystko, więc przybywajcie!
Zapraszam też do 'Wspomnienia', żeby trochę bardziej ją zrozumieć.
Wzorowałam się trochę na 'Princess Saves Herself In This One' Amandy Lovelace
22 czerwca 2017
He didn't lie, he just gave her false hopes.
GRYFFINDOR - (od września znów) VII - CHÓR, QUIDDITCH, KOŁO ONMS - ASTRONOMIA, TRANSMUTACJA, ZAKLĘCIA - PÓŁKRWI
Zimą zniknął zupełnie tak samo, jak pojawił się znów w połowie czerwca. Nagle i niezapowiedzianie. Nie urósł przez ten czas, bo i tak już reprezentuje sobą niemalże dwa metry chodzącej sprzeczności. Wiedział, że przysporzy to problemów, a mimo to wyjechał. Wiedział, że sprawy skomplikują się jeszcze bardziej, a jednak wrócił. Z biegiem czasu zmienił się jego bogin. Julien głośno mówić o tym nie zamierza, choć nadal odczuwa wcześniejszy dyskomfort związany z patrzeniem w dół z wieży astronomicznej. O wiele bardziej woli patrzeć w górę, bo gwiazdy nadal są jego oczkiem w głowie.
Przed samym sobą twierdzi, że wrócił poukładać bałagan, jaki po sobie pozostawił, ale tak po prawdzie, nikt nigdy nie widział Juliena układającego jakiekolwiek porozrzucane przez siebie klocki. Poczynił kroki, które jedynie mają sprawić wrażenie zaprowadzonego porządku. Zrezygnował z koła ONMS, bo zwierzęta i tak przed nim uciekały, a zamiast nucić pod nosem, w końcu trafił do chóru. Nie przestał jednak brzdąkać na gitarze, czarować koleżanek i załatwiać sobie tym samym dodatkową porcję ciasta. Wciąż opowiada niestworzone historie, robiąc to w sposób tak zajmujący, że sam nie wiesz już co jest prawdą, a co kłamstwem w żywe oczy. A gdy już Ci naopowiada i się rozejdziecie, to orientujesz się, że i tak nie dowiedziałeś się, co działo się z nim przez ostatnie pół roku.
Stara się nie patrzeć sobie w oczy, bo wie, że choć dobre ma chęci, to brukuje nimi piekło nie tylko sobie, ale i najbliższym. Bo choć jego patronusem jest wielkouchy fenek, to chłopak nadal nie potrafi słuchać. Wciąż uśmiecha się promiennie, wesoło, niemalże uspokajająco i masz wrażenie, że serce ma na dłoni, a on w Twoich oczach widzi przede wszystkim swoje odbicie. Pomoże Ci z ogromną chęcią i zapałem, ale zapamięta sobie dokładnie, jeśli Ty nie pomożesz jemu. Obiecuje i zapomina, po raz kolejny obiecując poprawę. I karci siebie w duchu za każde kolejne, drobne przecież kłamstwo, tak łatwo dając się wciągnąć w kolejne. Oto przed Państwem, charyzmatyczny bajkopisarz i człowiek emocjonalna demolka w jednym, który przecież nie jest ani tak zły, ani tak dobry, na jakiego wygląda.
He was the local version of Robin Hood, the Davy Crockett of Deanna. The Local rumor mill had it he was so good he could find the missing day in a leap year. Once, so the story goes, he even found a missing sock.
Dla tej, co tęskni najmocniej. Julien nie gryzie, nie połyka też w całości.
Byłe i obecne przyjaźnie, koleżanki do oczarowania, wrogowie i co Wam tam
jeszcze do głowy przyjdzie. / hate2609@gmail.com / buzia: Donal Skehan
20 czerwca 2017
To truly hate is an art one learns with time
Sebastian Blackbourne
Ktoś kiedyś powiedział, że najlepszą obroną jest atak. Nosząc więc w sobie tyle nienawiści, ile kiedykolwiek uświadczyłeś, sam zaczynasz nią obdarzać. Nie chcesz tego, ale krytyka niezamierzenie ciśnie ci się na usta. Nikt nie jest wystarczająco dobry, by zasłużyć na twój szacunek, bo ty nigdy taki nie byłeś. Nieważne, czego byś nie zrobił, w jaki sposób nie rozwiązał, czym się nie popisał, słyszałeś tylko jedno słowo. Źle. Zapadło ci ono w pamięć, zakorzeniło się gdzieś w najciemniejszych zakamarkach umysłu, wryło w psychikę tak mocno, że nie jesteś w stanie pozbyć się tego brzemienia, nawet na chwilę. Nie możesz spać, bo rozpamiętujesz przeszłość i nie umiesz ot tak podnieść się z łóżka, bo boisz się przyszłości. Jesteś więźniem swojego losu, więc na innych ludzi spoglądasz zza krat emocjonalnej celi. Drwisz z ich położenia, choć dobrze wiesz, że to oni są wolni, a nie ty. Mimo tego nie przyznasz się do popełnionych zbrodni, dalej będziesz twierdził, że niczego złego nie zrobiłeś. Nie mają na ciebie żadnych dowodów i nigdy, przenigdy ich nie dostaną, bo przecież ofiarą twoich najgorszych czynów jesteś ty sam.
Cześć. Miałem sporą przerwę w blogowaniu, ale oto jestem. Wątki raczej średniej długości, kilka pomysłów na nie w zakładce powyżej. Niedługo pewnie pojawią się następne.
19 czerwca 2017
Czarodzieje są wsród nas! - event
Czyściciele powracają...
Najpierw cofnijmy się ponad sto lat wstecz, do samych początków. Dobroczynne Stowarzyszenie Nowego Salem to fanatyczna grupa mugoli założona w latach 20. XX wieku. Ich głównym celem było ujawnienie społeczności czarodziejów oraz doprowadzenie do ich zniszczenia. Organizacja ta działała wyłącznie na terenie Stanów Zjednoczonych Ameryki: członkowie grupy rozprowadzali po kraju ulotki z hasłem: Czarodzieje żyją wśród nas! chcąc za pośrednictwem broszur przyczynić się do ich całkowitej eliminacji. Stowarzyszenie Nowego Salem funkcjonowało do roku 1926. W tym samym czasie zniszczeniu uległo miejsce spotkań członków grupy: Kościół Drugich Salemian, co również przyczyniło się do wycofania się i zawieszenia podejmowanych działań.Pierwowzorem Dobroczynnego Stowarzyszenia Nowego Salem byli XVII wieczni Czyściciele, od których Salemianie przejęli część swoich poglądów. Przez określenie Czyściciele rozumiano wówczas czarodziei niosących terror. Chcieli oni doprowadzić do eksterminacji własnej rasy, bratając się ze środowiskiem mugolskim i tym samym zaszczepiając wśród potomnych przekonanie, iż cały magiczny świat powinien zostać unicestwiony.
Teraz cofnijmy się około trzydziestu lat wstecz. Camus Crane był uważany za charłaka i wywodził się ze znanej amerykańskiej rodziny o arystokratycznych korzeniach. Jako jedyny jej członek pozbawiony czarodziejskiej mocy został z niej wykluczony i nikt nie potrafił zaakceptować jego magicznego defektu. Crane nie zamierzał jednak pozostać biernym. Obrał sobie za cel zemstę na tych, którzy przez całe jego dotychczasowe życie ograniczali się do wytykania mu jego słabości. Przez długie lata studiował księgi, szukał informacji i opracowywał plan, który miał przybliżyć go do wyznaczonego celu. Szukał bardzo długo, aż w końcu pewnego dnia natrafił na wzmiankę o nich. Zgłębiał wiedzę o tym działającym przed wiekami ugrupowaniu, nieco później natrafiając na tropy ich naśladowców, nazywających samych siebie Salemianami. Kilka lat później w Ameryce zaczęło dochodzić do niepokojących sytuacji, początkowo przemilczanych przez tamtejszy rząd. W przeciągu czterech lat zaginęło kilkunastu czystokrwistych uczniów Szkoły Magii i Czarodziejstwa Ilvermorny oraz kilka osób zamieszkujących okoliczne miejscowości. W tym samym czasie niemal cały kraj zalała fala ulotek głoszących hasło, które co poniektórzy wiekowi amerykanie mogli jeszcze pamiętać. Czarodzieje są wśród nas.
Siatka wspólników Camusa Crane'a rozrastała się, podobnie jak jego plany i zamierzenia. Wizja zemsty stawała się przy tym realniejsza. Po dziś dzień nie wiadomo gdzie dokładnie działali - ich siedziba, przez czarodziejską społeczność określana mianem laboratorium - znana była wyłącznie im samym, oraz co dzięki temu zyskiwali. Dochodziło jednak do coraz częstszych porwań dzieci, głównie tych posiadających nieskażoną niczym krew. Również prowadzone na nich eksperymenty pozostają zagadką: nikomu nie udało się dowiedzieć, jakim sposobem Camus Crane oraz jego Czyściciele pozbawiali swoje ofiary większości magicznych umiejętności sprawiając, że stawali się oni prawie tacy sami jak on. Ich siejąca strach działalność, mimo iż w jej krytycznym momencie nie schodziła ona z ust amerykanów, dalej stanowi tajemnicę. Znany jest tylko mechanizm ich działania. Ulice pokryte broszurami, porwania, kończące się katastrofalnie eksperymenty. Terror trwał ponad dekadę do czasu, aż rządy Crane'a zakończyły się. Stworzona przez niego organizacja odeszła w niepamięć, a długoterminowy pobyt jego członków w więzieniu uspokoił amerykańską społeczność zastraszanych od lat czarodziei.
A teraz powróćmy do czasów najnowszych, do roku 2023. Camus Crane oraz blisko połowa jego pobratymców opuściła więzienie, jednak nie mogli oni pozostać dłużej na terenie Ameryki. Tam misja Czyścicieli dobiegła końca i przyszła pora na wybór innego miejsca. Takiego, którego mieszkańcy nie znaliby odradzającego się powoli Stowarzyszenia tak dobrze jak dla własnego bezpieczeństwa powinni. Broszurę z tym samym niezmienionym hasłem znaleziono rok później w Dolinie Godryka. Przez te dwanaście miesięcy Crane tworzył swoje laboratorium na nowo, pracując nad doskonalszymi metodami "zabierania magii". Od kwietnia 2024 roku aż do teraz na terenie Wielkiej Brytanii doszło do czterech porwań, jednak dopiero ostatnie z nich zwróciło uwagę Ministerstwa Magii. Problemy dopiero się zaczynają, a zagrożony może być każdy, nie tylko czarodziej mogący poszczycić się nienagannym statusem krwi. Hogwart od teraz nie jest już całkowicie bezpieczny...→ PRZEJDŹ DO: FAQ
CZĘŚĆ PIERWSZA EVENTU: ZADANIE #1
Prorok Codzienny oraz pozostałe dostępne na terenie Hogwartu gazety nagle zaczęły zajmować się tym samym tematem. Reporterzy przedstawiają dowody na to, iż amerykańska organizacja Czyścicieli nazywana II generacją dawnych Salemian znalazła się w Wielkiej Brytanii, mianowicie w Dolinie Godryka. Nie wiadomo czy doszło tam do jakichkolwiek porwań, nie znaleziono również żadnej z ulotek, które jak przed laty miały zalać niemal całą przestrzeń. Na ten moment dysponujemy wyłącznie relacjami świadków zarzekających się, iż mieli ów broszurę w swojej ręce. Czy to oznacza zatem, że nasz kraj nie jest już bezpieczny i ponownie wystawiony zostanie na tak ciężką próbę?
Pod tym postem w komentarzu wyraź swoją chęć do wzięcia udziału: Biorę udział, a następnie w odpowiedzi na swój komentarz opisz, jak Twoja postać zachowałaby się w sytuacji, w której dowiedziałaby się o pobycie członków ugrupowania w pobliskiej wiosce Hogsmeade. Dajemy Wam w tej kwestii dowolność: mogą być to założenia hipotetyczne, odpowiedź postaci na doniesienia z kraju i z zagranicy, jak i również wyobrażenie sobie przebiegu spotkania oko w oko z Czyścicielem czy przedstawicielem stowarzyszenia, którzy za wszelką cenę starają się werbować nowych, rozdając ulotki i przekonując ich do swoich racji. Należy jednak pamiętać, że ich głównym celem jest przede wszystkim eliminacja czarodziejskiej rasy, dlatego też spotkanie z nimi może stanowić poważne zagrożenie, którego konsekwencje mogą być tragiczne...
Opis jednego autora powinien zmieścić się w maksymalnie trzech pełnych komentarzach: jeden komentarz: 25pkt. Dwa komentarze: 50pkt. Trzy komentarze: 75pkt dla Domu.
Zapraszamy wszystkich do brania udziału w pierwszym zadaniu długoterminowego eventu, który potrwa aż do końca września! Kolejne części powinny pojawiać się co 2/3 tygodnie.
10 czerwca 2017
These wings are made to fly
Audrey CallahanGRYFFINDOR • KLASA VI • PAŁKARZ • PÓŁKRWI • KLUB ŚLIMAKA • CÓRKA SZUKAJĄCEGO ARMAT Z CHUDLEY I MODELKI • JEDYNACZKA • 12 CALI, SEKWOJA, PIÓRO PEGAZA • BOGIN NIEZNANY • PATRONUSEM PUSTUŁKA • AMORTENCJA PACHNĄCA ŚWIEŻO SKOSZONĄ TRAWĄ I DYMEM GASZONEJ ŚWIECZKI • SHORTYPOWIĄZANIA•WIĘCEJ
Odkąd pamięta były dwie Audrey. Audrey tatusia i Audrey mamusi. Młoda Callahan jako pierwsze i ostatnie dziecko brytyjskiego szukającego Bartemiusa Callahan i hiszpańskiej modelki Carmen Navarro, musiała sprostać oczekiwaniom obojga swoich rodziców. Na samym początku nie rozumiała, że ma prawo wyboru, czuła się zobowiązana, aby zarówno matka, jak i ojciec byli z niej zadowoleni. Jako sześciolatka śmigała na dziecięcej miotełce, przypadkiem zwalając wszystkie cenne kryształowe miski z półek, co doprowadzało do szału matkę. Aby ją udobruchać, z radosnym uśmiechem jeździła z nią na sesje zdjęciowe, gdzie obiecała nie wspominać nic o magii i pozwalała robić sobie setki zdjęć, nawet jeśli flesz aparatu oślepiał ją i następnego dnia nie mogła latać z tatusiem w ogródku, przez bolącą głowę. Carmen wiązała przyszłość córki z modelingiem, którego z roku na rok Audrey coraz bardziej nie znosiła. Bartemius z kolei nie miał co do niej żadnych oczekiwań, a dzięki temu, jedyna córka tak bardzo zainteresowała się jego pasją. Lata mijały, a drobna, urocza dziewczynka zmieniała się w młodą, śliczną panienkę, której charakter umacniał się, pozwalając na obranie jednej drogi. Porzuciła marzenia matki, co doprowadzało kobietę do szewskiej pasji. Po wielu kłótniach i zaciętych rozmowach, a finalnie dostaniu się do szkolnej drużyny quidditcha już na drugim roku nauki w Hogwarcie, Carmen nadal naciskała na córkę i zmuszała ją w wolnym czasie do brania udziału w sesjach. Zmuszana do spełniania marzeń Carmen, Audrey znienawidziła błysk flesza, piękne stroje i sztuczne uśmiechy. Z ulgą wyjeżdża do Hogwartu, który stał się ostoją, miejscem w którym może sama oczekiwać od siebie zbyt wiele i dążyć do spełnienia własnych marzeń. Po dzień dzisiejszy w listach pisanych do rodziców, chwali się swoimi osiągnięciami na boisku i ani słowem nie wspomina o zbliżającej się świątecznej sesji, w której (jak jej się wydaje), jej matka będzie oczekiwała, że weźmie udział. Audrey jednak jako szesnastolatka o silnej osobowości, charakterze lidera i czasami nieznośnym próbom stawiania na swoim, nie ma zamiaru już nigdy więcej iść matce na rękę. Zamiast pięknego makijażu, wybrała wiatr we włosach i ubłocone buty. Chochlicze usposobienie powoduje, że z ogromnym zapałem zgłasza się do robienia na złość i urządzania wymyślnych żartów innym uczniom. Wszędzie pojawia się jako pierwsza, z nadzieją, że najlepsze plotki trafią do jej uszu. Głośnym, czasami irytującym śmiechem przeszkadza w lekcjach Historii Magii, za co zdecydowanie zbyt często łapie niezbyt ciekawe szlabany. Uśmiechem czaruje nauczycieli, błagając o przedłużenie terminu na oddanie zadanych esejów. Potrafi poprawić humor każdemu, a na co dzień wyznaje zasadę, że „nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło”. Zahartowana, szczerze uśmiechnięta i gotowa do tańca w najmniej oczekiwanym momencie oczarowuje swoim urokiem osobistym. Na chłopców patrzy jednak z dość dużym dystansem, cały czas wspominając związek z chłopakiem, który złamał jej serce. Czasami jest zbyt dziecinna, zbyt skora do wygłupów i hałasowania po ciszy nocnej w Pokoju Wspólnym, ale równocześnie wyjątkowo dojrzała, gdy wymaga tego sytuacja. Na lekcjach nie skupia się wystarczająco, uważając, że Historia Magii, czy Eliksiry i tak nie pomogą jej w osiągnięciu szczytu w karierze gracza Quidditcha. Z głową w chmurach wyobraża sobie, że będzie członkiem jednej z lepszych drużyn, a jeśli nie, to na pewno dostanie posadę nauczyciela latania w Hogwarcie. Marzenia te jednak nie są dla niej żadną przeszkodą, by w wolnym czasie, godzinami przesiadywać w najróżniejszych miejscach z mugolskimi książkami dla nastolatek, które czyta na potęgę. Po nocach wymyka się z wieży, ubrana w krótkie spodenki oraz zakrywający je w zupełności sweter ojca i kapcie w kształcie piesków, tylko po to, by czmychnąć niezauważona do kuchni, po kubek świeżo parzonej melisy i kilka czekoladowych ciastek. Jeśli sytuacja tego wymaga – potrafi dogadać się z każdym, choć często skreśla osoby (najczęściej wtedy, gdy nabijają się z jej krótkołapego kota) i nie daje konkretnej jednostce drugiej szansy na zgarnięcie kilku plusów. Równocześnie nie znosi szufladkowania ludzi przez sposób ubierania, czy czystość krwi, uważa, że każdy ma w sobie coś, co czyni go wyjątkowym (co nie znaczy, że każdego należy lubić). Pała niechęcią do szkolnego podziału na domy, bo jak sądzi, powoduje on nieprzyjemny zgrzyt i rozłam w hogwarckim społeczeństwie. Przywykła jednak do niego, choć nie wyznaje nienawiści jaką Gryfoni darzą Ślizgonów. Równocześnie nie przyznaje się do tego, że uczniowie Domu Slytherina fascynują ją bardziej niż wróżbiarstwo, które należy do jednego z jej ulubionych przedmiotów (do tego też się nie przyznaje, żeby nikt nie pomyślał, że wierzy w zabobony).
Panienka drugi raz na Hogwarcie, pokochajcie ją!
Poszukujemy chłopaka, który złamał Audrey serduszko, chłopaka, który je poskleja, najlepszej przyjaciółki i wielu, wielu innych!
Na gifie Jade Thirlwall, w tytule "Wings" - Little Mix. ;)
...
SIRIUS HOLLIDAY
VI - RAVENCLAW - CZYSTEJ KRWI
HISTORIA MAGII - ZIELARSTWO - ELIKSIRY - ONMS - OPCM
BOGIN: PTAKI - PATRONUS: BRAK
Jest wpatrzony w siebie, balansując na granicy egoizmu. W swoich kalkulacjach przeważnie siebie stawia na pierwszym miejscu i zastanawia się, czy dana sytuacja przyniesie mu jakieś korzyści, chyba że w grę wchodzą osoby mu bliskie. Przyjął sobie za zasadę, że nigdy nie odpuści zadanego sobie celu i jak na razie dobrze idzie mu trzymanie się tego. Jest osobą, która ma wiele na głowie, bo lubi zapełniać sobie swój czas jakimiś aktywnościami. Lubi rozwiązywać i szukać odpowiedzi na dręczące go pytania. Nierzadko można zobaczyć go siedzącego nad książkami w szkolnej bibliotece. Ceni sobie ciszę, spokój i harmonię, jednakże bardzo często zdarza mu się znajdywać w sytuacjach znacznie odmiennych. Nie lubi mówić o sobie, często odwraca od siebie uwagę innych, woląc obserwować i przyglądać się jednostkom, które mija przechodząc przez korytarze. Zafascynowany szkolnymi ruchomymi portretami przyjął sobie, że nauczy się tej sztuki, co też stara się uczynić z różnym skutkiem. Farbę można jednak znaleźć na jego włosach, ubraniach czy twarzy. W kontaktach z innymi stara się być spokojny, jednak nie da się ukryć, że ma dość specyficzny charakter. Dumny, zawzięty i ambitny, trudno nakłonić go do zmiany zdania i chociaż zgodzi się na kompromis, to na pewno będzie uważać, że lepiej byłoby, gdyby postąpiono zgodnie z jego myślą. Nie omieszka się wytknąć błędów innym, pokazując również swoje własne, bo w końcu nikt nie jest idealny i ludzie oraz czarodzieje dążą do świetności przez całe swoje życie.
---------------------------------
Sirius to miły chłopak. Nieco specyficzny, ale na pewno łatwo się z nim dogadać. Szukamy miłości, dramatów, konfliktów i ciekawych wątków i powiązań.
fc: Oscar Kindelan
5 czerwca 2017
Robimy ludziom krzywdy, oni w odpowiedzi robią je nam, a my w odpowiedzi wyrządzamy je jeszcze komuś innemu.
LEATICIA SNEAKE
URODZONA 13 VI 2007 ROKU W ISLANDII —— CIEMNOWŁOSA MAŁA PASKUDA O CZEKOLADOWYCH OCZACH, NIEPOZORNA I PODŁA UCZENNICA VII KLASY, DOMU WĘŻA I DUMNA, STAŁA BYWALCZYNI KLUBU ŚLIMAKA, KTÓRA ZNAJDUJE SIĘ W NIM NIE TYLKO DZIĘKI WYSOKO POSTAWIONYM RODZICOM, ALE TAKŻE DZIĘKI WŁASNYM, WYBITNYM UMIEJĘTNOŚCIOM MAGICZNYM —— POMIMO WYSOKICH WYNIKÓW W NAUCE, NIE ZNOSI CZĘŚCI PRZEDMIOTÓW, W TYM NAJBARDZIEJ WRÓŻBIARSTWA I ZIELARSTWA, JEJ ULUBIONYMI SĄ ZAKLĘCIA I ELIKSIRY —— POSIADACZKA CZTERNASTOCALOWEJ, SZTYWNEJ RÓŻDŻKI Z DODATKIEM CZARNEGO BZU I WŁÓKNA ZE SMOCZEGO SERCA —— O BOGINIE NIC NIE WIADOMO, PATRONUSA ZAŚ WYCZAROWAŁA JAKO CZTERNASTOLATKA I PRZYBRAŁ ON POSTAĆ ŻMII—— ANIMAG; CZYSTOŚĆ KRWI ZACHOWANA OD POKOLEŃ —— DUMNA JAK PAW, UPARTA JAK OSIOŁ, SKUTECZNA JAK NIKT INNY —— OKRUTNE SŁOWA WYPOWIADANE SŁODKIM GŁOSEM, DZIKOŚĆ I BRUTALNOŚĆ UKRYTA POD PELERYNĄ SUBTELNOŚCI —— DELIKATNE GESTY, RUCHY PEŁNE GRACJI I PRZESZYWAJĄCE SPOJRZENIE —— PRZESADNA PEWNOŚĆ SIEBIE, KTÓRA MOŻE DOPROWADZIĆ JEDYNIE DO ZGUBY —— PIEKIELNA INTELIGENCJA, ZUCHWAŁOŚĆ I NIEZDOLNOŚĆ WYKSZTAŁCENIA EMPATII —— BRAK UMIEJĘTNOŚCI ORGANIZACYJNYCH, CHAOS JEST STAŁYM ELEMENTEM JEJ ŻYCIA —— KLUB POJEDYNKÓW
Nie masz uczuć. Od zawsze byłaś zimna i niedostępna, lubiłaś trzymać dystans i ignorowałaś każdego, kto próbował się do ciebie zbliżyć. Nie lubiłaś rozczulania się ani opowiastek o wielkiej miłości, w którą po prostu nie wierzyłaś. Nienawidziłaś się przytulać i wciąż fukałaś na swoją matkę, która pozwalała sobie na zbyt wiele czułości, zachwycając się tobą. Byłaś pewna, że Beatrice jako dyrektor Departamentu Tajemnic powinna być poważna i chłodna, ona zaś była przesadnie wylewna. Niezmiernie to cię w niej irytowało, znacznie lepszym wzorem był dla ciebie ojciec. Apodyktyczny, egoistyczny i surowy, a pomimo tego i tak jesteś zapatrzona w niego jak w obrazek. Jest twoim wzorem, autorytetem i większość cech przejęłaś po nim.
Nie masz uczuć. Bywasz złośliwa i nigdy nie bronisz słabszych, a jednocześnie jesteś bardzo sumienna i pracowita. Masz fotograficzną pamięć, zdolności przywódcze, charyzmę i jesteś za bardzo śmiała. Nauczyciele cię nie znoszą i jesteś ich najgorszym utrapieniem, a jednak pomimo przeróżnych szkolnych utarczek i konfliktów, które powodujesz zawsze wychodzi na twoje. Jesteś sprytna i przebiegła, a dom do którego trafiłaś jest idealny. Masz wokół siebie wianuszek zapatrzonych w ciebie przyjaciółeczek, które z należytą starannością wybrałaś i sobie podporządkowałaś. Z uwagą dobierasz swoich znajomych, a także chłopaków z którymi się spotykasz. Zdarza ci się patrzeć na innych z góry, w szczególności na mugoli.
Nie masz uczuć. Bo niby dlaczego miałabyś je mieć? A może jednak je masz?
Nie masz uczuć. Bo niby dlaczego miałabyś je mieć? A może jednak je masz?
4 czerwca 2017
sentymentalność
34 LATA // NAUCZYCIEL ZIELARSTWA // OPIEKUN CHÓRU
Wszystko to, co robił w swoim życiu, robił z ogromną pasją. W czasie szkolnych lat kapitanował drużynie Ślizgonów, niekiedy doprowadzając ją do zwycięstwa, niekiedy zapijając przegraną z resztą zawodników. Myślał wtedy, że jego przyszłością jest quidditch.
Na kilku spotkaniach, kiedy Ognista brała górę na poczekaniu wymyślał piosenki, które po murach szkoły niekiedy obijają się nawet po dziś dzień. Tym samym, że zaraz po ukończeniu Hogwartu założył zespół. Screechsnaps miało swoje trasy koncertowe, a sam Lenard stawiany był zawsze na pozycji lidera. Myślał wtedy, że jego przyszłością jest muzyka.
Pewnego dnia zespół się rozpadł, a niedługi czas później w Hogwarcie pojawił się jako nowy nauczyciel zielarstwa. Jego mała szkolna miłość ukrywana przed resztą rówieśników, bo w końcu jemu — Ślizgonowi, kapitanowi i muzykowi nie wypadało bawić się w pielenie kwiatków, sadzenie jakiś roślinek czy w ogóle jakichkolwiek zabaw w ziemi.
Po wszystkich szalonych przeżyciach została mu Ognista, gitara i talent do dbania o wszelkiego rodzaju rośliny. Gorzej szło mu z ludźmi, bo w końcu rodzina kompletne się do niego nie odzywa, dziadek już nigdy nie będzie z niego dumny, największa miłość odeszła z powodu wielkiej głupoty Corteza.
Od tamtej pory jest najlepszym przyjacielem dla wszystkich, którzy tego potrzebują. Wciąż utrzymuje kontakt z ukochaną siostrą, dla której zrobiłby naprawdę wszystko. Kiedy ktoś go potrzebuje zjawia się znikąd i najzwyczajniej w świecie jest.
Za to na co dzień, tuż po wszystkich zajęciach przesiaduje w swojej szklarni, pobrzękując na lekko już zmaltretowanej gitarze. Popija ukradkiem bursztynowy płyn i śpiewa kilka kawałków, które wciąż majaczą się w jego głowie, zupełnie jak wszystkie to przeżyte wspomnienia.
Na kilku spotkaniach, kiedy Ognista brała górę na poczekaniu wymyślał piosenki, które po murach szkoły niekiedy obijają się nawet po dziś dzień. Tym samym, że zaraz po ukończeniu Hogwartu założył zespół. Screechsnaps miało swoje trasy koncertowe, a sam Lenard stawiany był zawsze na pozycji lidera. Myślał wtedy, że jego przyszłością jest muzyka.
Pewnego dnia zespół się rozpadł, a niedługi czas później w Hogwarcie pojawił się jako nowy nauczyciel zielarstwa. Jego mała szkolna miłość ukrywana przed resztą rówieśników, bo w końcu jemu — Ślizgonowi, kapitanowi i muzykowi nie wypadało bawić się w pielenie kwiatków, sadzenie jakiś roślinek czy w ogóle jakichkolwiek zabaw w ziemi.
Po wszystkich szalonych przeżyciach została mu Ognista, gitara i talent do dbania o wszelkiego rodzaju rośliny. Gorzej szło mu z ludźmi, bo w końcu rodzina kompletne się do niego nie odzywa, dziadek już nigdy nie będzie z niego dumny, największa miłość odeszła z powodu wielkiej głupoty Corteza.
Od tamtej pory jest najlepszym przyjacielem dla wszystkich, którzy tego potrzebują. Wciąż utrzymuje kontakt z ukochaną siostrą, dla której zrobiłby naprawdę wszystko. Kiedy ktoś go potrzebuje zjawia się znikąd i najzwyczajniej w świecie jest.
Za to na co dzień, tuż po wszystkich zajęciach przesiaduje w swojej szklarni, pobrzękując na lekko już zmaltretowanej gitarze. Popija ukradkiem bursztynowy płyn i śpiewa kilka kawałków, które wciąż majaczą się w jego głowie, zupełnie jak wszystkie to przeżyte wspomnienia.
odautorsko
słowo w tytule idealnie odzwierciedla naszego pana nauczyciela;
cześć wam ponownie, bo Lenard kiedyś tu był;
dziękuję Mads, że przywróciła Ethel, a Czołgowi dziękuję za bytność po prostu i tak, chcę wiedzieć dokładniej, co Lenard dokładniej powinien wiedzieć.
Lenard jest bardzo pocieszny, chociaż w jego życiu działo się wiele;
piszmy!
3 czerwca 2017
She was too quiet, or she was too loud. She took things too seriously,
or not seriously at all. She was too sensitive, or too cold-hearted. She
hated with every fiber of her being, or loved with all her heart. There
was no in-between for her. It was either all or nothing. She wanted
everything, but in the end, she settled for nothing.
E
T H E L C O V
E L
Nigdy nie umiała oddać samej siebie za kogoś. Wciąż skupiona na swoim życiu, tłumaczy się przed samą sobą, że przecież ma powód. Powód swoich wielotygodniowych wyjazdów i wiecznego kursowania pomiędzy Hogwartem, a szukaniem odpowiedzi. Wciąż wraca w chłodne mury szkoły, które jako jedyne były w stanie ofiarować jej ciepło. I wciąż zastanawia się jakim cudem dalej jest tu na stażu i nie wyczerpała limitu cierpliwości dyrektora.
W pierwszej chwili wszystko w niej wydaje się zimne - niebieskie oczy, blade usta, nikły makijaż, a nawet brąz włosów ma chłodny odcień. Dłonie i przedramiona od półtora roku pokryte są drobnymi, niemalże niewidocznymi bliznami. Patrzysz uważniej i nagle okazuje się, że blizny błyszczą lekko na tle leciutkiej opalenizny, czujesz delikatną woń konwalii, choć przecież w szklarniach szkolnych się jej nie hoduje, a oczy jaśnieją, gdy na usta wkrada się nikły uśmiech.
Są osoby, które w dość pokraczny sposób wzbudzają sympatię i Ethel jest jedną z nich. Z reguły pamiętliwa bestia, która z szaloną wręcz konsekwencją podąża wyznaczonymi drogami. Jednocześnie nie uznaje półśrodków i próbuje zachować umiar, odważnie kroczy przez życie i kuli się ze strachu, tuląc poduszkę. Jest wymagająca, ale i sposobem można ją rozczulić. Nie zapomina szybko, ale chociaż szybko wybacza i to właśnie do niej zapukasz w środku nocy, jeśli przypadkiem wpuściłeś do szkoły trolla. Pojawia się i znika, wywołując plotki swoją zaciętą i smutną jednocześnie aparycją.
W jednej ze szklarni posadziła ukradkiem truskawki. Założyła się ze samą sobą, że rozwiąże to wszystko zanim zakwitną. Najgorsze jest to, że już czerwiec, a one wcale nie chcą się ruszyć.
W pierwszej chwili wszystko w niej wydaje się zimne - niebieskie oczy, blade usta, nikły makijaż, a nawet brąz włosów ma chłodny odcień. Dłonie i przedramiona od półtora roku pokryte są drobnymi, niemalże niewidocznymi bliznami. Patrzysz uważniej i nagle okazuje się, że blizny błyszczą lekko na tle leciutkiej opalenizny, czujesz delikatną woń konwalii, choć przecież w szklarniach szkolnych się jej nie hoduje, a oczy jaśnieją, gdy na usta wkrada się nikły uśmiech.
Są osoby, które w dość pokraczny sposób wzbudzają sympatię i Ethel jest jedną z nich. Z reguły pamiętliwa bestia, która z szaloną wręcz konsekwencją podąża wyznaczonymi drogami. Jednocześnie nie uznaje półśrodków i próbuje zachować umiar, odważnie kroczy przez życie i kuli się ze strachu, tuląc poduszkę. Jest wymagająca, ale i sposobem można ją rozczulić. Nie zapomina szybko, ale chociaż szybko wybacza i to właśnie do niej zapukasz w środku nocy, jeśli przypadkiem wpuściłeś do szkoły trolla. Pojawia się i znika, wywołując plotki swoją zaciętą i smutną jednocześnie aparycją.
W jednej ze szklarni posadziła ukradkiem truskawki. Założyła się ze samą sobą, że rozwiąże to wszystko zanim zakwitną. Najgorsze jest to, że już czerwiec, a one wcale nie chcą się ruszyć.
Dla tej, co nie śpi po nocach.
Chyba pora by Ethel została na dłużej i poukładała sobie w końcu życie, więc zapraszamy! A szukamy... w zasadzie wszystkiego. hate2609@gmail.com
2 czerwca 2017
#35 Lista Obecności
Jak co miesiąc autorzy chętni do dalszego uczestnictwa w życiu bloga proszeni są o pozostawienie w komentarzu stanowisk zajmowanych przez swoje postacie (nauczyciele, stażyści, prefekci bądź drużyny Quidditcha), wykorzystywanych wizerunków, zajęć dodatkowych wraz z rangą (animag, wila, metamorfomag itd) oraz wykonywanego zawodu w przypadku mieszkańców Hogsmeade.
Na wpisanie się na listę macie czas do środy — 7 czerwca, 00:00.
→ W poprzedniej liście obecności mowa była o zaplanowanych porządkach związanych z niepotrzebnymi postami, których udało nam się usunąć blisko 400. Mimo tej redukcji dalej jest ich sporo bo aż 1245, więc gdyby ktoś w dalszym ciągu posiadał zbędne podstrony czy powiązania to prosimy o ich samodzielne skasowanie.
→ Uporządkowane zostały również etykiety i dzięki temu powinno być w nich o wiele przejrzyściej niż dotychczas. Zniknęły z nich imiona i nazwiska wszystkich nieaktywnych już postaci: karty te można jednak znaleźć pod tagiem: Postać nieaktywna.
→ Pod koniec miesiąca zaczniemy hogwarckie wakacje. Jak zwykle dajemy wam w tej kwestii dowolność: można kontynuować wątki szkolne, zaczynać wakacyjne bądź przenieść się już do września i kolejnego roku szkolnego. Tu jednak pojawia się pytanie: chcecie, by zwycięzca tegorocznego Pucharu Domów został wyłoniony właśnie z końcem czerwca? Czy wolicie zbierać punkty przez lipiec oraz sierpień (jeszcze na konto obecnej rywalizacji) i dopiero wtedy dowiedzieć się kto wygrywa? W przypadku zamknięcia Pucharu Domów już teraz, punktacja zostanie wyzerowana, a punkty zbierać będziecie na bieżąco już na konto wrześniowe.
→ Jak co roku pod koniec sierpnia na pewno pojawi się loteria wakacyjna. W trakcie wakacji również coś dla Was przygotujemy, jako iż od długiego czasu nie pojawiały się tutaj żadne atrakcje. Na chwilę obecna myślimy o - jak to już bywało w wakacje - kolejnym zbiorze opowiadań i wątku grupowym (jeśli macie propozycje tematu wątku grupowego - dawajcie znać). Planowany jest także długoterminowy event, o którym myślimy już od dawna, ale o tym dowiecie się w swoim czasie c:
→ Uporządkowane zostały również etykiety i dzięki temu powinno być w nich o wiele przejrzyściej niż dotychczas. Zniknęły z nich imiona i nazwiska wszystkich nieaktywnych już postaci: karty te można jednak znaleźć pod tagiem: Postać nieaktywna.
→ Pod koniec miesiąca zaczniemy hogwarckie wakacje. Jak zwykle dajemy wam w tej kwestii dowolność: można kontynuować wątki szkolne, zaczynać wakacyjne bądź przenieść się już do września i kolejnego roku szkolnego. Tu jednak pojawia się pytanie: chcecie, by zwycięzca tegorocznego Pucharu Domów został wyłoniony właśnie z końcem czerwca? Czy wolicie zbierać punkty przez lipiec oraz sierpień (jeszcze na konto obecnej rywalizacji) i dopiero wtedy dowiedzieć się kto wygrywa? W przypadku zamknięcia Pucharu Domów już teraz, punktacja zostanie wyzerowana, a punkty zbierać będziecie na bieżąco już na konto wrześniowe.
→ Jak co roku pod koniec sierpnia na pewno pojawi się loteria wakacyjna. W trakcie wakacji również coś dla Was przygotujemy, jako iż od długiego czasu nie pojawiały się tutaj żadne atrakcje. Na chwilę obecna myślimy o - jak to już bywało w wakacje - kolejnym zbiorze opowiadań i wątku grupowym (jeśli macie propozycje tematu wątku grupowego - dawajcie znać). Planowany jest także długoterminowy event, o którym myślimy już od dawna, ale o tym dowiecie się w swoim czasie c:
A tymczasem witajcie nowe postacie!
1 czerwca 2017
Umiem w dwunastu językach powiedzieć „nie”; to kobiecie wystarczy
RHENAWEDD SYANNA TRAVERS
8 VIII 1983, Londyn ——— Nauczycielka mugoloznawstwa
RUDOWŁOSA I SZAROOKA LWICA; NIEZŁOMNA I POTĘŻNA CZAROWNICA CZYSTEJ OD POKOLEŃ KRWI —— ZNANA NA CAŁYM ŚWIECIE PISARKA; NAUCZYCIELKA W HOGWARCIE OD WRZEŚNIA 2023 ROKU —— NIEUSTĘPLIWA KOBIETA, KTÓRA WIE, CZEGO CHCE —— ISKRZĄCE SIĘ SREBRNE OCZY Z ZAFASCYNOWANIEM PATRZĄCE NA ŚWIAT, PŁOMIENNE WŁOSY, SMUKŁE DŁONIE I ŁABĘDZIA SZYJA —— METR SIEDEMDZIESIĄT SZEŚĆ DOSTOJNOŚCI, KLASY, GRACJI I LODOWATEJ ELEGANCJI —— BOGINA BRAK?, PATRONUSEM PAW, SAMA PRZECIEŻ JEST DUMNA NICZYM ON, AMORTENCJA PACHNIE JAK JEJ BYŁY MĄŻ, LECZ CZY O TYM WSPOMNI? NIE-NIGDY-NIE —— RÓŻDŻKA DZIEWIĘTNASTOCALOWA, WYKONANA Z AKACJI Z PIÓREM PEGAZA, GIĘTKA —— BYŁA ŚLIZGONKA, ABSOLWENTKA HOGWARTU, BYŁA CZŁONKINI KLUBU ŚLIMAKA, BYŁA REDAKTOR NACZELNA "CZAROWNICY" —— SPRAGNIONA CORAZ TO NOWSZYCH WRAŻEŃ I DOZNAŃ, SPONTANICZNA PODRÓŻNICZKA, KTÓRA ZWIEDZIŁA PÓŁ ZIEMI —— CIĘTY JĘZYK, OSTRE I ODWAŻNE SŁOWA, LICZNE REPORTAŻE "MIEDZIAK NA WALIZKACH" I CAŁA BIBLIOTECZKA KSIĄŻEK JEJ AUTORSTWA —— CZTERDZIESTOJEDNOLETNIA, BEZDZIETNA ROZWÓDKA, KTÓRA NIGDY NIE MARZYŁA O RODZINIE, SKUPIAJĄC SIĘ NA SWOJEJ ROZWIJAJĄCEJ SIĘ W BŁYSKAWICZNYM TEMPIE KARIERZE; INSTYNKT MACIERZYŃSKI OBUDZIŁ SIĘ U NIEJ ZA PÓŹNO, BO DOPIERO PRZED CZTERDZIESTKĄ —— W ANGLII, W RODZINNYM DOMU ZOSTAWIŁA NAJDROŻSZEGO SETHA I NAJPIĘKNIEJSZĄ KOTKĘ ŚWIATA CINDY —— WĘŻOUSTA, KTÓRA ODKRYŁA U SIEBIE OWY DAR W WIEKU PIĘCIU LAT, PRZEZ LATA PIELĘGNOWAŁA GO NA TYLE, ŻE TERAZ POTRAFI POROZUMIEWAĆ SIĘ W TYM JĘZYKU Z KIMŚ KTO TAKŻE JEST WĘŻOUSTY —— TIK TAK, TIK TAK, DWA ZEGARY WROGO TYKAJĄ A TYLKO JEDEN MOŻESZ ZATRZYMAĆ, TRAVERS —— P O W I Ą Z A N I A
Jesteś piękna. Twój wygląd dodaje ci charakteru i drapieżności, a pełne intensywności tęczówki wpatrują się przenikliwie w każdego z twoich rozmówców. Chciałabyś każdego przejrzeć na wylot, przewidzieć każdy ruch i zajrzeć do najgłębszych, najmroczniejszych otchłani duszy. Fascynują cię ludzkie umysły, świat, sekrety i tajemnice. Kochasz podróżować i masz już pełnometrażowy plan na swoje kolejne przygody, połowę globu już zjeździłaś, jednak to cię nie zadowala bo pragniesz zobaczyć cały świat. Jeszcze tego lata zamierzasz odwiedzić Afrykę i Amerykę Łacińską, tworząc nowe i ciekawe reportaże. Pod twoim piórem tworzy się także książka dla dzieci, o których ostatnio myślisz za często. Nigdy jednak nie było cię stać na sentymentalizm czy tęsknotę za tym czego nigdy nie miałaś nie dlatego, że nie mogłaś lecz po prostu spychałaś marzenia o rodzicielstwie na bok, skupiając się na samorealizacji. Rhena, na litość boską, ty nigdy nie chciałaś mieć dzieci! Jednak przepływający przez palce czas jest dla ciebie uciążliwy, wciąż przypomina ci o tym, że nie masz pociechy. Jest to dla ciebie pewna skaza i mimo próby wygnania tych myśli, one powracają, męcząc twój umysł. Myślisz o tym z coraz większą intensywnością, a w twojej głowie rodzi się plan.
Jeśli mowa o twoim dzieciństwie, to nigdy nie miałaś ojca. Zniknął gdzieś tuż po twoim urodzeniu, matka wpadała w szał na twoje wspomnienie o nim. Przestałaś więc wspominać, przestałaś także o nim myśleć, zapomniałaś. Od najmłodszych lat mateczka uczyła cię siły, determinacji i najwyższych sztuk manipulacji. Jako iż w każdej - a przynajmniej tak wydaje się na pierwszy rzut oka - dziedzinie byłaś prymuską, tutaj także nie zawiodłaś rodzicielki. Już jako nastolatka potrafiłaś owijać sobie ludzi wokół palca, choć rzadko stosowałaś te umiejętności. Byłaś zbyt pracowita i ambitna by zdobywać wszystko na swoje piękne, srebrzystoszare oczy; by słodkimi słówkami omamić rozmówcę czy załatwić sobie dobry stopień bądź posadę po znajomości. Zawsze wolałaś zdobywać wszystko sama, bez niczyjej pomocy. Byłaś niezależna, samowystarczalna i samodzielna. Z pewnością można nazwać cię kobietą sukcesu. Jednak czy ten sukces zapewnił ci szczęście? Jesteś szczęśliwa, Rhena? Poddawanie się nigdy nie leżało w twojej naturze i to nigdy nie ulegnie zmianie. Dążysz do swoich celów nawet po trupach, przesz do przodu, pokonujesz każdą przeszkodę i barierę, nie ma dla ciebie rzeczy niemożliwych i problemów nie do ominięcia. Bywasz samolubna i nie można cię nazwać świętą, bowiem zdarza ci się częstować innych okrutną ironią i gorzkimi słowami, w których tak właściwie nie przebierasz. Wstajesz przed śpiewem ptaków, przesypiasz zaledwie kilka godzin, coraz mniej czasu poświęcasz na sen, uznając że wcale za dużo ci go nie trzeba. Zamiast spać, piszesz i piszesz, wypełniając kolejną książką tą chroniczną samotność.
_________________________________________________________________________
Dzieńdobrywieczór! Witam się pięknie z Rheną, postać sponsoruje super fajny pirat, (ślemy buziaki, szczególnie dla buraczka Olliego ♥ ♥ ♥) Jessica Chastain, moja dopiero rozkwitająca zdolność kreacji. Ruda bestyjka przyjmie każdego na szalony - bardziej lub mniej, wątek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)