21 września 2017

Bezwolnie brudziła swoją duszę strachem.





CASSIE LLOE
KRUKONKA | VII KLASA | UGRYZIONA PRZEZ WILKOŁAKA


Bolało. Ból był tak intensywny i namacalny, że myślała że rozszarpie jej ciało. Pamięta ostre kły zaciskające się na jej ramieniu, łzy cisnące się i lecące po jej policzkach, wymieszane krzyki. Pamięta ten cały cholerny ból który wstrząsnął jej ciałem. Pamięta trzask łamanych kości i uderzenie plecami o konar drzewa tak mocno że mogła połamać kręgosłup. Nie połamała. Pamięta ślad i traumę. Klątwę. Przekleństwo. Miała tylko dziesięć lat.

Myślała że nic nie zaboli jej mocniej. Myślała, że nie ma rzeczy która zrani ją mocniej. Pomyliła się. Kiedy śmierć zapukała całkowicie się załamała. Zamknęła się w sobie i wyizolowała, żyła z dala i sama. Płakała w poduszkę. Zagryzała mocno policzki od środka. Wbijała paznokcie w dłonie. Tęskniła. Za nim. Miała tylko szesnaście lat.

Zniknęła. Najpierw na godzinę. Później na więcej. Miała coraz więcej tajemnic. Głęboko schowane w szufladach listy, pamiętnik ukryty pod łóżkiem. Miś w którego się wtulała szepcząc miłosne wiersze. I czuła się jakby wrócił. Jakby mówiła do niego, a nie do zabawki.



| Cassandra Vanessa Lloe | 30 IX 2007 | 12 cali, włókno ze smoczego serca, wierzba | Patronus tajemnicą, boginem zwłoki | Zielarstwo i wróżbiarstwo | Ścigająca w drużynie Quidditcha | Mugolaczka |


Wolę wymyślać niż zaczynać. Brat zmarłego chłopaka do oddania, zapraszam do WĄTKÓW I POWIĄZAŃ. 
Wątki: 0/5

18 września 2017

Szatańska Pożoga


Fred Weasley II
absolwent | 17 kwietnia | krew czysta | były Gryfon | ścigający Strzał z Appleby 
łowca talentów w Hogwarcie | właściciel Ducha
Szatańska Pożoga - przybiera postać drapieżnych ognistych zwierząt, które palą wszystko, co napotkają na swojej drodze. Łatwo wymyka się spod kontroli.

Siedząc na trybunach, czujnym wzrokiem przeczesuje boisko, uważnie przyglądając się każdemu zawodnikowi. Nie podnosi się z miejsca, kiedy rozlega się dźwięk gwizdka. Nie wiwatuje w momencie, gdy kafel wzbija się w powietrze, a dzieciak z Hufflepuffu przechwytuje go w ułamku sekundy. Szybciej niż wydawałoby się to możliwe. Nie wydaje z siebie nawet westchnienia, gdy złoty znicz przelatuje mu tuż przed nosem, by za moment zniknąć wszystkim innym z pola widzenia. W połowie meczu pochyla się nad potężnym notesem z niebieską okładką i koślawym pismem kreśli jakiś szlaczek w zeszycie, który w założeniu ma wyglądać na czyjeś nazwisko. Po krótkim czasie wstaje, odwraca się tyłem do boiska i powoli zaczyna przeciskać się w stronę wyjścia. Nie reaguje, kiedy komentator przepełnionym emocjami głosem oznajmia zdobycie kolejnego punktu dla drużyny Gryffindoru. Nie obraca się, by zaszczycić graczy chociaż jednym dodatkowym spojrzeniem, mimo że wie, jak bardzo pragną, by zwrócił na nich uwagę. Na ten krótki jak mrugnięcie oka moment wszyscy zawieszają na nim wzrok. Gra toczy się dalej. On uśmiecha się pod nosem. W tym meczu jest tylko jeden zwycięzca.

Większość czasu spędza na błąkaniu się po zamku w poszukiwaniu szczęścia, które kilka miesięcy temu gdzieś posiał i do tej pory nie znalazł. Przy okazji wyszukuje coraz to nowe informacje o potencjalnych kandydatach do drużyny Strzał, co jakiś czas oferując niektórym z nich wspólny trening na hogwarckim boisku. Wieczorami sam rozbija się o murawę, udając, że nie widzi przyglądających mu się z zapałem pierwszaków i wianuszka dziewczyn ze starszych roczników, dokładnie ćwicząc wszystko, co przykazał mu trener, by kilka godzin później dla odstresowania zawitać na którejś z uczniowskich imprez - wcale nie tylko po to, by pilnować młodszej siostry. Szczeniacki pierwiastek jednak nie do końca zdążył z niego wyparować, a zapał do robienia głupich rzeczy wciąż nie wygasł, więc zdarza mu się od czasu do czasu wpaść w kłopoty z powodu  nocnego prowadzenia się z uczniami po okolicach Zakazanego Lasu. Uśmiecha się cały czas i tylko gdy nikt nie patrzy, wali pięścią w ścianę, w swoim prywatnym gabinecie tocząc bitwy z demonami przeszłości. Regularnie odwiedza Dowcipy Weasley’ów, żywiąc nadzieję, że właśnie tam odnajdzie radość po stracie matki. Ucieka przed problemami, godzinami przesiadując w niewielkim mieszkaniu na poddaszu sklepu, odnajdując tam swoje prywatne uzależnienie. Jedyne lekarstwo, które potrafi mu pomóc.

- Coś Ci podać, Freddie?
- Whisky. Whisky z lodem.
powiązania / dodatkowe
A tam jest fajna karta ->
___

Nie umiemy żyć bez Hogwartu jednak. Fajnie być tu znowu.
Faworyzujemy, bywamy bardzo leniwi i czasem trzeba się upominać o odpis.
A, lubimy też urlopy. Ale wątki piszemy raczej fajne.
Preferujemy skomplikowane powiązania. Zaskoczcie nas.
Wątki: Zabini / 3*
* limity można przesuwać
Kochamy wszystkich, gryziemy tylko trochę ♥
A. Buźkę sponsoruje Cameron Dallas.

13 września 2017

niebiańskie dziewczę

Scarlett Bell
● Dzwoneczek ● Chochlik ● Sky ● Niebiańska ●
Hufflepuff | VII rok
mugolaczka | 07 VI 2005
Snow White | balet | carpe diem
optymizm | aromantyczność | empatia
Mała petarda, która przebiegnie korytarzem, tylko po to by na samym jego środku zrobić piruet. Pełno jej wszędzie, buzia jej się nie zamyka, a jej charakterystyczny śmiech usłyszysz i z drugiego końca zamku. Nieważne, co ją rozbawiło - i tak parsknie donośnie, wywołując atak głupawki wśród wszystkich, którzy ją otaczają. Jest chodzącym promyczkiem. Tanecznym krokiem przemierza korytarze, obdarzając wszystkich mijanych firmowym uśmiechem i kilkoma miłymi słowami. Jest tą, która odezwie się niepytana, pochwali, skrytykuje i bezpardonowo rzuci się na szyję nieznajomym. Zanadto energiczna, impulsywna i beztroska, by uniknąć kłopotów - te same ciągle ją znajdują. Kocha przygody i ryzyko. Twierdzi, że nie ma się co ograniczać i próbuje wszystkiego, czego może. Dziecię-kwiat korzystające z tego, co świat oferuje, czerpiące z życia garściami, drwiące z losu i późniejszych konsekwencji - bo kto by się tym wszystkim tak od razu przejmował? 
Zdecydowanie dusza artystyczna, marzycielka wiecznie z głową w chmurach. Co zapomni, to zapomni - chociaż twierdzi, że pamięć ma doskonałą. Wiecznie zabiegana, jeszcze częściej spóźniona, nigdy nigdzie nie pojawia się na czas. Za przyjaciółmi i rodziną skoczyłaby w ogień. Momentalnie jest w stanie rzucić wszystko, byle tylko pomóc osobom, na którym jej zależy - a zwykle także i ludziom, których nigdy wcześniej nie widziała na oczy. Dobrym słowem i niezwykłym optymizmem zaskarbia sobie sympatię już przy pierwszym spotkaniu. Ciężko znaleźć jej wrogów. Czasem przytłacza otoczenie swoją osobowością, jednak zazwyczaj działa jak magnes - gdzie ona, tam mnóstwo ludzi. Zawsze pomoże, wysłucha, spróbuje doradzić. Nie potrafi odmawiać pomocy, jest przesadnie słowna i czasami aż do bólu szczera. Żywe srebro, nie do upilnowania.

~Uśmiech dla wszystkich, ja stawiam!~
pióro pegaza, grab, 11 cali, półgiętka
zaklęcia, OPCM, zielarstwo, wróżbiarstwo, ONMS, astronomia
Koło Wróżbiarstwa | Koło Astronomów | Koło Zielarskie
bogin tłuczkiem | patronus wciąż bezkształtny
H O R O S K O P Y
nutki | kroki | rytm

Kochajcie Skajkę, z niej dobre - chociaż szalone - stworzonko jest. Wątki im bardziej szalone tym lepiej, wolimy zaczynać, faworyzujemy trochę bardzo. W karcie jeszcze pewnie nie raz coś pozmieniamy. Twarzyczki użyczyła Taylor Marie Hill, karta już na jednym blogu była. Mistrza Gry zapraszamy.
~*~
[gg] 40111584 [mail] ladychocolatecupcake@gmail.com

12 września 2017

I'll be anything you want, just tell me what you want and I'll be that.


Allie Collins
TAK NAPRAWDĘ ALLISON, ALE SIĘ NIE PRZYZNAJE

UZDROWICIELKA W SKRZYDLE SZPITALNYM | WYCHOWANKA AKADEMII MAGII BEAUXBATONS | FRANCJA | CZYSTA KREW | PATRONUS: WYDRA | BOGIN: WOLI NIE MÓWIĆ NA GŁOS | WIELBICIELKA QUIDDITCHA I WSZYSTKIEGO, CO ZAWIERA OWOCE | ZAWSZE ŁAŃCUSZEK NA SZYI


Pojawiła się nagle. Nikt nie wie, co robi ponownie w Anglii, skoro już jako mała dziewczynka przeprowadziła się do Francji.
Pojawiła się nagle. W Skrzydle Szpitalnym zapanował pedantyczny porządek, który w każdej chwili jest gotowy na przyjęcie kontuzjowanego ucznia.
Pojawiła się nagle. Zupełnie, jak nagle zniknęli jej rodzice, chociaż w wieku kilku lat nie zdążyła im się dobrze przyjrzeć. Babcia nigdy nie mówiła, gdzie się podziali. Zginęli, rozproszyli się w powietrzu, niczym te wszystkie choroby, które tak szybko nauczyła się leczyć. Przepadli. Z tej okazji nie patyczkuje się ze swoimi pacjentami, nie będzie szczebiotać i rozczulać się. Jest po to, by leczyć - tak ją przecież nauczono. Przez to skończyły się udawane stłuczenia, bóle brzucha wszystkich nieuków z Hogwartu, których Collins potrafi surowo karać. Nie rozumie nagłych przypływów samych wychowanków Gryffindora wypluwających ślimaki w zastraszającym tempie, w przerwach obwiniając Ślizgonów o rzucenie wywołujących zaklęć. Rywalizacja międzydomowa jest dla niej czymś dziwnym. Podziwia ją tylko w trakcie meczów quidditcha, kiedy to nigdy nie może zdecydować się komu kibicować.
Zdarza się jednak, że ciepły uśmiech rozkwita nagle na jej twarzy i jak przyjazna bakteria zaraża wszystkich wokół. To zazwyczaj efekt wyleczenia albo radości po udanym dniu, kiedy siedzi otulona kocem tuż przed kominkiem z kubkiem ciepłej herbaty. Wtedy jest wrażliwszą wersją siebie - surowej uzdrowicielki z Francji.

Pojawiła się nagle. Twierdzi, że w Paryżu nie trzyma jej już nic, od momentu, gdy babcia wypowiedziała ostatnie słowa. W Hogwarcie otrzymała tak bardzo potrzebną pracę i upragniony dach nad głową, a w Londynie szuka swych rodziców, którzy od dobrych kilkunastu lat nie istnieją już na tym świecie. Allie jednak uparcie stara się ich odnaleźć, nie zdając sobie sprawy z tego w co się pakuje i jak bardzo może się zawieść.

11 września 2017

Mądrość musisz sam z siebie własną dobyć pracą

Istnieje ogromna różnica pomiędzy sentymentalizmem i zdolnością doznawania szlachetnych uczuć. Człowiek sentymentalny może być w życiu codziennym niebywale okrutny. Człowiek zdolny do szlachetnych uczuć natomiast nie będzie nigdy człowiekiem bez serca.
Ursula Nietzsche
Amplituda przeżyć, których doświadczyła mogłaby rozciągnąć się przez cały hogwarcki pałac biegnąc aż do Hogsmeade. Utraciła swoją wielką miłość na rzecz innej kobiety, a kilka lat później poniosła kolejną stratę, zmarła jej ukochana córka. Nieważne jak silną jest się kobietą, jak potężną i wpływową jest się czarownicą - taka strata zawsze boli i mocno odciska piętno na człowieku. Po wielu przepłakanych nocach w końcu się podniosła. Stanęła na równe nogi, lecz te wspomnienia powracały do niej w każdej godzinie każdego dnia. Odbierały oddech, zdolność trzeźwego myślenia i całą radość z życia. W ciemnych oczach zaczaił się smutek i mrok. Tak mijały lata. Zdolna Ursula pięła się coraz wyżej; wpadając w pracoholizm i chęć zapomnienia. Pewnego dnia coś w niej pękło. Szala goryczy się przelała a ona zrobiła coś zaskakującego, mianowicie zrezygnowała z posady aurora w Ministerstwie i stanęła w progach Hogwartu. Jakież zaskoczenie było wymalowane na twarzy dyrektora kiedy przyjmował ją na miejsce nauczycielki. , kobietę którą niegdyś kochał i z którą łączył go płomienny romans. Odszedł, a ona jak ta ostatnia, głupia idioteczka po dziesięciu latach do niego wróciła. Zignorowała fakt, że jest żonaty i zaprzeczyła swoim własnym wartościom; dając się całkowicie ponieść uczuciom które nią zawładnęły. Nigdy nie była głupia ani naiwna, odznaczała się wśród rówieśników dużą inteligencją, a jednak dała się ponieść uczuciom. Może pustka dominująca w jej życiu na to wpłynęła albo ból, który chciała wyrwać z serca wraz z korzeniami.
Ursula jest silną i dostojną kobietą. Bardzo piękną a także posiadającą duże pokłady inteligencji i cierpliwości; cechuje się wyrozumiałością i przez to, że trzyma emocje na wodzy może sprawiać wrażenie chłodnej - jednakże tak nie jest. Ma w sobie dużo ciepła i czułości, które ofiaruje bliskim sobie osobom. Jednocześnie jest bardzo skryta a jej życie to ciągnące się za sobą sznurki sekretów, których nie zdradza byle komu; o ile w ogóle miałaby to zrobić. Ma trudny charakter i mimo dużej pewności siebie oraz własnych wartości to w środku jest bardzo zagubiona i niepewna przyszłości. Marzy o rodzinie, z której Los tak brutalnie ją obdarł. Typ kobiety, która realistycznie patrzy na świat. Nie pozwala sobie na snucie żałosnych fantazji, nie wierzy w szczęśliwe zakończenia z bajek. Oddana i lojalna. Ta, która brzydzi się kłamstwem a jednocześnie sama niemal codziennie kłamie. 

DUSZYCZKI ––– ZWIERCIADEŁKO ––– WSPOMINKI

17 XI 1988, Saksonia, Niemcy –––  wpół Brytyjka, wpół Niemka; absolwentka Koldovstoretz ––– była aurorka; wężousta, daleka krewna Morfin'a Gaunt'a od strony ojca ––– obecnie nauczycielka transmutacji i opiekun koła swego przedmiotu ––– potężna i silna czarownica czystej krwi, z żelaznymi zasadami i obdarzona stoickim spokojem ––– surowa i wymagająca lecz wyczulona na punkcie sprawiedliwości ––– krnąbrnych uczniów kara z niemiecką skuteczność ––– uzdolniona pianistka, która porzuciła wiele lat temu grę na ukochanym instrumencie ––– kochanica dyrektora ––– początkowo jej patronusem był łoś, jednak po stracie dziecka zmienił się na łabędzia; boginem zaś są zwłoki bliskiej osoby ––– jej różdżka mierzy 11 i ćwierć cala, pióro z ogona gromoptaka, berberys; bardzo elegancka ––– opiekunka Gryfonów


kącik autorski:

Mirrors can’t talk, lucky for you they can’t laugh either.

> poprzednia kp c: 
Wysokie stopnie zawdzięcza bardzo ciężkiej pracy, determinacji, wrodzonej ambicji i...Dobra i tak nikt w to nie uwierzy. Tak naprawdę jest w miarę inteligentny, a do tego przez całe życie jedzie na farcie. Zdecydowanie woli wycinać numery i przemycać nielegalnie Ognistą do dormitorium niż siedzieć nad książkami, z których i tak zrozumie tyle, co szczur napłakał. Potrafi smucić się po zwycięstwie i śmiać się na czyimś pogrzebie, a to wszystko zawdzięcza swoim rozchwianym humorkom, które psują życie wszystkich naokoło. Ktoś kiedyś nazwał go chodzącą destrukcją. Ciężko z nim wytrzymać, ale dla silnych psychicznie szczęściarzy przewidziana jest nagroda w postaci zabawnego, szczerego kompana, który prędzej umrze niż zdradzi. Przez jego głowę przemyka tysiąc myśli na raz, co wydaje się kiepską sprawą, gdy mówi się wszystko, co ślina na język przyniesie. Bezpośredniość i niezły tupet towarzyszą mu od małego, brakuje mu za to odrobiny pokory i taktu. Jest wulkanem energii, któremu nie grozi uśpienie, czasem sam nie rozumie swoich uczuć. Jego asysta nie jest zalecana dla osób, lubiących ciszę i spokój, bo wokół niego zawsze musi się coś dziać. Sarkazm? Sarkazm to jego drugie imię! 
 
Frederick 'Freddie' Wayland
VI rok nauki w Hogwarcie || Gryffindor || Ścigający || Metamorfomag || Włókno ze smoczego serca, 14 i 1/4 cala, olcha || Patronus: feniks || Bogin: klaun || Klub ślimaka || Matka pracująca w ministerstwie, ojciec znanym aurorem || Z zasady woli panów, choć się z tym kryje || Pogarda dla Slytherinu || Cięty język || Jasnoniebieskie oczy || Spojrzenie z serii 'Chyba cię pojebało' || Dołeczki w policzkach, widoczne tylko przy szczerym uśmiechu || Sarkastyczny wyraz twarzy || Głośny śmiech || Przeklęte piegi || Teatralne ziewnięcie || Częste bóle głowy || Towarzysze broni: Remy i Wallie || Klaustrofobia || Bogaty zasób słów || Nienawidzi swojego pełnego imienia || Pisze wiersze i opowiadania w ramach tak zwanego hobby || Ma sekretny brulion, w którym zapisuje swoje najlepsze utwory || Legilimens
______________________________
FC: Wysnton Shannon
Mail: bluesunshine161@gmail.com
Hello again!

8 września 2017

Masz w sobie tyle uroku, co zdechła dżdżownica.

Lysander Scamander
VII klasa Hufflepuff | klub ślimaka, eliksirów oraz koło zielarskie, szukający
różdżka wykonana z drewna jabłoni z włosem rougaroua | unika spotkania
ze swoim boginem, patronus przybiera formę lisa
Możesz podążać za tłumem, nie jest to zbrodnią i w żaden sposób nie zostaniesz ukarany za to, że nie potrafisz znaleźć swojego miejsca w tym wielkim świecie. Możesz próbować odkryć to co jest dla Ciebie najważniejsze i najbardziej istotne. Nikt nie powie, abyś przestał kroczyć ścieżką, którą właśnie sobie wybrałeś. Nikt nie wytknie palcem żadnego z błędów, które popełnisz próbując odnaleźć swoje szczęście. Wybór należy tylko do Ciebie. Wolisz być jednym z wielu czy kimś wyjątkowym? Chcesz uśmiechać się o poranku i niedbale zawiązywać brązowo żółty krawat, a może wolisz chodzić z perfekcyjnie ułożoną fryzurą i naburmuszoną miną? Lys... Zaraz będziesz dorosły, ale to niczego nie zmienia. Świat, w którym każdy mógłby swobodnie robić to o czym marzył od zawsze byłby utopią. Jesteś i będziesz pod obstrzałem komentarzy oraz uwag znanych sobie i całkiem obcych ludzi. To jest jednak Twoje życie i tylko Ty możesz decydować w jaki sposób chcesz je przeżyć. Jeżeli tylko masz ochotę krocz własnymi ścieżkami zupełnie tak, jak ten kot przemykający się wśród krzewów Zakazanego Lasu. Nie chcesz? To nic... Nazwisko do niczego nie zobowiązuje, prawda? Odpowiedz mi tylko, dlaczego wciąż jesteś w Klubie Ślimaka? Snujesz plany o wielkich podróżach i aktywnie uczestniczysz w życiu szkolnej drużyny Quidditcha? Powiedz mi, Lys. Gdzie w tym wszystkim jesteś Ty? Gdzie są Twoje pragnienia?

wizerunek: Jedidiah Goodacre

7 września 2017

w 80 dni dookoła własnej głowy

Wpadliśmy w panikę, wystarczyło skończyć siedemnaście lat.

Przydługie włosy zaczęły być ścinane, vansy wyrzucone i zastąpione jordanami, każda kolejna dziewczyna była tą ostatnią, a utrata przyjaciela w końcu przestała boleć jak kiedyś – nasze plecy pokryły się diamentową powłoką. Nie wiedzieć czemu, nie potrafiliśmy się skupić na niczym innym; już nawet licencja na teleportowanie i ognista w wiosce przestała mieć tak wielkie znaczenie, jak to co nas rozbiło i poskładało na nowo. 
Czuliśmy, że coś się zmieniło, że nagle myślimy i czujemy inaczej: mocniej i wyraźniej. Poczuliśmy, że my to nie my, ale bez substancji spowalniających mózg, przyznanie się do tego sprawiało zbyt wiele trudności, żeby mówić o tym na głos. Wciąż paliliśmy za boiskiem, wciąż upijaliśmy się do nieprzytomności po wygranym sezonie, wciąż chcieliśmy wspinać się na dach sowiarni, próbując łapać spadające gwiazdy. Jeśli mam być szczery, fakt, że kara będzie za to większa niż rok temu, nakręcał nas dodatkowo. [...] Co zabawne, najpierw jednak wydawało nam się, że chwyciliśmy Boga za nogi. Dopiero później zrozumieliśmy, że staliśmy się zwierzętami wypuszczonymi z klatki. Świat poza nią przerażał i popychał nas ku szaleństwu. 


pałkarz / b: mysz p:kret / 1.9m
półkrwi / vii rok / slytherin



keith powers, gverilla

5 września 2017

In the middle of the night, in my dreams

you should see the things we do, baby


17 czerwca 1979 — półkrwi — była krukonka i szukająca — nauczycielka historii magii — rozwódka — wierzba, 11 cali, pióro z ogona feniksa — patronusem łabędź — boginem sklątka tylnowybuchowa — powiązania

O ile łatwiej jest postępować zgodnie z własnym sumieniem i poglądami, gdy nad głową nie ma rodziców co i rusz dających znać o swoim niezadowoleniu. Nie czujesz też już na sobie pogardliwych spojrzeń rówieśników, niezadowolonych, że trzymałaś się ze zdrajczynią, chociaż sama nie zrobiłaś niczego złego. Ale już wtedy nie potrafiłaś nic poradzić na to, że byłaś lojalna. Na tyle lojalna, by pozostać u boku przyjaciółki, gdy wszyscy inni ją odrzucili, by powrócić do Hogwartu i walczyć po stronie Zakonu Feniksa, zamiast ukrywać się w bezpiecznym domu. Mogłaś rzucić to wszystko — odwdzięczyć się za to, jak cię potraktowano i zignorowano, gdy jak nigdy wcześniej potrzebowałaś pomocy — ale nie potrafiłaś. Byłaś zbyt wrażliwa i empatyczna, by zignorować krzywdę tylu ludzi i uciec. A i tak, pomimo całej swojej determinacji i odwagi, zapisałaś się w pamięci innych jako wiecznie zapłakana i zagubiona Cho.
Teraz już w niczym nie przypominasz tamtej dziewczyny. Chodzisz korytarzami Hogwartu — twojego nowego domu — z dumnie uniesioną głową, gotowa pokonać nawet największe przeszkody. Nie płaczesz za mężem, który cię porzucił bez słowa wyjaśnienia, ani za przyjaciółką, która z nim uciekła, w ten sposób odwdzięczając się za twoją lojalność. Nie tęsknisz za chłopcem, który niegdyś skradł twoje serce i którego śmierć długo opłakiwałaś (gdyby nie ukryte w szufladzie zdjęcie, nie pamiętałabyś nawet, jak wyglądał). Nie musisz już zastanawiać się nad oczekiwaniami rodziców i w końcu możesz skupić na własnym rozwoju. Decyzja o dołączeniu do grona pedagogicznego Hogwartu — choć spontaniczna i podjęta na przekór życzeniom rodziny — okazała się najlepszą w twoim życiu. Szybko pokochałaś tę pracę: możliwość dzielenia się swoją pasją i zarażania nią młodych ludzi. Największą radość czujesz, gdy kolejna ręka unosi się w górę i pada kolejne pytanie — w takich chwilach wiesz, że znalazłaś się w odpowiednim miejscu i że jesteś potrzebna. Nie zamieniłabyś tego uczucia na żadne inne.

Dzień dobry! Nie wiem, czemu akurat Cho, ale ta postać zawsze wydawała mi się nieco niezrozumiana przez fandom i chciałam choć trochę to naprawić. Bo, hej!, to dobra dziewczyna była. Na zdjęciu przepiękna Constance Wu, w tytule Taylor Swift. Zapraszam wszystkich do wątków, tych mniej i bardziej szalonych, a jak ktoś przejmie Mariettę albo Harry'ego, to ucałuję i wyślę kosz wirtualnych słodyczy!

4 września 2017

Bo kto nie był ni razu człowiekiem, temu człowiek nic nie pomoże

ADAM LEBIEDIEW
20 LUTY 1998 - MOSKWA - ŚWIEŻAK - NOWY NAUCZYCIEL OPCM - OPIEKUN KLUBU POJEDYNKÓW
BARON -  12 CALI,  CEDR, WĄSY KUGUCHARA - ANIMAG - PATRONUS: PANTERA - BOGIN: NIEZNANY

  Adam wychował się u wujostwa, rodzice zostawili go zaraz po narodzinach. Lebiediew już więcej razy ich nie zobaczył. Nawet będąc małym chłopcem nie pytał dlaczego jego dwa pierwszorzędne wzory do naśladowania pozwalające na wykreowanie własnej indywidualności od tak go porzuciły, wiedział, że nie są warci zachodu. Po przeprowadzce do Londynu ciężko było mu się odnaleźć w nowym miejscu. Był mały, a jego ukochane wujostwo nie miało tyle sił, by w pełni się nim zajmować, co pozwoliło na to, by Adam w dość młodym wieku wypracował tak trudną sztukę jaką jest odpowiedzialność. Nie narzekał na swój los, można było rzec, że jego samowystarczalność była bardziej rozwinięta niż u dorosłego człowieka. Nauczył się, że nie warto jest ufać innym, nie istnieje coś takiego jak pomoc, a jego ukształtowany spryt i odwaga pozwalają mu na odnalezienie się w wielu sytuacjach. Dopiero Hogwart dał mu poczucie ciepła oraz domowej atmosfery. Nie wracał do wujostwa na święta. Wolał zacisze swojego dormitorium i studiowanie miliona podręczników co pozwoliło mu na zebranie nie lada małej wiedzy.
   Swoje powołanie do Quidditcha odkrył pod koniec pierwszej klasy, gdy zupełnie sam po kryjomu dla zabicia nudy udał się na boisko, gdzie po raz pierwszy samotnie złapał złoty znicz, gdy odkryto jego talent stał się pełnoprawnym członkiem drużyny domu Salazara Slytherina. Adam jest trudny do określenia przez swoją przeszłość. Jego charakter został ukształtowany bardzo specyficznie; nie pomaga, nie współczuje, ze wszystkiego czerpnie zyski tylko dla siebie, potrafi omotać, kłamie, przeklina, jednak co do swojego stanowiska w Hogwarcie i nauczania młodzieży OPCM sprawiają, że Adam jest systematyczny, zawzięty, zaborczy, dążący po trupach do celu, nie uznaje czegoś takiego jak porażka, stara się trzymać na uboczu jednak nie odsunie się, gdy ktoś wciągnie ku niemu dłoń, pragnie swoją młodzież nauczyć sztuki bycia czarodziejem, a nie zwykłego machania różdżką. Adam posiada ogromny talent jakim jest talent wokalny, który ukrywa, często podśpiewuje sobie samotnie na szkolnej wieży co pozwala mu się zrelaksować i odłożyć uciążliwe myśli na bok.


Wracamy z Adamem po raz trzeci i zapraszamy do wątków oraz powiązań :)
Fc: Tim Borrmann
Kochamy Julkę <3

3 września 2017

Ty jaśniejesz najmocniej

Świat to potwór zębaty, gotów gryźć, gdy tylko zechce.
  — Stephen King
Rosie Weasley
Prawdziwy koktajl genów swych rodziców; mieszanka wybuchowa i pokręcona kombinacja. Ta, która nie zwykła się poddawać nawet kiedy sypią piachem w jej oczy i rzucają kłody pod nogi. Inteligencją przewyższająca niemalże każdego ucznia, ze wszystkich sumów osiągająca stopień wybitny. Czasami może sprawiać wrażenie nieco przemądrzałej i tej która wie wszystko najlepiej jednakże nic bardziej mylnego; młoda panna Weasley jest skora do udzielenia każdemu pomocy a młodsi uczniowie traktują ją często niczym magiczną encyklopedie. Wychowana w świecie czarodziejów jest jednocześnie zafascynowana mugoloznastwem, ogromnie ciekawa świata w którym wychowywała się jej matka. Uwielbia stawiać sobie coraz nowsze wyzwania, poznawać tajemnicze zakątki świata i zgłębiać najmroczniejsze sekrety. Serce Rose zostało po brzegi wypełnione dobrocią i współczuciem. To wyjątkowo empatyczna osóbka, która potrafi wczuć się w każdą możliwą sytuację. Obrończyni uciśnionych i słabszych, brzydząca się jakąkolwiek formą terroru i niesprawiedliwości. Prawdziwa altruistka, która ceni dobro innych ponad swoje i koniecznie chce rozwiązać problemy każdego ze swych bliskich a także osoby, którą widzi pierwszy raz na oczy. Jest całkowicie zwariowana i pakuje się w najbardziej dziwne i kłopotliwe sytuacje. Pewna swojej inteligencji, wartości; posiadaczka wyjątkowo mocnego kręgosłupa moralnego i szlachetnych zasad których nigdy się nie wyrzeka. Jej poczucie humoru momentami bywa złośliwe; jednakże zawsze szczerze i śmiało wyraża swoje opinie nie owijając w bawełnę bowiem uważa to za zbędną stratę czasu. Na lekcjach aktywna; nim profesor zdąży wypowiedzieć pytanie jej ręka błyskawicznie zostaje uniesiona ku górze wyprzedzając każdego innego śmiałka który zebrałby się na odwagę i udaremnił Rosie Weasley zabłyśnięcie podczas zajęć, kolejny raz... Bo przecież panna Weasley jest najlepsza.
Bywa pyskata a czasami niemalże bezczelnie wytyka nauczycielom to co względem niej ociera się o brak profesjonalizmu, niejednokrotnie pakując się w słowne utarczki co jednak nijak nie wpływa na jej wyniki w nauce. Pewna własnych idei, zawzięcie i zapalczywie ich broni. Uparta gorzej niżeli całe stado osiołków i kiedy coś sobie zaplanuje; na Merlina, nic jej od tego nie odciągnie, ni krzyki, prośby czy jakiekolwiek próby przekonywania. Pomimo licznych pokładów odwagi i mądrości, którą z pewnością odziedziczyła po matce Rosalie została także obdarzona paletą paskudnych kompleksów które nie pozwalają jej na częste spojrzenia w lusterko. Tak jak jest pewna piękna swojego wnętrza tak samo powłokę uważa za mało atrakcyjną a wręcz brzydką; w głębi duszy żałując że nie posiada umiejętności metamorfomagii i nie może zmienić się w jasnowłosą piękność z mleczną cerą. Mogłoby się wydawać, że Weasleyówna została obdarzona stoickim spokojem - nic bardziej mylnego. Dziewczyna jest w gorącej wodzie kąpana, impulsywna i buńczuczna. W sytuacjach stresowych bądź kiedy jest wściekła nie ma możliwości by nad sobą zapanowała, za co wielokrotnie się wyklinała. Jej grafik jest ułożony co do godziny; głównie ze względu na duży nakład zajęć noszonych na jej barkach. Pomimo to w jej życie wkrada się często chaos, nie należy bowiem ani do rannych ptaszków ani do osób punktualnych. Nie raz nie dwa spóźniona wbiega na lekcje transmutacji, uśmiechając się jakże niewinnie do surowej pani profesor, jednocześnie eksponując te cholernie urocze dołeczki w policzkach. Rosie, czy ty się kiedyś nauczysz?

DUSZYCZKI ––– ZWIERCIADEŁKO ––– ZAKĄTKI
Jej czekoladowe tęczówki pierwszy raz ujrzały światło dzienne 2 września 2006 roku ––– Odważna i zadziorna Gryfonka; świetna ścigająca, która na miotle czuje się lepiej niżeli na nogach ––– Pilna uczennica VI klasy; Klub Ślimaka, Klub Eliksirów i Pojedynków, Koło ONMS, Przewodnicząca WESZ ––– Młoda, zdolna czarownica półkrwi ––– Patronusem lis; bogin którego śmiertelnie się wstydzi znany tylko jej ––– Różdżka mierzy 11¾ cala, pióro pegaza, sekwoja ––– Właścicielka uroczej Cleopatry i rudej, wyjątkowo wrednej kotki Felki ––– Posiadaczka płomiennie rudych włosów i licznych piegów, których szczerze nienawidzi i wie że niemożliwością jest je wszystkie policzyć ––– Podczas zaklęcia obronnego Riddikulus wyczarowuje fruwające, różowe żabki pomalowane w żółte paski ––– Cięty język i dla kontrastu przeurocze dołeczki w policzkach widoczne nawet w najbardziej delikatnym uśmiechu ––– Niecały metr sześćdziesiąt chudego chucherka zaokrąglonego jedynie w okolicy klatki piersiowej ––– Zjada stanowczo za dużo czekoladowych żabek, które jej zdaniem są najlepszym przysmakiem ––– Panicznie boi się łabędzi, choć skrzętnie ukrywa ów lęk niemiłosiernie się go wstydząc
 ❀❀❀

Bry wieczór! Kto zna ten zna i fajnie, kto nie zna zapraszam do poznania, witam się z trzecią postacią iiii mam nadzieję że jej nie popsułam, że nie jest przerysowana/przeidealizowana i taka Rose przypadnie wam do gustu. Bardzo lubimy handel wymienny choć wolimy wymyślać.. Ukochamy za szalone wątki pełne akcji, szukamy dram, przyjaźni i wrażeń. Buziolki użyczyła Luca Hollestelle; w tytule S. King. Będzie fajnie, chodźcie!

2 września 2017

Otom ja sam jak drzewo zważone od kiści, sto we mnie żądz, sto uczuć, sto uwiędłych liści

MATHIAS RATHMANN 
23 LUTY 1995 - NAUCZYCIEL TRANSMUTACJI - WYCHOWANEK DOMU SALAZARA SLYTHERINA
PRZYSIĘGA WIECZYSTA - SNOW - BYŁY PAŁKARZ - 13 CALI, WĄS KUGUCHARA, JAŁOWIEC 
OPIEKUN KLUBU ŚLIMAKA - OPIEKUN RAVENCLAWU - ANIMAG - BOGIN: BRAT
Zdecydowanie najbardziej intrygujący i tajemniczy członek czarodziejskiego rodu Rathmann urodzony w Berlinie. Od najmłodszych lat okrzyknięty totalnym odludkiem żyjącym we własnym świecie i wyznającym własne zasady. Ponad wszystko ceniący sobie szczerość i poczucie własnej wartości. Spryt i heroizm zmieszane z domieszką drogich perfum i codzienną lampką wina. Wymagający względem uczniów, nietolerujący spóźnialstwa, nieugięty tradycjonalista zwany sztywnym bucem. Kochający tylko tych i ufający tylko tym, którzy sobie na to zasłużyli. Zdecydowany dystans do większego grona ludzi. Nienawidzący zapachu lawendy i cynamonu. Gardzący kremowym piwem. Chodzący perfekcjonizm. W wolnym czasie najczęściej siedzi w wieży astronomicznej czytając książkę lub spaceruje po zamku. Można rzec, że Hogwart jest dla niego kolejnym przystankiem w życiowej ucieczce od problemów, które narodziły się, gdy jego rodzina powiązała swe życie z Czarnym Panem stając się jego mocnymi poplecznikami. Po przegranej wojnie Mathias z całego serca gardził swoimi bliskimi i bez chwili wahania wydał ich w ręce Ministerstwa zdradzając ich kryjówkę. Zupełnie nieświadomy wydał na sąd swoją narzeczoną, która również stała się jedną z Mrocznych, co ukrywała przed nim od samego początku, wtedy pożałował swojego czynu, co odczuwa po dziś dzień w męczących go każdej nocy koszmarach. Wstydzi się tego co zrobił tylko i wyłącznie ze względu na straconą miłość, niechętnie porusza ten temat stając się wtedy wyjątkowo drażliwym.Uwielbia różnego rodzaju słodycze oraz rum porzeczkowy.
_________________________________________________


Wracamy i ponownie zapraszamy na wątki :)
Fc: Nolan Funk 

If I'm losing a piece of me, maybe I don't want heaven

Julia Jones
[ Ravenclaw | VII rok ]
[ obrońca w drużynie Qudditcha | Klub Eliksirów]
POWIĄZANIA

Siedzi po nocach i ćwiczy zaklęcia, a wciąż nie potrafi wyczarować nawet jednej dodatkowej godziny czasu. Gdyby jej się udało, być może i tak znalazłbyś ją w bibliotece, między regałami, uginającymi się od książek, zbyt wielu, aby kiedykolwiek przeczytać je wszystkie. Być może biegłaby wokół jeziora, bo w końcu miałaby na to chwilę. Być może szukałaby kolejnego spokojnego miejsca w zamku, dokąd można uciec od ludzi. Być może siedziałaby na zimnej posadzce Wieży Astronomicznej albo gdzieś na szkolnych błoniach. Patrzyłaby w gwiazdy, myśląc o tym jak wykorzysta następne godziny, których już nie dostała prawie za darmo. A może myślałaby o Tobie.

▼ 50 FAKTÓW TROCHĘ BEZ SENSU ▼

odautorsko

Ponad śnieg bielsza się stanę

Kobiety są inne. Mają większe serca.  — Stephen King
Chloe Violet Greyback
Zawsze była delikatna, krucha i słaba. Niczym piękna porcelanowa lalka, stojąca na szafce, którą tak łatwo stłuc. Tylko, że Chloe nigdy nie była piękna i nie miała w sobie niczego wyjątkowego na czym można było skupić uwagę. Od zawsze brakowało jej pewności siebie, jak i pewności do czegokolwiek. Żyła w wszczepionym przekonaniu, że nic jej się nie należy i na nic nie zasługuje. Nie miała niczego, nawet magii i właśnie to uważa za swoją największą skazę. Była to skaza przez którą straciła wartość w oczach ojcach, zaś matka nie zwracała na niej uwagi. Wstyd. To przyniosła rodzinie czystokrwistych od pokoleń czarodziei, rodząc się bez jakiejkolwiek mocy. Miała być potężną czarownicą, silną i pewną własnych umiejętności. Taki plan mieli jej rodzice, zamiast tego jednak stała się nikim. Małym chucherkiem, nie potrafiącym wykonać choć najprostszego zaklęcia. Nie miała żadnych umiejętności magicznych. Chociaż po jej głowie chodziły przeróżne myśli i chciała w siebie wierzyć, już jako mała dziewczynka, to każde z jej starań, każdy jej trud poszedł na marne. Odeszła z rodzinnego domu i z początku miała trudności by sobie poradzić, ale w końcu znalazła pracę i... mężczyznę, którego pokochała - mimo i nade wszystko.
Czasami czuje się przezroczysta. Zupełnie jakby była zrobiona ze szkła. Niezauważona. Niepewna. Strachliwa. W tym wątłym, drobnym ciele kryje się jednak wypełnione dobrocią i czystością serce. Nie wierzy w zło, nie rozumie zła. Jest dobra, troskliwa i kochająca. Wyrozumiała i zdolna do wybaczenia najgorszych błędów.  Wierząca, że w każdym człowieku kryje się dobro i trzeba je po prostu odkryć. Za miłość gotowa zapłacić życiem a wizja pojawienia się dziecka w jej życiu rozpiera ją ogromną radością, ale także strachem. Poddaje w wielką wątpliwość to czy będzie dobrą matką i czy sprosta wyzwaniu, które postawiło jej życie. Uwielbia jednak dzieci i ma nadzieje, że jej potomek nie będzie charłakiem, lecz nawet jeśli - to zawsze będzie z niego dumna.

BLISCY – ZWIERCIADEŁKODZIENNIK
6 VI 1997, Oxford ––– dwudziestosiedmioletnia charłaczka zd. Waters ––– kelnerka w Gospodzie Pod Świńskim Łbem – żona i matka półrocznego Williama ––– nieco naiwna marzycielka, której wydaje się, że zło nie istnieje ––– chorowita i słabiutka, a przez to mająca skłonności do hipochondryzmu –––  jasnowłosa i niebieskooka mieszkanka Hogsmeade o raczej przeciętnej urodzie 


kącik autorski:

Żyje się chwilą, a czas jest tylko przezroczystą perłą wypełnioną oddechem.


Sava Ruth Rosenberger
30 XII 2004, Durness, Szkocja — stażystka ONMS — była Krukonka przez cztery i pół roku — wychowanka Durmstrangu przez kolejne dwa i pół — czarownica półkrwi, wychowywana przez samotnego ojca — 16 cali, klon strzępiastokory, wąsy kuguchara — patronusem atheris hispida — boginem śmierć Wróżki — Flurry

Nie brakowało ci matki, bo twój ojciec, choć trochę nieudolny, bardzo się starał zastąpić ci oboje rodziców i nie usiłował wciskać bzdurnych kłamstw – chciała się tobą zaopiekować, ale była zbyt młoda – rąbiąc okrutną prawdę prosto w oczy, za co zawsze byłaś mu, mimo wszystko, wdzięczna. We dwójkę radziliście sobie wcale nie tak najgorzej, i to on nauczył cię, jak żyć nie wadząc nikomu i jednocześnie nie krzywdząc siebie. Miałaś sześć lat, kiedy niespodziewanie zaczął co miesiąc znikać tylko na trochę, nakazując ci być grzeczną i nie rozrabiać – a ty przecież wciąż jeszcze bałaś się burzy i nie dorosłaś, by żyć na własną rękę. Jednak kochałaś ojca; nie takie rzeczy ludzie robią z miłości.
Nie brakowało ci znajomych, bo dorastałaś na kompletnym odludziu, za jedynego ludzkiego towarzysza mając nieco zdziczałego ojca – choć ciebie uwielbiał ponad życie – a resztę z powodzeniem zastąpiła ci szkocka fauna. Nieopodal twojego domu nie było dzieci, które mogłyby śmiać się z niewinnej przyjaźni z owcą i psem – nigdzie się bez nich nie ruszałaś – ani wytykać palcami za rozmowy, prowadzone półgłosem. Nikt poza tobą nie mógł tego słyszeć, ale przecież wyraźnie czułaś, że ci odpowiadają: tak, jakbyś nauczyła się ich języka. W końcu kochałaś ich oboje; nie takie rzeczy czyni się dla ukochanej osoby.
Nie brakowało ci powierników, bo, nawet gdy już znalazłaś się w Hogwarcie, wśród masy ludzi, wolałaś zwierzać się zwierzęcym przyjaciołom – przynajmniej nie mogli cię zdradzić; i nigdy nie zdradzili – ani odrobinę nie przeszkadzały ci śmiechy czy zaczepki. Z czasem przestałaś być pośmiewiskiem, lecz unikałaś rówieśników równie skutecznie, jak oni unikali ciebie. Dziwiło cię nieodmiennie, że On mimo wszystko się tobą zainteresował, w stopniu tak wysokim, aż czasami czułaś ukłucie w sercu, bo nigdy nie potrafiłaś rozmawiać o uczuciach swobodnie, bez skrępowania, i nigdy nie umiałaś wyznać, że tyle samo znaczy dla ciebie. Uciekłaś zatem, zamiast powiedzieć wprost; ale i więcej można poświęcić, by chronić kogoś, kogo się kocha.

If you sexy then flaunt it

Christopher Zabini
były Ślizgon | idealny wnuczek | 13.02
Magiczne Dowcipy Weasleyów w Hogsmeade
cis, włókno ze smoczego serca, 13 cali, wyjątkowo giętka
Często widzisz, jak przemyka po zmroku bocznymi uliczkami Hogsmeade. Bystre spojrzenie miga ci co jakiś czas, masz wrażenie, że to on śledzi ciebie, a nie na odwrót. Nie masz pojęcia, czy na jego ustach błąka się uśmiech, czy może raczej grymas pogardy tak typowy dla arystokratów. Chciałbyś dowiedzieć się, co czai się za fasadą tego intrygującego młodego mężczyzny pracującego w obleganym sklepie Weasleyów. Uprzejmą rozmową zabawia klientów i tylko sobie znanym sposobem sprawia, że nikt nie wychodzi stamtąd z pustymi rękami. Idealny handlowiec, czyż nie? Omami urokiem i wciśnie ci nawet najtańszy gadżet. Zapłacisz. Dopiero na ulicy dojdziesz do wniosku, że tak naprawdę tego nie chciałeś. Nie będziesz jednak próbował zwracać. W końcu powiedział, że na pewno ci się jeszcze przyda...
Wiesz, że dopiero co ukończył Hogwart. Prawie wszyscy pamiętają króla każdej imprezy, najlepszego pałkarza w drużynie Slytherinu, legendę szkoły. Zawsze sprawiał wrażenie, jakby nic go specjalnie nie obchodziło, wszystko przychodziło mu samo z siebie, jakby nigdy w życiu nie musiał się o nic starać. Nie spodziewałeś się, że ktoś taki wyląduje na stażu w Dowcipach Weasleyów...
Chodząca sprzeczność | Ognista najlepszym lekarstwem | Bilard nałogiem
Hipnotyzujące brązowe tęczówki | Podrywacz po babci
poddasze nad sklepem nowym domem
właściciel leminga górskiego

odautorsko

What you got to live for now you got the whole of the world at your feet?

Olivia Greengrass
• ur. 25.03.2006 r. • czysta krew • była Ślizgonka • Klub Ślimaka •
• mieszka na Pokątnej • pracuje w Ministerstwie Magii •
• asystent w Departamencie Przestrzegania Prawa Czarodziejów •
POWIĄZANIA

Kiedyś jej życie pełne było marzeń, spełnianych jeszcze zanim zdążyła o nich pomyśleć; uśmiechów, sztucznych i wyuczonych, bo niemal każdy z nich był wyłącznie elementem gry; przyjęć, na których z wiecznie uniesioną głową udawać należy, że nie jest to tylko teatrzyk; i przyjaźni, które niemal dało się wycenić i nadać im termin ważności.
Jej życie było bajką, ale taką, w której rozkosz w jednej sekundzie zmienia się w ból, przyjaciel zostaje wrogiem, uśmiech znika z twarzy, a krew tężeje w żyłach, stając się zimniejsza niż lód. Jednak wciąż było bajką, prawda?
I wtedy była inna. Niezdrowo ambitna, dążąca do celu nawet po trupach, przekonana, że wszystko jej się należy, a Ziemia będzie się obracać w wyznaczonym przez nią kierunku. Myślała, że nikogo nie potrzebuje, zawsze doskonale poradzi sobie sama i wygra niezależnie od okoliczności, bo przecież do tego została stworzona. Ma to w głowie, w genach i w każdej kropli swojej nieskazitelnie czystej krwi.
Jednak później wszystko zaczęło się zmieniać. Jej zimny i zamknięty świat zatrząsł się i popękał, kiedy pojawił się w nim on. Od razu wiedziała, że będzie jej, ale zupełnie nie spodziewała się, że ona kiedykolwiek będzie jego, bo do tej pory nikt jeszcze do jej serca nie dotarł, chociaż ona złamała nie jedno. Ale, mimo że był tym jedynym, wyjątkowym, to skończył jak każdy. Nie pozwoliła mu się kochać, więc musiał odejść, zniknąć, zamilknąć, a wspomnienie o nim miało zostać zakrzyczane przez szalenie przyjemną ucieczkę od rzeczywistości z kimś, z kim nigdy nie powinna uciekać w tak niebezpiecznym kierunku. I myślała głupia, że zakrzyczy miłość i przypomni sobie, jak to jest nie kochać nawet samej siebie, bo lepiej nie czuć nic, niż oddać komuś kontrolę nad własnym życiem, okazać słabość, wypaść z gry.

odautorsko

1 września 2017

A ty? Czy Ty już poczułeś też, że wciąż wybór masz – czy poddać się, czy nie?


17 III 1982, Dublin ––– nauczyciel i opiekun koła ONMS ––– czterdzieści jeden lat
Zdaje się, że na dobre już przesiąknąłeś zapachem zwierząt, którymi z taką pieczołowitością każdego dnia się opiekujesz. Profesjonalnie, można powiedzieć, radzisz sobie ze sklątkami tylnowybuchowami i nieśmiałkami; wręcz zawodowo pacyfikujesz swój żarłoczny podręcznik do zajęć i popisowo gubisz prace pisemne tych uczniów, których wypocin zwyczajnie nie chce ci się czytać. Nie lubisz, kiedy ktoś gada na twoich zajęciach, okazuje ci brak szacunku ani generalnie tłumów, dlatego co z całego dnia pracy najbardziej cieszy cię perspektywa przerwy, a jeszcze bardziej – wymarzonego końca. Co prawda, jak się nie ma, co się lubi, to się ponoć lubi, co się ma, ale ty nawet z chwil, kiedy nie użerasz się z młodzieżą, jeszcze nie nauczyłeś się cieszyć, co tu więc w ogóle mówić o pozostałych.
Raczej ciężko cię nazwać typowym nauczycielem, bo ani nie jest ci po drodze do wyglądu takiego – ze swoimi długimi, spiętymi w kitkę bądź nie, w zależności od nastroju włosami, szeroką klatką piersiową i wyrobionymi mięśniami oraz strojami typowymi dla osoby, której obojętnym jest, co sobie o niej pomyślą ludzie; ty po prostu lubisz swoje luźne spodnie, lniane koszule, kamizelki i rozmaite podkoszulki – ani tym bardziej do mentalności. Nie pilnujesz nałogowo obecności, bo uważasz, że ci, którym zależy i tak przywloką swoje tyłki do twojej sali, a reszta egzamin i tak zdać u ciebie musi; nie wydaje ci się, że twój przedmiot jest najważniejszym na świecie, choć oczekujesz szacunku i podchodzenia do niego poważnie; nie przejmujesz się za bardzo bezpieczeństwem podczas zajęć, sprowadzając na nie coraz to ciekawsze stworzonka i generalnie: uznajesz, że nie musisz być jak wszyscy.
Na ogół niewiele więc mówisz, zdecydowanie bardziej woląc obserwować swoimi wręcz nienaturalnie jasnymi, księżycowymi oczami otoczenie i prawie nigdy nie czytujesz „Proroka Codziennego”, bo wychodzisz z założenia, że pewnych rzeczy lepiej jest nie wiedzieć. Wydaje ci się, że nie faworyzujesz żadnego z domów, ale prawda jest taka, że twoje serce pozostaje tam, gdzie twoja przeszłość – w Slytherinie – więc siłą rzeczy to dla uczniów Domu Węża jesteś życzliwszy. Im jakoś nie zdarza ci się wlepiać szlabanów, podczas gdy inni kandydaci na czarodziejów właściwie ciągle odwalają za ciebie brudną robotę. To także Gryfoni, Puchoni i Krukoni częściej mają okazję przekonać się, że w gruncie rzeczy niezłe z ciebie ziółko i charakter to masz mocno wybuchowy, a głos donośny i potrafiący przerazić aż do szpiku kości. Wystarczy, że raz a porządnie wrzaśniesz…
W tym wszystkim nikogo do siebie nie dopuszczasz, nikomu o sobie nie opowiadasz i z nikim nie zawiązałeś jeszcze bliskiej relacji, zwyczajnie się tego bojąc. Wiesz bowiem, jak łatwo zaufać nieodpowiedniej osobie, a tak się składa, że do stracenia masz dosłownie w s z y s t k o.
A co jeśli przegapisz swoją szansę na szczęście?
––– II ––– III ––– IV –––  ––– VI ––– VII

Cześć! Na zdjęciach cudowny Jason Momoa, którego podesłała i przerobiła (już po raz kolejny, za co należą jej się ogromne brawa i morze miłości <3) niezastąpiona pirat w internetach; w tytule Bear's Den, a poniżej już wyłącznie moja radosna twórczość. Już tu bywałam, już mnie częściowo znacie, ale w razie czego: zasada handlu wymiennego mile widziana, jak również i wszelkie uwagi, zalecenia czy pospieszenia. Na końcu ukryte są linki do poprzednich wersji karty. Chodźcie! :3

Norma jest pojęciem względnym

Vivienne Beatrice Covington
10.08.1987 || nauczycielka Eliksirów w Hogwarcie || opiekunka Klubu Eliksirów || była Krukonka || czystej krwi || 14 cali, wiśnia, włos z ogona testrala || patronus: pantera || o boginie woli nie mówić || uwielbia podróże || ogromna kolekcja książek

Zawsze byłaś taka delikatna, taka krucha. A jednak przetrwałaś więcej, niż powinnaś. Pamiętasz, jak w szoku wtulałaś się w martwe ciała swoich rodziców? Następnego dnia mieliście świętować twoje wejście w dorosłość. Ktoś jednak postanowił w prezencie urodzinowym rozbić ci serce na tysiące kawałków. Taka krucha.

Zawsze byłaś posłuszna swoim rodzicom. A teraz idziesz przez życie z wysoko uniesioną głową, jak uczyła cię matka i pochłaniasz kolejne opasłe tomy, jak uczył cię ojciec. Sama jedynie pragniesz sprawiedliwości. Równości w tych najbardziej podstawowych sferach. Aby ludzie potrafili spojrzeć na drugą osobę nie przez pryzmat jej statusu, przekonań czy wyglądu, ale jak na człowieka. Bo dla ciebie wszyscy są przede wszystkim ludźmi. Rodzice byliby z ciebie dumni.

Zawsze byłaś wręcz zakochana w eliksirach. Godzinami mogłaś stać nad kociołkiem, z błogim uśmiechem mieszając jego zawartość. To była subtelna magia. Większość eliksirów nie wymagała użycia różdżki, a ty potrafiłaś docenić ten delikatny rodzaj magii. I z podziwem wdychać opary eliksiru. I płynnymi ruchami przygotowywać składniki. Prawie jak gotowanie. Jednak w eliksiry wkładałaś znacznie więcej serca.

Zawsze byłaś elegancka. I liczne podróże tego nie zmieniły. Wręcz przeciwnie, podkreśliły twoje - pełne niewymuszonej gracji - ruchy i osiedliły się w twoich oczach pod postacią intrygującego blasku. Idealnie skrojone szaty stały się już twoim znakiem rozpoznawczym. Wiesz, jak podkreślić swoją urodę - matka uczyła cię tego od maleńkości.

A jednak teraz jesteś samotna. Nie sama. Samotna. Wielu ludzi cię otacza, a jednak nie potrafisz się otworzyć. Chowasz się za swoim perfekcyjnym strojem i licznymi kociołkami. Jesteś miła dla uczniów i współpracowników. Uwielbiasz poznawać ludzi, a sama nie dajesz się poznać. Czyżby utrata rodziców zraniła cię aż tak bardzo? Tak dogłębnie? A może skrywasz coś jeszcze?


odautorsko