Znajdował się w zaciemnionym
pomieszczeniu, a jedynym rozjaśniającym je światłem był leciutki promień
wydobywający się z różdżki stojącego w przeciwległym kącie pomieszczenia
człowieka. Nawet gdyby w pokoju panowała całkowita ciemność, Hyun i tak
rozpoznałby tego młodzieńca bez większych problemów. Chociaż nie wyglądał
dokładnie tak jak go zapamiętał, jedna rzecz w ogóle się nie zmieniła. Jego
ciemne oczy, w których bez pomocy promieni słonecznych nie dało się wyróżnić
tęczówki od źrenicy. Były czarne jak najprawdziwszy węgiel.
— Już się bałem, że nie
przyjdziesz — przez jego ciało przeszedł dreszcz, kiedy tylko usłyszał padające
z ust chłopaka słowa. Nie bardzo rozumiał o co tak właściwie chodzi. Przecież z
nikim się nie umawiał, sam jeszcze kilka minut temu nie wiedział dokąd tak
właściwie zmierza. Nie spodziewał się, że kogoś tutaj spotka, tym bardziej był
zaskoczony jego obecnością. — No co
tak stoisz? Chodź tu do mnie Hyun-ah.
— Seo Yoochang, ty kretynie —
zaśmiał się, śmiało krocząc do chłopaka. Stojący wciąż w przeciwległym kącie
młodzieniec, zwiększył zaklęcie oświetlające. W tym samym momencie oczy Hyuna
były w stanie dostrzec wszystko to, co ten drań dla nich przygotował. Chociaż
nie było to coś niezwykłego, na ustach osiemnastoletniego Krukona pojawił się
szeroki uśmiech. — Rusz się w końcu, tęskniłem za tobą.
— Kiedy dowiedziałem się, że
jesteś w Hogwarcie, Hyun-ah… — obaj przyspieszyli kroku, spotykając się
dokładnie w połowie, dzielącej ich odległości. Przystanęli na chwilę, uważnie
przyglądając się swoim twarzom. To Hyun pierwszy, powolnie wyciągnął dłoń do
przodu. Ostrożnie sunąc opuszkami palców po policzku stojącego naprzeciw
chłopaka. Przez jego ciało przeszedł dreszcz. Bał się, że gdy jego gesty staną
się nazbyt śmiałe chłopak rozpadnie się na drobne kawałeczki. Był tak mocno
spragniony jego obecności, więc aby zachować się tak delikatnie musiał się z
całych sił skupiać. Poczuł jak Yoochang chwyta jego dłoń, przystawiając ją
śmielej do swojego policzka, wręcz wtulając się w nią — tęskniłem za tobą, tak
bardzo tęskniłem…
— Zamknij się, proszę —
powiedział łagodnie, zafascynowany twarzą przyjaciela. Wpatrywał się w jego
ciemne oczy w ogóle się nie odzywając, po chwili zamknął powieki robiąc pół
kroku do przodu, tym samym zbliżając się do młodego mężczyzny. Czuł na swoich
wargach jego przyspieszony oddech, a ciepło bijące od jego ciała poczuł nagle
na swoim. Nawet się nie zorientował, w jaki sposób ich wargi połączyły się w
słodkim pocałunku. Opuścił powolnie dłoń z jego policzka, sunąc palcami po
wyraźnie zarysowanej żuchwie, a następnie szyi. Zacisnął ją delikatnie na jego
karku i przyciągnął bliżej siebie, pogłębiając pocałunek.
— Hyun-ah… — usłyszał cichy szept
Yoochanga w przerwie pomiędzy kolejnymi pocałunkami. Chciał, aby ta chwila
trwała wiecznie. Nie zamierzał jej przerywać, nie chciał słuchać żadnych
wyjaśnień. Po prostu nie mógł uwierzyć,
że to dzieje się naprawdę i bał się, naprawdę bał się, że to wszystko zaraz
zniknie. — Spokojnie, jestem tu… Nigdzie się nie wybieram — chłopak odsunął
się o jakieś pięć centymetrów i jakby czytając mu w myślach starał się go
uspokoić — zawsze już będę obok ciebie, kocham cię Hyun…
— Ja ciebie też Chang-ah, tak
cholernie mocno… — wyszeptał cicho, czując jak ten obejmuje go mocno swoimi
ramionami. Nie otwierając wciąż oczu zrobił dokładnie to samo. Starał się nie
myśleć o niczym złym. Pragnął oddać się tej jednej chwili i czerpać z niej jak
najwięcej radości. W jego głowie jednak wciąż krążyły te bolesne pytania. Dlaczego uciekłeś Chang-ah? Dlaczego mnie
zostawiłeś, co takiego Ci zrobiłem, że potraktowałeś mnie w taki właśnie
sposób? Czy to wszystko było naprawdę potrzebne?
— Obiecaj mi, że już nigdy nie znikniesz, że nigdy więcej mnie nie zostawisz… —
wyszeptał łamiącym się głosem, ze łzami w oczach, których Yoochang nie był w
stanie dostrzec.
— Słowo honoru Hyun-ah. Od teraz pójdę wszędzie
tam gdzie ty.
Od tej chwili wszystko miało być idealne. Obaj
mieli być w końcu szczęśliwi, po tak długiej przerwie. Po półtorej roku, w
końcu udało im się spotkać.
Zwróceni do siebie twarzami, leżeli na podłodze nie
mogąc oderwać od siebie wzroku. W pokoju panowała całkowita cisza, a jedyne
dźwięki jakie dało się usłyszeć to ich spokojne oddechy i równo bijące serca.
Trzymali się mocno za dłonie. W tym
momencie byli gotowi na wszystko, ponieważ w końcu byli razem.
Coś się jednak zmieniło. Światło za oknem zamrugało
kilkakrotnie, a ziemia zatrzęsła się niebezpiecznie. Początkowo chłopcy nie zwrócili nawet na to
uwagi, dopiero gdy wstrząsy powtórzyły się kilkakrotnie w krótkim odstępie
czasowym, Hyun zacisnął mocniej rękę na dłoni ukochanego. Szybko uniósł się do
pozycji pół siedzącej i zerknął przez okno – wszystko było jak zawsze, chociaż
czuli drgania wewnątrz za oknem nic się nie zmieniło.
— Co się dzieje? — w tym samym momencie nastąpił
silny wstrząs, a dosłownie po dwóch sekundach Hyun poczuł jak coś ciągnie go w
dół. Z ust Yoochanga wyrwał się głośny, gardłowy krzyk.
— Yoochang! — osiemnastolatek krzyknął głośno,
zapierając się z całej siły. W pomieszczeniu zrobiło się wręcz czarno i nigdzie
nie było Seo Yoochanga. Hyun wiedział jedynie, że jego dłoń znajduje się w
dłoni ukochanego, czuł mocne szarpnięcie ale nie miał pojęcia co się tak
naprawdę dzieje, nic nie widział. Mógł jedynie usłyszeć stłumiony krzyk
nawołujący go.
— Hyun-ah!
— Hyun-ah!
— Hyun-ah!
— Miałeś być zawsze ze mną! — wykrzyczał w
odpowiedzi, czując jak zaczyna mu się kręcić w głowie. Nagle zerwał się mocny
wiatr, chwilę później zaczął padać deszcz. Duże krople rozbijały się o jego
rozgrzane ciało. Starał się wzmocnić uścisk, jednak mokra od spadającej wody
dłoń nie była w stanie utrzymać ciężaru ciała chłopaka.
— Hyun-ah, nie puszczaj mnie Hyun-ah!
Puścił go.
Słyszał jego krzyk.
Słyszał jego rozpaczliwy krzyk.
I cisza…
Chciał rzucić się za nim. Jednak nie mógł się ruszyć.
Chciał krzyczeć. Jednak nie mógł wydobyć z siebie dźwięku.
***
Obudził go jego własny krzyk. Nim zdążył otworzyć
oczy, cały roztrzęsiony próbował podnieś się do siadu prostego, jednak cudze
dłonie na jego ramionach powstrzymały go przed tym.
— Masz gorączkę — usłyszał zatroskany głos matki.
Już wiedział do kogo należą zaciśnięte dłonie na jego ramionach — zawsze gdy
masz gorączkę śnią ci się koszmary.
— Eomeoni… — wyszeptał ledwo dysząc. Wciąż słyszał
rozpaczliwy krzyk Yoochanga w swojej głowie, przez co miał wrażenie, że ten
wciąż jest gdzieś w pobliżu, że dzieje mu się krzywda. Silnym szarpnięciem
wyrwał się z uścisku matki i gwałtownie podniósł się z łóżka, kierując się do
wyjścia.
— To tylko sen.
— Yoochang. Stało się coś złego.
— Hyun… — podniosła się prawie tak szybko jak jej ukochany syn. Spoglądała na niego z troską, nie mogąc zrozumieć, jak on wciąż
może żywić tyle uczuć do chłopca, którego nie widział od półtorej roku — Hyun-ah!
— uniosła ton, podchodząc do syna i mocno go obejmując. Nie mogła patrzeć ze
spokojem na to co się z nim działo. Cały się trząsł, stojąc na środku pokoju,
rozglądał się dookoła i nawoływał przyjaciela…
— Hyung!
— Hyung!
— Hyung, znajdę cię!
Nawet nie zauważyłam, kiedy skończyłam czytać. Bardzo mi się smutno zrobiło, naprawdę. Ale za to nie mogę się doczekać, aż będę mogła dalej śledzić ich losy. Nie możesz tak tego zostawić - ja MUSZĘ wiedzieć, co się stało, co będzie dalej. Chociaż na końcu notki widnieje wyraźnie "życiowa klęska" to jednak nie mogę się wyzbyć wrażenia, że to nie koniec i, że zobaczę kiedyś happy end. A przynajmniej będę za to bardzo mocno trzymać kciuki!
OdpowiedzUsuńNawet nie zauważyłaś, kiedy skończyłaś bo takie króciutkie mi wyszło. To chyba najkrótsze opowiadanie w moim wykonaniu, ale z drugiej strony nie widziałam większego sensu w przedłużaniu. Najważniejsze rzeczy udało mi się zawrzeć.
UsuńMasz rację to jeszcze nie jest koniec i zapewniam, że pojawią się przynajmniej jeszcze trzy opowiadania z Hyunem i Yoochangiem. Czy będzie happy end? Nie mogę zdradzić tajemnicy. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z moim planem i wszelkimi zamysłami to nie w następnym, ale w kolejnym opowiadaniu powinno wszystko się wyjaśnić :)
Bardzo dziękuję za miłe słowa!
Zgadzam się. Też odczuwam, że to jeszcze nie koniec, choć w opowiadaniu zwiastuję się on bardzo smutno.
OdpowiedzUsuńPoza tym, podoba mi się! Strasznie dużo emocji w nim zawarłaś i tak jak u Avalon, tak tutaj również czyta się z rozmachem :)
Czekam na więcej, z nadzieją, że to nie koniec!
Tak jak napisałam wyżej, to zdecydowanie nie jest koniec, ale zakończenia konkretnego jeszcze nie zdradzę. Potrzymam Was trochę w niepewności.
UsuńBardzo miło jest mi czytać, że jest ktoś komu podobają się moje opowiadania i rzeczywiście czeka na więcej. Ślicznie dziękuję za miłe słowa!
Przecież ty jesteś okrutny człowiek! Jak mogłaś mi to zrobić, no jak? Ja ledwo żyję po przeczytaniu tego, tak się cieszyłam na początku! A im dalej, tym bardziej robiło mi się przykro. Coś mi się zdaje, że ten sen będzie zaliczał się do jednych z najbardziej straszliwych, jakie Hyun kiedykolwiek miał. Teoretycznie jestem zła na Yoochanga za to, co mu zrobił, ale... jemu naprawdę coś się stało? Musisz mi powiedzieć, bo jak nie, to ja umrę z niepewności! :<
OdpowiedzUsuńI co ja mam Ci powiedzieć? Lubię się znęcać nad moimi postaciami, taka jest smutna prawda.
UsuńBardzo, ale to bardzo cieszę się, że udało mi się sprawić, że chcesz czytać dalsze losy Hyuna i Changa! :) Co do straszności snu... Też mi się tak wydaje, nie będę już mu raczej gorszych koszmarów wymyślać, chociaż... Kto wie!?
promień wydobywający się z różdżki, stojącego[...], Chociaż nie wyglądał dokładnie tak jak go zapamiętał jedna rzecz[...], w pierwszym zdaniu przecinek niepotrzebny, w tym drugim go zabrakło :) Poza tym drobnym szczegółem notka jest bardzo dobra, ma ciekawą tematykę i to co łączy Hana z przyjacielem zostało fajnie opisane. Tylko czekać na ciąg dalszy i wyjaśnienie co się stało z Yoochangiem. Punkty dla Krukonów wpisane :)
OdpowiedzUsuńPrzecinki poprawione.
UsuńBardzo się cieszę, że i dyrekcji spodobało się moje króciutkie opowiadanie. Och, oczywiście pojawią się dalsze losy tej dwójki, ale po akcji walentynkowej będę musiała sobie zrobić krótką przerwę z opowiadaniami. Mam wrażenie, że ostatnio coś ich za dużo publikuję, a z racji tej akcji pojawi się na pewno jeszcze jedno :)
Zgodzę się z górą, zawarłaś bardzo dużo emocji w tekście, co bardzo mi się podobało. ;) Nie znam co prawda Twojej postaci, ale również przeczuwam, że po tym opowiadaniu może pokaże się jeszcze ciąg dalszy. Nie wiem czy po więcej informacji nie muszę czasem zajrzeć do Twojej karty, ale miło by było, gdyby gdzieś pojawiło się drobne wspomnienie o tym, dlaczego Yoochang zostawił Hana. ;)
OdpowiedzUsuńOczywiście, że będzie ciąg dalszy! Tylko musicie się uzbroić w cierpliwość ;)
UsuńHyun niestety jeszcze nie wie dlaczego Chang go zostawił, ale... Spokojnie, wszystko zostanie wyjaśnione w swoim czasie. Z karty za wiele niestety się nie dowiesz, ale mogę odesłać do mojego poprzedniego opowiadania pisanego odnośnie Hyuna (chociaż wyjaśnienia tej sytuacji również tam nie ma). Bardzo się cieszę, że notka Ci się spodobała! Naprawdę miło mi to słyszeć. Dziękuję.
Ktoś mi kiedyś opowiadał, że we śnie gonił go Voldemort, a potem się okazało, że jednak to był Darth Vader – i uciekinier nie był tym absolutnie zdziwiony. Śniłam, że ze Staffem jechałam do młodziutkiego Różewicza, a kiedy weszliśmy na jakieś spotkanie artystyczne, to ujrzałam siedzącego w fotelu Houellebecq, którego w tamtym czasie jeszcze na świecie nie było – i wszystko to przyjęłam ze stoickim spokojem. Ponieważ...
OdpowiedzUsuńCzy we śnie da się w ogóle zdziwić? Chyba tak średnio. :D A tu Hyun się dziwi i w ogóle momentami realia są takie mało... senne. Na przykład te wszystkie myśli i tak dalej. Nad tym można było bardzie popracować, wrzucić jakieś charakterystyczne dla snów, eee, rzeczy. Co nie zmienia faktu, że całość nie była jak sen. W większości była, a dwa ostatnie zdania (przed pobudką) są bardzo, bardzo w klimacie nocnych marzeń czy koszmarów.
Ogólnie to nie wiem, co mam napisać w tym komentarzu, bo ładna notka, przyjemnie się czytało, bardzo dobrze wszystko. I co jeszcze... może pisz dalej? :D
Przyznam się szczerze, że wcześniej w ogóle o tym nie pomyślałam, ale kiedy zwróciłaś mi uwagę zaczęłam się zastanawiać jak to jest w moich snach. I mnie się wydaje, że jest to możliwe, ze względu na to, że jednak podczas snu możemy odczuwać różnego rodzaju emocje. Strach, ból, szczęście, uczucie zakochania, miłości... Dlaczego więc ktoś nie mógłby się zdziwić podczas snu? :D
UsuńCo do realności snu... Tutaj się w sumie zgodzę, że mogłam dodać im tam nieco więcej typowo sennych elementów.
Dziękuję za wszystkie miłe słowa. No i doskonale wiesz, że to z pewnością nie jest moja ostatnia notka :D będę nimi zamęczać... :D
Nienawidzę tej chwili, gdy czytam romansidła, na sercu robi mi się tak ciepło i przyjemnie, wczuwam się całkowicie, tekst pochłaniam z prędkością światła, bo chce wiedzieć co dalej I NAGLE BUM! Koniec tego dobrego, nie ma miłości, nie ma nic. Normalnie, nieee! Z (nie)cierpliwością czekam no kontynuacje, a opowiadanie jest po prostu super i nie ma co tu już więcej mówić :D
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo za miłe słowa! :) Może kiedyś uda mi się napisać coś, co będzie miało względnie szczęśliwe zakończenie, aczkolwiek niczego nie mogę obiecać :D
UsuńJa to nie lubię takich akcji. Tak. Jestem homofobem i nie boję się tego! Ogólnie Czekoladko to skomentuję może od strony stylistycznej, bo nie chcę Cię zasmucać moimi wywodami, które nikogo nie obchodzą ;D Nie będę tutaj mówić o przecinkach, bo inni już się tym zajęli. Nie wiem czy Ci to mówiłam, ale bardzo lubię Twój styl pisania. Mój mam bardzo powierzchowny, a ty ze zwykłego półmroku możesz zrobić coś klimatycznego. Dało się poczuć te światła w pomieszczeniu, gdzie znajdowali się bohaterowie, co bardzo poważam. Sama bym chciała tak umieć :) I ostatni fragment był okropnie przygnębiający. Mam nadzieję, że Cię nie przygnębiłam, a nawet jeśli to nie miałam takiego zamiaru! Obyś dużo pisała :)
OdpowiedzUsuńJasne rozumiem, każdy ma swoje poglądy odnośnie konkretnych sytuacji i zachowań. Czasami naprawdę warto odpuścić sobie dyskusje, które mogłyby doprowadzić do jakiegoś konfliktu czy coś więc luzik bluzik.
UsuńDziękuję za miłe słowa, nie jesteś pierwszą osobą, która mi pisze, że potrafię wprowadzić nastrój do opowiadań. Przyznam jednak szczerze, że może podczas samego pisania jestem w stanie go wyczuć, ale kiedy czytam opowiadanie już w całości zawsze czegoś mi w nim brakuje... Ale to chyba głównie przez to, że do własnych tworów jesteśmy najbardziej krytyczni (przynajmniej ja tak mam - chociaż czasami w ogóle w pewnych momentach już w ogóle nie zwracam uwagi na błędy, kiedy czytam tekst po raz nie wiadomo który XD)
Dziękuję za wszystkie miłe słowa i z pewnością pojawią się jeszcze moje notki. Tobie z racji poglądów bardziej jednak będę polecała te od Avalon :D
Ja homofobem nie jestem - nie moja sprawa, co kto z kim i jak robi, jeśli nie robi przy tym nikomu krzywdy. To tak a propos komentarza powyżej, który mi się jakoś tak przeczytał. :)
OdpowiedzUsuńMuzyka piękna. Ładna i smutna historia miłosna. Gdzieniegdzie brakowało przecinków, ale nie było to jakoś specjalnie rażące.
Żal mi trochę Twojego bohatera. Niech on się zakocha w kimś, kogo może mieć w zasięgu ręki! :D
Aż musiałam sobie włączyć podkład bo całkowicie mi głowy wyleciało co tam końcem końców podlinkowałam - od publikacji zmieniałam piosenkę chyba z cztery razy XD aczkolwiek wydaje mi się, że ta najbardziej pasuje. Oj ja wiem, z tymi przecinkami to chyba nigdy się nie nauczę... :/
UsuńTo by było za łatwe, za piękne i zbyt nudne XD chyba własnie dlatego tak mnie rozśmieszyło te zdanie :D